Szlaban// Jegulus

By ZuziaLuzia123333

11K 945 867

Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncw... More

PROLOG
Aguamenti
Szlaban i skrzydło szpitalne
TSDG
Wyznanie i Hogdmeade
Randka i konfrontacja
Mecz i pocałunek
Kolejny pocałunek
Prawdziwa randka
Urodziny Marlene McKinnon
Pijany Regulus i miły poranek
Cyrk i propozycja nie do odrzucenia
Strach Regulusa i problem Lily Evans
Krzywda Evana Rosiera
Dzień zakochanych
Państwo Potter i Walburga Black
Te dwa magiczne słowa
Problem Regulusa Blacka
Pierwsza drama
EPILOG
Dodatek: Ostatni rok ślizgonów

Niepewność

563 58 39
By ZuziaLuzia123333



— Obrzydliwe.

Peter stał nad parującym sedesem, cały zielony, prawie mdlejąc od oparów i smrodu. Pomysł ważenia eliksiru wybuchającego w toalecie może nie był wyśmienity, ale mina Mulcibera bezcenna. James z wielkim uśmiechem na ustach szorował ściany, całe w dziwnym śluzie, co jakiś czas prychając na samo wspomnienie ślizgona.

— Widzieliście jak uciekał z tym zielonym zadkiem?— Syriusz podparty o mopa, prawie sikał ze śmiechu. Nie śpieszyło im się, co jakiś czas robili przerwy i siadali podparci o ścianę plotkując na wszystkie tematy.— No panowie, zaraz fajrancik. 

Potter wziął się za szorowanie kolejnej plamki na podłodze, przy okazji wspominając przedwczorajsze wyjście z Regulusem. Od tamtego wyznania nie rozmawiał z chłopakiem, ciągle się mijali, a raczej Black go obchodził szerokim łukiem. Okularnik miał wrażenie, że Regulus po porostu go unika.

Czy żałuje, że mi się zwierzył? Czy po prostu mu głupio?

Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później w końcu się spotkają. I co miałby mu powiedzieć? Udawać, że ta rozmowa przy zachodzie słońca nie miała miejsca? Westchnął głośno. Potrzebował rozmowy z nim, już się przyzwyczaił do ślizgona, tęsknił za tym delikatnym rumieńcem, czarnymi loczkami i tak pięknymi, zielonymi oczami.

— Syriusz skąd wiedziałeś, że podoba ci się Remus?— zapytał. Black usiadł na czworaka, zastanawiając się nad początkiem swojego uczucia. Lupin podobał mu się od kiedy zauważył go na peronie na pierwszym roku, więc trudno było określić kiedy to poczuł. 

— Kiedy nie stanął mi na widok półnagiej dziewczyny — odpowiedział mu przyjaciel z chytrym uśmieszkiem.— A tak na serio, gdy pomyślałem o Remusie, od razu stawał mi na baczność. Chciałem żeby był szczęśliwy, przed wszystkim go bronić. Zżerała mnie zazdrość jak rozmawiał z inną dziewczyną lub chłopakiem. No i oczywiście, moje serce szalało, gdy go tylko widziałem.

James zamyślił się. Czuł to od wczoraj. Czuł, że nie może wyrzucić młodszego Blacka ze swojej głowy. Że się w nim zauroczył. Jakie było prawdopodobieństwo, że Regulus mógł czuć to samo? Dość duże. Tylko przy nim się tak rumienił, robił te maślane oczka i jąkał. Jednak kto po prawie tygodniu znajomości proponuje związek? Nikt. Prędzej, by go przestraszył, niż przekonał do swoich uczuć.

Dlatego musiał się postarać jeszcze bardziej

— A co, podoba ci się ktoś?

— Możliwe.

Szczęki dwóch pozostałych huncwotów uderzyły z hukiem o posadzkę. Zakochany James Potter? Tego nikt się nie spodziewał. 



Ślizgon szedł szybkim krokiem przez korytarz, przyciągając zaciekawione spojrzenia. Irytek uczepił się go tak samo mocno jak woźnego. Cała szkoła znała już jego aktualną gadkę, Regulus cnotka. Chciał po porostu jak najszybciej dostać się do biblioteki, do której wkurzająca istota nie miała dostępu. Bibliotekarka nienawidziła go tak samo jak woźny, a gdy ostatnio przewrócił regał pełen ksiąg, miarka się przebrała. 

Szybko zniknął za drewnianymi drzwiami. Kamień spadł mu z serca, gdy wreszcie dostał upragniony spokój. Ale jak to mówią nie chwal dnia przed zachodem słońca. Przy jednym ze stoli siedział James, roześmiany z rozwalonymi włosami, a obok niego Peter. Bał się, że Potter zacznie okazywać mu współczucie lub zacznie brzydzić. Nie chciał na razie z nim rozmawiać, w końcu wypłakał mu się na ramieniu jak dziecko. Już chciał zawrócić, gdy gryfon krzyknął jego imię. Niezadowolona bibliotekarka syknęła, mrużąc na chłopców oczy. 

