Beauty of Darkness

By literaturoholiczka

142K 10K 3.9K

Czwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brak... More

Informacja
OSTRZEŻENIE
Prolog
1. Zapomniane wspomnienia.
2. Uzależnienie.
3. Numer nieznany.
4. Déjà vu.
5. Tam wcale nie jest bezpieczniej.
6. Błąd.
7. Okrutny los.
8. Potwory spod łóżka.
9. Pocałunki, które leczą.
10. Tak wiele nas łączy.
11. Wycieczki zakrapiane pocałunkami.
12. Bukiet czerwonych róż.
13. Jak wygrana na loterii.
14. Moje wszystko.
16. Niektórych zdecydowanie nie powinno się chronić.
17. Pustka.
18. Czas na zwierzenia.
19. Pozwól mi zapomnieć.
20. Podejrzenia.
21. Stare szkice.
22. Ciemność nie zawsze jest piękna.
23. Konsekwencje.
24. Opuszczony magazyn.
25. Krew na dłoniach i pustka w sercu.
26. Płomienie.
27. Piękno ciemności.
28. Pożegnania.
29. Nowe początki.
Epilog

15. Przeznaczenie.

4.8K 323 99
By literaturoholiczka

#BODwatt

Cassian

Mercy wparowała do mojego mieszkania krótko po tym, jak ostatnie promienie słońca schowały się za zachodem, pogrążając Londyn w ciemności. Jej widok – zmoczonej przez ulewę, z włosami przylepionymi do policzków i czoła, z kotem na rękach i pustką w oczach – wstrząsnął mną tak dogłębnie, że przez długie sekundy – czy może nawet minuty, bo przecież przy niej czas zawsze płynął inaczej – nie mogłem ruszyć się z miejsca, odezwać ani nawet oddychać poprawnie.

            Wiedziałem już, co zmusiło ją do nagłej przeprowadzi tak samo, jak wiedziałem, że powrót ojca musi być dla niej niczym uderzenie prosto w policzek.

            Chciałbym zamknąć ją w bezpiecznym miejscu i nie dopuścić do tego, by ten zepsuty człowiek ingerował jakkolwiek w jej życie. A co ważniejsze – miałem wrażenie, że Mercy nie miałaby absolutnie nic przeciwko temu. Nie, gdy rysy jej twarzy układały się w szczere przerażenie.

            W końcu otrząsnąłem się z każdej morderczej myśli, na szczycie hierarchii umieszczając przede wszystkim Mercy. Tą Mercy, która choć nie prosiła o to wprost, teraz potrzebowała mojego wsparcia. Tą, która rozlatywała się na moich oczach.

            Postawiłem ostrożny krok w przód i wyciągnąłem przed siebie ręce z zamiarem odebrania jej Pana Darcy'ego. W odpowiedzi Mercy tylko przycisnęła go mocniej do swojej klatki piersiowej i potrząsnęła głową. Patrzyła na mnie, zapewne widziała czułość i chęć pomocy w moim spojrzeniu, a jednak bała się, wciąż się bała i, cholera, nie mogłem jej za to winić.

            Jeśli ten skurwiel rzeczywiście wrócił już do Londynu, jeśli go spotkała, jeśli coś jej, kurwa, zrobił...

            Niemal czułem już unoszący się w powietrzu zapach krwi. Jego krwi. Bo gdyby ktoś teraz postawiłby go przede mną, bez wahania urządziłbym z ostatnich chwil jego życia prawdziwy maraton tortur.

            – Spójrz tam – poleciłem cicho, niemal błagalnie, wskazując na kilka nowych nabytków prezentujących się dumnie w moim salonie. A dokładniej legowisko dla kota i ogromny drapak. – Kupiłem to dla niego, okej? Nie chcę go skrzywdzić. Chcę się tylko tobą zająć, ale musisz go puścić.

            Mercy wpatrywała się w tamto miejsce tak długo, aż wreszcie dotarło do niej z pełną siłą, że naprawdę, ale to naprawdę nie miałem złych zamiarów. Że chciałem jej tylko pomóc, a kota byłem gotów pokochać tak samo mocno, jak pokochałem Benji'ego należącego do Laurette i Astona.

            – Mercy? – zagaiłem spokojnie.

            Pokiwała delikatnie głową i sama postawiła kota na podłodze. Ten od razu powędrował do mnie i zaczął ocierać mi się o kostki, co skwitowałem krótkim i pełnym napięcia uśmiechem.

            – Jesteś przemoczona, chodź. – Wyciągnąłem ku niej dłoń, a ona spuściła na nią wzrok i podała mi swoją dopiero po kilku naznaczonych wahaniem chwilach. Ale gdy poczułem na sobie chłód jej skóry i szczupłe palce zaciskające się na moich, wiedziałem, że już zdołałem do niej dotrzeć i że choćby to miało zająć całą noc, a nawet następny dzień, pomogę jej wyrwać się z tego otępienia.

            Poprowadziłem nas do łazienki – tej obok jej nowej sypialni. Tam zdjąłem z niej płacz i bluzę i tam poprosiłem ją, by ściągnęła z siebie mokre ciuchy. Gdy to robiła, wyszedłem na poszukiwania czegoś suchego, aż wróciłem do niej z czarnym podkoszulkiem i spodenkami od piżamy, które znalazłem w jej plecaku.

            Podałem ciuchy Mercy, nie zaglądając jednak do środka. A gdy powiadomiła mnie, że jest już ubrana, ponownie wparowałem do łazienki.

            – Wysuszę ci włosy, okej?

            Pokiwała obojętnie głową. Stanęła przed lustrem, a ja ustawiłem się za nią. Podłączyłem suszarkę i ją uruchomiłem, a potem zacząłem muskać gorącym powietrzem gęste ciemne włosy.

            Spojrzałem na nasze odbicie w lustrze. Na jej coraz bardziej zrelaksowaną twarz, przymknięte powieki i lekko drżące usta. Na to, jak skóra napinała się na jej długiej szyi, gdy odchylała głowę i na moją sylwetkę tuż za nią. Na to, jak drobna się przy mnie wydawała, co przecież było tak cholernie paradoksalne, bo ta kobieta miała nade mną całkowitą władzę.

            Gdy powietrze wydostające się z suszarki owiało jej kark, wstrząsnął nią gwałtowny dreszcz. Szczerze powiedziawszy nie wiem, czemu to zrobiłem, czy kierował mną instynkt czy może to jakaś zakorzeniona głęboko we mnie potrzeba jej bliskości, ale w odpowiedzi otoczyłem wolną ręką jej talię i przycisnąłem jej ciało mocniej do mojego. To nie żaden nacechowany erotyzmem gest. Raczej łagodne przypomnienie, że jestem tuż obok i że nie pozwolę jej upaść, choćby miała wrażenie, że nogi się pod nią uginają.

            Wytrwale czekałem, aż każde pasemko jej włosów będzie całkiem suche. W międzyczasie delikatnie przeczesywałem kosmyki między palcami i od czasu do czasu muskałem skórę na jej barku. Dzięki temu z każdą kolejną sekundą Mercy wydawała się coraz to spokojniejsza, aż pozwoliła głowie opaść na moje ramię i wówczas wyłączyłem suszarkę.

            – W porządku? – zapytałem cicho, ponownie sięgając do jej drobnej talii.

            Delikatnie i bez wcześniejszego wahania kiwnęła głową. Moment później leniwie uchyliła powieki, zderzając się z moim spojrzeniem w odbiciu lustrzanym. Śledziła wzrokiem zarys jej ciała wyróżniającego się na tle mojej sylwetki, moją dłoń na jej brzuchu i palce, które powoli unosiły koszulkę, muskając nagą skórę. Patrzyła na to wszystko z równym zafascynowaniem, co ja i przez te kilka minut na tym świecie byliśmy tylko my, nasze odbicie, nasze wpasowujące się w siebie ciała i uczucie całkowitej błogości. Oddychaliśmy w równym tempie, nasz serca też jakby się ze sobą zsynchronizowały. Zupełnie tak, jakbyśmy właśnie teraz stanowili jedność.

            – Dziękuję – wychrypiała niskim tonem, sięgając dłonią do mojego przedramienia. Zacisnęła na nim palce i zmusiła usta do małego uśmiechu, a ja odpowiedziałem jej tym samym.

            Najchętniej zabrałbym ją do swojego łóżka, skrył pod kołdrą i uwięził w swoich ramionach na resztę nocy, ale coś w tej chwili, gdy tak staliśmy przed lustrem otoczeni tylko ciszą, nie pozwalało mi się ruszyć. Powietrze zdawało się być naelektryzowane, a ja miałem przed oczami obraz mojego przeznaczenia – tego, przed którym starałem się uciekać przez tak wiele lat.

            Jakim cudem wcześniej dawałem radę trzymać się od niej z daleka?

            Mercy zaczęła się powoli obracać. Przeniosłem wzrok z lustra na jej twarz, gdy stanęła przodem do mnie. W następnej chwili oparłem ręce na blacie po obu stronach jej ciała i pozwoliłem, by sięgnęła dłońmi do mojej twarzy.

            – Pocałuj mnie, Cassian – zażądała, patrząc wprost w moje oczy z desperacją i głodem.

            Zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy i musnąłem nosem jej nos. Dreszcz wspiął mi się po kręgosłupie, gdy nasze wargi się o siebie otarły i gdy jej ciało wcisnęło się w moje. W następnej chwili już unosiłem ją nad ziemię i sadzałem przed zlewem, a ona otoczyła mnie nogami w pasie i szarpnęła biodrami, aż między naszymi ciałami pozostały jedynie milimetry przestrzeni.

            I wówczas wpiłem się gorączkowo w jej usta. Połknąłem jęk, który wydała z siebie w odpowiedzi i wsunąłem wolną dłoń między pasemka ciemnych włosów dziewczyny. Czułem na klatce piersiowej bicie jej serca, tak samo jak pewnie ona czuła na sobie moje. Wszystko w tej chwili wydawało się tak idealne magiczne i... Nasze. Po prostu nasze.

            Dlaczego mielibyśmy przejmować się resztą świata, gdy nasze usta prowadziły ze sobą zaciekłą walkę o dominację? Dlaczego miałbym przestawać i zamartwiać się o to, co przyniesie jutro, skoro jej ciało zdawało się zostać stworzone dla mnie, a moje stworzone dla niej?

            Wiedziałem, że gdy tylko poznam jej smak, że gdy tylko jej dotknę, moje uzależnienie wskoczy na wyższy poziom i nie pozostawi po mnie nic. Miałem tego całkowitą świadomość, ale, kurwa, nie żałowałem. Ani trochę nie żałowałem, bo każde cierpienie było warte właśnie tej chwili, gdy mogłem ją całować i gdy ona oddawała ten pocałunek z tak samo wielką intensywnością.

            A kiedy ręką sięgnęła do mojej i zaczęła naprowadzać ją na swoje ciało, na podbrzusze i jeszcze niżej, odrzuciłem każdą wątpliwość.

            – Chcesz tego, Mercy? – Jej imię w moich ustach brzmiało tak miękko, tak czule. Gdyby tylko zwróciła na to większą uwagę, być może domyśliłaby się, że od tak wielu lat mam na jej punkcie szaloną, nieokiełznaną obsesję.

            – Tak, proszę – wyszeptała, owiewając gorącym oddechem mój policzek. – Chcę tylko, żebyś to ode mnie zabrał i...

            Przyłożyłem palec do jej ust, uciszając ją w ten sposób.

            – Choć uwielbiam, gdy mnie prosisz, nie musisz tego robić. Nie dziś. Zwyczajnie powiedz, że tego chcesz. – Przejechałem knykciami po okrytej materiałem bawełnianych spodenek kobiecości, nie spuszczając wzroku z jej błagających oczu.

            – Chcę. – W jej głosie popłynęło żywe zdecydowanie.

            Jeszcze przez kilka chwil badałem spojrzeniem wyraz jej twarzy, upewniałem się, że jest w pełni świadoma i że nie będzie tego żałować tuż po skończeniu. Gdy zaczęła mnie pospieszać, nacierając na moją dłoń, zwyczajnie odsunąłem skrawek spodenek i, ciesząc się brakiem bielizny, musnąłem odkrytą kobiecość. Delikatnie przejechałem po niej palcami i spijałem przyjemność z niskiego jęku, jaki popłynął z jej gardła.

            – Cudownie – wydusiła, zaciskając dłonie na materiale mojego swetra.

            Uznałem to za coś niesamowitego, że stałem przed nią w pełni ubrany i że ona siedziała odkryta z rozłożonymi nogami na blacie w mojej łazience. Najcudowniejszy jednak okazał się wyraz pełnego oddania w jej oczach, ten brak wahania, zaufanie, którym mnie obdarzyła i przyjemność, jaką mogłem jej sprawić dotykiem.

            Wszelkie troski ustąpiły miejsca na jej twarzy błogości. Już nie przypominała tej zgarbionej dziewczyny, która kilkadziesiąt minut wcześniej stanęła w progu mojego mieszkania. Teraz była tą wersją Mercy, którą tylko ja mogłem obserwować. Teraz była tylko moja.

            Tylko. Kurwa. Moja.

            Opuszki moich palców dość szybko naznaczyła wilgoć, którą roztarłem dookoła, ciesząc się drżeniem jej ciała. Mercy odchyliła głowę i spojrzała wprost w moje oczy, gdy zagłębiałem w niej najpierw jeden, a potem drugi palec. A gdy zgiąłem je tuż przy wejściu, wydała z siebie przeciągły jęk i oblizała usta w najbardziej hipnotyzujący sposób. Czułem, jak się na mnie zaciska, jakby była gotowa zrobić wszystko, byle zatrzymać mnie przy sobie.

            – Wszystko dobrze, Mercy? – upewniłem się.

            Uśmiechnęła się, a chwilę później wypuściła spomiędzy ust głębokie westchnienie, bo wbiłem się w nią głębiej.

            – Dobrze. Bardzo, kurwa, dobrze – wymruczała, wzmacniając chwyt na moim swetrze.

            Było mi cholernie gorąco, krew w żyłach jakby zamieniła się w lawę i mógłbym przysiąc, że ktoś podkręcił temperaturę w całym mieszkaniu, a jakimś cudem nie zdołałem zmusić się do tego, by odsunąć się na chwilę i rozebrać. Nie mogłem się od niej oderwać. Nie mogłem, gdy każde posunięcie moich palców wewnątrz niej zdawało się przybliżać ją do upragnionego spełnienia.

            Więc nie przestawałem. Przyspieszyłem nieznacznie, kciukiem nakrywając jej łechtaczkę, by urozmaicić doznania. Na jej reakcję wcale nie czekałem długo. Mercy sama zaczęła pracować biodrami, głodna szybszego tempa, głodna spełnienia i głodna mojego dotyku. Pozwoliłem jej nadać odpowiedni rytm i dopasowałem się do niego, niezmiennie wsuwając i wysuwając palce z gorącej i ociekającej wilgocią cipki.

            Gdybym mógł zatrzymać czas, zrobiłbym to właśnie w tej chwili, gdy zasnute pożądaniem oczy padły na mnie i gdy z jej ust wyrwał się chrapliwy okrzyk przyjemności. Gdy jej ciałem wstrząsnął głęboki dreszcz i gdy zacisnęła się na moich palcach mocniej niż dotychczas. Gdy przyciągnęła mnie do siebie i nakryła ustami moje, by przez kilka następnych chwil całować mnie z najprawdziwszym oddaniem.

            Taka cudowna. Tak niesamowicie cudowna.

            Moje palce wciąż w niej tkwiły, gdy wstrząsały nią resztki orgazmu. Nie wycofałem ręki nawet na moment, zbyt mocno pochłonięty tą niezwykłą chwilą. Czułem usta Mercy na szyi, w miejscu gdzie szalał mój puls i czułem jej ciało, przyciśnięte do mojego i spragnione tej bliskości.

            Oddech powoli zaczął jej zwalniać. Otaczała nas cisza zakłócana jedynie biciem naszych serc i, wciąż płynącymi z jej ust, cichymi westchnieniami. Gdybym tylko był człowiekiem o nieco niższym poziomie samokontroli, bez wątpienia osunąłbym właśnie spodnie i wszedł w nią jednym mocnym pchnięciem, ale... Ona wcale tego nie potrzebowała.

            Potrzebowała bliskości. Odwrócenia uwagi. Chwili zatracenia.

            A ta chwila już nadeszła. Minęła i teraz mogłem tylko być przy niej, aż każda koszmarna myśl opuści jej umysł.

            Odsunąłem się odrobinę, zebrałem pasma włosów z jej twarzy i wysunąłem palce z kobiecości. Posłałem Mercy łagodny, uspokajający uśmiech.

            – Jak się czujesz?

            Odchrząknęła i zaczęła rozglądać się po otaczającej nas przestrzeni, powoli wracając do siebie. A gdy jej oczy wreszcie spoczęły na mojej twarzy, odwzajemniła uśmiech i bez zastanowienia odparła krótkie:

            – Lepiej. – Pochyliła się nade mną i złożyła przelotny pocałunek na mojej szczęce, po czym dodała: – Znacznie lepiej.

            Chwyciłem ją za tył głowy i ponownie przycisnąłem do siebie. Móc mieć ją tak blisko to jak najprawdziwszy dar i zamierzałem korzystać z niego tak długo, jak będzie mi to dane.

            – Trzymaj się mnie mocno – ostrzegłem. Gdy dłonie Mercy powędrowały na mój kark, uniosłem ją z blatu i ruszyłem w stronę sypialni.

            Nie protestowała, gdy odkładałem ją na łóżko, ale gdy tylko spróbowałem się od niej odsunąć, ponownie zacisnęła dłoń na moim swetrze i zgromiła mnie pełnym błagania spojrzeniem.

            – Pójdę tylko po Pana Darcy'ego, w porządku? – wyszeptałem.

            Puściła mnie wreszcie, a wtedy opuściłem pokój i rozpocząłem poszukiwania kota. Kanapa okazała się dla niego ciekawsza od legowiska, które kupiłem specjalnie z myślą o nim. Wziąłem go na ręce i wróciłem z nim do tonącej w ciemnościach sypialni, gdzie na łóżku czekała już na nas jego właścicielka.

            Mogłem przysiąc, że gdy zobaczyła mnie w progu z kotem na rękach, na moment cała się spięła, a ja wówczas zacząłem się zastanawiać, skąd ta nieufność. Dlaczego nie potrafiła uwierzyć, że Pan Darcy naprawdę nie jest dla mnie żadnym problemem i że nigdy w życiu nie skrzywdziłbym niewinnego zwierzęcia?

            Bo jeśli tę obawę, jak wiele innych, zrodził w niej ojciec... Nie wiedziałem, czy zdołam się powstrzymać. Czy nie zabiję go przy pierwszej możliwej okazji, bez wcześniejszego planu, narażając tym samym na bezpieczeństwo całą moją rodzinę.

            Otrząsnąwszy się z tych mrocznych wizji wróciłem na łóżko i ułożyłem kota na jej klatce piersiowej. Podziękowała mi cicho, a potem pozwoliła, bym otoczył ją ramieniem i ucałował w skroń.

            – Więc... – zaczęła cicho. Nie patrzyła na mnie. Wzrok skupiła na kocie, gdy drapała go za uchem. – Naprawdę nie zamierzasz mnie o nic wypytywać? O to, dlaczego się tu wprowadziłam, dlaczego zrobiłam to wcześniej, niż planowaliśmy i dlaczego dziś...

            – Nie – wtrąciłem.

            Przecież wiedziałem. Oczywiście, że tak.

            Sęk w tym, że ona nie wiedziała, że ja wiem. I, prawdę powiedziawszy, coraz bardziej zaczęła mnie uwierać ilość sekretów, które przed nią miałem.

            – Po prostu pozwól, że tu będę. Tego potrzebujesz?

            Nieśmiało pokiwała głową.

            – Więc się ode mnie nie uwolnisz.

            Być może dla niej to puste słowa, ale dla mnie... Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by los zdołał nas rozdzielić. Nie mógłbym wypuścić jej z rąk. Nie teraz. Nie po tym, jak zaznałem tego cudownego uczucia przebywania przy niej. Gdy poznałem jej smak, gdy dowiedziałem się, jaka jest w dotyku i... I gdy uzależniłem się od niej całej jeszcze, kurwa, mocniej niż dotychczas.

            Trzymała mnie przy sobie za pomocą niewidzialnej liny. I gdziekolwiek by nie poszła, ja czołgałbym się za nią, bo właśnie do tego zostałem stworzony.

            – A teraz śpij – poleciłem cicho, obejmując ją jeszcze mocniej.

            – I będziesz tu przez cały czas?

            – Będę tu przez cały czas – obiecałem.

            Bo choćbym chciał, nie zdołałbym się wycofać.

***

– Oczywiście, że ten skurwiel wrócił do miasta – wypluł z obrzydzeniem mój ojciec. – Nie ma w sobie za grosz wstydu. Zawsze wraca. Jak jakaś pierdolona zaraza.

            Obserwowałem, jak kroczy po moim małym gabinecie w jego kancelarii, jak prawie odchodzi od zmysłów i jak zżera go od wewnątrz pragnienie rozlewu krwi.

            – Usiądź – rzuciłem wypranym z emocji głosem. – Wkurwianie się nic ci nie da.

            Zatrzymał się w miejscu i posłał mi kpiący uśmiech.

            – Łatwo ci mówić. Nie jestem taki jak ty, synu. Nie potrafię ot tak wyłączyć uczuć, jakbym miał w sobie jakiś magiczny przełącznik.

            Z westchnieniem wyprostowałem się na fotelu, pochyliłem nad biurkiem i złączyłem dłonie na jego powierzchni.

            – Myślisz, że ja potrafię? Mercy uciekła przed nim do mojego mieszkania. Mam ją pod swoim dachem i na własne oczy widzę, jak cierpi z powodu jego powrotu. Jak zamartwia się na śmierć o matkę i o to, czy ona w ogóle jeszcze, kurwa, żyje. Nie jestem spokojny. W tym momencie nie jestem ani trochę spokojny, bo powinniśmy działać, a nie siedzieć tu i pierdolić, jak bardzo jest nam źle. – Odetchnąłem z ulgą, gdy tylko pozwoliłem tym słowom się ze mnie wydostać. – Więc usiądź i lepiej obmyślmy jakiś plan, zanim on znów zwieje.

            W takich momentach nasza relacja syn-ojciec wyraźnie się zacierała. Jego zawsze pochłaniały emocje, ulegał im bez większej kontroli. A ja pozostawałem chłodny, wolałem przejść do działania niż panikować przedwcześnie.

            Chyba wreszcie dotarło do niego, że takie kręcenie się po pokoju i narzekanie na tego bydlaka nic nam nie da, bo po upływie kilku chwil zajął miejsce naprzeciwko mnie i zgarbił kapitulacyjnie ramiona.

            – On wie, że zaczęliście się spotykać – spostrzegł. – Na pewno wie. Inaczej by nie wracał.

            Kiwnąłem głową. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.

            – Może teraz siedzi cicho i się nie wychyla, ale niedługo zechce spełnić swoją obietnicę. Martwię się o ciebie. – Spojrzał na mnie z żywym bólem w oczach. – O ciebie, o Florence, o twoją matkę i nawet o Mercy. Niebawem może się tu zrobić naprawdę brzydko.

            – Tak, wiem – przyznałem smętnie.

            – Wiem, że zadbasz o bezpieczeństwo Mercy. Nie mam co do tego wątpliwości, ale... Pozostaje jeszcze Florence. Florence, która jest teraz zamknięta z tym potworem w jednym domu.

            – Sama go wpuściła. – Moje słowa może i były okrutne, ale jednocześnie stanowiły prawdę. Nie wiem, jak bardzo ojciec Mercy musiał powywracać jej w głowie, że ona wciąż posłusznie przyjmowała go z otwartymi ramionami i nie wiem, co musielibyśmy zrobić, by przekonać ją, że ten człowiek wcale jej nie kocha. Że ją krzywdzi. A właściwie, że nie tylko ją, a i jej córkę, do cholery.

            – Monitoruj to z odległości – podsunąłem. – Nie możemy tak po prostu tam wejść i go zabić. Florence będzie go broniła, wiesz, że tak.

            – Więc...

            – Więc zamiast niego powinniśmy zająć się nią. Przemówić jej do rozsądku. Przeciągnąć na swoją stronę – stwierdziłem. – Jesteś w stanie to zrobić. Nikt inny na tym świecie by nie był, ale ty... Ona musi cię kochać. Może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale gdzieś w głębi serca cię nadal kocha.

            Tata wyglądał, jakby ktoś właśnie przywalił mu czymś ciężkim w twarz. Wiem, że sam nie dopuszczał do siebie tej myśli. Że pogodził się z odejściem tej kobiety, że puścił ją wolno, ale jednocześnie wciąż chciał o nią dbać i ja jak nikt inny całkowicie go rozumiałem.

            – Będzie dobrze, musi być – zapewniłem. – Trzymaj rękę na pulsie i nie daj się stłamsić, słyszysz? Florence nic się nie stanie.

            Mówiłem tak, ale czy naprawdę byłem tego taki pewien?

            Cholera, ani trochę.

            Bo jeśli wziąć szaleństwo moje, mojego ojca, moich przyjaciół i jeszcze kilku innych popierdoleńców chodzących po tym świecie, to otrzymalibyśmy właśnie ojca Mercy.

            Był nieprzewidywalny. Chory. I zaborczy jak cholera, gdy sprawa rozchodziła się o jego rodzinę.

            I obiecał, że zabije każdego z nas po kolei, gdy jeszcze choć raz zbliżymy się do którejś z nich – do Mercy albo Florence.

            A tak się składało, że Mercy obecnie siedziała w moim mieszkaniu.

#BODwatt

Twitter/Instagram: autorkaangelika

TikTok: literaturoholiczka

Continue Reading

You'll Also Like

119K 6.8K 31
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
2.9K 362 17
June Miller wiodła tajemnicze życie. Czasami miała wrażenie, że istniały trzy wersje jej osoby - tą którą znali jej rodzice, tą o której wiedzieli j...
170K 5.1K 23
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
733K 20.1K 45
*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów...