Dottore Italiano | La Mafia I...

By NieZapomniMnie

100K 6.3K 1K

Wokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam c... More

PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
Rozdział 22
Rozdział 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
Rozdział 26

ROZDZIAŁ 14

3.4K 272 49
By NieZapomniMnie

LAREINA

Dni mijały, a między mną i doktorem panowało dziwne napięcie, nad którym starałam się nie główkować.

Spięłam włosy w koka i zerkałam na odbicie Louisy, która potraktowała swoje usta czerwoną szminką. Z jednej strony ją podziwiałam, że miała odwagę sprzedawać swoje ciało, a z drugiej strony nie potrafiłam zrozumieć, czemu wciąż to ciągnie. Mamy dobrze płatną pracę, więc nie musiała tego robić.

– Dużo masz dzisiaj klientów? – zagadnęłam, poprawiając kołnierzyk czarnej koszuli.

– Trzech, ale pewnie się jeszcze jakiś napatoczy tego wieczoru. – Wzruszyła ramionami, po czym cmoknęła ustami, aby ostatecznie rozprowadzić szminkę. – Lecę. Koło północy mam przerwę, więc wrócę na kelnerstwo – rzuciła z uśmiechem, a następnie wyszła.

Westchnęłam ciężko, ruszając za bar. Elliot powitał mnie ze szerokim uśmiechem.

Noc zapowiadała się pełna roboty. Dzisiaj przyszło sporo ludzi, jak to były w przypadku piątków. Przeniosłam wzrok na sektor VIPów. Brzydzili mnie ci ludzie. Zostawiali swoich mężów lub żony, zdradzając je. Ich dzieci siedzą w domach i myślą, że ich rodzice pracują, a tak naprawdę uciekają od obowiązków rodzica i się upijają.

Zaniosłam drinki grupce bogatych fiutów, przyklejając na usta sztuczny uśmiech. Pochyliłam się, na co jedne z nich, nie kryjąc się, spojrzał w mój biust, oblizując dolną wargę. Miałam ochotę skrzywić się na ten widok, ale musiałam trzymać fason. Kolejny z nich wsunął za pasek moich pończoch zawiniątko kilku banknotów, na co obdarowałam go szerokim uśmiechem.

Za każdym razem wmawiałam sobie, że robię to dla wyższego celu. Aby móc zostać lekarzem. Okłamywałam siebie, że jeszcze trochę i skończę z tym. Gdyby tylko życie było takie proste.

Weszłam za bar z westchnieniem, sięgając po pieniądze. Dwieście dolców. Nie najgorzej.

Oparłam dłonie o blat i uniosłam głowę, czując na sobie czyjeś spojrzenie. Spojrzałam w kierunku mężczyzn, których moment wcześniej obsługiwałam, bo byłam pewna, że oni się mi przyglądają, ale oni byli zatracenia w rozmowie. Zmarszczyłam brwi, się rozglądając. Wtedy go zobaczyłam. Siedział przy jednym ze stolików z mężczyzną, który był jego kierowcą. Intensywnie się we mnie wpatrywał, na co dostałam gęsiej skórki.

– Ma na ciebie chrapkę. – Usłyszałam głos Elliota, więc na niego spojrzałam zdezorientowana. – Patrzy na ciebie, jakby chciał tu wparować i wypieprzyć na tym blacie.

– Weź. Skąd ci te bzdury przyszły do głowy? To doktor, który jest moim opiekunem na praktykach – wyjaśniłam, a na jego usta zabłąkał się zadziorny uśmiech. – Co się szczerzysz jak idiota?

– Zdradzić ci sekret facetów? – spytał, a ja przyglądałam mu się wyczekująco. – Mężczyzn kręcą kobiety poza ich zasięgiem.

– Naprawdę wierzysz, że mnie by pragnął? – Wycelowałam w siebie palcem z drwiną w głosie. – Nie uważam się za brzydką, ale to dojrzały facet. Nie miałabym mu nic do zaoferowania oprócz seksu.

