Don't play with fire

By xxxpattxv

16.4K 878 2K

Bianca Rodriquez jest zagorzałą fanką sportów walki. Ogląda prawie każde wydarzenia bokserskie, zarówno te p... More

Prolog
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35

ROZDZIAŁ 14

440 26 48
By xxxpattxv


**Bianca**

 Idiotka. 

Debilka. 

Kretynka. 

Beształam się w myślach, całą drogę prowadzącą z klubu do postoju taksówek. 

 Wsiadłam do jednego z ustawionych w długiej lini samochodu, i podałam kierowcy adres. Oparłam policzek o zaparowaną szybę, i obserwowałam znikające za sobą pojazdy. Dyskretnie dotknęłam palcami swoich ust, dalej czując na nich dotyk warg Aiden'a. 

Jaka ty jesteś głupia. 

 Telefon leżący na moim udzie zawibrował, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Aurory. Niechętnie odebrałam połączenie, i przystawiłam urządzenie od ucha, od razu spotykając się z głośnym krzykiem brunetki. 

- Gdzie ty kurwa jesteś? 

- Ja? - zaśmiałam się ironicznie - W taksówce. 

- Czemu ty nas zawsze zostawiasz? - krzyknęła - Kurwa zawsze!

- Nie zawsze! - zaprotestowałam. 

- Pamiętasz szesnaste urodziny Florence? - spytała, na co na moje usta wpłynął znaczący uśmieszek - Jak na fałszywych legitkach weszłyśmy do klubu, a ty nas zostawiłaś bo zobaczyłaś typa podobnego do Justina Bibera? 

- Taaa - zaśmiałam się - Ochroniarz trzymał mi włosy jak zgonowałam.. A co do dzisiaj. Bawcie się dobrze, zmęczyłam się i wracam do domu - zaczęłam nerwowo gryźć swoje wargi, próbując jakkolwiek zmazać z nich smak Aiden'a. 

- Na pewno wszystko w porządku? 

- Tak tak - machnęłam ręką, chociaż byłam świadoma, że Aurora nie była w stanie tego zobaczyć - Bawcie się dobrze. 

   Zakończyłam połączenie, i ponownie oparłam swój policzek na chłodnej szybie. Przymknęłam powieki, i wzięłam głęboki oddech.

 Coś ty narobiła kretynko. 

 W samochodzie panowała cisza, do momentu w którym kierowca postanowił włączyć radio. Wychyliłam się delikatnie pomiędzy fotelami, a mój wzrok od razu padł na mały ekran, na którym widniał tytuł piosenki Don't Play With Fire. Stłumiłam w sobie chęć przewrócenia oczami, i ostrożnie dotknęłam ramienia młodego chłopaka. 

- Emm przepraszam - zaczęłam cicho - Czy mógłbyś przełączyć tą piosenkę? Strasznie źle mi się kojarzy. 

- Oczywiście młoda - mruknął, i dotknął palcem małego przycisku znajdującego się na konsoli - Co sobie życzysz? Arianę Grandę, Camile Cabello, Justina Bibera, a może Tini? 

- Może być ta ostatnia - wróciłam na swoje miejsce, i zaczęłam bawić się materiałem swojej sukienki. Już po kilku sekundach w całym samochodzie, rozbrzmiewały pierwsze dźwięki piosenki Quiero Volver - Dziękuje bardzo. 

 Pocałunek z Aiden'em może był i dobry. Może i mi się to podobało, ale było to też cholernie nie odpowiedzialne. Byliśmy z zupełnie innych światów. On stał w blaskach fleszy. Na szyję rzucało mu się miliony dziewczyn, które po jednym jego spojrzeniu w ich stronę, dosłownie rozkładały nogi. Ja natomiast wiodłam spokojnie, nie raz i biedne życie. Chora babcia, brak rodziców, siostra na drugim kontynencie. 

 Byliśmy dla siebie jak ogień i woda. 

 On pochłaniał wszystko wokół, a ja wszystko gasiłam.

 To takie popierdolone. 

 Jednak jego obecność działała na mnie, w pewien sposób kojąco. Nie bałam się przy nim wyrazić odmiennej opinii, obrażać go, czy nawet kazać się pierdolić. Jemu natomiast wydawało się to podobać. Im dłużej przebywałam z nim sam na sam, tym bardziej się w tym gubiłam. Przecież to nie miało prawa bytu. Ja i on. Dwa kompletnie różne światy. Dwa kompletnie różne żywioły. 

