Who are you?

By smallworldinsideofme

41.6K 2.7K 695

Opis: Harry nie podejrzewał, że sekret wyjdzie na jaw, niszcząc przy tym jego życie. Ostrzeżenie: Miłość mę... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Epilog
Dodatek: Let's start all over again

Rozdział 1

4.7K 241 40
By smallworldinsideofme

Autorka: Pierwszy rozdział też nie należy do najciekawszych, ale od następnego już coś zacznie się dziać.

***************************

- Co ty sobie myślisz?! – oburzony krzyk rozniósł się po barze – To, że płacą mi za obsługiwanie takich dupków jak ty, nie oznacza, że możesz traktować mnie jak dziwkę! Palant – prychnął.

W całym lokalu panowała cisza. Nikt się nie odzywał, wzrok wszystkich utkwiony był we wściekłym kelnerze, który zmierzał w stronę lady barowej. Jego policzki były zaczerwienione ze złości, a usta tworzyły cienką linię z gniewu. Spojrzenie obecnych przeniosło się na śmiejącego się mężczyznę, gdy tylko drobny szatyn zniknął na zapleczu. Zielone oczy, błyszczące rozbawieniem utkwione były w miejscu gdzie zniknął uroczy – jego zdaniem – kelner. W policzkach pojawiły się wgłębienia, kiedy nie potrafił powstrzymać swojego uśmiechu. Wściekły niebieskooki, o niesamowitym tyłku, był słodki, kiedy się złościł.

- Gratuluję Harry! – ciszę przerwał towarzysz kędzierzawego. Jego sarnie, brązowe oczy wpatrywały się w przyjaciela z nutką politowania i rozbawienia – Chyba nic z tego – zaśmiał się, drapiąc lekko po zarośniętym policzku.

- Zgadzam się z Liamem – wtrącił się mocny irlandzki głos – Twój tani podryw był beznadziejny, dodatkowo go wkurzyłeś.

- Jeszcze zobaczymy – w jego głosie dosłyszalne było przekonanie, kiedy zielone spojrzenie utkwione było w drobnym szatynie, który pojawił się za barową ladą i rozmawiał z barmanem.

*****

- Niezły popis Lou! – brązowe oczy z rozbawieniem przypatrywały się szatynowi, a usta układały się w zadziornym uśmiechu.

- Zamknij się Zayn! – bąknął, patrząc na przyjaciela z pod byka – Nie pozwolę, aby obcy dupek macał mnie po tyłku i traktował jak dziwkę. Nawet jeśli się gorący – ostatnie zdanie dodał już ciszej, jednak jego przyjaciel i tak to usłyszał.

- Wiedziałem, że jest w twoim typie – zwycięski uśmiech pojawił się na twarzy bruneta.

- Powiedziałem zamknij się! – warknął, biorąc tace, aby roznieść zamówienia.

- I tak wiem, że mnie kochasz – usłyszał jeszcze za sobą śmiech Malika.

*****

Naciągnął mocniej czapkę na głowę, kiedy chłodne powietrze owiało jego ciało. Rozejrzał się po chodniku i jęknął z niezadowoleniem, dostrzegając znajomą postać stojącą kilka kroków dalej. Harry Styles, jak co dzień, od ponad miesiąca czekał aż Louis skończy pracę, w dłoniach trzymając bukiet kwiatów.

- Cześć Lou – szeroki uśmiech rozpromieniła jego twarz, tworząc w policzkach dołeczki. Louis mógł nie przepadać za Harrym, jednak skłamałby mówiąc, że nie jest przystojny i to cholernie przystojny.

- Kiedy dasz sobie spokój? – westchnął, zatrzymując się przed kędzierzawym.

- Z tobą? Nigdy.

- Nie szkoda ci pieniędzy na kwiaty? Domyślam się, że nie bierzesz ich do domu, tylko wyrzucasz.

- Zacznij je przyjmować, a nie będę ich wyrzucać i marnować kasy.

Louis nie umiał powstrzymać cichego chichotu, który uciekł z jego ust, kiedy kręcił w niedowierzaniu głową. Co prawda Harry zaszkodził sobie u Louisa już na samym początku, przez co szatyn nie pałał do niego jakąś wielką sympatią, jednak musiał przyznać, że wytrwałość kędzierzawego bardzo mu imponowała.

