Dottore Italiano | La Mafia I...

By NieZapomniMnie

101K 6.3K 1K

Wokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam c... More

PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
Rozdział 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
Rozdział 26

Rozdział 22

4.3K 242 22
By NieZapomniMnie

Vincenzo

Po stracie narzeczonej uważałem, że moje serce nigdy ponownie nie zabije z zawrotną prędkością. Że nigdy nikt nie zaprze mi tchu w piersiach. Że nigdy mimowolnie nie będę się uśmiechać na widok nagiej kobiety, wtulonej w moją pierś. Kobiety, która swoim uśmiechem, spojrzeniem, głosem powaliła mnie na kolana. Zakochałem się w niej bez pamięci, choć myślałem, że spotkałem kobietę swojego życia. Nie twierdziłem, że Ludmiła nią nie była, po prostu nikt nie powiedział, że zakochać się można raz. A ja kochałem Lareinę.

Ostrożnie odsunąłem pukiel włosów, który opadł na kobiecy policzek. Obserwowanie spokojnego wyraz twarzy ukochanej, która była pogrążona w głębokim śnie, przyprawiał mnie o wewnętrzny ukojenie. Opierała policzek o mój nagi tors, oddychając przez rozchylone wargi. Otaczałem ją ramieniem, przyciskając do swojego ciała, nie mogąc się na nią napatrzeć.

Kątem oka dostrzegłem swoją komórkę, której ekran się rozświetlił, chwyciłem ją i ujrzałem numer mojego consiegliere. Powoli wyplątałem się z ramion kobiety, zsuwając się z łóżka, starając się jej nie obudzić. Zarzuciłem na siebie bokserki, przykryłem kobietę kołdrą, po czym opuściłem sypialnie.

– Słucham? – spytałem, wchodząc do kuchni, aby zaparzyć sobie kawę.

– Doszło do konfliktu między dwoma nowojorskim rodzinami – oznajmił Riccardo. Przymknąłem powieki, biorąc głęboki oddech. – Strzelanina poza miastem.

Kurwa, zakląłem w myślach, łapiąc się za nasadę nosa. Co im strzeliło do głowy, aby urządzić strzelaninę?

– Między którymi rodzinami? – spytałem, zaciskając boleśnie zęby.

– Genovese oraz Lucchese.

Co za banda idiotów! Od kiedy przejąłem władze, zarządziłem zawieszenie broni, a ci kretyni wystrzelili do siebie nawzajem ogień.

– Ilu ucierpiało? – Zacisnąłem palce na blacie, nieznacznie się nad nim pochylając.

– Pięciu rannych z rodziny Genovese i trzech od Lucchese – poinformował, na co pokręciłem z zawiedzeniem głową. Lata robiłem wszystko, aby nie ponowić sporów pięciu nowojorskich rodzin, a oni i tak szukają dziury w całym. Osiwieje przez nich w ciągu dwóch lat. – Prasa zainteresowała się tą sprawą.

Nie dość, że walczyli między sobą to na tyle nieostrożnie, że dziennikarze się o tym dowiedzieli.

– Czy już jakieś artykuły zostały opublikowane?

– Owszem i w drodze są kolejne. – Kurwa razy dwa. To nie brzmiało dobrze. Przetarłem twarz dłonią, aby zmyć z niej napięcie.

– Usunięcie artykułów wzbudziłoby podejrzenia mieszkańców. Wyszli kogoś do przeredagowania ich i zapłać im, aby trzymali gęby na kłódki – poleciłem, po czym się rozłączyłem. Westchnąłem ciężko, zwieszając głowę. Będę musiał przywołać ich do porządku. To, że miałem policję i urzędników w kieszeni, nie znaczyło, że mogłem pozwalać na takie wysoki. Zwłaszcza gdy wychodzi to na światło dzienne.

Przeczesałem palcami włosy i wróciłem do robienia kawy. Zdecydowałem się też przyrządzić nam śniadanie, póki Lareina wciąż spała. Starałem się nie hałasować, aby nie obudzić dziewczyny, której należał się porządny sen. A tak dokładniej kilka długich przespanych nocy.

Całkowicie rozumiałem jej wkurzenie na fakt, że wyrzuciłem ją z pracy. Nie mogłem dłużej patrzeć, jak ona się przemęcza. Wykończona już była, gdy Louisa pracowała, a gdy ta przechodziła trudny okres, wszystko spadło na ramiona Hoftmann.

