Still Dirty || Zayn Malik (#1)

By yolofasolo

88.1K 1.6K 127

13/06/18 #1 w mystery ⭐ Sposób, w jaki wymawiał jej imię. Jakby wiedział, że nie jest prawdziwe. "Możesz się... More

#0
#1
#3
#4

#2

4.4K 311 22
By yolofasolo

Dopiero kiedy otworzyłam oczy po dwóch godzinach, zdałam sobie sprawę że spałam. Zamrugałam, zdezorientowana, i rozejrzałam się po własnym pokoju. Ostatni raz czułam się tak wypoczęta... no właśnie.Nawet nie pamiętam kiedy. Nie byłam przyzwyczajona do takich pokładów energii.

Może to zabrzmi żałośnie, ale wciąż miałam na sobie kurtkę Zayna. Nie miałam okazji jej zdjąć, skoro nawet nie kładłam się do łóżka, i nie mogłam tak po prostu powiesić jej na wieszaku.Miałabym wrażenie, że mnie obserwuje. Chociaż o wiele bardziej przerażało mnie to, że jego ubranie miało na mnie tak dobroczynny wpływ. Jeśli w przeciągu tygodnia nie dam rady jej zwrócić, po prostu ją wyrzucę. Zawarłam pakt sama ze sobą i wmówiłam sobie,że wszystko jest w porządku.

Nazwijcie mnie okrutną, ale nie miałam żadnych wyrzutów sumienia, kiedy Amy poszła odpracować moje godziny. Mimo tego miałam parę rzeczy do załatwienia, nie mogłam siedzieć bezczynnie w domu. Samotność bywa zbawienna, ale w nadmiarze zabija. I tak straciłam dużo czasu przez moją nieoczekiwaną drzemkę.

Czego nie próbowałam na moich włosach, wciąż pozostawały nieznośnie różowe, w dodatku w słodkim, pastelowym odcieniu. Rozważałam nawet całkowite ścięcie włosów, ale nie porwałabym się na takie poświęcenie. Założyłam granatową sukienkę przed kolano i sandały na koturnie. Z moim mikrym wzrostem zwyczajne buty nie wchodzą w grę.

Wynajmowałam niewielkie mieszkanie, ulokowane blisko centrum. Niewygórowany czynsz bardzo mi odpowiadał. To nie tak, że nie mogłam sobie pozwolić na coś lepszego – po prostu nie chciałam. Chciałam żyć do bólu normalnie. Dla odmiany.

Odwiedziłam pobliski sklep spożywczy. Nawet jeśli nie jadłam za dużo, w niewyjaśniony sposób zapasy z mojej lodówki znikały.Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z częstymi wizytami Amy.Lustrowałam wzrokiem warzywa, kiedy ktoś chwycił mnie za nadgarstek.

-Hej, czy to ciebie widziałem wczoraj w barze?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam niebieskie, zmartwione oczy. Dopiero potem resztę twarzy niezbyt wysokiego chłopaka z brązowymi włosami zaczesanymi do tyłu. I tatuaże. Mnóstwo tatuaży. Niezbyt go kojarzyłam, ale byłam pewna, że spotkałam go wczoraj przy stoliku z nowymi przyjaciółmi Amy.

-Możliwe – odparłam. – Mógłbyś... mnie puścić?

Od razu cofnął rękę i przejechał nią po włosach, jakby nie zdawał sobie sprawy, że w ogóle mnie dotykał.

-Ta laska, Amy... znacie się?

-Tak, czemu pytasz?

-Bo widzisz, chyba bardzo spodobała się Harry'emu – chłopak unikał mojego wzroku. – A ja o tym nie wiedziałem, i... w każdym razie, wszyscy się na mnie wkurwili. Chciałbym to zmienić.Mogłabyś przekazać Amy, że Harry chciał, żeby do nas wpadła?

-To on powinien się pofatygować.

-Ale on o tym nie wie.

-Beznadziejnie planujesz – uśmiechnęłam się pod nosem, a chłopak się zarumienił. – Musisz podać mi adres.

-Co?

-Żeby mogła do was przyjść. Potrzebuję adresu.

-A, no tak. Masz długopis?

Dałam mu długopis, a on bezceremonialnie nabazgrał mi adres na ręce.

-Wiesz, że mogłam zapisać to w telefonie? – roześmiałam się.

