Diabelski Tryl

By Ladytronic

4K 520 10

Trzy miesiące po morderstwie rodziców zostaje odczytany testament. Aleksander otrzymuje tajemniczą księgę, za... More

Nota od Autora
Prolog
Opus 1
Opus 2
Opus 3
Opus 4
Opus 5
Opus 5.5
Opus 6
Opus 7
Opus 8
Opus 9
Opus 10
Opus 11
Opus 12
Opus 13
Opus 14
Opus 15
Opus 16
Opus 17
Opus 19
Opus 20
Opus 21
Opus 22
Opus 23
Opus 24
Opus 25
Opus 26
Opus 27
Epilog
Wyniki konkursu literackiego Splątane Nici

Opus 18

77 16 0
By Ladytronic

Cztery dni i trzy kłótnie później Aleksander i Presto stali przed drzwiami gabinetu Sylwestra Pokory ze skrajnymi nastawieniami. Pierwszy z nich wyglądał jakby szedł na ścięcie, za to drugi jakby spełniało się jego najskrytsze marzenie.

- Nie rób takiej miny, Aleks. Zaraz wywiążę się z pierwszej umowy - przypomniał mu demon i uśmiechnął się, choć ten nie obejmował oczu.

- Cieszyłbym się, gdybyś nie robił tego wbrew mojej woli - odpowiedział ironicznie Aleksander.

W tym czasie drzwi gabinetu otworzyły się i wyszły z niego dwie nastolatki. Wyglądały na bardzo podniecone, a jedna nawet płakała, rozmazując swój makijaż po całej twarzy.

Gdy w przejściu stanął Pokora, na widok Aleksandra oraz Presto uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Uwielbiam spełniać czyjeś marzenia, czuję się wtedy jak młody bóg! - stwierdził i zaprosił ich gestem ręki do środka.

Nie odpowiedzieli na tę nietypową uwagę, spoglądając na siebie ironicznie. Siadając przy stole konferencyjnym producent podał im plik dokumentów.

- Nie obiecuję, że coś z tego będzie. Czekam na opinię członków całego zarządu, właśnie przeglądają twoje papiery - wyjaśnił, obserwując jak przeglądają kontrakt.

Po kilku przerzuconych stronach Rapsod westchnął i odrzucił kartki na stół.

- Tak wygląda umowa wstępna, ale zanim ją podpiszemy będziemy musieli wysłuchać twoich autorskich utworów - rzekł Pokora, rezygnując całkowicie ze zwrotów per pan.

- Rozumiem - odpowiedział Aleksander, zerkając znacząco na Presto.

Oboje dobrze wiedzieli, że nic z tego nie będzie, dopóki demon nie podejmie się spełnienia kolejnego założenia paktu, mówiącego o napisaniu muzyki, którą przyszłe pokolenia miały zapamiętać jako wirtuozerską i maestralną. Do tej pory nic podobnego się nie wydarzyło.

- W takim razie mam zaprezentować sonaty, etiudy czy może... ?

- Sonaty? - zbity z tropu producent powtórzył po Aleksandrze nazwę, która najwięcej mu mówiła. Aleksander westchnął ostentacyjnie.

- Sonata to każdy utwór instrumentalny, w przeciwieństwie do wokalnego czyli kantaty - wyrecytował formułkę z pamięci. - W przypadku, gdy sonata wykonywana jest przez orkiestrę symfoniczną, nazywa się symfonią. Trzyczęściowa sonata na instrument solo z towarzyszącą orkiestrą to koncert.

Pokora wytrzeszczył oczy. Z jego ust zdołało wyrwać się tylko krótkie:

- Aha...

Kiedy już ochłoną, odchrząknął i zwrócił się do swoich gości jakby jego wcześniejsza wpadka nie miała miejsca.

- Cóż, chciałbym pozostawić klasyczny wydźwięk skrzypiec, ale twoją osobowością, wyglądem i efektami specjalnymi sprawimy, że staniesz się bardziej nowoczesny.

- Co proponujesz? - spytał szybko Presto, widząc zniechęconą minę Aleksandra.

- Chciałbym żeby nagrał jeden utwór z zespołem. Na przykład heavy metalowym.

Skrzypek znieruchomiał, tak bardzo zszokowała go ta propozycja. Wiedział, że współpraca z Pokorą będzie jednym wielkim nieporozumieniem, ale to przekraczało jego najśmielsze oczekiwania.

- Nie zgadzam się.

Pokora natychmiast spojrzał na Presto, jakby uważał, że to on ma więcej do powiedzenia.

- Proszę to zostawić mnie - mruknął demon w odpowiedzi na nieme wołanie o pomoc producenta.

- Nie zachowuj się, jakby mnie tu nie było! - oburzył się Aleksander. W takich momentach nienawidził Presto, który najwyraźniej czerpał wielką przyjemność z upokarzania innych. - Nie zgadzam się. Koniec.

- To najszybszy sposób żeby ludzie dowiedzieli się o Aleksandrze Rapsodzie - spróbował go przekonać, ale skrzypek był nieugięty. Uważał, że promowanie się na innych artystach, którzy zdążyli wyrobić sobie pozycję na rynku muzycznym uwłaczało jego czci. Do tego zespół heavy metalowy... Aż się wzdrygnął na myśl o koncercie, który kiedyś oglądał w telewizji.

Presto denerwował się, że jego tymczasowy pan robi wszystko by utrudnić mu pracę, ale odzyskał nadzieję, kiedy zobaczył jak Pokora na niego spogląda. Najwyraźniej coś w postawie skrzypka odpowiadało producentowi, bo uśmiechał się z oczami błyszczącymi od podziwu.

- Właśnie tak! Chcemy dotrzeć do każdego rodzaju odbiorców. Pomyśl o tym, jak o reklamie albo artykule w gazecie. Taki gościnny występ sprawi, że masy o tobie usłyszą, będą próbowały dowiedzieć się czegoś więcej, a za chwilę bum! - klasnął w ręce - i wydajemy singla, a potem płytę. To nam pozwoli także zorientować się jak cię przyjmą i na co powinniśmy zwracać największą uwagę podczas tworzenia twojego wizerunku.

- Przemyślę to.

- Aleksandrze, rynek muzyczny to jednak rynek. Jeśli chcesz by płyty się sprzedawały, a zainteresowanie rosło, musimy się przyszykować na wielkie kompromisy, inaczej nie zajdziesz daleko. Muzyka sama się nie sprzeda, trzeba jej pomóc i ja chcę ci właśnie w tym pomóc.

- Czyli możemy liczyć na współpracę? - demon chciał się upewnić.

Natomiast Aleksander zasępił się. Wpatrzył się w okno, za którym pojawiły się pierwsze płatki śniegu i w zetknięciu ze szkłem zamieniały w krople deszczu, spływając leniwie po szybie. Skrzypek czuł się właśnie jak te krople, które z każdym centymetrem w dół traciły na swojej masie zmniejszając się, aż całkiem znikały. Musiało być jakieś inne wyjście z tej sytuacji i postanowił je odnaleźć za wszelką cenę.

- Szczerze mówiąc mnie macie w garści, ale nie tylko ja podejmuję tu decyzje. Mój zespół musi was wycenić i wtedy odpowiem, czy podpiszemy kontrakt czy nie. - Pokora wstał z miejsca, oni również. Uścisnęli sobie ręce i ruszyli do wyjścia.

- W takim razie kiedy się widzimy?

- Myślę, że w piątek za tydzień będzie najlepiej. Proszę przygotować najlepszą sonatę, na jaką cię stać. Zaprezentujesz nam ją podczas spotkania. - Spojrzał na skrzypka w taki sposób, jakby oczekiwał pochwały za tak szybkie przyswojenie słownictwa swojego gościa.

Potem odprowadził ich do lobby, gdzie poinformował recepcjonistkę o spotkaniu zaplanowanym na piątek o godzinie czternastej i żegnając się z nimi, zniknął za drzwiami prowadzącymi do biura. Aleksander i Presto ruszyli do wyjścia.

- Jak na razie wszystko idzie po naszej myśli - westchnął demon, wsiadając do mercedesa.

- Chyba raczej po twojej...

- Nie bądź zły. To, co zaproponował Pokora jest naprawdę dobrym pomysłem - powiedział Presto i spojrzał mu w oczy.

Prawie, że czarne tęczówki były zdeterminowane. Aleksander zrozumiał, że jego kompan doskonale wie, co robi. Skoro tak bardzo upierał się przy Pokorze, chyba nie miał innego wyjścia jak posłuchać demona i w końcu zacząć spełniać marzenia.

Westchnął, spuszczając wzrok na dłoń, w której trzymał automatycznego pilota i otworzył drzwi samochodu.

- Zaufam ci - wyrwało się z jego ust w tym samym czasie, kiedy zadzwonił jego telefon. Na wyświetlaczu widniało imię jego siostry. Zmarszczył czoło zastanawiając się nad powodem, dla którego próbowała się z nim skontaktować.

- Nie odbierzesz? - zapytał pogodnie Presto. 

Był zadowolony, że Aleksander w końcu odpuścił i zezwolił na współpracę z Pokorą. Skrzypek odpowiedział skrzywioną miną i odwrócił się przykładając telefon do ucha, by nie widzieć denerwującej go uciechy na twarzy demona.

*

Kiedy przybyli do Vitollo na zaproszenie Wiktorii, wystarczyło jedno spojrzenie Presto żeby stwierdzić, iż siostra jeszcze nie przybyła. Zajęli więc stolik w zacisznym kącie, gdzie mogli spokojnie porozmawiać.

Aleksander rozglądał się znudzony po pomieszczeniu, obserwując starszawego kelnera, który z zaskakującą gracją przeciskał się przez stoliki, serwując sałatkę z krewetkami przypominającymi mu larwy jakiegoś wyjątkowo wielkiego robactwa.

- Co czujesz, gdy jesz? - zapytał nagle demona, który raczył się wodą z lodem i cytryną.

- Do czego zmierzasz?

- Czym tak naprawdę się żywisz?

- Pragnieniem.

- Pragnieniem? - powtórzył zaskoczony tą odpowiedzią. 

Ani trochę jej nie rozumiał. Jego pragnienia były jak morze. Nieokiełznane, szalone, a niektóre też leniwe jak fale uderzające o brzeg. Jak demon mógł się żywić czymś, co w zasadzie istniało, ale nie miało racji bytu?

- Samo przebywanie w twoim towarzystwie sprawia, że jestem błogo syty. Pomyśl, co się stanie, kiedy przejmę twoją duszę!

- Więc po co chcesz mi ją odebrać, skoro zaspokajasz się już samym przebywaniem w moim towarzystwie?

- Nie samym chlebem żyje człowiek, co? - stwierdził tajemniczo demon.

- Odebrałeś już ją komuś?

- A wyglądam na takiego? - zaśmiał się, unosząc delikatnie czarne jak smoła brwi.

- Trudno powiedzieć. Jesteś bardzo pewny siebie, ale nigdy nie wiem czy grasz, czy taki naprawdę jesteś. - Zamilkł, kiedy do ich stolika podszedł kelner z kartami menu. Odebrali je i odesłali go tłumacząc, że czekają na jeszcze jedną osobę. - Więc... samo odbieranie duszy jest bolesne?

- Martwi cię i to?

- Po prostu nie lubię być nieświadomym, nawet gdyby to miało być coś strasznego.

Presto przyglądnął się mu z zainteresowaniem. Niewielu było ludzi młodych, tak spokojnie rozmawiających o swojej śmierci. Większość z nich nawet o niej nie myślała, uważała, że ich nie dosięgnie, że będą zawsze młodzi i piękni. Za to właśnie lubił Rapsoda. Aleksander był osobą, która akceptowała swoją przyszłość i uspokajała się, kiedy tylko wiedziała o wszystkim, co się wydarzy później, nawet gdy były to rzeczy straszne i okrutne.

- Mówi się, że odbieranie duszy jest jak umieranie. Nie mogę jednak tego potwierdzić, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem.

Nie sądził by jego słowa uspokoiły Aleksandra, ale na pewno dały mu nadzieję. I to było już rzeczą nie do zatrzymania. Jak się komuś pokazało jakieś nowe możliwości nawet, gdy było już za późno, to ten ktoś już nigdy o nich nie zapominał. Stały się one jednocześnie jego szczęściem i żałością.

- Demony mają duszę?

- Nie, dlatego tak pragniemy dusz ludzkich. To taka nasza mała obsesja.

- Więc w jaki sposób wytłumaczyć twoje istnienie? - zadumał się Aleksander, wpatrując się w swojego demona.

Nagle wydał mu się on tak nierealny jak jeszcze nigdy dotąd. Dziwnie było go oglądać siedzącego na krześle, popijającego lodowatą wodę, ubranego w jeansy i ramoneskę. Szczerze mówiąc, demony kojarzyły mu się raczej z rogami, ogniem i kopytami.

- Aleks, ludzie uważają demony za istoty nie z tego świata. To działa w obie strony. Dla mnie jesteś tak samo paranormalny, jak ja dla ciebie.