- Boże - sapnęłam sama do siebie, zagryzając swoją wargę prawie do krwi. Oparłam łokcie na kolanach, i schowałam twarz w dłoniach. 

- Wszystko w porządku? - spytał taksówkarz, odwracając głowę w moją stronę - Nie będziesz mi tu chyba rzygać nie? Dopiero co kupiłem nowe dywaniki... Nawet tygodnia nie mają. 

- Niee - spojrzałam na młodego bruneta - Spoko - machnęłam dłonią - Jest mi niedobrze, ale z zupełnie innego powodu. 

- Ktoś złamał ci serce? - odwrócił się, i ponownie skupił całą swoją uwagę na jeździe. 

 I wtedy mnie olśniło. 

 Podniosłam się ze swojego miejsca, i przytuliłam się do przedniego fotela. Położyłam policzek na zagłówku, i dotknęłam ramienia chłopaka. 

- Jak masz na imię?

- Lucas - spojrzał na mnie steptycznie. 

- Co byś zrobił gdyby jakaś dziewczyna cię pocałowała? - spytałam - Tak po prostu? Nagle?

- A co chcesz to zrobić?  - zaśmiał się, układając dłoń na drążku do zmiany biegów. 

- Niee - przewróciłam oczami - Ale zrobiłam to wcześniej.... - przygryzłam wargę - W sensie jest taki chłopak.. Wiesz - zaczęłam bawić się swoimi włosami - Bardzo przystojny, zabawny, i takie tam. No i dzisiaj byłam na imprezie, i on też tam był. Chwilę pogadaliśmy, a potem go pocałowałam. Co byś zrobił w takiej sytuacji? 

- To zależy.. - mężczyzna zatrzymał się na czerwonym świetle, i zaczął stukać palcami o kierownicę - Czy też bym ją lubił. Uważasz, że on cię lubi? 

- A skąd ja mam to wiedzieć? - spytałam zaskoczona - Jak to rozpoznać? 

- Po prostu... - zagryzł wargę w zamyśleniu - Obserwuj jego zachowanie. Czy robi się jakiś taki "dziwny" jak jesteś obok, bardziej się spina, poprawia swój wygląd, albo no nie wiem, sam angażuje spotkania? 

Tak jakby zmusił mnie do "randki"..

- Tak, w zasadzie to tak - uśmiechnęłam się szeroko - Robi wszystko z tych rzeczy. 

- No to gratulacje - Lucas zaśmiał się głośno - Podobasz mu się. I to w chuj. 

 Przymknęłam powieki, i mocniej przytuliłam policzek do fotela. Uśmiech na  mojej twarzy tylko się poszerzał. Być może tak działał na mnie alkohol, albo to fakt, że podobałam się Aiden'owi Mills'owi. 

- Ale nie będziesz mi tu rzygać nie? - kierowca odezwał się po paru chwilach, na co ja cicho prychnęłam. 

- Nie będę - przewróciłam oczami - Obiecuje - przyłożyłam dłoń do serca. 

 Po paru minutach taksówka zatrzymała się pod moim domem. Zapięłam swój beżowy płaszczyk, i sięgnęłam po torebkę. 

- Będziesz płacić kartą, czy gotówką? - Lucas wystawił w moim kierunku dłoń. Pomachałam kartą i wskazałam głową na terminal. 

- Dolicz sobie jakiś napiwek. 

- Serio? - ździwił się, na co ja cicho się zaśmiałam. 

- Serio. 

 Uregulowałam płatność, i powoli wyszłam z samochodu. Przez lód znajdujący się na całej powierzchni chodnika, musiałam naprawdę ostrożnie stawiać swoje kroki. Co oczywiście było wyjątkowo trudne, przez alkohol dalej płynący w moich żyłach. 

 Po cichu weszłam do domu, i wrzuciłam szpilki do szafy. Praktycznie po omacku pokonywałam odległość, dzielącą mój pokój od korytarza. Gdy już otwierałam drzwi mojej sypialni, zatrzymał mnie cichy, ochrypnięty głosik. 

- Ciocia? 

 Mała Asteria jedną ręką ściskała kocyk, a drugą pocierała oko.  Uśmiechnęłam się lekko, i przykucnęłam przed dziewczynką. 

- Czemu nie śpisz, słoneczko? 

- Miałam zły sen - ziewnęła - Właśnie chciałam iść do mamusi, i tatusia - wyjaśniła, patrząc na mnie podejrzliwie - Czemu tak dziwnie chodzisz, ciociu? - zagryzłam zakłopotana wargę, nie odrywając spojrzenia od Asterii. 