-Nieważne – moja chęć współpracy wyraźnie poprawiła mu humor.– Louis, tak w ogóle.

-Daisy.

O mały włos i powiedziałabym mu moje stare imię. Muszę bardziej uważać. Nagle poraziła mnie okropna myśl.

-Czyli... zatrzymujecie się w mieście? – spytałam ostrożnie.

-Tak, przynajmniej na jakiś czas.

-Wszyscy?

-No, jesteśmy stąd.

O nie. Przygryzłam wargę i poczułam ogarniającą mnie rozpacz. Nie mogę pozwolić, żebyśmy znowu się spotkali.

Z drugiej strony... muszę oddać mu kurtkę.

-Coś się stało? – Louis spojrzał na mnie niepewnie. Pewnie się bał, że zaraz się rozpłaczę.

-Jest okej – odetchnęłam głęboko. – Mamy przyjść wieczorem?

-Nie musisz przychodzić jak nie chcesz.

-Wolałabyś już nie mieć ze mną do czynienia, co?

-Co? Nie, skąd ci to przyszło do głowy? To ty wyglądasz, jakbyś wolała żebym tu i teraz popełnił samobójstwo.

-Coś mi się przypomniało i tyle.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że u niego w domu spotkam Zayna? No dobra,to jest całkiem możliwe. Ale nie będę się o to dopytywać.

Właściwie mogłabym po prostu oddać kurtkę w ręce Louisa i mieć to z głowy,ale... chyba byłam coś winna Zaynowi. To całkowicie bez sensu, ale nie mogłam udawać, że nie chciałabym go zobaczyć przynajmniej ten jeden raz, zanim spróbuję znowu o nim zapomnieć.

***



Amy ze szczęścia prawie spadła ze schodów, kiedy jej powiedziałam,gdzie się dziś wybieramy. Zasypała mnie pytaniami: skąd znam Harry'ego, skąd mam jego adres, czemu nie zadzwonił do niej i tysiąc innych rzeczy od których rozbolała mnie głowa, więc kazałam jej się zamknąć. Taka ze mnie milutka osoba.

Trochę się zaniepokoiłam, bo Harry i Louis mieszkali podejrzanie blisko nas. Na szczęście nie na tej samej ulicy, ale nie musiałyśmy nawet jechać samochodem. Amy przez godzinę przerzucała ciuchy w mojej szafie („wiesz, że ja nie mam kompletnie nic do ubrania!"), co właściwie było bez sensu, bo zdecydowała się na dżinsy i biały T-shirt. Byłam zbyt zmęczona, żeby ją udusić za zamieszanie. Sama ubrałam się bardzo podobnie i po delikatnym ataku paniki mojej przyjaciółki wreszcie wyszłyśmy z domu.

Przez całą drogę słuchałam rozhisteryzowanego trajkotu Amy. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. Zawsze była żywiołowa i trochę nadpobudliwa, ale dzisiaj przekraczała wszelkie granice. Ten Harry aż tak jej zawrócił w głowie?

Musiałam siłą przytrzymać ją przed drzwiami, żeby w ostatniej chwili się nie rozmyśliła. Miałam tu własny interes, a nie zamierzałam sama ładować się chłopakom do mieszkania. Nacisnęłam dzwonek i uspokoiłam oddech.

W drzwiach stanął rozpromieniony Louis. Spodziewałam się zobaczyć go w tych wszystkich skórach, podczas gdy miał zwykłe dresy i luźną koszulkę. Byłam zszokowana tym, jak normalnie wyglądał.Gdyby nie tatuaże, mógłby być zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa.Wpuścił nas do mieszkania niewiele większego od mojego własnego.

-Harry! – krzyknął wesoło. – Rusz dupsko, ktoś do ciebie.

-Czego znowu? – głowa Harry'ego wyłoniła się zza rogu. Miał wyraz twarzy mówiący „lepiej żeby to było coś ważnego albo zabiję cię tu i teraz", a przynajmniej dopóki nie zauważył Amy. Wtedy prawie niezauważalnie się zarumienił i wyprostował,jakby chciał się lepiej prezentować.

-Cześć – powiedziała nieśmiało Amy, bawiąc się swoimi długimi włosami.

-Cześć – odparł nerwowo Harry. – Chciałem cię... przeprosić?

-To my nie będziemy wam przeszkadzać – Louis chwycił mnie za ramię i zaciągnął do kuchni.

