Don't play with fire

By xxxpattxv

16.4K 878 2K

Bianca Rodriquez jest zagorzałą fanką sportów walki. Ogląda prawie każde wydarzenia bokserskie, zarówno te p... More

Prolog
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35

ROZDZIAŁ 28

375 23 58
By xxxpattxv


Aiden

  Narzuciłem kaptur czerwonego, satynowego szlafroka na głowę, i powolnym krokiem ruszyłem w stronę oktagonu. To moja trzecia walka z Zayden'em McCras'em. 

 Bianca mocno ścisnęła moją dłoń, i wygładziła skórę kciukiem. Stanęła na palcach i pocałowała mój policzek. 

 - Dasz sobie radę, skarbie - wyszeptała. 

 Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, z tego co działo się w mojej głowie. Jako jedyna wiedziała, jak poprzednia przegrana zadziałała na mnie. Jako jedyna mnie nie oceniała. 

 Ta gala była walką nie o wygraną, a o mój honor. Mój tytuł niepokonanego wisiał na włosku. A ja byłem gotów zrobić wszystko, żeby go obronić. 

- Okeeej - Logan stanął pomiędzy mnie a Rodriquez, i zarzucił nam ramiona na szyje - Przestańcie tak słodzić, bo rzygnę. Ty blondyneczko - zwrócił się w stronę Bianci - Leć na trybuny, i zajmij się moją kocicą, i przygłupim bratem Aiden'a - delikatnie pchnął dziewczynę w stronę drzwi - I pilnuj Florence i James'a! Oni ciągle pożerają się nawzajem. A ty - pociągnął mnie za włosy - Idź tam - wskazał palcem na oktagon - I rozpierdol tego chuja, bo inaczej ja rozpierdolę ciebie. 

 Zaśmiałem się bez humoru, i w rytm doskonale znanej mi piosenki, powolnym krokiem ruszyłem w stronę ringu. 

I love the smell of gasoline
I light the match to taste the heat
I've always liked to play with fire

 Wystawiłem dłonie na boki, i przybijałem piątki ze wszystkimi kibicami. Moje imię mieszało się z głośną muzyką, i innymi dopingującymi krzykami. 

 Tuż przed małymi schodami, które prowadziły do klatki, zauważyłem mężczyznę trzymającego na biodrze małego chłopca. Mały brunet miał na sobie za dużą koszulkę, a na jego piersi widniał napis "Mills". 

 Uśmiechnąłem się w stronę dziecka, i wystawiłem w jego kierunku pięść. Chłopczyk głośno krzyknął, i otwartą dłonią uderzył moje palce. Skrzywiłem się w udawanym bólu, i pogłaskałem go po bujnych loczkach. 

- Widziałeś tatusiu?! - pisnął,  przytulając się do szyi ojca - Udało mi się! 

- Może ty też kiedyś zostaniesz bokserem - zaproponowałem, dotykając dłoni chłopca. 

- Bardzo bym chciał! - wyszczerzył się w moją stronę - Powodzenia!

 Pomachałem mu, i powoli wspiąłem się po schodach. Przy wejściu na ring, uklęknąłem na jedno kolano, i ucałowałem dwa palce. Dotknąłem nimi, już lekko zakrwawionej maty. 

- Dam radę - szepnąłem sam do siebie.

 Podniosłem się do góry, i rozejrzałem się po oktagonie. Od razu w krzyczącym tłumie, wyłapałem spojrzeniem Biance. Siedziała pomiędzy Florence i Aurorą, opierając głowę na ramieniu Duke. Florence natomiast rozmawiała z moim bratem, co chwilę śmiejąc się z jego nieśmiesznych żartów. 

 Rodriquez jakby wyczulona szóstym zmysłem, uniosła wzrok na mnie. Uniosła w górę dwa kciuki, po czym zacisnęła je w pięści, dodając mi tym na pozór nic nie znaczącym gestem, otuchy. Puściłem dziewczynie oczko, na co ta lekko się zarumieniła. Nieśmiało spuściła wzrok na swoje dłonie, i oparła głowę na ramieniu Aurory. 

 McCras spokojnym krokiem, szedł w stronę ringu. Piosenka Popular rozbrzmiewała w całej arenie. Mój przeciwnik zbijał piątki z fanami, a gdy wszedł do oktagonu, uderzył rękawicami bokserskimi, znajdującymi się na jego dłoniach, o siebie i wyszczerzył rzęsy w złowieszczym uśmieszku. Sędzia wyszedł na środek, i wyjaśnił wszystkim zasady walki.  

 Po usłyszeniu głośnego gwizdka, przybrałem odpowiednią pozycję, i mocno zagryzłem wnętrze policzka.  

 Zayden podszedł bliżej mnie, i przed wykonaniem pierwszego uderzenia, poruszył wargami, a ja od razu zrozumiałem co miał mi do przekazania. 

- Zaczynamy zabawę. 

 Bianca

 Gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Play With Fire, poczułam jak stres zaczął zalewać każdą komórkę, znajdującą się w moim ciele. 

 Aiden powoli szedł w stronę ringu, co jakiś czas uśmiechając się w stronę swoich fanów. 

- Najgorzej wydane dwa funty w moim życiu - mruknął James, machając w dłoni, przezroczysty kubeczek wypełniony piwem. 

- Co się stało? - spytała Florence, przytulając się do ramienia Mills'a. 

- Powinienem wiedzieć, że takie tanie piwo to jakieś rozwodnione siki - westchnął chłopak. 

- Naprawdę będziesz teraz przeżywać piwo? - zaśmiała się Aurora, wystukując coś na klawiaturze swojego telefonu. 

- Tak - warknął chłopak, odstawiając alkohol na podłogę - Gdybym tylko wiedział, to w życiu bym tego nie kupił. Wiesz co był miał za te dwa funty?! 

- Niby co? - wtrąciłam się, nie spuszczając wzroku z Aiden'a, który właśnie wszedł do wszedł do klatki. 

- Nie wiem, ale na pewno coś lepszego niż to gówno - kopnął kubeczek, a cała ciecz która się w nim znajdowała, stworzyła dość sporą kałużę. 

- Uwaga uwaga! - jeden z komentatorów krzyknął prosto do mikrofonu, przez co ja lekko się skrzywiłam - Już za chwilę, zaczniemy trzecią walkę Aiden'a Mills'a, i Zadyen'a McCras'a! Przypominamy o naszej stronie internetowej FIRE MMA, na której można obstawiać zwycięzców! 

 Gdy tylko mężczyzna zakończył swój monolog, sędzia wyjaśnił zasady walki. 

 Gwizdek symbolizujący początek, rozbrzmiał, a moje serce zaczęło bić szybciej. 

 McCras powoli podszedł do Mills'a, i wykonał pierwsze uderzenie. Aiden zatoczył się lekko, po czym od razu rzucił się na przeciwnika. 

 James otworzył paczkę popcornu, i zaczął głośno krzyczeć, dopingując swojego brata. Aurora wstała ze swojego miejsca, i wyrzuciła w górę pięść. Za każdym wykonanym uderzeniem przez Mills'a, podskakiwała w górę, i krzyczała coś kompletnie niezrozumiałego dla mnie. 

 Aiden z każdym otrzymanym ciosem, stawał się coraz bladszy. Z jego nosa ciekła strużka krwi, którą brunet wydawał się zupełnie ignorować. 

- Co z nim? - Aurora dotknęła ramienia Logana - Wygląda jakby zaraz miał tam paść - wskazała głową na Aiden'a, który właśnie wykonał kolejne, nie trafione uderzenie. 

- Nie mam pojęcia - Parker wplótł dłonie we włosy, i mocno nimi szarpnął - Nie mam, kurwa, pojęcia. 

 Z coraz większym przerażeniem, przyglądałam się walczącemu Mills'owi. Ze swojego miejsca, widziałam już, że chłopakowi brakowało sił. Zachowywał się jak na autopilocie, wykonywał te same ruchy, jakby zupełnie nie zależało mu na wygranej. 

  W czasie jednej z przerw, Logan mocno szarpnął Aiden'a za ramię, i krzyknął coś do niego. Bokser jedyne co zrobił, to pokiwał głową, i spiętym krokiem wrócił do walki. 

- Cholera - mruknęłam pod nosem, widząc jak chłopak kolejny raz przyjął na siebie mocne uderzenie. 

 W pewnym momencie, chłopak po prostu upadł na białą matę. Tak po prostu. Jakby był nic nie warzącym listkiem na wietrze. 

 Łzy momentalnie napłynęły do moich oczu. Logan zerwał się ze swojego miejsca, i biegiem ruszył w stronę oktagonu. Uklęknął przy swoim przyjacielu, i dotknął ostrożnie jego twarzy. 

- Co się stało? - spytałam spanikowana. 

- Zasłabł - mruknął James, dotykając mojego ramienia. 

 Zasłoniłam dłonią usta, obserwując jak kilku medyków otoczyło Aiden'a. Ułożyli jego ciało na noszach, i wynieśli z ringu. 

 Razem z James'em i przyjaciółkami, pokierowaliśmy się w stronę szatni Mills'a. Z każdym kolejnym krokiem, moje serce zaczynało bić jeszcze szybciej. Widok leżącego na macie Aiden'a, dalej widniał przed moimi oczami. 

 James otworzył przede mną drzwi, a ja powoli weszłam do garderoby. Młodszy Mills leżał na rozkładanej kanapie, i przyciskał do czoła chłodzący kompres. Logan natomiast stał pod ścianą, a jego klatka piersiowa opadała i unosiła się, w zawrotnym tempie. 

- Wszystko w porządku? - zapytała Aurora, podchodząc do Parkera. Przytuliła się do jego klatki piersiowej, i pogłaskała go po plecach. Chłopak po tych, z pozoru niewinnych gestach, zaczął się uspokajać. 

- Nie. Nie jest, kurwa, w porządku - blondyn warknął, mocniej przyciskając do siebie ciało brunetki. 

- Co się tak w ogóle stało? - wtrącił się James, siadając obok swojego brata.

- Ten debil - Logan wskazał dłonią na starszego Mills'a - Od trzech dni nic nie jadł, i nie spał. Żywił się tylko energolami, kawą i szlugami. 

- Czasem piłem wodę - Aiden uniósł w górę dłoń, a już po chwili skrzywił się  z bólu, i cicho jęknął. 

- A nie no to faktycznie, wszystko zajebiście, nie ma tematu - Logan zmrużył gniewnie powieki. 

- Możecie na chwilę wyjść? - spytałam cicho, wpatrując się w grupę znajomych. Wszyscy, niechętnie pokiwali głowami, i powoli wyszli z pomieszczenia. 

 Gdy zostałam już sam na sam z Aiden'em, usiadłam na brzegu kanapy i złapałam go za dłoń. Chłopak lekko się uśmiechnął, po czym mocno zacisnął zęby. 

 - Co się stało? - odezwałam się po krótkiej chwili. 

- Sam nie wiem - mruknął brunet - Kompletnie nic nie pamiętam. Po prostu mnie odcięło. 

- To prawda co mówił Logan? 

- Z tym jedzeniem? - Mills uniósł brew, na co ja pokiwałam głową - Stresowałem się, i to w chuj, nie byłem w stanie nic przełknąć, a o śnie to mogłem sobie jedynie pomarzyć. 

- Co się z tobą dzieje? - położyłam się obok bruneta, i wtuliłam swój policzek w jego klatkę piersiową - Zaczynam się o ciebie martwić. 

 Mills pogładził mnie po plecach, i cmoknął w czubek głowy. 

- Nie masz o co - szepnął - Masz na pewno mnóstwo swoich zmartwień, nie przejmuj się mną.

- Wiesz, że jakby coś się działo.. - zaczęłam niepewnie - Gdybyś miał jakieś problemy, to ja zawsze dla ciebie będę. Jakbyś tylko mnie potrzebował, to możesz zadzwonić, a ja do ciebie przyjadę. 

- Wiem, to działa także w drugą stronę, Bianca. Zawsze dla ciebie będę.

*******

 Wróciłam do domu późnym wieczorem. Po cichu weszłam do mojego pokoju, i zamknęłam drzwi na klucz. Rzuciłam kurtkę na łóżko, i przyklęknęłam na szarym dywanie, leżącym na środku pomieszczenia. 

 Wieczory od zawsze były najgorsze. Byłam wtedy zawsze sama, przez co nikt nie mógł odciągnąć mnie od wszystkich zmartwień czy myśli. 

 Czułam się cholernie samotna. Co prawda miałam cudownych przyjaciół, czy nawet chłopaka, ale nawet w tłumie można być samym. 

 Schowałam twarz w dłoniach, i zaczęłam cicho łkać. Łzy w ekspresowym tempie spływały w dół po moich policzkach, a ja nie miałam nawet siły by je otrzeć. 

 Byłam taka żałosna.

 Uspokoiłam się dopiero, gdy usłyszałam wibracje mojego telefonu. Powoli wstałam z podłogi, i usiadłam na łóżku. Wyjęłam z kieszeni kurtki smartfona, a na widok numeru Aiden'a, lekko się uśmiechnęłam. Pociągnęłam kilka razy nosem, po czym odebrałam połączenie. 

- Halo? - odezwałam się, dbając o to, żeby mój głos nie brzmiał tak jakbym płakała. 

- Wszystko w porządku? - spytał podejrzliwie Mills. 

- Tak - zaśmiałam się sztucznie - Czemu miałoby nie być?

- Jakoś dziwnie brzmisz. Tak jakbyś płakała, na pewno wszystko okej? 

- Mną się nie przejmuj - machnęłam dłonią, chociaż doskonale wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć - Jak się czujesz po walce? Już lepiej? 

- Łeb mnie napierdala - westchnął ciężko - Podobno tak mocno zajebałem w tą matę, że lekarze podejrzewali wstrząs mózgu. Przez ten wypadek, sędziowie nie mogli stwierdzić kto wygrał. 

- Będziecie walczyć jeszcze raz? - naciągnęłam kołdrę na nogi, i oparłam się plecami o zagłówek łóżka. Przetarłam rękawem bluzki, zaschnięte już łzy na moich policzkach. 

- Najprawdopodobniej tak, ale na razie ani trener ani nikt inny, nie pozwoli mi wyjść na ring.

- Powinieneś bardziej o siebie dbać - odpowiedziałam matczynym tonem - Nie możesz tak bardzo lekceważyć swojego zdrowia, Aiden.

- Mówisz zupełnie jak moja matka - zaśmiał się dźwięcznie - Przed chwilą właśnie skończyłem z nią gadać, przez godzinę jebała mnie jaki to ja jestem nieodpowiedzialny i niedojrzały. 

- Bo zachowujesz się jak bachor. Przysięgam ci, że teraz będę chodzić za tobą krok w krok, i sprawdzać czy jadłeś cokolwiek, i czy śpisz wystarczająco długo. 

- Nie będę narzekać - mruknął, a ja oczami wyobraźni widziałam, jak na jego twarzy rośnie arogancki uśmieszek - Posłuchaj tak sobie pomyślałem... Bo dzisiaj jest sylwester, i może chciałabyś go spędzić razem? W sensie i tak jest już prawie dwudziesta trzecia, ale moglibyśmy obejrzeć jakiś film czy coś. Oczywiście jak chcesz. 

 Kompletnie o tym zapomniałam. Przez ostatnie dni działo się tyle, że wyleciało mi z głowy to, że już był sylwester. Że już za kilka godzin miał zacząć się nowy rok, nowy rozdział mojego życia. 

- Jasne, że chce - szybko podniosłam się ze swojego miejsca, i podbiegłam do lustra. Z jednej z szuflad szafy, wyjęłam puder, i zaczęłam poprawiać swój, całkowicie rozmazany makijaż. 

- To czekam na ciebie - chłopak zakończył połączenie. 

 Szybko zamówiłam taksówkę, i przebrałam się z ubrań w którym byłam na gali Fire MMA. Zapięłam guzik czarnych, obcisłych jeansów, po czym założyłam obcisłą bluzkę, tego samego koloru. Do dużej torby, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu.

*******

  Wysiadłam z taksówki, i spojrzałam na ogromny budynek stojący przede mną. Zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu, i powolnym krokiem ruszyłam w stronę recepcji. Podeszłam do windy, przez późną godzinę, dźwig przyjechał niemal od razu. Kliknęłam przycisk z cyfrą trzydzieści, i przejrzałam się w lustrze. 

 Na moich policzkach dalej widoczne były ślady, które wyznaczyły moje słone, żałosne łzy. Wzięłam głęboki oddech, i zacisnęłam mocno pięść. 

- Jesteś taka żałosna - powiedziałam wprost do swojego lustrzanego odbicia - Tak kurewsko żałosna. 

 Gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, mocno zacisnęłam powieki, po czym ruszyłam w kierunku odpowiedniego mieszkania. 

 Zapukałam do drzwi, i przestąpiłam z nogi na nogę, czekając na Mills'a. 

- Długo nie kazałaś na siebie czekać - odezwał się Aiden, gdy tylko otworzył przede mną swoje mieszkanie. Oparł łokieć na framudze, i przesunął językiem po wnętrzu policzka. 

 Przecisnęłam się pod jego ręką, i bez słowa  weszłam do środka. Na wieszak wiszący na ścianie, odwiesiłam kurtkę i ruszyłam do salonu. 

 Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, poczułam jak czyjeś dłonie objęły moją talię. Aiden oparł głowę na moim ramieniu, i cmoknął mnie w skroń. 

 A ja wtedy chociaż na chwilę poczułam, że wszystko jest dobrze. 


______________________________

Siemaneczkooo

Dajcie znać jak podobał wam się rozdział<3

Do następnego

Continue Reading

You'll Also Like

187K 2.6K 35
I am Y/n a Mandilorian, I am the apprentice of General Grevious not really a Sith but a amazing combat teacher plus building robots and other things...
21.7K 250 6
Ronald of SIS vs BRO imagines
358K 4.9K 32
Rajveer is not in love with Prachi and wants to take revenge from her . He knows she is a virgin and is very peculiar that nobody touches her. Prachi...
30.4K 413 16
*yes im aware the title is a little off but im to lazy to fix it - Pete imagines - REQUESTS OPEN - update when I feel like it :))