Nasze twarze dzieliły milimetry. Prawie stykaliśmy się nosami.
-Um-odwróciłam wzrok i ścisnęłam usta w jedną linie-Ok, już umiem-lekko zachichotałam z nerwów.
-Oh... No tak-podrapał się po karku, po czym odsunął się, opuszczając ręce po moich biodrach, a nastepnie odszedł.
Zmarszczyłam brwi próbując ogarnąć co się właśnie stało.
-To... Miley... Jakaś misja się szykuje?-spytał, strzelając do celów.
-Um... Nie wiem... Pewno się coś szykuje-zmieniłam naboje i położyłam broń na ziemię.
Przytaknął i zrobił z wiatrówką to samo co ja.
-Justin?-spytałam, uśmiechając się.
-Hmm?
-Umiesz strzelać z dwóch pistoletów?
-Raczej nie-zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się dumnie. Czas mu coś pokazać.
-Ja za to tak-oznajmiłam.
-Taa? To chodź tu i mi pokaż.
-Okej.
Podeszłam, przy czym wzięłam dwa pistolety. Pokazałam mu je, po czym zaczęłam strzelać do celów. Po chwili skończyłam, a gdy na niego spojrzałam, spoglądał w dolną część mojego ciała.
-Serio Bieber? Aż taka depresja, że cieszysz się widokiem mojego tyłka?-wywróciłam oczami.
-Co?-spytał, wracając na ziemie.
-No właśnie-oznajmiłam i schowałam broń, po czym podeszłam do drzwi i wyszłam z strzelnicy.
-Gdzie idziesz?-spytał.
-Jadę do szefa.
-Znowu mamy jakieś zadanie?-wymamrotał.
-Tak, chodź i nie marudź.
-Ok...
Poszedł za mną, następnie skierowaliśmy się do mojego auta.
-Jedziesz ze mną, czy...?-spytałam.
-Mogę z tobą.
-Dobra, wsiadaj.
Wsiadł na miejsce pasażera i czekał na mnie. Po czasie i ja byłam w samochodzie, odpaliłam silnik i wjechałam na drogę. Justin zaczął kręcić się na siedzeniu, po czym sięgnął do skrytki przed nim.
-A ty co?-spytałam.
-Trzymasz broń w schowku?
-Co w tym złego?
-Nie no nic...
Zamknął skrytkę i rozsiadł się na siedzeniu.
-Słuchaj, ta Vanessa. To ona nie pracuje w gangu?
-Nie. Znaczy chciała ostatnio ale się rozmyśliła. Ja już ją przekonam-zachichotałam.
-Chcesz żeby pracowała?
-No tak. A ten David cały, co on się tak nie odzywa?
-Nie wiem. Coś ci powiem. Ale nie mów nic Vanessie.
-Dobra?-zaśmiałam się.
-David leci na Vanesse.
-Chrzanisz?-podniosłam brwi.
-No nie. Cały czas o niej nadaje.
Kopara jej opadnie jak sie dowie i mam w nosie, że mi zakazał.
CZYTASZ
We Could Be Fire
Fanfiction❝Nie zrozum mnie źle. Wiesz, że to jest w porządku, nie bądź taka oziębła, moglibyśmy być jak ogień. Jutro ruszamy, zacznijmy dziś wieczorem. Wiesz o co w tym wszystkim chodzi.❞ 「Opowiadanie znajduje się również na blogspocie pod linkiem: we-could-b...