Gdy jajecznica była już prawie gotowa, zarejestrowałem ruch, który wynurzył się z korytarza. Uniosłem wzrok na kobietę, na której ramionach spoczywała jedna z moich koszul. Sięgała jej delikatnie za tyłek, a ja delektowałem się każdym fragmentem odkrytej skóry. Górę guziki były nie dopięte, a za długie rękawy podwinęła do łokci.

– Zwędziłaś mi koszulę – zauważyłem, a kąciki ust drgnęły mi do góry.

– Możliwe, że zbłądziłam i zawędrowałam do twojej garderoby – powiedziała, przy tym figlarnie się uśmiechając. Usiadła przy wyspie kuchennej, dzięki czemu biały materiał zawędrował ku górze, odsłaniając koronkowy materiał majtek.

Przysunąłem do niej kubek kawy, z którego chętnie upiła łyk, otulając obiema dłońmi naczynie.

– Dobrze spałaś? – Wróciłem wzrokiem do patelni, mieszając jajecznice.

– Dawno tak dobrze nie spałam – przyznała cicho, opuszczając głowę. Nie chętnie przyznała mi rację, że ostatnio nie zdarzały się przespane noce. Zagryzła dolną wargę, widocznie coś ją trapiło, ale nie zamierzałem pytać. Zaprosiłem ją do siebie, aby czuła się tutaj swobodnie. Wypytywanie jej i wywieranie odpowiedzi z pewnością wprawiłoby ją w dyskomfort.

Postawiłem przed nią talerz ze śniadaniem, a następnie zająłem miejsce u jej boku. W ciszy wzięliśmy się za jedzenie, ale kątem oka dostrzegłem, jak dziamgała widelcem w ściętych jajkach i zamyślonym wzrokiem się w nie wpatrywała. Zirytowany jej mentalną nieobecnością westchnąłem.

– Jak sobie to wszystko wyobrażasz? – Odwróciła do mnie głowę, gdy ściągnąłem brwi. – Zwolniłeś mnie – przypomniała z wyrzutem. – Fakt, dużo pracowałam...

– Przepracowywałaś się – poprawiłem ją, na co zgromiła mnie wzrokiem.

– Mam od ciebie brać pieniądze na życie? – spytała z nutą oburzenia. Rozchyliłem usta, gotowy przedstawić jej, jak ja to widziałem, ale kontynuowała. – Nie jestem twoją żoną, abym...

– Nie ukrywam, że w przyszłości chciałbym, abyś nią została – przerwałem jej, a kobiece oczy szeroko się otworzyły. – Jak z pewnością zauważyłaś, utrzymywanie cię, nie będzie dla mnie dużym wydatkiem.

– Nie chcę być utrzymanką, Vincenzo – powiedziała z naciskiem na moje imię. – Rozumiem twoją troskę o mnie, ale większość studentów studiuje i pracuje jednocześnie.

– Masz rację, droga Lareino, ale czemu masz męczyć się jak reszta twoich kolegów, skoro masz możliwość przeznaczyć czas, w którym pracowałaś na sen, naukę, bądź na zwykłe spotkania towarzyskie – wyjaśniłem, a ona zacisnęła usta z niezadowoleniem. Wiedziałem, że jej postawa wynikała ze zwykłej upartości. – Czemu nie chcesz przyjąć mojej pomocy? – Położyłem dłoń na jej udzie, gładząc je kciukiem w reakcji, na co dostała gęsiej skórki.

– Nie masz racjonalnego powodu, aby mi pomagać.

– Jesteś moją kobietą. Czy to nie jest racjonalny powód? – Zadarłem brew, przyglądając jej się wnikliwie. Zwiesiła głowę, bezradnie nią kręcąc.

– Nazywasz mnie swoją kobietą, a nawet to... – Pokazała palcem na nas. – ...co jest między nami, nie może być oficjalne. – Westchnęła ciężko.

Ująłem ją dłoń, a następnie przycisnąłem ją do ust, składając na niej krótki pocałunek. Lareina przyglądała mi się z zaciekawieniem, ale i wątpliwością.