 A wiesz  kochanie, bo ciocia się najebała. 

- Wiesz.. - zaśmiałam się cicho - Po prostu ciocię bardzo bolą nogi. Zmykaj spać brzdącu - połaskotałam dziewczynkę w brzuch. 

 Asti przez chwilę skała w miejscu, a gdy zabrałam dłoń z jej brzuszka, pobiegła  w stronę sypialni Adeline i Nicholas'a. 

 Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w drzwi, przez które przeszła moja siostrzenica. W końcu podniosłam się z klęczek, i zamknęłam się w swoim pokoju.

 Wyjęłam ze swojej torebki telefon, i lekko myśląc wybrałam numer Aiden'a. Włączyłam tryb głośnomówiący, i usiadłam na łóżku. 

- Tak? - po paru sygnałach usłyszałam głos chłopaka. 

- Cześć - zaczęłam cicho - Nie przeszkadzam? Dzwonię, żeby przeprosić. 

- Nie, nie przeszkadzasz - zaśmiał się - Nie musisz przepraszać - przysięgam, że widziałam oczami wyobraźni jak uśmiechał się arogancko - Podobało mi się. 

- A w ramach rekompensaty, mam dla ciebie propozycję - rzuciłam się na łóżko, i zaczęłam machać nogami - Ty, ja, kino, jutro wieczorem? 

- Czekaj czekaj. Ty chcesz iść ze mną do kina. 

 Pokiwałam głową, chociaż doskonale wiedziałam, że Aiden nie był w stanie tego zobaczyć. 

- Właśnie to powiedziałam - uniosłam się na łokciach - A co? Mam coś dla ciebie wygrać? Ty w końcu wygrałeś walkę, żeby się ze mną umówić. 

- Ależ skąd - odpowiedział takim tonem, przez który musiałam zagryźć wargę - Z przyjemnością pójdę z tobą do kina. Na co chcesz iść? Na horror, żeby móc się do mnie przytulać za każdym razem, gdy będziesz się bać? 

- Ha ha - przewróciłam oczami - Na Barbie. 

- Na Barbie? - upewnił się. 

- Zainwestuj w aparat słuchowy, skoro masz problemy ze słuchem. Właśnie to powiedziałam. Idziemy na Barbie. Jutro wieczorem jest seans. Pasuje ci? 

- Pasuje - mruknął.

- Ubierz się na różowo - uśmiechnęłam się prowokacyjnie - Inaczej cię nie wpuszczą na sale. 

- Jakoś się wcisnę - mruknął, na co ja przymknęłam oczy - Dobrej nocy Bianca.

- Dobrej nocy Aiden. 

 ***********

 Pierwsze co poczułam po otworzeniu oczu, to przeraźliwy ból głowy. Czułam się tak jakby ktoś, bezustannie uderzał mnie w głowę młotkiem. 

 Dotknęłam swoją, zimną dłonią czoła, i jęknęłam bezgłośnie. Mocno zacisnęłam powieki, próbując zapanować nad rozszalałym oddechem. 

- Boże - zapłakałam cicho - I po co mi to było? 

 Bardzo powoli usiadłam, i otworzyłam szufladę szafki nocnej. Wyjęłam z niej opakowanie tabletek przeciwbólowych, i złapałam za butelkę wody. Połknęłam na raz kilka tabletek, i zrzuciłam z siebie kołdrę. Mocno zagryzając wargę wyszłam ze swojego pokoju, i po cichu przeszłam do łazienki. Idąc przez korytarz słyszałam zagorzałe rozmowy mojej siostry i babci, i jak nigdy irytowały mnie ich głosy. 

 Zamknęłam się w łazience, i przejrzałam się w lustrze. Przeraziłam się, widząc swoje odbicie. Całkowicie rozmazany makijaż, sztuczne rzęsy, zamiast na oczach, teraz znajdowały się na moich policzkach, nie wspominając już o całkowicie pogniecionej sukience, której nie zdjęłam do snu. 

  Szybko weszłam pod prysznic, i umyłam całe swoje ciało. Później  przebrałam się w czarny komplet dresowy, i związałam swoje włosy w małego koczka. 

 Po wstępnym ogarnięciu się, wyszłam z pomieszczenia, i ruszyłam w kierunku kuchni. Pocałowałam moją babcie w policzek, i złapałam w palce tosta. Usiadłam na jednym z krzeseł, stojących przy stole, i zaczęłam w ciszy jest. 

- Wyspałaś się, księżniczko? - spytała Margaret, łapiąc mnie za dłoń. Przesunęłam palcem po pomarszczonej skórze, ręki staruszki i uśmiechnęłam się lekko. 

- Tak - pokiwałam głową. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, pomiędzy szafkami kuchennymi, i sapnęłam cicho - O cholera - szybko dokończyłam swoje śniadanie, i wstałam ze swojego miejsca - Zaraz się spóźnię do pracy. Do później! 

 Gdy już miałam wychodzić z kuchni, zatrzymał mnie głos Nicholas'a. 

- Zawiozę cię - narzeczony mojej siostry uśmiechnął się w moją stronę, i zarzucił na ramiona płaszcz. 

- Nie trzeb.. - nie dokończyłam, gdyż mężczyzna uciszył mnie dłonią. 

- I tak będę jechać w tamte okolice. A dzisiaj jest tak zimno, że zamarzniesz nim tak dotrzesz. 

 Pokiwałam głową, i wyszłam na korytarz. Szybko złapałam za zamszowe botki, i czarną kurtkę. Ubrałam się, i razem z Nicholas'em, pokierowaliśmy się w stronę jego czarnego Opla. Zajęłam miejsce pasażera, i zapięłam pasy, obserwując jak blondyn przygotowywał się do jazdy. 

- Nie przejmuj się Adeline - mruknął, gdy odjechał już spod naszego domu - Ona czasem tak ma. 

- Powiedziała ci? - zaczęłam bawić się nerwowo palcami. 

- Nie musiała - zaśmiał się - Wszystko było słychać - spojrzał na mnie znacząco. 

 Zarumieniłam się lekko, i spojrzałam przez przednią szybę. Dochodziła godzina ósma rano, i na londyjskich ulicach, roiło się od samochodów. Po paru minutach samochód zatrzymał się po kawiarnią, a ja po pożegnaniu się z Nicholas'em, wyszłam z pojazdu. 

 Wchodząc do zatłoczonego lokalu, przywitałam się z kilkoma klientami, i odruchowo spojrzałam w kierunku tego stolika. Aiden wyjątkowo nie siedział przy swoim miejscu, a leżał. Widziałam tylko jego nogi wystające z końca kanapy. Na blacie stał jego laptop, i dwie puste wysokie szklanki, najprawdopodobniej po kawie. 

 Przeszłam na zaplecze, i zrzuciłam z siebie zimowe ubrania. Zawiązałam na biodrach zielony fartuszek, i zajęłam swoje miejsce za ladą. 

 Obsługiwałam klienta za klientem, co nie było łatwe, patrząc na to, że dalej męczył mnie kac. 

 Mills nieustannie leżał, co jakiś czas machając nogami, albo łapiąc za swój laptop, i klikał parę klawiszy na raz. Po paru minutach jednak podniósł się, i od razu wyłapał moje spojrzenie. Uśmiechnął się w moją stronę, i pomachał mi dłonią. Skrzywiłam brwi, i odmachałam mu. 

 Pod koniec mojej zmiany, usiadłam na jednym ze stołków barowych, i zaczęłam szorować patery po ciastkach. W pewnym momencie, poczułam jak ktoś dotyka moje ramię. Podskoczyłam na swoim miejscu, odwróciłam się i spojrzałam na szczerzącego się Mills'a. 

- Będę po ciebie o ósmej - mruknął do mojego ucha. 

- Co? 

- Nie pamiętasz? - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Wczoraj proponowałaś mi kino. Bądź gotowa o ósmej - powtórzył, po czym wyszedł z kawiarni. 

- Więcej nie pije - szepnęłam sama do siebie, wracając do czyszczenia blatu - Nigdy, kurwa, więcej. 


____________________________-

Hejkaa

Ogólnie to od jakiegoś czasu zbieram się do pisania, dodatkowego rozdziału PD ale nie idzie mi to wcale 

Do następnego<3

Continue Reading

You'll Also Like

2.9M 54.5K 17
"Stop trying to act like my fiancée because I don't give a damn about you!" His words echoed through the room breaking my remaining hopes - Alizeh (...
30.4K 413 16
*yes im aware the title is a little off but im to lazy to fix it - Pete imagines - REQUESTS OPEN - update when I feel like it :))
59.6K 2K 35
I didn't mean to fall in love but you made it so easy. ------------------- Taehyung x Reader AU Started: February 25, 2018 Ended: April 4, 2018 ©icri...
346K 4.7K 32
Rajveer is not in love with Prachi and wants to take revenge from her . He knows she is a virgin and is very peculiar that nobody touches her. Prachi...