Obietnica |Levi x Reader|

By xx_Melody_xx

1.1K 226 48

Nazywasz się [Imię i nazwisko] i od urodzenia żyjesz w podziemnym mieście. Twój los przeplótł się z losem Lev... More

00
01
02.
03.
05.
06.

04.

165 26 2
By xx_Melody_xx

Po raz pierwszy obudziło cię coś, co nie przypominało krzyku ani nawoływań. Było ciche i gdy otworzyłaś oczy tak cię oślepiło, że nie potrafiłaś ponownie ich nie zamknąć. Jednak z każdym kolejnym mrugnięciem coraz bardziej się przyzwyczajałaś, aż w końcu mogłaś rozkoszować się promieniami słońca wpuszczanymi przez okno. Niestety, widok ten został zakłócony przez postać, która stanęła nad tobą z rękoma skrzyżowanymi na brzuchu.

— Tch, wreszcie. Wstawaj, mamy dzisiaj dużo roboty — powiedział mężczyzna i zniknął z twojego pola widzenia. Przetarłaś oczy piąstkami i podniosłaś się do pozycji siedzącej.

— Mogłeś mnie obudzić — mruknęłaś, kiedy ten udał wielce zirytowanego.

— Twoje chrapanie nie pozwoliło mi podejść bliżej, niż na jeden metr — odparł. — Przyniosłem ci coś do jedzenia — wskazał na talerz wypełniony czymś w rodzaju kaszki oraz filiżankę jego ulubionego napoju - herbaty. — I pośpiesz się, nie będą na nas czekać w nieskończoność — dodał.

Wykonałaś jego polecenie, uprzednio mówiąc, że przecież wcale nie chrapiesz. Doprowadziłaś się do porządku i zjadłaś to, co przyniósł ci Levi. To właśnie dziś miał być dzień, w którym będziesz musiała się pokazać innym zwiadowcom. Naprawdę nie chciałaś, aby przez twoją obecność tutaj powstały jakieś plotki. Z resztą... Czego ty w ogóle oczekiwałaś? Przecież i tak każdy dowie się o tym całym ślubie z kapralem, a wy zapewne będziecie na językach nie tylko zwiadowców, ale i być może całego miasteczka. Dałabyś sobie rękę odciąć, że osoba o charakterze Levi'a nie należy do tych, które widuje się z jakąkolwiek dziewczyną.

— Z kim będziemy się widzieć? — spytałaś w końcu, kiedy w biegu przełykałaś ostatni kęs papki, poganiana przez karła.

— Zobaczysz — odparł, a ty odpowiedziałaś mu posępną miną. Dosłownie wypchnął cię z pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Ty natomiast stanęłaś na środku korytarza, otoczona przez zwiadowców, którzy pędzili w przeróżne strony. Niektórzy skinęli głowami, inni przywitali się słownie. Dotarło do ciebie, że przecież kapral wśród zwiadowców musi cieszyć się ogromnyn autorytetem, w pełni zasłużonym. Nie miałaś pojęcia, jak silny jest Levi za murami, jednak wiedziałaś, że przecież do wszystkiego doszedł sam. Jeszcze kilka lat temu był przecież złodziejaszkiem w Podziemiach. Niestety... Ty również przyciągnęłaś ich uwagę. Jeden chłopak tak się na ciebie zagapił, że wszedł w ścianę. Z kolei inna dziewczyna widząc was obok siebie rozlała wodę, którą niosła. Starałaś się nie zwracać na to uwagi, jednak zdradziły cię chyba płonące policzki.

Na szczęście udało wam się wyjść z kwatery, aby za minutę wejść do budynku, który znajdował się zaraz obok.

— Wspaniale, w końcu jesteście! — gdy tylko przekroczyłaś próg, przywitał cię pisk, którego właścicielki jeszcze nie zdążyłaś poznać. — Niesamowite, że to właśnie ty [Imię] dostąpisz tego zaszczytu poślubienia naszego Levi'a — powiedziała, podskakując w twoją stronę. — Mów mi Hange — dodała, wystawiając dłoń w twoją stronę, co odwzajemniłaś z nieśmiałym uśmiechem.

