Five nights at Freddy's [PL]

By Afthadis

10.1K 823 415

●Five nights at Freddy's - ,,Golden Heart" PL: ,,Złote serce"● Nie wszystko jest takie jakie zapragniemy, pra... More

PROLOG
1| Ugryzienie
2| Jesteś potworem?
3| Dlaczego to robisz?!
4| Gdzie jest twoja twarz?!
5| Skończyć robotę
6| Znam odpowiedź!
7| Jesteś złotym Freddy'm?
8| Gdzie je schować?
9| Udało się!
10| Och, moja droga siostro?
11| To był tylko żart!
12| Nauczysz mnie?
13| Jesteś głodna?
14| Zabawa w chowanego?
16| Rozumiem was
17| Więc kochasz mnie?
18| Milczenie jest złotem
19| Pilnuj się!
20| Teraz rozumiesz?
21| Ja jestem powodem
22| Jestem wspaniała?
23| Nie przestanę
24| Wyglądacie jak zabawki!
25| Zło nie umiera?
26| Bój się nas!
27| Zaufanie do robotów
28| Umieraj!
EPILOG
Przeczytaj!
Żyję!

15| Można to założyć?

268 24 6
By Afthadis

Rozdział 15

***Alan***

-On jest na mnie zły. -powiedziałem po cichu do siebie przyglądając się ledwo przytomnemu Mike'owi.

Mój towarzysz chciał wytrzeć tablet materiałem uniformu służbowego, lecz to nic nie dało oprócz rozmazania ekranu.

-Nie da się już nic zrobić. -westchnął odkładając sprzęt na biurko.

-Przepraszam. Przestraszyłem się tego animatronika, który stał w korytarzu i biegł w naszą stronę. Założyłem tą głowę Freddy'ego, ale.....-nie dokończyłem, ponieważ mi przerwał.

-Co ja ci głupku mówiłem? -usiadł wygodnie na krzesło obrotowe. -Na Foxy'ego maska nie działa!

-Ja nie.....-przełknąłem ślinę.

-Tak słuchasz idioto! -podniósł głos. -Teraz nie wiemy gdzie te ludojady czyhają!

-Um...... -podrapałem się po głowie mając nadzieję, że wpadnę na jakiś dobry pomysł.

Usiadłem obok niego na obrotowe krzesło zastanawiając się co by zrobić w zaistniałej sytuacji, ale moje desperackie myślenie przerwał dzwoniący telefon czerwonego koloru leżący na biurku.

-Kto to? -zapytałem, a Mike przewrócił oczami.

-Scott Cawthon. Też tutaj pracuje. -westchnął rozglądając się po pomieszczeniu.

-Mogę odebrać? -spojrzałem na wentylację w której rozbrzmiał głośny oddech.

-Jeśli chcesz słuchać tego debila to proszę bardzo. -wstał z krzesła idąc w stronę źródła dźwięku.

-Umm....-nacisnąłem zielony guzik.

-Uh, cześć? Halo, halo? -usłyszałem. -Witaj w twojej letniej pracy w nowej i ulepszonej restauracji Freddy Fazbear Pizza...

-Więc była jeszcze jakaś inna pizzeria? -spytałem, a Mike potwierdził skinieniem głowy świecąc latarką w głąb lewej wentylacji.

-Chciałem nagrać dla ciebie wiadomość aby pomóc ci podczas pierwszej nocy. Wiem ,że może być to dla ciebie trochę przytłaczające, lecz jestem tu by powiedzieć ci że nie masz się czym martwić. Uh, będzie dobrze. Po prostu skupmy się na tym, żebyś przeszedł przez swój pierwszy tydzień...

-Powie mi pan dlaczego na lisa nie działa maska? -zapytałem.

-Mam tu życzenia wprowadzające od firmy, które muszę ci przeczytać. Um, "Witaj w Pizzerii Freddy'ego Fazbear'a. Magicznym miejscu gdzie ożywają fantazja i zabawa"

-To przecież nie odpowiedź na moje pytanie! -krzyknąłem w słuchawkę.

-To taśma z ostatniego miesiąca idioto! -odezwał się Mike. -Nie rozmawiasz tak naprawdę z nim tylko to nagranie! Tak w ogóle to szybko ten debil sobie przypomniał. Powinien to włączyć o północy, a już wybiła.....-spojrzał na czarny zegarek, który nosi na lewej ręce- .....czwarta.

-Um....-zacząłem dalej słuchać głosu z telefonu.

-Pamiętaj tylko, że te roboty zajmują ważne miejsce w sercach dzieci, więc trzeba im okazać trochę szacunku, dobra? -głos z telefonu się powtórzył.- Okej. Animatroniki mogą być trochę dziwaczne nocą. Wiedz o tym, że mają tendencję do przemieszczania się. Uh, zostały zostawione w jakimś rodzaju trybu wolnej podróży nocnej, więc ich mechanizmy mogą się blokować jeśli będą wyłączone na zbyt długo. Ale hej! Twój pierwszy dzień nie powinien być niczym strasznym. Uh, przeglądaj kamery, nakręcaj pozytywkę, oszczędzaj energię, oświetlaj hol i wentylacje. Okej, dobrej nocy! -z słuchawki wydobył się głośny szum.

-Jeszcze dwie godziny do końca pracy. -westchnąłem. -A tak w ogóle to nie nawiedziło nas dzisiaj dużo animatroników oprócz Bonnie'ego i Foxy'ego, nie? To dziwne.....gdzie Freddy i Chica?

***Zuzia***

Biegłam przez korytarz otoczony mrokiem w wyniku braku światła. Zauważyłam w cieniu jakieś śnieżnobiałe drzwi wykonane z metalu na których widniała tabliczka ,,Nie wchodzić!". Zignorowałam znak i złapałam za klamkę oglądając się za siebie, lecz ujrzałam tylko czarne tło na którym odcinały się cztery białe punkty latające w ciemności.

-Dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści! Szukamy! -zaraz po tym cały hol rozbrzmiał demoniczny śmiech.

Otworzyłam drzwi wbiegając do środka, zaraz po tym zatrzasnęłam je za sobą. Zauważyłam jakiś guzik na ścianie, więc go nacisnęłam, a błysk wydobywający się z lamp oświetlił dokładnie pomieszczenie. Nie było tutaj nic ciekawego z wyjątkiem dużej karuzeli i latających balonów pod którymi położne są kolorowe prezenty.

Naprawdę nie wiem co mam zrobić. Przecież te animatroniki jak mnie znajdą mogą mnie zabić, a nie mogę wrócić do biura, ponieważ jest tam mój tata. Gdyby on się dowiedział, że nie ma mnie o tej godzinie w domu to nie byłoby ciekawie zwłaszcza, że mój ojciec cały czas jest nerwowy i nie ma dnia w którym ma dobry humor, tylko codziennie chodzi naburmuszony i niemiły dla ludzi. Mam nadzieję, że te roboty mnie tutaj nie znajdą, ponieważ po tych ostatnich wydarzeniach związanych z tą pizzerią to wiem do czego są zdolne, zwłaszcza Foxy. Zawsze myślałam, że żaden robot nie dopuści się do ataku na dziecku lub dorosłej osobie, a jednak! Szkoda mi w sumie tego lisa. Inne animatroniki zbierają pochwały z powodu występów na scenie, a on musi sam siedzieć w Pirate Cove, jeszcze jakby tego było mało to zabroniono mu po ostatnim ugryzieniu mieć kontakt z ludźmi, zresztą się nie dziwię, ponieważ wszystkiego można się spodziewać, a szczególnie po mechanicznym mordercy.

Usiadłam w kącie łapiąc oddech oraz patrząc na biało-czarne kafelki układające się w szachownice na których widniała zaschnięta ciecz. Po paru minutach otworzyły się drzwi i wbiegła do środka jakaś dziewczyna w miodowych włosach ze złotymi pasemkami, zielonych oczach i żółtej sukience w białe kropki. Na jej twarzy dojrzałam parę siniaków, a na zgrabnych nogach i szczupłych ramionach kilka zadrapań od jakiegoś ostrza.

-On tu idzie! -krzyknęła, a na jej policzkach osiadła zastygnięta krew.

-Kto? -zapytałam zdezorientowana pokazując, że ma usiąść obok mnie.

-Nie wiem jak on się nazywa!-rozpłakała się. -Mężczyzna w fioletowym mundurze! On....-starała się złapać oddech.

-Powiedz co się dzieje. -poklepałam ją po ramieniu.

-Porwał mojego brata! -zatkała dłonią usta, a nieujarzmiony strumień łez wypływał z jej oczów.