Black niepewnie podszedł do stołu i nie patrząc na Jamesa, usiadł obok niego. Nigdy nie był dobry w poznawaniu nowych osób, czy radzeniu sobie ze stresem. Całe dzieciństwo spędził pod kluczem nie poznając rówieśników, później matka wybierała mu przyjaciół. Nie mógł żartować, robić głupich wybryków. Nie pociągała go czarna magia, więc skończył na marginesie, wśród swoich byłych znajomych. Później bał się poznawać nowych ludzi. Co jeśli powie coś głupiego, źle o nim pomyślą i będą nabijać, jak odejdzie? Dlatego skończył jako dziwak z garstką przyjaciół, których się trzymał jak rzep psiego ogona. 

— Cześć, Reg!— powiedział James i oparł rękę na oparciu jego krzesła, przy okazji muskając ramie młodszego. Black niespodziewający się tego nagłego dotyku spiął się i w końcu podniósł wzrok. Piwne oczy Pottera patrzyły na niego szczęśliwe, jednak gdzieś tam dostrzegł zmartwienie.— Petera chyba znasz.

— Cześć — machnął niepewnie ręką w stronę otyłego chłopaka. Glizdogon cały spięty świdrował przyjaciela wzrokiem. Chłodne spojrzenie Blacka od razu złagodniało gdy po raz kolejny spojrzał na kolegę.— Muszę się uczyć na numerologię, więc nie będę wam przeszkadzał...

— Ale nie przeszkadzasz — przerwał mu James. Gdy Regulus wbił wzrok w swoje książki, okularnik kiwnął głową w stronę drzwi wyjściowych. Peter przewrócił oczami i niechętnie wstał. Wcześniej rozmawiał już z przyjacielem i wytłumaczył, że musi porozmawiać sam na sam z bratem Syriusza. O dziwo Peter nie zadawał pytań tylko zgodził się na odejście, gdy dosiądzie się do nich ślizgon. 

— Muszę iść pomóc Syriuszowi, pa Regulusie. Zobaczymy się w dormitorium James.

Po odejściu gryfona siedzieli jeszcze parę minut w ciszy. Potter był osobą, która nie owijała w bawełnę i od razu mówiła to, co ślina przyniesie na język. Teraz chodziło o jego sympatię i osobę bardziej krucha niż się spodziewał, że jest. Musiał wszystko dobrze przemyśleć.

— Jak się czujesz?— zapytał, opierając głowę na zgiętej ręce. Black westchnął i zamknął książkę, wiedząc, że z nauki już nici. Czuł ciężkie spojrzenie Jamesa i od razu coś się w nim złamało, gdy spoglądał głęboko w znane mu tęczówki pełne zmartwienia i poczucia winy.

Czy James myślał, że on zrobił coś źle?

— Nawet dobrze. Miałem dzisiaj luźne lekcje — odpowiedział, posyłając chłopakowi delikatny uśmiech. 

— Nie mieliśmy nawet kiedy porozmawiać przez ostatnie dni — chciał poruszyć ten temat. Dlaczego Regulus go unikał? Ślizgon, zacisnął mocno dłonie na swojej szacie i zestresowany zagryzł dolną wargę.

— Przepraszam, że cię unikałem. Myślałem... sam nie wiem co sobie myślałem. Że będziesz się mnie brzydzić, w końcu jesteś zwolennikiem tej dobrej strony, która nie toleruje klątwy, czy zaklęć niewybaczalnych. Syriusz mówił, że chcesz zostać aurorem — powiedział w końcu. Bardzo się przyciskał, by powiedzieć chociaż trochę o tym co czuł. Nie wiedział jak nazwać swoje emocje i jak sobie z nimi poradzić, jednak James deklarował swoją pomoc.

— Nie brzydzę się ciebie. Jesteś jedną z najwspanialszych osób jakie poznałem w swoim życiu.

Niepewnie, chwycił mniejszą dłoń i delikatnie ją ścisnął. Skóra Regulusa była delikatna, miękka i o dziwo ciepła. Palce miał długie, pewnie przez grę na pianinie o czym opowiadał mu Syriusz. 

— Jak będziesz chciał się wygadać, to zawsze możesz do mnie przyjść. Nawet w środku nocy. I nie myśl o sobie, że jesteś obrzydliwy. Jesteś wspaniały i piękny — uśmiechnął się pocieszająco. Te słowa pocieszyły Regulusa, który niepewnie odwzajemnił uśmiech. James Potter w końcu uważał, że jest wspaniały i piękny — Chciałbyś jutro wyjść ze mną na błonia? Polatać na miotle? W końcu niedługo mam mecz i fajnie byłoby potrenować z najlepszym szukającym w szkole.

