Just Friends (Malec)

Da thelightwoodking

87.2K 5.6K 1K

Dwójka przyjaciół wybiera tę samą szkołę i profil. Są nierozłączni, poprzez wytworzoną kilka lat temu przyjaź... Altro

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV

Rozdział III

4.8K 370 142
Da thelightwoodking

- Tak właściwie, czemu wciąż nie masz laski? - zapytał po chwili Magnus, kiedy jego szklanka była już w połowie pusta.

- Dobrze wiesz, jak wyglądał mój ostatni związek. I jakoś tak wyszło, że na razie nie potrzebuję wiązać się z żadną. - wzruszył ramionami, wypijając naraz sporą część whisky.

- Wiem, ale przecież to było już dawno.

- Tak, tak. Masz rację. Może w końcu zaczęły widzieć moją prawdziwą osobowość. - zaśmiał się.

- Może. - zawtórował mu. - Ratuj się kto może przed takim idiotą.

- Powinieneś zacząć uciekać dobre kilka lat temu w takim razie. - dolał sobie alkoholu.

- Dla mnie już za późno. Poza tym, co ty byś beze mnie zrobił?

- Nie zdał z matmy. - uśmiechnął się.

- A to, to już na pewno.

Alec westchnął, rozglądając się po ogrodzie. - Chcesz jeszcze? - wskazał opróżnioną w połowie butelkę, na co tamten bez słowa wyciągnął rękę ze szklanką w jego stronę. Nalał, dorzucając ostatnie kostki lodu. Magnus poprawił się i rozejrzał.

- Która w sumie jest godzina? - zapytał, przez co przyjaciel spojrzał na zegarek, odkrywając, że rozmywają mu się cyfry.

- Coś po 19. - pokazał mu dla pewności, na co ten przytaknął, wstając i siadając obok Aleca, który zrobił mu trochę więcej miejsca. Odchylił głowę, patrząc w niebo.

- Gdzie pojechali twoi rodzice?

- Nie jestem pewien, ale chyba do znajomych. Jak okazało się, że mogę zostać, to przestałem słuchać, co mówią. - przygryzł wargę. Magnus uśmiechnął się, automatycznie zjeżdżając wzrokiem na jego usta. Po chwili się ogarnął i wrócił do oczu chłopaka.

- Typowy Lightwood.

- W końcu trochę spokoju, wiesz, Izzy jest z nimi. - sięgnął po szklankę.

- Domyśliłem się, skoro jeszcze tu nie przybiegła. - zaśmiał się pod nosem na samą myśl o dziewczynie, która zawsze chciała wmieszać się w towarzystwo brata.

- Jak tak myślę, to rzadko się z nimi gdzieś pojawiam. Młoda doprowadza mnie do szału. - jęknął.

- Oj co chcesz, ona tylko strasznie pragnie mieć starszych, zajebistych kolegów.

- Niech znajdzie kogoś w swoim wieku. Czy ja się pcham, jak siedzi z koleżankami? W ogóle czy ja mam podjar jej koleżankami? Bo ona moimi kolegami tak. - zaśmiał się ponownie.

- A kto cię tam wie. - również się zaśmiał. - No i dziwisz jej się?

- Boże, Magnus. To są piętnastki. Fuu. - skrzywił się, a Bane wybuchnął śmiechem, widząc jego obrzydzenie. - No niby nie dziwię. - napił się.

- No właśnie. Ale dwa lata starszych byś się już tak nie brzydził.

- Zależy w jakim sensie.

- Normalnym. - odparł, a Alec nic już nie odpowiedział. Kręcił tylko szklanką, skupiając się na wirującej cieczy. Magnus dopił zawartość naczynia do końca i odstawił je. - Ziom, co robimy?

- Kminię, żeby wtoczyć się na górę, ale może być ciężko. - wskazał na pustą butelkę, na co Bane się zaśmiał.

- Zawsze miałeś słaby łeb. Chodź, damy radę.

- Baardzo śmieszne. - mruknął niższy, wstając.

- Zanieść cię, sierotko? - spytał, obserwując jego zmagania.

- Dojdę. - zerknął spod grzywki, powoli idąc do domu.

- Dojdziesz, dojdziesz. - parsknął śmiechem.

- Idiota. - pokręcił głową, wchodząc na schody prowadzące do jego pokoju.

- Ładnie. A ja Magnus. - powiedział, przedrzeźniając go.

- Miło, miło. Możesz mnie jednak zanieść. - wymruczał cicho, odwracając się do Magnusa. Ten uśmiechnął się i wyciągnął ręce w celu podniesienia go.

- Ciesz się, że mam jednak trochę siły.

Alec objął go, opierając głowę na jego ramieniu. - Cieszę. - dmuchnął mu w ucho, przypominając sobie jego reakcję na to i się zaśmiał.

- Ty mnie lepiej nie prowokuj kotuś. - uniósł go i zaniósł do pokoju, po czym położył chłopaka na łóżku. Ten poprawił się, wbijając w niego wzrok.

- Ktoś tu jednak chyba pójdzie do toalety. - zaśmiał się cicho, obawiając się dostania po głowie.

- Tak? Kto taki?

Alexander tyknął go nogą. - O ten pan tutaj.

- Czyli ty?

Nastolatek coraz słabiej myślał, więc przekręcił głowę w nadziei, że to pomoże. Magnus uśmiechnął się na ten widok i odgarnął mu włosy. - Uroczo.

Lightwood nadal mu się przyglądał. - Hmm? - wziął poduszkę, którą przytulił.

- No co ty, poduszkę a nie mnie? - Bane skrzywił się specjalnie.

- Przepraszaam. - przytulił Magnusa, jednak oddzielała ich poduszka. Ten wyciągnął ją i odłożył.

- Lepiej.

Alec przymknął oczy, opierając się całym ciałem o przyjaciela, na co wyższy wtulił twarz w jego szyję, mrucząc. Podniósł głowę, zerkając na Magnusa. Ten popatrzył mu w oczy z niemym pytaniem.

- Idę wziąć prysznic. Chyba. - przetarł oczy dłonią.

- Chyba?

- Nie chce mi się. - przygryzł mimowolnie wargę, jak to miał w zwyczaju.

- I co my teraz zrobimy? - zapytał, na co Alec wzruszył bezradnie ramionami, kładąc się na łóżku. Przyjaciel przewrócił się bokiem do niego, przez co Lightwood pokazał mu język, nie mając lepszego pomysłu. Odnalazł poduszkę, tym razem kładąc ją pod głowę. - Mam ci go odgryźć czy schowasz? - spytał retorycznie, jednak Lightwood nadal tego nie zrobił, biorąc słowa chłopaka jako żart. Zadowolony z siebie jeszcze nim poruszył. Magnus przybliżył swoją twarz do jego. - Wiesz, że ja nie żartuję. - Alec nic sobie z tego nie robiąc, przejechał językiem po swoich ustach, patrząc Magnusowi w oczy. Przecież chłopak nie mógł mówić poważnie. - Ostrzegałem. - zniwelował tę i tak małą już odległość i złączył ich usta. Alec wypuścił powietrze nosem, próbując odepchnąć Magnusa, jednak ten przytrzymał jego ręce, żeby mu to na jakiś czas uniemożliwić. Szarpnął się lekko w chwili, kiedy zdał sobie sprawę, że odwzajemniał przez kilka sekund pieszczotę. Wtedy Bane puścił jego ręce i lekko się odsunął. - Tylko teraz mi nie przypierdol pliska. - powiedział od razu, ale Alexander tylko skrzywił się, wycierając usta. Magnus nie mógł się nie zaśmiać na ten widok, przez co przyjaciel popatrzył na niego wzrokiem mordercy. - Zaraz zginę? - chłopak z automatu schował się za rękami.

- Poczekaj, aż odzyskam koordynację ruchową. - Alec podniósł się, ledwo wychodząc z pomieszczenia.

- A ty gdzie?

- Naprzeciwko. - przymknął drzwi pokoju, znikając za kolejnymi, prowadzącymi do łazienki.

- Pewnie jutro mnie pobijesz, ale w sumie było warto lmao. - powiedział właściwie do siebie. Chłopak z tamtego pokoju już nie mógł tego usłyszeć, ponieważ właśnie zdjął z siebie ubranie, natychmiast wchodząc pod strumień zimnej wody. Magnus ułożył się wygodniej, oczekując, co będzie dalej.