Pierwsze co mnie uderzyło to jedna wielka chmura papierosowego dymu, od którego od razu zaczęłam kaszleć. Kiedy zdołałam otworzyć załzawione oczy, dostrzegłam, że nie jesteśmy tu sami. Na krześle naprzeciwko mnie jakby nigdy nic siedział Zayn.

Powinnam się cieszyć, prawda? Mogę oddać mu tą przeklętą kurtkę i już nigdy nie wracać. Ale z drugiej strony chciałam natychmiast uciec jak najdalej poza zasięg jego czujnego, głębokiego spojrzenia.

-Co ja mówiłem o paleniu w kuchni! – Louis brzmiał jak typowa matka.

-Wyluzuj – Zayn prosto w twarz chuchnął mu dymem.

-Kutas z ciebie.

-Nie przeklinaj przy Daisy.

Zaskoczyło mnie, że pamiętał moje imię. Zdawał się ledwo zauważać fakt że jestem w tym samym pokoju co on. Louis rzucił mi przepraszające spojrzenie.

-Nie zdemoralizowałem cię jeszcze? – spytał troskliwie, a ja się roześmiałam.

-Wierz mi, słyszałam gorsze rzeczy.

Louis postanowił zrobić nam herbaty. Chciało mi się śmiać, kiedy zestawiłam jego gangsterski imidż z tym podśpiewywaniem przy wyjmowaniu kubków z szafy. Zayn wyglądał, jakby wczoraj nawet nie widział łóżka.

-Chciałam oddać ci kurtkę – przypomniało mi się. Zaczęłam ją ściągać, ale on założył mi ją z powrotem.

-Zatrzymaj ją – jego oczy wyrażały coś nieokreślonego, kiedy wpatrywał się we mnie zza chmury dymu.

-Ale...

-Do twarzy ci w niej.

Nie ułatwiasz sprawy, koleś. Staram się o tobie zapomnieć raz na zawsze, raczej ciężko to zrobić kiedy mam w domu twoje ubranie.Nie powiedziałam tego na głos, ale chyba dostrzegł coś w mojej twarzy. Wpatrywał się we mnie uporczywie. Spuściłam wzrok i usiadłam przy stole. Nie opracowałam planu B.

-Więc... na długo zostajecie? – spytałam, kiedy Louis się do nas dosiadł. Picie herbaty w ich towarzystwie było absurdalne.

-To zależy – odparł Louis. – Mamy parę spraw do załatwienia,szczególnie jeśli chodzi o maf...

Zayn kopnął go pod stołem. Louis się skrzywił i spojrzał na niego z wyrzutem.

-Zastanawialiśmy się, czy nie zostać tu na stałe – powiedział Zayn. Nawet kiedy mówił o czymś zupełnie zwyczajnym, z każdym jego słowem moje serce biło szybciej. – Ale ciężko jest z tym zerwać.

-Podobno jesteś tylko dla towarzystwa – zauważyłam, zanim ugryzłam się w język. Uniósł brew i uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Ten człowiek chyba w całości składał się z połówek. Półuśmiechy, półsłówka.

-Zayn jest z nami dla towarzystwa już od dwóch lat – Louis uśmiechnął się sarkastycznie. – Musi nas cholernie lubić.

-Nie przeklinaj, mówiłem.

-Cholernie to nie przekleństwo!

-Nieprawda.

-No bez przesady – parsknęłam śmiechem. – Nawet ja używam słowa cholera.

-Nie powinnaś.

-Nie powinnam, ponieważ?

Zayn rzucił mi przeciągłe spojrzenie.

-Powinny cię otaczać same ładne rzeczy.

-Czemu? – jego słowa mnie zaskoczyły.

Jedyną odpowiedzią jakiej się doczekałam był jego kolejny półuśmiech.

Od niezręcznej ciszy uratowali mnie Amy i Harry. Obydwoje mieli nienaturalnie czerwone wargi, jakby coś się do nich entuzjastycznie przyssało. Mogłam tylko zgadywać, jak wyglądało ich godzenie się.

-Poznajcie Amy – powiedział Harry z głupim uśmiechem, obejmując moją przyjaciółkę.

-Nawijałeś o niej 24 na dobę, ciężko było jej nie poznać –Louis przewrócił oczami.