— Lizus — prychnął, zakłopotany tym niespodziewanym komplementem.— Jasne, że pójdę. Zaraz kolacja, idziemy?

Wyszli z biblioteki na korytarz i w przyjemnej ciszy szli do wielkiej sali. Co jakiś czas ktoś zaczepiał Jamesa lub machał w jego stronę. Potter z wielkim uśmiechem pamiętał imiona wszystkich mijających, co dziwiło Regulusa. On nie był w stanie zapamiętać imion ludzi ze swojego roku, a co dopiero domu. Ale i tak wmawiał sobie, że nie jest ignorantem. 

Po wejściu do wielkiej sali rozstali się szepcząc ciche pa. Rozanielony James w podskokach podszedł do swojego stołu, siadając przy Marlene i Remusie. Oboje posłali sobie znaczące spojrzenia, chcąc wypytać przyjaciela o wszystko.

— Podoba ci się?— zapytała McKinnon ze swoim wrednym uśmieszkiem. James wywrócił oczami i ignorując kolejne pytania, zaczął nakładać sobie jedzenie. Gdy do stołu dosiadł się Peter wszystko opowiedział, co stało się w bibliotece.— Czyli ci się podoba! Syriusz cię zabije — zachichotała.

— Nie zabije, bo się nie dowie — powiedział, posyłając jej mordercze spojrzenie.— Wydaje mi się, że ja mu też się podobam. To dobrze.

— To leć do niego i pytaj o związek!— zapiszczała dziewczyna. Potter postukał się po czole, bo na Merlina. Skąd on wytrzasnął takich głupich przyjaciół?!

— Najpierw chcę go poznać, okej? Wszystko powoli. Jak mu wyskoczę ze związkiem to szybciej się wystraszy, niż zaakceptuje. Najpierw randki, później propozycja związku...

— I zakończenie jego dziewictwa — przerwała mu, dostając w odpowiedzi środkowy palec. Zdaniem Marlene, niesamowite było to, jak Regulus szybko zmieniał się przy jej przyjacielu. Zazwyczaj zimny, wredny Black stawał się rozgotowaną, nieśmiałą kluseczką.— Nie dziwię ci się. Regulus jest mega ładny.

— I inteligentny. Czasami jak się postara, to nawet zabawny — powiedział Potter, na co wszyscy się zaśmiali. Temat urwał się, gdy miejsce obok Jamesa zajął Syriusz. Przyjaciel nałożył mu kiełbaski i kromkę chleba, którą posmarował masłem.— Spałeś?

— No, przysnęło mi się — ziewnął w połowie zdania.— Możemy później pogadać?

— Jasne.

Po skończonej kolacji Potter i Syriusz wyszli z sali i usiedli na szerokim parapecie. Tu najczęściej odbywały się ich prywatne rozmowy na temat rodziny, czy Remusa. Czasami Łapa potrzebował się wyżalić z niepewności albo kłopotów w ich związku. James zawsze go wysłuchiwał, jak to na brata przystało i dawał parę rad.

— W tym liście od matki, o którym ci mówiłem — zaczął niepewnie chłopak. Wbił wzrok za okno, dodając sytuacji filmowej dramaturgii.— Walburga napisała, że zepsułem Regulusa i wypala mnie z naszego drzewka rodzinnego. Boje się o Rega, co ona mu chciała zrobić? Najgorsze jest to, że on nic mi nie mówi! Kiedyś na prawdę mu wjebie, bo to wkurwia.

Trudno było patrzeć przyjacielowi w oczy, gdy znał prawdę. Naprawdę chciał mu wszystko powiedzieć, żeby ten się nie denerwował, ale obiecał Regulusowi! Obiecał chłopakowi, który mu się podoba. 

— Mam do ciebie prośbę James — Black niepewnie wypuścił powietrze z płuc. Bał się, że najlepszy przyjaciel odrzuci jego propozycje i zostawi ślizgona na pastwę losu. Na pastwę Walburgi Black.— Napisałbyś do mamy i zapytał, czy przygarnie kolejnego Blacka? Błagam cię James, nie zostawię go z nią.

Potter uśmiechnął się cały w skowronkach. Cieszył się, że Syriusz to zaproponował i nie będzie wyglądało to dziwnie, gdy sam wyjdzie z taką inicjatywą. 



Regulus Black nie był nieszczęśliwy. Doceniał wszystko co miał dookoła w tym swoich przyjaciół, zatroskanego brata i kandydata na dobrego kolegę, który coraz częściej pobudzał uśpione serce ślizgona do pracy. W szkole miał jakiś tam respekt, szczególnie wśród pierwszaków, a wyższego roczniki (przerażone dziwnymi opowieściami) unikały go za wszelką cenę. Też za często nie płakał po kątach, jak w książkowych przykładach nieszczęśliwej nastolatki. Był szczęśliwy. 