Po niecałych dwudziestu minutach Lightwood wyszedł z kabiny, ogarniając, że nie wziął ubrań. - Kurwa. - Bane usłyszał stłumione przekleństwo, co przykuło jego uwagę. - Jeśli chcesz to możesz mi podać koszulkę. - powiedział niższy, zawiązując ręcznik na biodrach - I bokserki... - dorzucił po chwili i oparł się o framugę drzwi.

- Jak zwykle, co ty byś beze mnie zrobił. - wstał i zabrał rzeczy, o które prosił, by mu je podać.

- Wtedy sam bym się po nie przeszedł. - mruknął, wyciągając po nie dłoń. Przyjaciel dał mu je i nie wiedząc, co zrobić, oparł się o ścianę.

- Dzięki. - uśmiechnął się ciepło i zamknął drzwi. Ogarnął pomieszczenie zaraz po tym jak się ubrał, po czym wyszedł. Tego Magnus się nie spodziewał. Myślał, że przyjaciel będzie się na niego wkurzał, a on się uśmiecha? Co?

- Too co teraz? - spytał Bane niepewnie.

- Jeśli chcesz to leć się wykąpać. W sumie weź z szafy co ci trzeba, a ja idę do kuchni. - prysznic trochę go rozbudził, także schody nie robiły mu już większego problemu.

- K, dzięki. - wrócił do pokoju po jakieś rzeczy, po czym zniknął w łazience.

W tym czasie Alec zrobił kilka tostów, wziął keczup i wrócił do pokoju. Uchylił okno, po czym zjadł trochę. Magnus wyszedł po kilku minutach, przeczesując mokre jeszcze włosy dłonią. - O jedzenie.

- I nie spaliłem domu. - pochwalił się, przez co przyjaciel mu poklaskał, siadając. Alec zawiesił na nim wzrok. - Pytałeś dlaczego nie mam dziewczyny. - zastanowił się.

- Bo nie umiesz gotować? - uśmiechnął się tamten.

- Niekoniecznie. Teraz ja chcę spytać, dlaczego ty nie masz faceta. -odwzajemnił uśmiech.

Bane wzruszył ramionami. - Może czekam na kogoś specjalnego. No ale fakt, dziwne, że taka zajebistość jak ja nie ma chłopaka, nie?

- Narcyz. - prychnął. - Może dlatego nie masz. - zarzucił chłopakowi, na co ten się zaśmiał.

- Nie sądzę.

- I że nikt ci się nie podoba? - wbił w niego wzrok. W sumie zapytał z nadzieją, że odpowiedź rozwiąże jego ostatnie rozmyślania.

- A kto tak powiedział?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.

- Dobrze mamo, jest kilka takich osób, no nie wiem, na przykład Troye Sivan.

- Nie było pytania. - zrezygnowany podszedł do okna.

- No ale czekaj, chodź tu. - poprosił, na co Alexander odwrócił się do niego.

- Słucham cię.

- Czemu o to spytałeś? - zadał pytanie, patrząc mu prosto w oczy.

- Z czystej ciekawości chociażby.

- Mhm. - mimo wszystko widać było, że mu nie uwierzył.

- Jesteś pewien, że chcesz posłuchać o moich spostrzeżeniach, tak?

- Tak.

- Twój wzrok mówił sam za siebie, chociażby dzisiaj, jak przytulałem Olivię. Zresztą, pocałowałeś mnie. I to wszystko, co mówiłeś wcześniej. - wymieniał bez żadnej przerwy, po czym ulokował swój wzrok na podłodze.

- Co do pocałunku, mówiłem ci. Zresztą, wątpię że chcesz, żeby to okazało się prawdą, co?

- Nie chcę, żeby okazało się prawdą. Jestem hetero.

Continua a leggere

Ti piacerà anche

3.7K 285 9
To druga część opowiadania "More than friend /Sciles" Stiles nadal nie pamięta, co się stało w lesie parę lat temu. Nie wie, że jego przyjaciel, któ...
6.5K 318 8
A co jeśli dwójka największych wrogów w Hogwarcie musiałoby pobyć ze sobą przez parę dni w jednym domu? Czy ta dwójka poradzi sobie z dodatkowym bala...
6.5K 434 23
Kiedy chłopak, który znaczy dla niego więcej niż całe Beacon Hills, zostaje ugryziony przez wilkołaka, Stiles musi wykorzystać swoją wiedzę o łowcach...
15.9K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...