– Uwierz, chciałbym chwalić się tobą, trzymając cię za rękę, gdy przechadzamy się na mieście. Całować cię i nie przejmować się, że ktoś nas zobaczy. Przedstawiać cię jako swoją dziewczynę. Jednak nie mogę tego zrobić i już nie chodzi tu o mnie, a o ciebie. To ty poniosłabyś większe konsekwencje ode mnie, a masz całe życie przed sobą. Nie mógłbym tego zniszczyć ze względu na własne uczucia.

Kobieta przyglądała mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Rozchyliła usta, jakby nie dowierzała moim słowom, w których kryła się sama prawda. Zależało mi na niej oraz jej szczęściu.

– Jakim cudem ty nie masz jeszcze żony? – spytała, czym wywołała mój śmiech. Uderzyła mnie w udo. – Nie śmiej się. Mówię poważanie. Jesteś ideałem faceta. Jakim cudem kobiety cię siłą nie zaciągnęły przed ołtarz?

– Miałem dwie narzeczone – wyznałem, a jej mina diametralnie się zmieniła, a szczęka opadła. – Mama Antonelli zmarła chwile po jej porodzie, a druga związała się z moim brata.

– A to szmata – wypluła z siebie, jak truciznę, na co parsknąłem śmiechem.

– Wcale nie. Vittoria to cudowna kobieta, jest dla mnie jak siostra – powiedziałem, uspokajając rozbawienie. – Oboje nie chcieliśmy tego. Z rodziny, z jakiej pochodzę, wciąż praktykuje się aranżowane małżeństwa. To właśnie spotkało mnie i Vittorię. Nie kochaliśmy się, nie w sposób jak osoby, które decydują się na ślub. – Wzruszyłem ramionami.

– To okropne. Jak można zmuszać własne dziecko od czegoś takiego. – Wzdrygnęła się z obrzydzeniem, co ponownie wywołało mój uśmiech. Nagle znacznie posmutniała, a jej wzrok poleciał na ścianę ze zdjęciami, a on wpatrywała się w to, na którym widniałem z córką. – Czy ją też coś takiego spotka? – spytała, zerkając na mnie. – Aranżowane małżeństwo.

Zacisnąłem usta, puszczając jej dłoń. Oparłem się o blat, zwieszając wzrok na talerz.

– Nie mi o tym decydować – wyszeptałem z bólem. Położyła dłoń na moim ramieniu, delikatnie je masując. – Mój brat ma decydujące słowo.

– To twoja córka.

– Tak – przyznałem cicho. – Obiecałem, że kiedyś ci wszystko wyjaśnię, ale żebyś zrozumiała, musiałbym zrzucić na ciebie ogrom informacji, a to mogłoby... – Urwałem, bojąc powiedzieć się za dużo. Dziewczyna nieznacznie się spięła, ale nie zabrała dłoni.

– Mogłoby mnie wystraszyć? – Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, ale pokiwałem głową. Wpatrywała się we mnie zamyślona, gdy ja wciąż nie odważyłem się podnieść głowy. Powoli kobiecy dotyk zniknął, a w tym miejscu zaatakował mnie chłód. – Nie ucieknę. Nieważne, jak okropne się to dla ciebie wydaje. Jestem wytrzymała. Jeśli chcesz, aby to, co jest między nami, przetrwało... – Chwyciła dłoń, którą przyciskałem do ust, aby następnie skryć ją w swoich drobnych dłoniach. – ...musisz we mnie uwierzyć.

Mogłem wierzyć w nią z całych sił. Wierzyć w nas, ale zdawałem sobie sprawę, że nie każdy jest w stanie żyć moim stylem życia. Tylko pojedyncze osoby są na tyle silne, aby przetrwać i się przystosować. Nie uważałem Lareiny za słabą. Była cholernie silna, ale czy na tyle, aby żyć z pieniędzy poplamionych krwią i przesiąkniętych krzykami? Żyć ze świadomością, że za jej plecami jest wyrzeźbiona ścieżka tysięcy przestępstw.

– Wierzę. – Zaczesałem kosmyk włosów za jej uch, na co nieznacznie się uśmiechnęła. W ciszy zjedliśmy śniadanie, po czym po nim posprzątaliśmy. Zamierzałem cieszyć się jej towarzystwem tak długo, jak mogłem, zanim szara rzeczywistość nas dopadnie i będziemy musieli udawać, że nic nas nie łączy. W tym mieszkaniu mogliśmy być sobą i nie kryć się z naszymi uczuciami, ale za drzwiami stawaliśmy się Panem Squillacte i panną Hofmann.

