Be unique

By Hajlisedese

81 1 0

Shawn Mendes przeżywa kryzys twórczy. Nie potrafi napisać ani jednej piosenki, a czas na wydanie albumu powol... More

Prolog
1.
2.
3.
5.
6.

4.

11 0 0
By Hajlisedese

W mojej muzycznej karierze współpracowałam z naprawdę wieloma gwiazdami. Każdy z nich był inny i miał kompletnie inne wymagania. Mimo tego ze nie ze wszystkimi zawsze znajdowałam wspólny język, współpraca prawie zawsze kończyła się na zadowoleniu moich klientów co bardzo mnie cieszyło. Udowadniało mi to ze jestem w dobrym miejscu.

Natomiast tym razem czuje się trochę jakbym wróciła do samego początku, gdy dopiero zaczynałam. Czułam nostalgie bardzo często ale mimo wszystko nie było to złe uczucie. Pracując już pare dni z ekipą bruneta, zdałam sobie sprawę ze bardzo zaczynałam ich wszystkich lubić. Jego zespół jest bardzo zgrany mimo tego że każdy z nich wszystkich jest kompletnie inny.

-Dzień dobry wszyst..! - wchodząc urwałam swoje przywitanie, widząc ze w studiu jest tylko Shawn. Zmarszczylam lekko brwi po czym posłałam mu pytające spojrzenie. Chłopak jedynie się uśmiechnął i zdjął słuchawki. - Gdzie są wszyscy? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.

-Dałem im wolne - wzuszyl ramionami

-Jakaś specjalna okazja? - zapytałam zdejmując swój lekki płaszcz z ramion. Chłopak podszedł do mnie i mi pomógł na co lekko się do niego uśmiechnęłam.

-Jedziemy wieczorem na urodziny - powiedział na co przytaknęłam

-Wszystko jasne. Chociaż - przerwałam na chwile - to nie lepiej byłoby im dać wolne po urodzinach? Przecież będą pewnie na kacu - powiedziałam w niezrozumieniu a Shawn perliście się zaśmiał, co tym bardziej mnie zmieszało.

-Nie Stell, to ja i ty jedziemy na urodziny - powiedział jak do dziecka - a oni maja tydzień wolnego - doprostowal na co przytaknęłam.

Chwila, co?!

-Czekaj jak ja i ty idziemy na urodziny? Do kogo niby? - zdezorientowana spojrzałam się w jego stronę

-Do Karen - chłopak bez przejęcia wzruszył ramionami jakby była to najbardziej oczywista sytuacja. Nie mniej jednak dla mnie nie było to takie proste.

Owszem, z Karen miałam kontakt ciągle bo od zawsze była bliską dla mnie kobietą. Wymieniałyśmy się życzeniami na każde święto a na urodziny wysyłałam jej kwiaty. Nie wiedziałam jednak że Shawn o tym wie.

Spojrzałam na ekran telefonu by sprawdzić który dokładnie dzisiaj wypadał dzień. 28 maja. Więc urodziny ma jutro.

-Przecież ja nie mam nawet dla niej prezentu - runęłam na kanapę bezradnie, myśląc o tym co mogłabym jej kupić. Kwiaty zamówiłam już ponad miesiąc temu, po świętach wielkanocnych żeby na pewno o nich nie zapomnieć.

-Przecież co roku dostaje od ciebie bukiet z kartką - przypomniał mi jakbym conajmniej miała o tym zapomnieć. Spojrzałam na niego na co przewrócił oczami - myślisz ze nie pytałem co roku, skąd ma bukiet ładniejszy ode mnie? - zapytał na co westchnęłam - nawet jeśli by mi nie powiedziała to logiczne, zawsze są w nim piwonie - wzruszył ramionami poprawiając coś na komputerze.

-Ale teraz sie z nią zobaczę. W dodatku nie widziałam się z nią naprawdę długo. Zasługuje na coś wyjatkowego, wręcz na gwiazdkę z nieba. - jeknelam przykrywając poduszka swoją twarz - od kiedy o tym wiesz?

-Od przedwczoraj bodajże - zmrużył oczy jakby chciał sobie przypomnieć dokładny obraz rozmowy

-I mówisz mi dopiero dzisiaj? - wstałam zaciskając ręce w pięść. Byłam gotowa żeby wyrzucić go przez to trzydzieste drugie piętro z hukiem przez okno mimo ze na tej wysokości żadne się nie otwierają.

-Stell - powiedział ostrożnie, powoli wstając jakby wiedział ze musi być w każdej chwili gotowy do ucieczki.

-To ja przyjeżdżam tu, pomagam ci, rzucam wszystko co mam w Los Angeles żeby jak najszybciej być, mimo ze nie miałam na to najmniejszej ochoty a ty nie raczysz mi nawet powiedzieć że jedziemy do twojej mamy na urodziny?! - podniosłam wysoko głos po czym zerwałam się ile sił w nogach żeby go dopaść.

Nie dość ze rujnuje mój plan traktowania go czysto biznesowo to jeszcze wystawia mnie na ruchome piaski swoim zachowaniem. Ubóstwiam jego mamę i niejednokrotnie dzwoniłam do niej jak do własnej pytając się o rady, a on mi wyjeżdża z „przecież wysyłasz jej kwiatki".

Chłopak po niespełna sekundzie zaczął uciekać ile sił w nogach. Goniliśmy się na około kanap jak ośmio letnie dzieci. W pewnym momencie postanowiłam przeskoczyć kanapę. Zaparłam się rekami i już miałam znaleźć się po drugiej stronie, gdy zapomniałam podnieść odpowiednio wysoko stopy. Zahaczyłam nią o wezgłowie i poleciałam do przodu na co Shawn w dwóch krokach znalazł się przede mną i mnie złapał.

Przez cale zamieszanie i szybką reakcje, jego samego pociągnęła grawitacja i runęliśmy na ziemię. Mój upadek na cale szczęście był lepszy bo wylądowałam na brunecie.

-Maaatko - jęknął chłopak napinając mięśnie - Był konieczny ten twój berek? - zapytał na co westchnęłam i położyłam się na jego klatce. Leżałam na nim okrakiem ale w tamtej chwili kompletnie nie zwracałam na to uwagi.

Byłam już zmęczona.

-Shawn ty chyba nie wiesz że Karen była dla mnie od zawsze drugą mamą. Po moim wyjezdzie ciagle utrzymywałam z nią kontakt i zawsze dzwoniłam do niej w kwestiach, w których potrzebowałam matczynego wsparcia a ona zawsze chętnie dzieliła się ze mną swoim zdaniem. Więc kiedy będę się z nią widziała po tylu latach chciałabym wyrazić jakoś bardziej swoją wdzięczność niż kilkoma kwiatkami - wytłumaczyłam mu czując łzy w oczach.

Nie umiałam określić jak brakowało mi jego całej rodziny na czele z brunetem. Byli dla mnie od zawsze ogromnie ważni, więc po akcji która zrobił w moją stronę bardzo ciężko było mi wytłumaczyć sobie że dla mojego dobra najlepiej będzie odejść.

Shawn objął mnie ramionami i podniósł się do siadu na co musiałam zrobić to samo. Bez słów delikatnie starł moją łzę z jednego policzka i mnie przytulił. Nie zareagowałam na to w żaden sposób. Potrzebowałam wsparcia. Jakiegokolwiek. Chciałam chociaż na chwile nie ukrywać przed nikim niczego. Ta sytuacja wcale nie była niezręczna.

Bardziej intymna.

Delikatnie się od niego odsunęłam na co chłopak odsunął kosmyk moich blond włosów za ucho.

-Przepraszam Stella. Chyba nie do końca postawiłem się na twoim miejscu co było błędem. Powinienem spróbować cię zrozumieć a nie robić to co uważałem za najbardziej słuszne. - powiedział szeptem jakby dopiero zdawał sobie sprawę z tego o co mi chodzi - ubieraj się. Jedziemy znaleźć niesamowity prezent albo gwiazdkę z nieba, dobrze? - zapytał na co przytaknęłam głową, po czym delikatnie wstałam ruszając w stronę swojego płaszcza.

Podróż minęła nam dość długo. Jak na nasze szczęście trafiło, wylądowaliśmy w ogromnym korku. Wyjrzałam za okno i zdałam sobie sprawę ze byliśmy już niedaleko. Z naszej planowanej godzinnej drogi zrobiły się trzy.

Szukanie prezentu okazało się ogromnym wyzwaniem więc naprawdę dużo czasu spędziliśmy w centrum handlowym. Po około dwóch godzinach przypomniało mi się że Karen wspominała o tym jak bardzo chciałaby nauczyć się haftować więc kupiłam jej wszystkie potrzebne rzeczy oraz znalazłam kurs niedaleko Pickering.

Samo spakowanie się zajęło mi trochę więc wyjechaliśmy po osiemnastej. Byłam już nieco zmęczona ale ekscytacja skutecznie to zagłuszała.

-Poznajesz to miejsce? - zapytał chłopak zwalniając. Wskazał mi to o czym dokładniej mówił a moje serce zabiło troszkę szybciej. Spojrzałam w stronę jeziora i przypomniałam sobie wieczory podczas których spędzaliśmy tam kiedyś ogrom czasu. Uśmiechnęłam się w jego stronę na co odpowiedział tym samym.

-Dojeżdżamy? - zapytałam widząc z oddali jego dom

-Dojeżdżamy - potwierdził a na moja twarz wkradł się uśmiech ekscytacji, którego nie umiałam powstrzymać. Po krótkiej chwili chłopak zaparkował i zgasił auto. Wysiedlismy z pojazdu a moim oczom ukazał się najpiękniejszy dom, który dał mi ogrom miłości, wsparcia i dobroci.

-Shawn, a co ty masz dla Karen? - zapytałam ciekawa bo zdałam sobie sprawę, że nie miałam bladego pojęcia co chłopak chciał jej podarować.

-Ciebie - odpowiedział na co zmarszczyłam brwi

-Czekaj, chcesz mi powiedzieć że ona nie wie że..? - Brunet olał moje pytanie ruszając w stronę wejścia. Ruszyłam więc szybko za nim, a on otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka.

-Jestem! - krzyknął, po czym pomógł mi ściągnąć kurtkę z ramion.

-Oh Shawn! - Karen weszła do przedpokoju zakręcając swoją grzywkę na potężny wałek. Gdy tylko mnie zobaczyła zamarła a ja nie do końca wiedziałam co mam zrobić.

Przywitać się? Siedzieć cicho? Nic z tego nie wydawało się odpowiednie.

Kobieta zaczęła nagle piszczeć i podskakiwać na co ogromnie się roześmiałam. Taką właśnie ją zapamiętałam. Zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku który od razu oddałam. Żadne słowa na świecie nie opiszą tęsknoty jaką czułam do tej kobiety.

-Manuel! Manuel chodź że! - krzyczała w niebogłosy nie puszczając mnie ani o milimetr. Po chwili lekko się ode mnie odsunęła uważniej mi się przyglądając. Jej twarz zdobił ogromny uśmiech. Zauważyłam też pare zmarszczek, które świadczyły o tym jak długo jej nie widziałam. Jej włosy przybraly pięknego blond-rudawego koloru. Sama ona emanowała ciagle tą samą ciepła energią.

-Pali się co? - zapytał mężczyzna po czym stanął jak słup soli skanując mnie wzorkiem.

-Dzień dobry! - przywitałam się ciepło na co mężczyzna do mnie podszedł i mnie przytulił.

I wtedy w moim sercu zagościło uczucie którego nie czułam już bardzo dawno.

Bo czułam się jak w starym, dobrym domu.

-A o swoim synu w ogóle pamiętacie? - zapytał Shawn wymachując rekami.

Cała moja obawa o tym spotkaniu minęła w mgnieniu. Wieczór był naprawdę przyjemny. Karen poczęstowała nas stosem kanapek, które ani trochę się nie zmieniły. Opowiedziała nam o swoim planie na jutrzejszy dzień i poprosiła nas o pomoc na co ochoczo przytknęliśmy.

Aalyah wyjechała na wymianę, co mnie zasmuciło bo za nią tez szczerze się stęskniłam. Właśnie kończyliśmy drugą butelkę wina, rozmawiając na wszystkie tematy świata.

-Chciałabyś zobaczyć górę? - zapytał mnie brunet na co przytaknęłam i wstałam powoli z krzesła

-Odpocznijcie kochani, zobaczymy się rano - powiedział Manuel chowając naczynia do zmywarki

-Jeszcze raz dziękuję wam za ta niespodziankę - Karen podeszła do nas i ucałowała najpierw mnie a potem Shawna w policzek. Pożegnaliśmy się z nimi i ruszyliśmy na górę.

-Czy to jest..? - wskazałam ręką w wielki obraz nad schodami

-Tak, moja pierwsza płyta - przytaknął chłopak na co pomachała głową z niedowierzeniem.

-Będziesz spała w moim pokoju, w porządku? - zapytał otwierając drzwi. Spojrzałam do środka i ku mojemu zdziwieniu pokój wyglądał dokładnie tak samo, gdy ostatni raz odwiedzałam ten dom. Kropka w kropkę.

-Czy ty nic nie zmieniłeś? - zapytałam oniemiała. Było to dla mnie naprawdę zaskakujące.

-Nic a nic - potwierdził na co usiadłam na łóżku, które lekko mnie odbiło.

-Mogę spać przecież w pokoju gościnnym - spojrzałam się na niego. Chłopak jedynie zmarszczył brwi.

-Nie, od zawsze mówiłaś mi ze w tym pokoju czujesz się najlepiej i mam nadzieje ze chociaż to się nie zmieniło - przyznał na co moje serce zabiło trochę szybciej.

Bo mimo upływu czasu, niektóre rzeczy się nie zmieniają.

-Czy to jest moja stara gitara? - zapytałam z trudem rozpoznając instrument. Był jakby odnowiony..? Mimo tego na boku ciagle było wypalone S.M które oznaczało Stella Mccartney a nie Shawn Mendes, co było dla wielu ludzi na początku mylące.

-Tak, trochę ją odnowiłem. Mam nadzieje ze nie jesteś na mnie o to zła - powiedział z nutą stresu w głosie - zawsze mówiłaś mi o tym ze chciałabyś białą gitarę i mialem ci ją wręczyć po zakończeniu naszego pierwszego albumu - powiedział odchrząkując. Jakby wspomnienia go krępowały i bolały, tak samo jak mnie.

Wyjechałam przez ciebie.

-Dziękuję - powiedziałam szczerze przyglądając się jej.

-Ręczniki są w szafie a szlafrok, jeśli byś potrzebowała - spojrzałam się na niego z politowaniem - wszystko wiesz, no tak. - upomniał siebie samego na głos na co się zaśmiałam. Chłopak życzył mi dobrej nocy a ja ruszyłam do łazienki.

Myślałam ze długi prysznic i przebranie się w moja najwygodniejsza piżamę pomogą, ale tak nie było. Kręciłam się od boku do boku nie do końca wiedząc co mogę jeszcze zrobić żeby zasnąć. Naliczyłam już chyba ze sto trzydzieści baranów i zamiast spać, kręci mi się w głowie. Unioslam się na łóżku i zapaliłam lampkę nocka. Pierwsze co zwróciło moja uwagę to gitary, w tym tylko jedna biała.

Jak bardzo zdziwiło mnie jego wyznanie.

"mialem ci ja wręczyć po zakończeniu naszego pierwszego albumu".

Tak bardzo chciałam w to wierzyć. Ale jak miałam, znając prawdę?

Podeszłam do walizki i przebrała się w szare dresy. Ściągnęłam gitarę ze ściany i ruszyłam cicho w stronę wyjścia. Mozolnie założyłam buty i wyszłam z domu kierując się w stronę jeziora. Przeszłam szybko dystans i usiadłam na zimnym piasku. Mimo nie za cieplej temperatury nie było mi zimno. Było idealnie. Delikatny wiatr studził moje rozgrzane z emocji ciało. Ułożyłam gitarę na nogach i szarpnęłam za struny.

Zaczęłam grać „the weight". Piosenkę która tyle dla mnie znaczyła. Napisana w najgorszych momentach i dokończona w najcięższą noc mojego życia. Nie grałam jej często, tylko w momentach słabości. Kiedy chciałam się odciąć od tego przed czym tak bardzo uciekałam.

And I can't lift the weight,

No I can't lift the weight

Yeah, you stand on my shoulders

And my heart just breaks

Wypuscilam ciężkie powietrze z płuc, które paliło mnie od środka.

Katowałam Shawna a sama czułam się zagubiona.

-Nie lubię tej piosenki - usłyszałam głos za moimi plecami. Po moich plecach przeszedł zimny dreszcz a ręce jeszcze mocniej zacisnęłam na gitarze.

Co on tu robi?

Odworcilam wzrok w stronę Shawna. Miał na sobie spodnie od piżamy i bluzę. Jego włosy były jeszcze lekko wilgotne a twarz blada.

-Kojarzy mi się z twoim wyjazdem. W końcu wchodząc do studia zamiast ciebie - zastałem nuty i tekst do tej piosenki z kartką „Ostatnia piosenka według naszej umowy". Nic więcej. Żadnego wytłumaczenia czemu wyjeżdżasz, dlaczego zostawiasz mi pieprzoną piosenkę na stole, dlaczego twoich rzeczy nie ma już w moim pokoju w którym byłaś zawsze, dlaczego - jego głos zadrazl i urwał się w połowie - dlaczego cię przy mnie nie ma - powiedział

Czy.. czy on ma do mnie pretensje?

Podniosłam się z zimnego piasku i w trzech krokach znalazłam się przy nim. Spojrzałam się w jego ciemne oczy, które emanowały bólem. Ja natomiast kipiałam z żalu.

-Czemu? Czemu wyjechałaś? - zapytał szeptem

-Myślisz że chciałam? Wyjechałam przez ciebie. To ty wbiłeś mi nóż w plecy. Od zawsze byłam tą trzecią. Od zawsze widziałeś tylko ją. To ja cię wspierałam. Widziałam jak nocami szarpiesz za struny. Masz odciski na palcach od ołówków - spojrzałam na jego dłonie, które teraz wyglądały dokładnie tak samo. - więc zaczęłam pisać i komponować z tobą. W nadziei że będzie lepiej. Bo zawsze przy tobie byłam. Zawsze. - wzięłam głęboki wdech. Moje gardło płonęło żywym ogniem. Obraz zaczął mi się rozmazywac. - i gdy przyszłam do ciebie przed koncertem usłyszałam rozmowę twoją i Camili.

-Jaką rozmowę o czym ty mó... - uniósł głos ale przerwał w połowie zdania.

Bo sobie przypomniał.

-Powiedziałam ci, albo ona albo ja. - usłyszałam głos Camili, więc postanowiłam nie wchodzić do garderoby Shawna. Stanęłam przed drzwiami, opierając się o ścianę.

Poczekam aż dokończą rozmowę i wejdę. Nie chce im przeszkadzać.

-Przecież wiesz że nic do niej nie czuje - odchrząknął chłopak na co nastawiłam mocniej ucho.

Czy oni rozmawiali..

-Ale ewidentnie ona czuje coś do ciebie. Powiedziałam ci że masz wybrać - uparcie stała przy swoim

...o mnie?

-Stella jest moją przyjaciółką od lat. Była przy mnie w każdym momencie, co mam jej powiedzieć? - zapytał się jej, na co zamarłam

-Dobrze wiem że dla ciebie najważniejsza jest przez kwestie albumu. Macie zawartą słowną umowę tak? 13 piosenek. Po nich przecież już nie będzie ci potrzebna.

Odwróciłam się na pięcie a pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach. Czułam jak ktoś rozrywa mi serce na tysiące kawałków. Ruszyłam w stronę wyjścia z zaplecza. Nie chciałam tam być. Chciałam zniknąć.

-13 piosenek i po nich nie będę ci już do niczego potrzebna? - mimo że mój głos drżał, zacytowałam słowa czarnowłosej. Moje serce zabolało w podobny sposób jak tamtego wieczoru.

-Broniłem cię. Powiedziałem jej że to ją kocham ale ciebie nie zostawię. Kazałem jej wyjść. To też słyszałaś? - jego głos się uniósł - i wyjechałaś tak po prostu słysząc połowe rozmowy?

-Jak w ogóle mogłeś dopuścić do takiej rozmowy. Mówiła ci już wcześniej że masz wybierać, a ty negowałeś naszą przyjaźń?! - nie umiałam powstrzymać łez, które czułam strumieniami na swoich policzkach. - każdy tekst o miłości pisałeś o niej podczas... - wzięłam głęboki wdech starając się wydusić z siebie coś więcej niż szloch

-podczas gdy ty... zawsze pisałaś o mnie - dokończył za mnie.

-Myślisz że to było łatwe? Zostawić wszystko co miałam i wyprowadzić się do kompletnie obcego miejsca? - zapytałam gorzko - Do miejsca bez ciebie?

-Stell ja..

-Co ty? Co ty..?! - uderzyłam go w klatkę piersiową - nie odezwałeś się słowem. A ja tak tęskniłam. Tyle chciałam ci powiedzieć, tak bardzo chciałam mieć cię obok. - Chłopak wziął moje dłonie w swoje a ja czułam jak mało siły mam.

Byłam taka słaba

Wylądowałam na kolanach, nie powstrzymując płaczu. Shawn nie opuścił mnie nawet o milimetr. Objął mnie mocno, jakby już więcej nie chciał mnie puścić.

O boże błagam cię żeby już więcej mnie nie puszczał.

-Od wyjazdu byłeś moim każdym życzeniem na torcie urodzinowym. - wyznałam i wtedy usłyszałam jego szloch.

-Przepraszam cię. Tak bardzo cię przepraszam. - jego łzy paliły mnie nawet przez materiał bluzy. - od twojego wyjazdu byłem wściekły. Nie umiałem zrozumieć dlaczego zostawiłaś mnie w momencie gdy zrezygnowałem z dziewczyny którą tak bardzo kochałem. Rozerwało mi to serce. Nie masz pojęcia ile niewysłanych wiadomości do ciebie napisałem. Ile razy chciałem do ciebie zadzwonić. Polecieć. Powinienem od razu wybrać ciebie. Od zawsze powinienem być tylko przy tobie. 

-Proszę cię, nie zostawiaj mnie już więcej - wyszeptałam w jego ramię.

-Nigdy więcej cię nie zostawię. Przysięgam ci Stell. Nigdy więcej.

Siedząc tego wieczoru na zimnym piasku, zburzyliśmy wszystkie mury. Byliśmy przed sobą emocjonalnie nadzy. I dopiero wtedy poczułam że mogę odbić się od dna, na którym tak długo spoczywałam.

Continue Reading

You'll Also Like

16K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
17.2K 648 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
23.5K 3.9K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
241K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...