— Tch, przestań się już wydzierać, czterooka. Przejdźmy do rzeczy — mruknął mężczyzna.

— [Imię], miło cię znów widzieć. Mam nadzieję, że w naszej kwaterze jest ci wygodnie — głos zabrał Erwin, który również był obecny i który dostojnie siedział już przy stole.

— Bardzo, dziękuję — skinęłaś głową, cały czas czując się skrępowana. Mimo tego postarałaś się również o delikatny uśmiech.

— Dobrze, siadajcie — odchrząknął. — Mamy kilka spraw do omówienia — powiedział, gdy już zajęliście miejsca. Hange cały czas patrzyła na ciebie uśmiechnięta od ucha do ucha. Czułaś się trochę dziwnie. — Pierwszą rzeczą jest to, że nikt poza osobami w tym pokoju nie wie, jaki jest prawdziwy cel waszego małżeństwa. Nie możemy dopuścić, aby wiedza ta wyszła poza ściany tego pomieszczenia — mówił. — Kolejną sprawą jest to, że przesunął się termin w urzędzie. Ślub odbędzie się jutro i dla bezpieczeństwa ja i Hange zostaniemy waszymi świadkami — dodał, a ty omal nie zakrztusiłaś się śliną. Nie spodziewałaś się takiego obrotu sprawy.

— Tch, to nawet lepiej. Strażnik i tak już nieprzychylnie na nas patrzył, kiedy załatwialiśmy przepustkę. Im szybciej podpiszemy papiery, tym szansa na jego wariacje będzie niższa — wtrącił Levi, który siedział na krześle ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. — A jak poszła sprawa ze szpitalem? — spytał jeszcze, a ty znowu poczułaś zażenowanie. Twoje niespodziewane pojawienie się na pewno przysporzyło im dużo kłopotów, a ty nie lubiłaś sprawiać problemów.

— Wszystko jest na dobrej drodze — powiedział brwiasty. — [Imię], z tego, co słyszałem, twoje umiejętności medyczne są na poziomie tutejszych lekarzy. Chciałbym, abyś została medykiem wśród Zwiadowców — oznajmił.

— Panie Smith, ja... — zaczęłaś ledwo słyszalnie.

— Proszę, mów mi Erwin — przerwał ci.

— Dobrze. Erwin, jestem naprawdę za wszystko bardzo wdzięczna, ale nie chcę robić kłopotu. Stworzenie dodatkowej posady dla osoby dopiero co wyciągniętej z Podziemii to już naprawdę zbyt wiele. Nie chciałabym... — mówiłaś, czując potworne zakłopotanie.

— Daj już spokój, [Imię] — znów ci przerwał. — Myślałem o tym już dawno temu. Szczerze mówiąc, wpadłem na ten pomysł zaraz po naszym spotkaniu w Podziemiach. Nim jednak zdążyłem go zrealizować doszły mnie słuchy, że samodzielnie wyszłaś na powierzchnię — wyjaśnił.

— Tak, lekarz powinien dołączyć do Zwiadowców już dawno temu. Być może uniknęlibyśmy strat niektórych z naszych towarzyszy — wtrąciła Hange, która nagle zrobiła się poważna. — Levi'owi też się przyda. Cierpi on na częsty ból dupy — dodała, a ty nie mogłaś opanować się przed cichym parsknięciem. Wspomniany mężczyzna natomiast spojrzał na nią spod byka dając do zrozumienia, że patrzy na kogoś bardzo głupiego.

— Tak, będziemy wdzięczni, jeśli zgodzisz się przyjąć naszą ofertę — oznajnił Erwin, zachowując grobową minę.

Głośno westchnęłaś. Byłaś tam zaledwie dzień, a w ciągu tego czasu ci ludzie potrafili tyle dla ciebie zrobić.

— Nawet nie śmię odmówić. To będzie dla mnie prawdziwy zaszczyt, bardzo...

— Wspaniale! — wykrzyknęła Hange. — Kto jest głodny? Mam znajomości u kucharzy, zaraz przyniosę coś smacznego — powiedziała i wstała z zamiarem wypełnienia zadania. Po chwili wróciła z kanapkami na okrągłym talerzu. Erwin natomiast skusił się na jedną, drugą, a nawet i trzecią, w międzyczasie przedstawiając szczegóły waszego fałszywego małżeństwa.

Tak upłynęło całe południe, a nawet i część popołudnia. Wychodząc ze spotkania dotarło do ciebie, że niecała doba dzieli cię od całej tej falsy.

— Wyglądasz, jakbyś miała za chwilę puścić pawia. Przecież wszystko idzie zgodnie z planem — powiedział Levi, kiedy wyszliście z budynku.

— Tak, wiem — westchnęłaś. — Po prostu to wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam z własnymi myślami — dodałaś.

— Tch, mówisz tak, jakbyś kiedykolwiek to robiła — mruknął.

— No tak, masz rację — przyznałaś. Mam chociaż nadzieję, że uda mi się wyleczyć cię z bólu, o którym mówiła Hange. Ból dupy jest bardzo uciążliwy — puściłaś mu oczko i wyprzedziłaś go, podążając w bliżej nieokreślonym kierunku. Chciałaś rozejrzeć się trochę po świecie na powierzchni, o którym tak zawsze marzyłaś. Do tej pory tak naprawdę nic nie udało ci się zobaczyć. Dlatego też skorzystałaś z okazji słonecznego popołudnia i wybrałaś się na wędrówkę. Kwatera Zwiadowców znajdowała się stosunkowo blisko od miasta, jednak postanowiłaś znaleźć jakąś inną, dłuższą drogę. Trochę martwił cię fakt, że kompletnie nie znałaś tego terenu, jednak tak czy siak nie zrezygnowaś.

Znalazłaś jakąś ścieżkę, chyba całkiem zapomnianą przez ludzi. Znajdowała się pomiędzy łąkami, wśród których rosły różnokolorowe kwiaty. Widziałaś je po raz pierwszy. W podziemiach nie było słońca, aby mogły tam zakwitnąć. Zatrzymałaś się przy jednym i powąchałaś, aby przekonać się, czy rzeczywiście pachną tak, jak pisali w książkach. Mieli rację. I chodź tutejsi mogliby uznać cię za dziwaczkę, ty naprawdę cieszyłaś się z tego, że w końcu udało ci się poczuć zapach najprawdziwszego kwiatka.

Gdy pokonałaś już całą ścieżkę, co jakiś czas zatrzymując się, aby coś pooglądać, dotarłaś do miasta. I choć to już nieco bardziej przypominało ci podziemie, to jednak było całkowicie inaczej. Ludzie nie kradli, nikt nikogo nie atakował nożem, ani nie bił. Głodne dzieci nie płakały na ulicy, a stoiska kupców przepełnione były jedzeniem. Dla ciebie było to wręcz nie do pomyślenia. Względem świata na powierzchni, ty byłaś jedynie małym dzieckiem, które dopiero co nauczyło się chodzić i rozumieć otaczającą rzeczywistość.

Twój zachwyt trwał aż do wieczora, kiedy miasto powoli zaczynało się wyciszać. Żałowałaś, że nie mogłaś jeszcze trochę się poszwędać, ale musiałaś wracać. Nie było cię przez pół dnia. Nic nikomu nie mówiłaś, gdyż nie miałaś zamiaru tak się zatracić w nowo poznawanym świecie, dlatego też spekulowałaś, jak bardzo w skali od jednego do dziesięć Levi jest na ciebie zły.

Kiedy starałaś się przypomnieć sobie drogę do kwatery Zwiadowców przypomniałaś sobie, że twoja orientacja w terenie jest na poziomie minusowym. Musiałaś jednak jakoś wrócić, dlatego też wybrałaś stronę, która wydała ci się najbardziej znajoma.

I chodź byłaś przyzwyczajona do ciemności, to jednak obce ulice nocą, wydawały ci się równie niebezpieczne, co te pod ziemią. Przełknęłaś ślinę i pomimo niepewności zaczęłaś iść przed siebie. Idąc w ciszy słyszałaś przeróżne odgłosy natury, które pomimo przerażenia wydawały ci się kojące dla ucha. Mogłabyś się relaksować przy nich dowoli, gdybyś tylko nie była tak posikana ze strachu.

— Całkiem dorosła, ale umysł wzięty od dzieciaka — usłyszałaś nagle, przez co aż podskoczyłaś wydając dźwięk przerażenia. Głos jednak po sekundzie wydał ci się znajomy. — Zgłupiałaś do reszty? To nie wybieg dla świń, żebyś mogła robić, co ci się podoba — powiedział Levi, który wyłonił się z ciemności za tobą. — Miasto nocą jest niebezpieczne, powinnaś była powiedzieć, gdzie idziesz — bąknął.

— Znalazłam się tu przypadkiem — skłamałaś. — Poza tym już wracam, nie musiałeś mnie szukać — dodałaś.

— Tch, powrót nazywasz podróż w przeciwnym kierunku? Chyba, że postanowiłaś wrócić do Podziemii — zauważył z nutką irytacji w głosie. Chciałaś powiedzieć, że wybrałaś się naokoło, jednak doszłaś do wniosku, że to głupia wymówka. Zamiast tego głośno westchnęłaś.

— Przepraszam, masz rację. Nie powinnam była się tak oddalać. Chciałam po prostu się rozejrzeć — mruknęłaś nieco zawstydzona. — Wiesz przecież, jak bardzo chciałam zobaczyć to wszystko.

— Wiem — burknął. — A teraz wracajmy, nim zacznie świtać i zawrzesz małżeństwo z worami pod oczami — oznajmił i pociągnął cię za rękę. Jakimś sposobem udało ci się zahaczyć okiem o niebo, przez co zamarłaś.

— Poczekaj chwilę — bąknęłaś, czując jakbyś oderwała się od rzeczywistości. Zadarłaś wzrok ku górze, a widok prawie zwalił cię z nóg. Niebo było tak pięknie rozgwieżdżone, a na samym środku królował okrągły księżyc. Jeszcze nigdy nie widziałaś czegoś tak pięknego. — Jak to możliwe, że ludzie tu nie zachwycają się tym codziennie. Nigdy nie widziałam czegoś równie cudownego — wymamrotałaś, próbując zebrać wzrokiem wszystkie gwiazdy. — Mogę chwilę popatrzeć? — przemieściłaś wzrok na mężczyznę i byłaś pewna, że zauważył w twoich oczach tysiące migoczących kropek, które były odbiciem nieba w tamtym momencie. Mężczyzna głośno westchnął, jednak już po chwili siedziałaś na ziemi podpierając się rękoma, z głową skierowaną ku górze. — Mogłabym na to patrzeć do końca życia — mruknęłaś rozmarzona.

Nie zwróciłaś nawet uwagi na to, w którym momencie Levi stanął tuż za tobą, również przygladając się obiektowi twojego zachwytu.

— Co pomyślałeś, kiedy pierwszy raz to zobaczyłeś? — spytałaś, jednak odpowiedziała ci tylko cisza. — Pff, o co ja pytam. Pewnie nie zrobiło to na tobie większego wrażenia — odpowiedziałaś sama sobie. — Możemy już iść, droga powrotna pewnie trochę zajmie, a ja padam z nóg — dodałaś. Wstałaś i otrzepałaś tył.

Wasza przysięga miała mieć miejsce już za kilka godzin, ale ty nie chciałaś jeszcze o tym myśleć. Levi mówił ci, co o tym sądzi, jednak i tak miałaś wyrzuty sumienia, których nie potrafiłaś się pozbyć.

💥💥💥

Hejka! Oto kolejny rozdział :D

Do ślubu coraz bliżej 🫢 ciekawe, czy jednak się odbędzie, czy też nie

Pamiętaj o ⭐ dla wsparcia, będzie mi bardzo miło 😊 do zobaczenia już niebawem!

Continue Reading

You'll Also Like

20.5K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
61.4K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
43.9K 1.8K 36
Szybko możemy kogoś znielubić, ale ... równie szybko możemy kogoś polubić, prawda?
20.9K 3.6K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...