Nagle rozległo się pukanie i tylko jedna osoba tu przychodziła. Federico. Zawsze wchodził jak do siebie, ale zapewne teraz zachował pozory ze względu na Lareinę. Krzyknąłem, że może wejść, zakrywając dziewczynę kocem, który leżał złożony na oparciu kanapy, na której chwile wcześniej usiedliśmy.

Federico wszedł do salonu, kiwając głową na powitanie Lareine. Jego poważna mina wnioskowała, że przyszedł do mnie ze sprawą niecierpiącą zwłoki i bez problemu domyśliłem się, o co chodzi.

– Praca wzywa. – Cmoknąłem ją w czoło, podnosząc się. – Zaczekaj na mnie. – Pokiwała głową, chwytając za pilot. Ruszyliśmy od gabinetu, a od ochroniarza wyczuwałem napięcie. Nie odezwaliśmy się do siebie słowem, dopóki nie zamknąłem za nami drzwi. – Mów.

– Jeden z naszych statków zaginął.

– Co to znaczy, że kurwa, zaginął? – Ściągnąłem brwi, zaciskając dłonie w pięści.

– Nie mamy pewności, kto to zrobił, ale mamy pewne podejrzenia – zaczął ostrożnym tonem, badawczo mi się przyglądając. – Możliwe, że to była Camorra.

– Camorra opadła z sił po tym, jak Lorenzo zemścił się za liczne ataki na Vittorii – zauważyłem, a następnie zakląłem, uświadamiając sobie prawdę. – Odbudowuje się.

– Ich potęga szybko wzrasta, co potwierdzają wydarzenia z Las Vegas. – Uniosłem na niego gwałtownie wzrok. – Oh, nie wiesz. – Zacisnął usta, po czym spuścił głowę.

– O czym, Federico? – spytałem przez zaciśnięte zęby. Nie tak dawno widziałem się z siostrą i nie pisnęła ani słówka.

– Camorra dokonała zamachu na życie Eldy. – Miałem wrażenie, że się przesłyszałem. – Źle dopracowali plan i na szczęście nikt z naszych nie ucierpiał.

Buzowała we mnie nieopisana złość. Potrzebowałem ją rozładować, więc w przypływie furii złapałam za szklaną ozdobę i nią rzuciłem. Rozbiła się o podłogę, rozsypując się po niej i powodując głośny hałas. Federico postawił krok w moją stronę, łapiąc mnie za ramię.

– Lareina tu jest – przypomniał mi, abym się opamiętał, na co wziąłem kilka głębszych oddechów. Przetarłem twarz dłonią, następnie oparłem się nimi o biurko.

Camorra zaczęła się rewanżować, strzelając w najsłabszy punkt, świeżego capo, którym był kobietą. Przyczyna, czemu wybrali ją, była prosta. Nie zrobili tego, dlatego że fizycznie była słaba, a dlatego, że będąc kobietą, wielu członków Cosa Nostry wciąż w nią wątpiło. Chcieli podważyć jej kompetencję, zwłaszcza że od niedawna posiadała to stanowisko. Ich planem było doprowadzenie do rozłamu w klanie. Gdyby większość nasi ludzie byłoby przeciwko Eldzie jako Capo, Lorenzo musiałby ją odsunąć, a wtedy nasze rodzeństwo by się podzieliło, co w całokształcie nas osłabiło. Jest też opcja, że Lorenzo pozwolił siostrze dalej pełnić funkcje capo, a wtedy członkowie zaczęliby wątpić w niego jako Dona.

Skurwysyny nie chciałby uderzyć od zewnątrz, tylko rozbić nas od środka.

– Czemu nikt mnie o tym nie powiadomił do cholery? – wycedziłem wściekły, przenosząc spojrzenie na mężczyznę. Wydawał się na zmieszanego, jakby nie wiedział, jak odpowiedzieć. – To moja siostra, Federico!

– Nie jestem informatorem, Vincenzo. Od tego masz Riccardo i do niego miej pretensje. – Wzruszył ramionami, wciskając dłonie do kieszeni spodni. – Możliwe, że odgórnie miał zakaz informowania cię o tym incydencie.

– Zamach na moją siostrę nazywasz „incydentem"? – Zacisnąłem palce na drewnianym blacie, mierząc przyjaciele wściekłym wzrokiem. Zamach na jednego z nas to wypowiedzenie wojny, a nie pierdolony incydent.

– Chciałem to eufemistycznie ująć – bronił się, patrząc na mnie przepraszająco. – Jest możliwość, że Don nie chciał cię martwić, albo sama Elda. Twoja siostra jest dorosła i za wszelką cenę chce wam udowodnić, że sama umie o siebie zadbać.

– Nie musi niczego udowadniać – syknąłem, prostując się. O czym on bredził? Elda jest samowystarczalna i każdy z nas o tym wie, ale ktoś próbował ją zabić. Jeśli faktycznie było tak, jak twierdził Federico i chciała ukryć tę sprawę przed resztą rodzeństwa – nie licząc Lorenzo, bo on jest Donem – to mogła schować dumę do kieszeni. Tu chodziło o jej bezpieczeństwo, a do tego od niedawna była Capo, więc jedną z głów Cosa Nostry. Nie była tylko naszą siostrą, ale i współpracownikiem tworzącym z nami organizacje. Czy ona nie dorosła do cholery?

– Gdybyście jej tak wszyscy nie niańczyli, z pewnością nie odczuwałaby takiej potrzeby – wytknął, na co spojrzałem na niego z niezrozumieniem. – Na patrz na mnie, jakbyś nie wiedział, o czym mówię. – Wyciągnął dłoń z kieszeni, aby pogrozić mi palcem. – Sama twoja reakcja dużo mówi.

– Niby co takiego? Zaatakowano moją siostrę, Federico! Dziwisz się, że jestem wściekły i zmartwiony?

Mężczyzna z widocznym niedowierzaniem pokręcił głową, po czym zblokował nasze spojrzenia.

– Gdyby to był którykolwiek z twoich braci, nie zareagowałbyś tak emocjonalnie. Owszem, wściekłbyś się, ale zaraz opracowywał plan zemsty na zamachowcu. A gdy chodzi o twoją małą siostrzyczkę, panikujesz i podchodzi do niej kompletnie inaczej – tłumaczył, a z każdym jego słowem zmarszczka na moim czole się powiększała, bo uważałem, że gada bzdury. Czemu miałbym traktować Eldę inaczej niż resztę rodzeństwa? To jakiś absurd. – Nie dotyczy to tylko ciebie, ale i każdego z was. Gdyby było tragicznie Elda na pewno zwróciłaby się do was o pomoc, a skoro tak nie było, to znaczy, że atak nie wywarł na niej większej relacji. Zresztą nikomu nic się nie stało. Camorra poległa.

– Elda lubi udowadniać, że jest najsilniejsza z nas. – Westchnąłem, a on spojrzał na mnie z miną pt. No co ty nie powiesz.

– A myślisz, że dlaczego tak jest? Traktujecie ją jak porcelanową lalkę. Gdyby nie Vittoria, Lorenzo dalej by miał wątpliwości, a Elda zostałaby wydana za nowego Capo Las Vegas albo generała.

Skrzywiłem się na samo wyobrażenie takiej przyszłości dla dziewczyny. Całe życie wiedziałem, że tak miała skończyć, ale jakoś ten obraz nigdy nie pasował mi do Eldy. Co za hipokryzja. Zmieniło się tylko to, że to ona jest Capo, a i tak ma poślubić faceta z obowiązku. To nie było dla niej, ale skrupulatnie trzymała się obowiązków, które były na nią nałożone.

Oparłem się tyłem o skraj biurka, zaplatając ręce na torsie. Wziąłem jeszcze jeden głęboki wdech, zanim skupiłem wzrok na przyjacielu. Wyglądał na zirytowanego podejściem moim i moich braci do Eldy. Nie mógł nas za to winić. Bliźniacy byli z rodzeństwa najmłodsi i siłą rzeczy czuliśmy potrzebę ich chronić.

– Kiedy do tego doszło?

– Dwa dni temu – odparł z napięciem. – Nie mam dokładnej wiedzy, dlaczego się tam znalazła. Chodzą słuchy, że wybierała suknię ślubną z koleżanką.

– Co to za dziewczyna? – Zaciekawiłem się, ponieważ siostra za dużo nie mówiła o swoim prywatnym życiu, które prowadziła w Las Vegas. Skracała swoje opowieści do typowo związanych z klanem.

– Kuzynka narzeczonego Eldy. – Pokiwałem głową.