-Ten idiota to Louis – powiedział Harry, a Amy zachichotała. –To jest Zayn. Nie jest kryminalistą, zaufaj mi.

Zayn tylko prychnął i strzepnął popiół z papierosa.

Uświadomiłam sobie, jak bardzo ten chłopak się zmienił przez ostatnie dwa lata.

-Daisy, chyba zostanę na noc – Amy pochyliła się ku mnie.

-Słucham? – spojrzałam na nią jak na wariatkę.

-No... wiesz. Harry jest dosyć kategoryczny...

-Pozwolisz mu się do siebie dobierać?

-To nie tak! Kocham go.

Zmierzyłam ją uważnym spojrzeniem.

-Nawet nie wiesz jak ma na nazwisko.

-To nieistotne.

Prychnęłam tylko i gwałtownie wstałam z krzesła. Cieszyłam się że pogodziła się ze swoim kochasiem, ale mogła zachować resztki godności.

-Idę do domu – oświadczyłam.

-Nie obrażaj się – szepnęła Amy. Zignorowałam ją.

-Wpadnij jeszcze kiedyś – rzucił wesoło Louis.

-Kim jest ta kobieta? – spytał Harry ogólnikowo.

Skierowałam kroki do wyjścia. Zaczynałam żałować, że w ogóle tu przyszłam.Nie zamierzałam z nikim rozmawiać, a na pewno nie z Zaynem. Nie dałam rady nawet oddać mu jego pieprzonej kurtki.

-Poczekaj – usłyszałam za sobą niski, przyjemny głos.Przymknęłam oczy. Czy on musi mi to jeszcze bardziej utrudniać?

-Nie trzeba, trafię sama – nie odwróciłam się. Otworzyłam drzwi i wyszłam na klatkę schodową.

Dosłownie zbiegłam po schodach i szybkim krokiem kierowałam się w stronę mojego domu. Po chwili Zayn mnie dogonił.

-Powiedziałam, że nie trzeba...

-Idę do siebie.

Zamilkłam i odwróciłam wzrok. Widocznie na każdym kroku muszę robić z siebie idiotkę.

Pogrążyliśmy się w chłodnej ciszy i trwaliśmy w niej aż do drzwi mojej klatki schodowej. Zayn wciąż nie odezwał się słowem, a ja ciągle miałam na sobie jego kurtkę. Wreszcie zebrałam się na odwagę.

-Dobranoc, Zayn.

Znalazł się tak blisko mnie, że zabrakło mi tchu. Zasłonił całe moje pole widzenia, przed oczami miałam tylko jego błyszczące oczy.

-Znałaś moje imię – szepnął. Jego usta znajdowały się niebezpiecznie blisko moich własnych.

-Przecież słyszałam, jak Louis i Harry o tobie mówili...

-Znałaś je wcześniej – położył dłonie na mojej talii i delikatnie oparł mnie o ścianę. Patrzyłam na niego z przerażeniem. – Skąd?

Wyciągnął rękę i chwycił jedno pasmo moich włosów. Nawinął je sobie na palec.

-Może ja też kogoś ci przypominam?

Nie byłam w stanie wykrztusić ani słowa. Był zdecydowanie zbyt blisko mnie. Jego zapach mnie ogarnął i uderzył mi do głowy.

-Możesz się ukrywać przed wszystkimi, nawet przed swoją głupią przyjaciółką – mówił tak cicho że nawet z tej odległości ledwo go słyszałam. – Nawet przede mną. Ale znajdą się ludzie,którym będzie bardzo zależało na tym, żeby cię odnaleźć. Nie możesz wiecznie się okłamywać... Daisy.

Uśmiechnął się sztucznie przy moim imieniu. Potem odsunął się tak samo nagle jak wcześniej przysunął, rzucił mi ostatnie spojrzenie i odszedł.Odprowadzałam go wzrokiem dopóki jego sylwetka nie rozpłynęła się w mroku. 

____________________________

Hehe. Zayn wkracza do akcji.

Do następnego x 

Continue Reading

You'll Also Like

155K 4.9K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz
79.7K 2.7K 44
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
2.3K 91 14
Oto opowieść o dziewczynie która poznała prawde o której by nawet nie pomyślała. Znacie mity greckie? Zeus, Posejdon i inni? To opowieść też o nich...
147K 10.4K 109
Jedyne co musisz wiedziec to to czym jest tulpa i to ze Mike ją chce