– Jakbyś nie zauważyła, faceci, którzy tutaj przychodzą, właśnie tego szukają.

Przewróciłam oczami, przenosząc wzrok na Vincenzo, który wciąż mi się przypatrywał. Uniósł dłoń, aby machnięciem mnie przywołać. Nie powstrzymałam się od prychnięcia, sięgając pod tace i wsunęłam ją pod pachę, idąc w jego kierunku.

– Co podać, Vincenzo? – Zaakcentowałam jego imię, na co jego prawy kącik uniósł się zadziornie.

– Piętnaście minut twojego czasu – odparł, na co zaśmiałam się pod nosem, krzyżując ręce na piersi, a ciężar ciała przeniosłam na prawą nogę.

– Czas jest cenny. – Upił łyk złotej cieczy ze szklanki.

– Więc podaj mi cenę, droga Lareino – powiedział bez zawahania. Zmrużyłam oczy, przyglądając mu się podejrzliwie. Mieliśmy bitwę na wzroki, w której zastanawiałam się, ile jest w stanie dać. Znów miałam ochotę zabrnąć w tym niebezpiecznym kierunku, co rok temu z nieznajomym organizatorem.

Pochyliłam się, opierając dłonie o jego stolik, chcąc sprawdzić, czy jest takim samym oblechem, jak reszta fiutów w tym klubie. Ku mojemu zaskoczeniu cały czas wpatrywał się w moje oczy.

– Powiedz mi, jak wycenisz swój czas – nalegał, nieznacznie pochylając się w moją stronę.

– Dziesięć tysięcy – odparłam, będą pewna, że odpuści, a on się podniósł, poprawiają marynarkę i podszedł do mnie.

– Dobrze. – Ujął moją dłoń, ciągnąć w kierunku czerwonych pokoi.

– Co? – spytałam skołowana, zatrzymując się, co sprawiło, że i on przystanął.

– Dałaś cenę, a ja ją zapłacę – wyjaśnił.

– To absurdalna cena, Vince. Miałeś odmówić. – Wyrwałam się z jego uścisku, robiąc krok w tył.

– Chciałaś mnie spławić, ale naprawdę trudno będzie ci to zrobić. Tak tylko mówię. – Ułożył usta w zadowolonym uśmiechu.

– Cholera – rzuciłam w zaskoczeniu. – Co ty wyprawiasz? Jestem twoją podopieczną! Cokolwiek jest między nami, nie będę tego ciągnąć – poinformowałam go, zaciskając dłonie w pięść.

Zbyt duże ryzyk. Zbyt wiele do stracenia. Nie był tego wart. Nie był wart zniszczenia wszystkiego, na co ciężko pracowałam.

– Droga Lareino, nie będę kłamać. Jesteś urodziwą kobietą i pociągasz większość facetów w tym pomieszczeniu, ale nigdy nie nadepną na linie, której ty nie jesteś w stanie przekroczyć – oznajmił, pewnym głosem, ujmując moją zaciśniętą dłoń. – Chcę z tobą chwile porozmawiać, to tyle.

Przełknęłam głośno ślinę, trawiąc jego słowa. Jak mogłam pomyśleć, że chciał mnie w ten sposób? Cholera, jakakolwiek relacja ze mną, poza zawodową, mogła narazić i jego karierę.

– Dobrze. Piętnaście minut i ani minuty dłużej – ostrzegłam, na co przytaknął i ruszyliśmy w kierunku pokoi. Na moje nieszczęście jeden był wolny, więc utknęłam w tym miejscu z mężczyzną, który mnie pociągał, ale nie mogłam z tym nic zrobić. Szlag!

– Chciałbym, abyś rozważyła pracę dla mnie. To miejsce nie jest dla ciebie. Ci faceci pożerają cię wzrokiem...

– To klub. To robią faceci w klubach. Obczajają laski i tylko na tyle mogą sobie pozwolić względem mnie, a ja tyle jestem w stanie zignorować – wtrąciłam, zanim udało mu się skończyć.

Zacisnął niezadowolony usta, wsuwając dłonie w kieszenie eleganckich spodni. Opadłam tyłkiem na łóżku, zaciskając palce na kolanach.

– Domyślam się, że masz dobre intencje, ale muszę odrzucić twoją propozycję – dodałam, unosząc na niego wzrok. – Zbyt dużo już poświęciłam, aby stracić całe starania przez nierozsądną decyzję.

– Rozumiem – mruknął, wpatrując się w jakiś punkt.

Nagle jego telefon rozdzwonił, sięgnął po niego, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech, gdy zobaczył, kto dzwonił.

– Muszę odebrać – zwrócił się do mnie, a ja skinęłam głową. – Czemu nie śpisz, perełko? – Spięłam się, wbijając w niego spojrzenie. – Miałaś koszmar? – dopytał. – Możesz mi odpowiedzieć. Dla ciebie zawsze mam czas, Antonella.

Miał kogoś.

Czemu to mnie zabolało? Czemu poczułam ukłucie w sercu, gdy odebrał telefon od innej kobiety, będąc ze mną? Dlaczego się tym przejęłam, skoro nikim dla niego nie byłam?

Odpowiedź wydawała się prosta. Był kolejnym facetem, którego pragnęłam, a nie mogłam mieć. Kolejnym facetem, który okazał mi opiekę, choć nikim dla niego nie byłam.

Nerwowo poprawiłam się na łóżku, odwracając od niego wzrok.

Wsłuchiwałam się w jego rozmowę. W każde czułe słowo. Troskę w głosie. Gamę uczuć, które kierował do tej kobiety.

– Przepraszam cię. Moja córka potrzebowała ze mną porozmawiać – powiedział ze skruchą, gdy się rozłączył.

Poczułam ulgę, choć nie powinnam. Skoro miał córkę, to zapewne i żonę. A jak nie żonę to chociaż partnerkę, co było bardziej prawdopodobne, bo nie widziałam obrączki.

– Nic się nie stało. Dzieci zawsze powinny mieć pierwszeństwo. – Wymusiłam uśmiech.

– Tak – przyznał, a jego twarz się rozpromieniła. Drgnął, a ja obserwowałam go z każdym krokiem, z którym się do mnie zbliżał. Usiadł obok mnie, a jego wzrok był lekko zamglony. – Jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Staram się dla niej być wszystkim. Praktycznie obojgiem rodziców, co nie jest łatwe.

– Obojgiem? – Zmarszczyłam brwi, wypalając. Oblizał usta, kiwając głową.

– Matka Antonelli zmarła niedługo po jej narodzinach – wyznał, a w jego głosie pobrzmiewała dziwna nuta. Nie smutek, a rozczarowanie? Nie byłam pewna.

– Bycie samotnym ojcem, musi być trudne, ale jestem pewna, że jesteś wspaniały w tej roli.

Położyłam dłoń na jego ramieniu w geście pocieszenia. Przekręcił głowę w moją stronę, a ja wstrzymałam oddech, zdając sobie sprawę, jak blisko był. Jego wzrok obniżył się na moje rozchylone usta, po czym znów wrócił na oczy, jakby pytał o pozwolenia. A ja byłam tak odurzona jego bliskością, że byłam w stanie pozwolić mu przekroczyć każdą granicę, której nie powinniśmy przekraczać.

Nachylił się nieznacznie w moją stronę, że nasze usta prawie się stykały, gdy za ścianą rozniósł się huk. Podskoczyłam, a on się odsunął, marszcząc brwi. Nie przejęłabym się tym, gdybym następnie nie usłyszałam płaczliwego pisku.

Zerwałam się i nie zastanawiając się, ruszyłam w tamtym kierunku. Vincenzo podążył za mną. Zanim zdążyłam wparować do środka, powstrzymał mnie. Wszedł pierwszy i pomimo iż zasłaniał większość tego, co działo się w pokoju, dostrzegłam skurwiela, który skuł kobietę. Chwile później dostrzegłam jej zapłakaną twarz. Zapłakaną twarz Louisy.