- Czy jeśli się z tobą umówię, to dasz mi spokój? – postanowił się poddać. Wolał już raz się z nim spotkać i mieć święty spokój.

- Jeśli będziesz tego chciał – przytaknął – Ale wątpię by tak było – mrugnął okiem do mniejszego chłopaka.

- Pewność siebie może zgubić – prychnął, wyciągając z torby notes i długopis. Wyrwał kartkę, pisząc coś na niej, po czym podał ją Stylesowi – Masz, napisz do mnie, gdzie i kiedy – odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak zatrzymał się ponownie spoglądając na Harry'ego – Dzięki za kwiaty – zabrał bukiet z jego rąk i odszedł. Był w połowie drogi do domu, kiedy do niego dotarło co zrobił. Nie dość, że zgodził się iść na randkę z Harrym, to jeszcze dał mu swój numer telefonu.

*****

- Zaczynam się bać! – poczuł jak ciało wyższego drga, kiedy wypuścił z siebie chichot.

Chwilę wcześniej wysiedli z samochodu kędzierzawego, jednak ten dalej nie pozwalał mu ściągnąć chustki, którą miał zasłonięte oczy. Nie znał Stylesa i nie miał pojęcia co ten kombinuje, więc to normalne, że był zaniepokojony. Szedł obok Harry'ego, mocna trzymając się jego ramienia, aby mieć pewność, że nie upadnie.

- Nie masz czego, nie mam zamiaru cię porwać i gwałcić.

- A skąd ja to mogę wiedzieć? – burknął.

- Spodoba ci się, zobaczysz – zapewnił – A teraz uważaj na stopień.

Z pomocą Harry'ego Louis wszedł na drewniany podest (tak się domyślał, po tym jakie dźwięki wydobywał, kiedy po nim kroczyli), i chwilę później kędzierzawy pomagał mu pokonać kolejny schodek. Skręcając w prawo, ruszyli dalej. Na szczęście, dla Louisa, po chwili zatrzymali się. Czuł lekki, chłodny wiatr, który smagał jego twarz, a do jego uszu dochodził cichy szum wody. Czuł jak kędzierzawy ustawia się za nim i odwiązuję chustę, która chwilę później opadła odsłaniając mu widok. Pierwszym co zobaczył była woda, dużo wody, a dokładniej Tamiza. Rozejrzał się i zauważył, że byli na jednej z niewielkich łodzi – tych bardziej ekskluzywnych – które organizują rejsy po rzece. Stali na rufie, gdzie znajdowały się wygodne kanapy i mały stolik pomiędzy nimi. Ułożonych było na nim kilka świec, które były zapalone, nadając przyjemnej i lekko intymnej atmosfery.

- To ta twoja niespodzianka? – Louis spojrzał sceptycznie na kędzierzawego. Podobało mu się, ale... - Harry jest marzec, zmarzniemy.

- Spokojnie – pchnął Louisa lekko, w kierunku kanap, aby zajął na nich miejsce – Mam koce, zaraz podam gorącą czekoladę, zawsze możesz jeszcze dostać herbaty, a jeśli to nie wystarczy zawsze mogę pomóc ci się ogrzać – mrugnął okiem do szatyna, który prychnął wywracając oczami, jednak na jego policzki wpłynął lekki rumieniec.

- Obejdzie się – mruknął, siadając na miękkich poduszkach, dopiero teraz zauważając, że w jednej z dłoni Stylesa był piknikowy kosz. Z ust Harry'ego uciekł cichy śmiech, kiedy dosiadał się do szatyna. Wyjął koc, którym okrył ich nogi, a chwilę później stolik był zapełniony przez przeróżne smakołyki, jak kanapki, ciastka, owoce, natomiast każdy z nich trzymał kubek z gorącą czekoladą.

Płynęli po Tamizie, delektując się tym co przygotował Harry i rozmawiając. Louis rozglądał się dookoła, podziwiając pięknie oświetlone miejsca i budynki, w tym London Eye, budynek parlamentu, czy Tower Bridge. Musiał przyznać, że naprawdę dobrze spędził czas i pomysł kędzierzawego na rejs, był naprawdę świetny.

*****

Oczywiście nie skończyło się na pierwszej randce, a Harry nie dał spokoju Louisowi. Były kolejne, a szatyn sam był zaskoczony jak zmieniło się jego nastawienie do kędzierzawego. Musiał przyznać, że po bliższym poznaniu Styles okazał się niezwykle czarującym chłopakiem. Był zabawny i inteligentny, ale także niezwykle zazdrosny. Nawet, jeśli jeszcze nie byli parą, Harry Styles zachowywał się zaborczo, kiedy w pobliży Louis, kręcili się inni mężczyźni.

Tomlinson nawet nie zauważył, kiedy zauroczył się w kędzierzawym, a z czasem to uczucie się wzmocniło i kiedy Harry zaproponował związek, bez zastanowienia się zgodził. Zapewne gdyby kilka tygodni wcześniej, ktoś powiedział mu, że pójdzie na randkę z Harrym Stylesem i zostanie jego chłopakiem, wyśmiałby go. Jak widać wszystko jest możliwe.

Louis poznał najlepszych przyjaciół Harry'ego – Liama i Nialla. Z kolei on wciągnął do ich grona Zayna, który bardzo szybko złapał z resztą świetny kontakt. Co prawda na początku mulat nie specjalnie przepadał za kędzierzawym. Zachowywał się, jakby wiedział coś o Stylesie, czego nie wie szatyn. Jednak po dość długiej rozmowie Malika i Stylesa, nastawienie bruneta względem chłopaka Tomlinsona, zmieniło się.

Lou i Harry, pomimo kiepskiego początku, tworzyli naprawdę zgraną parę. Harry był bardzo opiekuńczy względem swojego chłopaka i uwielbiał go rozpieszczać, co czasami irytowało szatyna. Nie chciał, aby kędzierzawy niepotrzebnie wydawał na niego swoje pieniądze. Oczywiście zdarzały się nie raz kłótnie, jednak zawsze dochodzili do porozumienia. Swoją drogą, Louis nie raz zastanawiał się skąd Harry miał tyle pieniędzy, skoro pracował jako mechanik. Co prawda prowadził własny warsztat, ale ciągle to było dziwne dla szatyna. W końcu kędzierzawy zaspokoił jego ciekawość, tłumacząc, że znają się na swoim fachu, nie odwalają fuszerki, a co za tym idzie mieli wielu klientów, także tych bogatych i wpływowych. To trochę uspokoiło ciekawość Tomlinsona.

Rok po tym, jak zostali parą, Harry zaproponował szatynowi, aby ten się do niego wprowadził. Louis nie był przekonany co do tego pomysłu. Nawet jeśli kochał Harry'ego, nie był pewny, czy jest już gotowy, aby z nim zamieszkać. Po za tym chciał mieć tylko swoje miejsce. Jednak, gdy w jego kamienicy wybuchł pożar, szatyn nie miał wyjścia i wprowadził się do kędzierzawego.

To były dla obojga nowe. Owszem, byli od roku razem. Nie raz nocowali u siebie, wspólnie gdzieś wyjeżdżali, jednak to nie to samo, co zamieszkanie razem na stałe. Teraz praktycznie wszystko było wspólne. Pomimo początkowych problemów z przestawieniem się, w końcu to wypracowali.

Harry wiedział, że Louis to ten jedyny i chce spędzić z nim całe życie. Wiedział to od momentu, gdy po raz pierwszy go zobaczył i nie przyjmował do siebie opcji, że nie będą razem. Właśnie dlatego był tak wytrwały w czekaniu, aż szatyn zgodzi się z nim umówić.

Zbliżała się rocznica ich pierwszej randki i Harry już wiedział, że chce poślubić Louisa. Od kilku dni miał zakupiony i ukryty pierścionek zaręczynowy i teraz tylko musiał czekać na ten dzień. Odtworzył ich pierwszą randkę, wynajmując tą samą łódź, przygotował takie same smakołyki, gorącą czekoladę, nawet koc wziął ten sam.