-Zrobił ci coś? -wytarłam rozmazaną krew z jej twarzy.

-Skrzywdził mnie nożem i ścigał, aż tutaj!

-Czyli on jest w pobliżu?! -wstałam przestraszona, a dziewczyna skinęła głową.

-Tak w ogóle jak się nazywasz? Jestem Clara Maxwell. -podała mi lodowatą dłoń.

-Zuzia Schmidt. -uścisnęłam jej rękę przysłuchując się szybkim krokom dochodzącym z korytarza.

-I co zrobimy?! -zapytała nerwowo dziewczyna. -Musimy się ukryć!

-Tylko gdzie? -rozglądnęłam się uważnie po pomieszczeniu i zauważyłam coś w ciemności. -Co to jest? -podeszłam bliżej.

-Trzymaj latarkę! -rzuciła ją w moją stronę, lecz dostałam w głowę i z powodu uderzenia wydobył się dziwny odgłos. -Przepraszam! -zasłoniła dłońmi usta otwierając szerzej oczy.

-Nic się nie stało. -podniosłam urządzenie szukając guzika, który włączy światło.

Nacisnęłam przycisk, a jasna iskra oświetliła na wprost mnie złoty kostium przypominający królika.

-Co to? -otworzyłam usta ze zdziwienia patrząc na dziewczynę.

-Nie mam pojęcia, ale wiem, że można to założyć. -stanęła obok mnie przyglądając się owej rzeczy.

-To bezpieczne? -zapytałam i kucnęłam jadąc dłonią po lodowatym ramieniu robota.

Usłyszałyśmy głośne pukanie, a raczej walenie w drzwi, więc w odruchu paniki rozbiegłyśmy się po pomieszczeniu. Ja schowałam się za karuzelą, a Clara zaczęła zakładać metalowe ciało od złotego kostiumu. Do pomieszczenia wszedł Vincent z zakrwawionym uniformem fioletowego koloru, jego twarz spowijał cień, a na czarnym tle odcinał się jego idealnie biały uśmiech, wszedł do środka zamykając ostrożnie drzwi, które wydały z siebie głośny skrzyp. W ciemności ujrzałam jasny błysk noża, a z końca ostrza kapały kropelki czerwonej cieczy. Mężczyzna rozglądnął się uważnie, lecz gdy zobaczył, że nikogo nie widać to skierował się w stronę wyjścia. Otworzył drzwi, a następnie ostrożnie je zamknął, żeby nie przywołać animatroników. Wysunęłam głowę zza kryjówki i kiedy uświadomiłam sobie, że jest bezpiecznie wyszłam usiana mrokiem, lecz usłyszałam czyjeś ciche jęki dochodzące ze wszystkich stron.

-Clara? -zawołałam cicho.

-Pomóż! Ten kostium zatrzaskuje się na mnie! Nie wiem co zrobić! Au! -krzyknęła z bólu, a o moje uszy obiły się niepokojące dźwięki mechanizmu oraz zgrzyty dające do zrozumienia, że dziewczyna próbuje ściągnąć głowę.

-Ale jak? To jest w środku puste! -starałam się ją znaleźć, ale zgubiłam latarkę, więc muszę poradzić sobie bez światła.

-On ma w środku sprężyny i jakieś kable! Najbardziej wokół twarzy! Błagam! Pomóż! Nie wytrzymam! Co za ból! Proszę!

-Gdzie jesteś? -spytałam zaniepokojona szukając jej po całym pomieszczeniu, lecz usłyszałam tylko pełne cierpienia krzyki i głośne piski.



•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Ilość słów: 1270

Data opublikowania rozdziału: 15:45 / 28.07.2016

Continue Reading

You'll Also Like

2.2M 116K 64
↳ ❝ [ INSANITY ] ❞ ━ yandere alastor x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, (y/n) dies and for some strange reason, reincarnates as a ...
295K 27.6K 64
Third book of idol love series... Devotion- "Strongest form of love" All the characters are fictional. There is no connection with the real place or...
1.1M 45.2K 52
Being a single dad is difficult. Being a Formula 1 driver is also tricky. Charles Leclerc is living both situations and it's hard, especially since h...
118K 5.8K 55
(y/n) (l/n) a girl who was born in the modern world who somewhat ends up in the taisho era of demon slayer. Her sassiness and eccentric attitude capt...