– Wracając do statku, który to był?

– Ten z bronią. – Zakląłem pod nosem, dowiadując się, który towar nam zajebali. – Twoi ludzie próbują ustalić sprawce przy współpracy z brytyjską mafią.

– Jaki jest problem w ustaleniu, kto to zrobił? Przecież się nie rozpłynął w powietrzu – mruknąłem rozdrażniony.

– Nagle zniknął z radaru, gdy był już niedaleko portu. Od razu przeczesaliśmy wody, ale ślad po nim zaginął.

Jakim cudem po ogromnym towarowym statku nie zostało nic? Jeśli to nie było niedopatrzenie ze strony moich ludzi, Camorra musiała przygotowywać się na ten skok od dłuższego czasu, a to mogło zwiastować ogromne kłopoty. Zamach na moją siostrę i kradzież statku w tak krótkim czasie musiał wróżyć coś większego.

A to znaczyło, że nie mogłem poczekać z zajęciem się tą sprawą, choć szczerze bym chciał. W tej chwili wolałbym pieprzyć moją kobietę na każdej powierzchni mojego mieszkania, niż zajmować się komplikacjami w nowojorskim oddziale.

– Mógłbyś... – zacząłem, gdy rozległ się dźwięk pukania. Jak na zawołanie oboje spojrzeliśmy w kierunku zaglądającej do środka Lareiny.

– Nie chciałam przeszkadzać. – Weszłam niepewnie do środka. Od razu rzuciło mi się w oczy, że się przebrała. Naciągnęła rękawy za dużego, beżowego swetra. Mojego swetra. Nie wspominając już o moich spodniach dresowych, które również miała na sobie. Nigdy nie spodziewałbym się, że zakocham się w złodziejce garderoby. Teraz pytanie, czy to wada, czy zaleta.

– Nigdy nie przeszkadzasz – zapewniłem, widząc jej zdenerwowanie. Jej usta drgnęły w lekkim uśmiechu.

– Będę wracać już do domu.

– Odwiozę cię – oznajmiłem, gdy jej wzrok poleciał na rozbitą ozdobę. Byłem pewny, że usłyszała huk, ale nie wydawała się zdziwiona tym, co zobaczyła. W reakcji na moją odpowiedź pokręciłam głową.

– Nie trzeba – zapewniła. – Widzę, że jesteś zajęty i nie chcę zawracać ci głowy.

– Nie zawracasz...

– Ewidentnie to coś ważnego – przerwała mi, sugestywnie pokazując na szkło walające się po drewnianych panelach. Oblizałem usta, a następnie westchnąłem zrezygnowany, bo miała rację. Nie mogłem odwlekać zatargu z Camorrą.

– Federico cię odwiezie i nie kłóć się – dodałem, zanim zdążyłam otworzyć usta. Przewróciła oczach, zbliżając się do mnie, a następnie złożyła czuły pocałunek moich wargach. Gdy już chciała się odsunąć, zacisnąłem palce na kobiecych biodrach, zatrzymując ją. – Muszę przyznać, że najbardziej kręcisz mnie w moich ciuchach – szepnąłem do jej ucha, na co rozchyliła w zaskoczeniu usta. – Zatrzymaj je. – Puściłem ją, gdy przyjaciel otworzył drzwi od mojego gabinetu. Lareina zerknęła na mnie jeszcze przez ramię, stając w progu i obdarzając mnie ostatnim uśmiechem przed jej wyjściem.

I wanna kiss in the rain. I wanna be the one you crave. Isn't it insane to be young and loved these days. – Dasha Day

Na mój spotify wleciała playlista do Dottore Italiano. Oczywiście znajdziecie tam też playlisty do innych moich książek:) 

Spotify: Bianca Patricia

IG: niezapomnimnie_

Twitter: NieZapomniMnie

Tik Tok: niezapomnimniewattpad


Continue Reading

You'll Also Like

3.3K 187 32
Flora właśnie zaczęła wakacje, przed nią ostatnia klasa liceum. Imprezy, ogniska, późne wracanie do domu i motto " Raz się żyje" To jej plan na wakac...
119K 8K 27
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
56.8K 1K 4
Mafia, zaaranżowane małżeństwo i zdrada okupiona krwią wrogów. To wszystko już było... A może nie koniecznie? Marcello de Angelis to przyszły następ...
91.5K 6.4K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...