Tak jak podczas ich pierwszego rejsu, płynęli po Tamizie podziwiając widok jaki się rozciągał i co chwilę zmieniał. Jedyną różnicą, były duże napisy na brzegu, utworzone z lampionów, które w pewnym momencie zaczęły się pojawiać. Z każdym kolejnym słowem Louis czół jak jego serce zaczyna szybciej bić, a w oczach pojawiały się łzy. Nie mógł uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Kiedy dopłynęli do końca, szatyn nie powstrzymywał już szlochu, a przed oczami ciągle miał to jedno pytanie, które chwilę wcześniej przeczytał „Wyjdziesz za mnie?". Odwrócił się w kierunku Harry'ego, który już klęczał przed nim z pierścionkiem w ręce. Tomlinson nie potrafiąc wypowiedzieć nawet słowa, jedynie pokiwał głową i rzucił się na chłopaka, całując go mocno.

Pół roku później stali na ślubnym kobiercu, składając sobie słowa przysięgi w gronie bliskich im osób. Nie była to duża uroczystość, wręcz przeciwnie. Zaprosili tylko rodzinę i najbliższych przyjaciół. Natomiast zamiast wesela, zorganizowali uroczysty obiad. Harry nie chciał robić zbyt dużo szumu dookoła ich ślubu, a Louis się z nim zgodził. Wieczorem, kiedy goście się rozeszli, państwo Styles ze spakowanymi walizkami wsiadali do samolotu, aby odbyć swój miesiąc miodowy.

Spędzili wspaniały czas na Madagaskarze, zwiedzając najbliższą okolicę, poznając lokalną kuchnię, kąpiąc się w ciepłej wodzie, by następnie pozwolić osuszyć się promieniom słonecznym, oraz kochając się przez długie godziny, praktycznie na każdej powierzchni ich pokoju. Nie chcieli się rozstawać z tym miejscem, jednak wiedzieli, że muszą wrócić do Londynu i codzienności. Louis wrócił na swój ostatni rok studiów i pracy w barze, z kolei Harry kilka godzin dziennie poświęcał się własnej pracy. Wiedli spokojne, może odrobinę monotonne życie młodego małżeństwa, dopóki nie odmieniło się ono za pomocą jednej wiadomości.

*****

Wpadł do szpitala, czując jak jego serce wali i nie był pewny czy to ze zdenerwowania, czy biegu. Starał się uspokoić oddech, kiedy podszedł do kontuaru, za którym siedziała pielęgniarka. Kobieta spojrzała na niego, marszcząc przy tym brwi. Domyślał się, że nie wyglądał najlepiej. Włosy związane w kucyk, z czego część wydostała się z gumki, na policzku prawdopodobnie ciągle miał plamę po smarze, podobnie jak na ubraniach. Nie miał jednak czasu się przebrać. Kiedy odebrał telefon ze szpitala i powiedziano mu, że jego mąż został przywieziony, rzucił klucz, który trzymał w dłoni i biegnąc do wyjścia, poinformował tylko Liama, że dzisiaj już nie wróci, po czym wsiadł do samochodu i tyle go było widać.

- Szukam Louisa Stylesa, podobno został tutaj przywieziony. Jestem jego mężem – uprzedził pytanie kobiety.

- Sala numer 3 – odpowiedziała, po tym jak zajrzała do danych w komputerze.

Harry jedynie skinął jej głową i popędził do wskazanego pokoju. Od razu dostrzegł Louisa. Siedział na jednym z środkowych łóżek, machając nogami i rozglądał się dookoła. Jego uśmiech poszerzył się, jak dostrzegł swojego męża.

- Harry – pisnął szczęśliwy.

- Louis, boże – usiadł obok szatyna, zgarniając go w swoje objęcia i mocno przytulił – Nawet nie wiesz, jak się wystraszyłem. Wszystko dobrze?

- Jest w porządku – zapewnił ukochanego, uśmiechając się szeroko i powstrzymując od podskakiwania w miejscu. Miał mu do przekazania bardzo ważne informacje i chciał to zrobić jak najszybciej.

- Co się stało? Czemu cię tu przywieźli? – dopytywał, a jego oczy uważnie skanowały ciało szatyna, chcąc się upewnić, że na pewno nie jest zraniony.

- Zasłabłem na zajęciach, ale już jest ok.

- Czemu? Jesteś chory? Co ci powiedzieli? – Harry powoli zaczynał panikować, zresztą jak zawsze, kiedy chodziło o jego małżonka. Nie wyobrażał sobie życia bez Louisa i nie chciał go stracić.

- To nie poważnego...

- Jak nic poważnego? Coś musi być, skoro straciłeś przytomność.

- Harry – ujął twarz kędzierzawego w swoje małe dłonie, tym samym chcąc go uspokoić – Jestem w ciąży – spoglądał głęboko w zielone tęczówki, kiedy wypowiadał te słowa.

- Co? – wypalił, potrzebując chwili, aby przetworzyć te słowa – Ale...jak? Co?

- Będziemy mieć dziecko.

- Dziecko – powtórzył po nim Harry, a słowa szatyna zaczęły do niego docierać – Będziemy mieć dziecko – uśmiechnął się szeroko. Nie mógł w to uwierzyć. Zostanie ojcem. Louis jest w ciąży i za kilka miesięcy wyda na świat małego człowieka, który będzie częścią ich życia. Czy w tej chwili mógł być bardziej szczęśliwy?

- Tak, będziemy.

*****

Niedługo po tym Harry podjął decyzję, że czas się przeprowadzić. Louis z początku nie był co do tego przekonany, zwłaszcza, że nie miał pewności czy ich stać. Kędzierzawy jednak zapewnił go, że pieniądze to nie problem. Uważał, że skoro mają mieć dziecko, a w przyszłości na pewno pojawi się ich więcej, powinni kupić dom. Szatyn musiał przyznać, że dom, który wybrał jego mąż był wspaniały. Od razu się w nim zakochał. Pięć pokoi, dwie łazienki, w tym jedna w ich sypialni, salon z kominkiem i wyjściem na taras, z którego było zejście do ogrodu, i duża kuchnia. Wszystkie pomieszczenia były jasne, a przez duże okna wpadało mnóstwo światła. Do tego cudowny ogród z niewielkim stawem. Louis już w wyobraźni rozplanował, gdzie co posadzi. Chciał mieć dużo kwiatów i krzewów, a niewielką przestrzeń planował zagospodarować na grządki z warzywami. Wszystko było piękne. Jedynym minusem dla Louisa była odległość od miasta. Nie rozumiał, dlaczego Harry wybrał dom na uboczu. Nie wiedział czy mógł to w ogóle nazwać przedmieściami. Prowadziła tutaj leśna ścieżka. Najbliżsi sąsiedzi, jak i główna droga, oddaleni byli o około 50 metrów. To trochę niepokoiło Louisa, że dom znajduje się na takim pustkowi. Styles zapewniał go jednak, że miejsce jest piękne i będą mieć tutaj ciszę i spokój. Louis dość szybko dał się przekonać, zwłaszcza, że dom był tym, o jakim marzył.

Szatyn był w 18 tygodniu, kiedy przeprowadzka została zakończona. Niedługo po tym rzucił pracę, głównie za namową Harry'ego. Kędzierzawy wolał, aby jego mąż odpoczywał jak najwięcej, a praca kelnera nie była zbyt odpowiednia dla ciężarnej osoby.

W 38 tygodniu na świecie pojawił się Connor, od razu stając się oczkiem w głowie rodziców. Louis ukończył studia, jednak póki co nie szukał nowej pracy, chcąc się poświęcić opiece na nad synem. Harry i Louis uwielbiali spędzać czas wspólnie z malcem, bawiąc się z nim i obserwując jak rośnie i uczy się nowych rzeczy.

Connor miał 15 miesięcy, kiedy postanowili postarać się o kolejne dziecko i tak rok później Louis poinformował Harry'ego, że zostaną ponownie rodzicami.

Ich życie było naprawdę dobre. Mieli siebie, swoje dzieci, wspaniały dom, nie narzekali na brak pieniędzy, zdrowie, ani inne problemy. Byli szczęśliwi i mieli nadzieję, że już zawsze tak będzie...

Continue Reading

You'll Also Like

13.3K 745 6
Opowiadanie o dwóch młodych półbogach, którzy połączeni są jedną przepowiednią oraz misją. W jaki sposób potoczy się ich los? Pisane z @serafie Opowi...
60.5K 3.7K 15
Los lubi płatać figle, a najbardzej wtedy gdy jest najgorszy na to moment. Taki właśnie figiel spowodowany przez los spotkał młodego chłopaka, lecz...
19.6K 840 1
Tylko udostępniam! To nie jest moje opowiadanie! Link do oryginału: http://drarry.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=1172 Opowiadanie zawiera sceny 18+
111K 8.3K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...