Chyba, że chodziło o Walburge.

Na widok wlatującej do wielkiej sali sowy matki, przez drobne ciało przeszedł zimny dreszcz. Drżącymi dłońmi rozerwał starannie papier i otworzył kartkę od razu rozpoznając schludne, lecz ostre pismo Walburgi. 

Najdroższy Regulusie,
już niedługo spotkamy się na przerwie wielkanocnej. Czekam na raport twoich ocen i jak idą przygotowania do SUM-ów. Mamy też do omówienia pewną sprawę sprzed końca ferii bożonarodzeniowych. Jak zawsze czekać będę na peronie.
W.B

Regulus przejechał dłonią po twarzy, głośno wzdychając. Schował list pod poły szaty, chcąc na list odpisać wieczorem. W końcu chciał cieszyć się dzisiejszym dniem. Popołudniowe spotkanie z Jamesem powodowało u chłopca dobry humor od ranka. Uśmiechał się znacznie częściej, śmiał i żartował z Evanem na temat zdesperowanych, młodszych dziewczyn, które planowały poderwanie Pottera. 

Trójka przyjaciół wiedziała, że coś się święci. Regulus z tak dobrym humorem? To zdarzało się rzadko. Rosier od paru dni coś podejrzewał, szczególnie gdy przyłapał Blacka na rozmowie z okularnikiem. Z zachowania ślizgon nie przypominał siebie, a takiego rumieńca nigdy na jego twarzy nie widział. Na razie chciał poruszyć ten temat z przyjacielem, aby nie snuć niepotrzebnych domysłów. 

— Reg, możemy pogadać?— zapytał, siadając obok przyjaciela w wielkiej sali. Zaniepokojenie opuściło twarz Blacka, ustępując miejsce łagodnej, nawet przyjaznej, minie. Delikatny uśmiech, lekko zaczerwienione policzki i roześmiane oczy - wyglądem nie przypominał starego Regulusa. Rosiera bardzo cieszyła taka zmiana, w końcu chłopak zasługiwał na wszystko co najlepsze.— Ostatnio chodzisz bardzo radosny. Co, a raczej kto jest tego powodem?

— Aż tak to widać?— westchnął, od razu spoglądając w stronę stołu Gryffindoru.— Ktoś mi się podoba i dzisiaj się z nim spotykam...

— James Potter?— przerwał mu. Regulus ciągnąłby i ciągnął, licząc że przyjaciel w końcu się znudzi. Tą odpowiedzią go zaskoczył, rumieniec jeszcze bardziej nabrał koloru, a malinowe wargi otworzyły w zdumieniu.— Reg, jesteś tak oczywisty! Jak z nim rozmawiasz przypominasz pomidora!— zauważając Pottera w tłumie, wpadł na genialny pomysł, jak to na Evana Rosiera przystało.— Ej, Potter! Chodź tu!

Wszyscy zamilkli, zaciekawieni nagłymi krzykami. Zdziwiony James pożegnał się z przyjaciółmi i podszedł do prawie pustego stołu Slytherinu. Wkurzony Black, trzepnął przyjaciela w tył głowy, a jego wzrok mówił porozmawiamy w dormitorium. Potter na widok młodszego brata przyjaciela od razu szeroko się uśmiechnął. Usiadł na przeciwko dwójki przyjaciół, wybijając o stół rytm jakiejś mugolskiej piosenki.

— Idziecie na randkę?— zapytał Rosier, gdy wszyscy znów zajęli się sobą. Zbity z tropu James poprawił się na krześle i odchrząknął, patrząc na Regulusa pytająco. Skąd takie pytania?

—  Chyba nie można tego tak nazwać...

— Jeśli Regulus zacznie narzekać po powrocie, że jesteś nudziarzem, albo dałeś mu w prezencie lukrecję, zrobię ci jesień średniowiecza, a cała szkoła będzie to dłużej wspominać niż słynnego kosza Evans na balu, kumasz?

— Zrobię co w mojej mocny, żeby była to najlepsza randka Regulusa w całym jego życiu — posłał Blackowi zalotny uśmieszek i jakby nigdy nic odszedł, zostawiając całego czerwonego chłopaka ze swoim szczęśliwym przyjacielem. 

Continue Reading

You'll Also Like

62.8K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
61.4K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
159K 7.5K 15
„ [...] tak więc trwają: wiara, nadzieja i miłość. A z nich największa jest miłość." Draco Malfoy. Drobny, niewierzący w siebie nastolatek. Los spraw...
855K 66.6K 151
,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoj...