*Vivien*
Obudziło mnie światło wpadające przez nie zasłonięte rolety. Przekręciłam się na drugi bok, by uniknąć przypadkowej pobudki, gdy w miejscu gdzie miałam położoną głowę usłyszałam cichy chichot. Otworzyłam delikatnie oczy, czego od razu pożałowałam przez janse światło panujące w pokoju. Przymrużyłam delikatnie powieki i przedemną ukazała się postać blondyna, który słodko się do mnie uśmiechał. Podniosłam jedną brew do góry i prychnęłam w jego stronę, odwracając się w drugą stronę, na co znów usłyszałam śmiech niebieskookiego.
- Spadaj Hemmings. - warnęłam zła.
- Okey. Też cię kocham. - przez cały czas chichotał.
- Powtórzę. Spadaj!!! - krzyknęłam wściekła.
Na co blondyn wpadł w atak śmiechu. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak leży na łóżku, trzymając się za brzuch i głośno śmiejąc. Westchnęłam, odwróciłam się do niego plecami i zabierając mu całą kołdrę, nakryłam się po samą szyję. Niestety śmiech Luke'a nie ustępował, więc odkryłam się, wzięłam poduszkę i mocno go nią uderzyłam. W pierwszym momencie blondyn był zdezorientowany, by później znów wybuchnąć śmiechem, tym razem zdecydowanie bardziej donośnym.
- No zamknij się w końcu. - westchnęłam, siadając na poduszce obok głowy blondyna i przecierając oczy dłońmi.
- Jak ja cię uwielbiam budzić. - zaśmiał się i położył na boku, tak by patrzeć na mnie.
- Czekaj. Ta cała sytuacja była tylko po to by mnie obudzić? - zapytałam rozgniewana.
- Tak... - powiedział niepewnie z przerażeniem w oczach.
- Zabiję cię Hemmings. - krzyknęłam.
Rzuciłam się w jego stronę, lecz blondyn był szybszy i zeskoczył z łóżka, a ja wpadłam w pościel. Ruszyłam biegiem na Hemmings'a, na co pisnął przerażony i zaczął uciekać na parter. Biegłam za nim krok w krok, gdy w salonie podwinęła mu się noga i upadł na dywan, a ja chwilę później na niego. Oboje spojrzeliśmy po sobie, by następnie wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.
*******
I mamy 29 rozdział.
Kocham Was,
xx
-Nat ;*