Po tej uwadze zapadła między nimi długa cisza.

- Przepraszam za spóźnienie - usłyszeli Wiktorię i natychmiast odwrócili się w jej stronę - ale musiałam jeszcze pojechać po Marzenę. Są straszne korki.

Stała za Aleksandrem, wyglądając dziś naprawdę olśniewająco. Jasne włosy jak zawsze upięte miała w szykowny kok, a elegancki kostium ze śliskiej tkaniny w kolorze popieli, uwydatniał jej kobiece kształty. Obok zdejmowała kurtkę jej towarzyszka. Nie była ubrana tak oficjalnie jak siostra, ale coś w jej stylu sugerowało, że była bardzo dobrze obyta z modą i ogólnym pojęciem piękna. Najbardziej rzucały się w oczy jej farbowane na wiśnię włosy i soczyście zielone oczy.

- Miło mi poznać, jestem menadżerem Aleksandra - przywitał się demon powstając, by kobieta nazwana Marzeną mogła przejść do miejsca przy ścianie i obie przysiadły się do stolika.

Po kilku zwrotach grzecznościowych, które Aleksandrowi wydawały się szalenie wymuszone szczególnie, jeśli chodziło o niego i Wiktorię, do ich stolika podszedł kelner i przyjął zamówienie. Jako pierwsze obsłużył kobiety, potem skłonił się Presto.

- Poproszę tatara z wołowiny i czerwone wino - powiedział demon, zamykając kartę, zanim zdążył ją dokładnie przejrzeć.

- Czerwone? - usłyszał - To zbrodnia! - powiedziała Wiktoria nieco grubiańskim tonem.

Nic nie mogło pohamować jej niechęci do nowego przyjaciela brata. Miała wobec niego jakieś dziwne odczucia. Kiedy zmierzyli się wzrokiem zrozumiała, że miała do czynienia z osobą niebezpieczną, porywczą, nieprzewidywalną. Taką osobą, która w mgnieniu oka mogła stać się albo przyjacielem albo wrogiem na całe życie. Wiktoria nie miała wątpliwości, którą z nich stawał się Presto.

- Zbrodnia doskonała - mruknął demon, obdarzając ją hipnotyzującym spojrzeniem. 

Kobietę przebiegł dreszcz, kiedy Presto uniósł jeden kącik ust. Jego odpowiedź na zaczepkę przeraziła ją jeszcze bardziej. Zachowywał się tak, jakby chciał dać do zrozumienia, że zna jej najskrytsze tajemnice, jakby przejrzał ją na wylot. Szybko odwróciła od niego wzrok. Nie chciała żeby reszta zauważyła jakie wrażenie zrobił na niej nieznajomy, który nota bene przy każdym spotkaniu wyprowadzał ją z równowagi.

- A ty, Aleks? - zapytała brata.

- Ja poproszę udziec cielęcy w sosie królewskim.

- Co do picia? - zapytał kelner, notując zaciekle w swoim kajeciku.

- To samo. Czerwone wino.

Kiedy kelner odszedł, zapadła między nimi cisza. Presto w ogóle się nią nie przejmował, jakby była najnormalniejsza w świecie, ale Marzena rozglądała się na boki jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę, że siedzi w restauracji. Była skrępowana chłodną atmosferą.

- W takim razie, o co chodzi? - zapytał w końcu Aleksander, by przerwać tą męczącą ciszę. Nie spotkał się z siostrą, by sobie na nią popatrzeć.

- Mam dla ciebie ciekawą propozycję - rozpoczęła Wiktoria, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie ze swoją koleżanką. - Wiesz, że jestem przewodniczącą zarządu domu mody Vonda, a Marzena zajmuje się promocją?

- A co mi do tego? - spytał Aleksander, wyobrażając sobie jak wielkie musiały być jej oszczędności żeby przy wykupie udziałów, by siostra dostała od razu urząd przewodniczącej zarządu.

- Słyszałam, że zacząłeś prace nad wydaniem płyty... 

- Skąd o tym wiesz?

- Cóż, w tym mieście wieści szybko się roznoszą. Staniesz się więc popularny i pomyślałam, że wykorzystamy to za obopólnymi korzyściami. 

Aleksander zmarszczył brwi. Wydawało mu się, że się przesłyszał. Czy siostra, z którą tak się nie lubił i unikał przez ostatnie lata, proponowała mu właśnie współpracę?

- Chcecie z Aleksa zrobić modela? - zapytał rozbawiony Presto. Wiktoria obrzuciła go srogim spojrzeniem, natomiast Aleksander zrobił minę, jakby coś go obrzydziło.

- A czemu nie? Mój brat jest przystojny. Co ty na to Marzenko? - szukała oparcia w koleżance. Marzena wyprostowała się i spojrzała wyniośle na Aleksandra, co go lekko zaskoczyło.

- Wygląda nieźle - stwierdziła, wodząc po jego ciele wzrokiem i w ogóle się tym nie krępując. - Ma dobry profil. Zęby nie są idealne - tu Aleksander skrępowany zacisnął mocniej usta - ale to się załatwi wybielaniem i fotoshopem. Jest trochę za blady... Myślę, że wystarczy dobry makijaż. Natomiast sylwetka, z tego co widziałam jest nienaganna - ciągnęła, a Aleksander poczuł się jak towar na półce w sklepie. 

- Masz sześciopak? - zwróciła się do niego.

- Słucham? - odparł, nie mając pojęcia o czym kobieta mówi. 

Usłyszał śmiech siostry i zdziwienie przeobraziło się w irytację. Skąd niby miał rozumieć jakieś branżowe paplanie, które mogli znać modele, fotografowie i tym podobni?

- Marzenie chodzi o mięsień prosty brzucha - wyjaśniła mu siostra, ale Aleksander specjalnie nie reagował. Wiktoria spojrzała na niego jakby był ułomny.

- Nie. - Odrzekł krótko urażony tym, iż naśmiewa się z jego niewiedzy. - I co dokładniej z tego będę miał? - zapytał, by jak najszybciej zmienić temat.

- Sponsoring - odpowiedział mu Presto. - Jeszcze nie podpisaliśmy umowy z firmą fonograficzną. To by było bardzo dobre rozwiązanie dla nas wszystkich.

- Słuchamy - zachęciła go Wiktoria.

- Wasza firma wyłoży pieniądze na wynajęcie studia, zasponsoruje nagranie klipu. W zamian za to Aleksander będzie ubierał się w wasze stroje na koncerty i wywiady, zapozuje do sesji, a na albumie pojawi się logotyp Vondy.

- W sesji zdjęciowej możemy wykorzystać skrzypce, więc i ty będziesz miał reklamę płyty, kiedy pojawisz się na bilbordach w naszych kreacjach - dodała Marzena, wyciągając z torebki portfolio ze zdjęciami modeli przyodzianych w stroje Vondy. Położyła je na stoliku i posunęła w stronę Aleksandra, który tylko rzucił lekceważąco wzrokiem na okładkę.

- Brzmi ciekawie, co? - spytał Presto, patrząc na Aleksandra, któremu właśnie przyniesiono udziec cielęcy. Poczekał, aż ramię kelnera zniknie mu z oczu.

- Nie bardzo - odpowiedział. 

Demon zmarszczył brwi, sięgając po portfolio. Zaczął kartkować strony.

- Aleks, dzięki temu nie będziesz musiał współpracować z tym zespołem, który zaproponował Pokora. W ogóle nie będziesz zależny od wytwórni, skoro Wiktoria wyłoży za nich pieniądze, a kapitał z tantiemów dostaniesz od razu, bo nie będą sobie musieli odbijać za produkcję płyty...

- Mój brat - powiedziała z naciskiem Wiktoria, przerywając wywód Presto - nie potrafi uśmiechnąć się do zwykłego zdjęcia, a co dopiero pozować w profesjonalnej sesji - zakpiła.

- W takim razie po co mi to proponujesz? - warknął Rapsod, sztyletując ją wzrokiem.

- Trzeba mieć jakieś rozrywki w życiu... - odparła lekceważąco.

Aleksander prychnął, zatapiając widelec w kawałku mięsa na swoim talerzu.

- Jakbym słyszał Presto... - mruknął pod nosem.

Continue Reading

You'll Also Like

1.4M 31.7K 33
Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebie z daleka, ponieważ próby jakiegokolwie...
195K 9.5K 84
~Tłumaczenie manhuy z angielskiego na polski~ Autor: Anjeo Redaktor: 麦田 ~Opis~ Jako zwykła dziewczyna ma oczy, dzięki którym widzi śmiertelność innyc...
859K 24K 41
Nazywam się Amanda. Mam 19 lat, mieszkałam w Newcastle, jednak z niewiadomych mi powodów, przeprowadziłam się razem z moim bratem do Luton. Nie wie...