Podbiegłam do przyjaciółki, gdy mężczyzna przyparł tego zwyrola do ściany. Louisa łkała, a na jej cielę dostrzegłam zaczerwienienia od uderzeń. Spanikowana rozglądałam się za jakimś kluczem od kajdanek. Na całe szczęście leżał na stoliku nocnym. Rozkułam przyjaciółkę, po czym przyciągnęłam ją do siebie, przykrywając jej nagie ciało kocem.

– On...on... – łkała. – N...nie...chciałam – wypłakiwała się w moją pierś, a ja głaskałam je włosy.

– Jestem tutaj – szepnęłam w jej włosy, czując, jak cała drży.

Nie wiedziałam, co się dzieje dookoła. Liczyła się teraz Lousia. Nawet w głowie nie chciałam nazwać tego, co jej się przytrafiło. Ta myśl sama w sobie mnie raniła.

****

VINCENZO

Wszedłem do swojego mieszkania, niosąc Lareine na rękach, a za mną szedł Federico. Ułożyłem kobietę na swoim łóżku, a następnie przykryłem ją kocem. Opadłem na krzesło, przecierając twarz dłonią.

Lareina nie chciała opuścić przyjaciółki nawet na minutę. Siedziała pod salą szpitalną, gdy jej przyjaciółkę poddali badaniom. Louisa nie chciała się im poddać, ale kobiecie udało się ją przekonać, że to dla jej dobra. Jej całe ciało było w siniakach, a z nosa leciała krew. Nawet nie chciałem wiedzieć, jak ten kutas ją zbił. Nie dość, że zgwałcił to, zadał jej jeszcze taką krzywdę.

Lareina w końcu zasnęła z wycieczenia na krześle przed salą. Wylała tyle łez, ile jeszcze w życiu nie widziałem. Ta sytuacja nią wstrząsnęła. Nie mogłem zostawić jej w szpitalu. Zapewniłem jej przyjaciółce ochronę, a ją zabrałem do siebie. Nie mogłem pozwolić, aby spała w takim miejscu. Sama potrzebowała odpoczynku.

Wyszedłem z sypialni, zamykając za sobą drzwi najciszej, jak potrafiłem. Federico siedział na podłokietniku kanapy. Gdy mnie usłyszał, podniósł głowę, a w jego oczach czaiło się zmartwienie.

– Pilnuj jej i nie wypuszczaj, póki nie wrócę – poleciłem, zarzucając na siebie płaszcz, a na ręce wsunąłem czarne rękawice.

– A ty gdzie idziesz? – spytał, obserwując mnie badawczym spojrzeniem.

– Wykastrować tego fiuta – mruknąłem i nie czekając na jego reakcję, wyszedłem.

Jechałem w kierunku magazynu, który znajdował się w północnej części Nowego Jorku. Całą drogę do głowy nachodziła mnie myśl, co jeśli ona padłaby ofiarą tego wariata. Ten skurwiel nie powinien tknąć żadnej kobiety, ale jeśli tknąłby Lareine, zatłukłbym go na miejscu.

Przed magazynem stał mój człowiek, witając mnie skinieniem głowy. Nie zwlekając, wszedłem do środka. Był przykuty do krzesła, a krzesło do ziemi.

– W moim mieście... – zacząłem, wolnym krokiem zbliżając się do niego. Jego ciało było kompletnie nagie i całe zaczerwienione od serii uderzeń. Spotykało go dokładnie to samo, co zrobił tej dziewczynie. Ale to był dopiero początek tego, co go czeka. – ...panuje zasada ząb za ząb, oko za oko.

– Twoje miasto? – zakpił. – Kim ty, kurwa, jesteś? Bogiem? – Znów zadrwił.

– Kimś pokrewnym, ale tak. – Patrzyłem na niego z odrazą. – Skoro twój fiut niesie taką krzywdę, odetniemy ci go – oznajmiłem i machnąłem na mojego człowieka. Podszedł do nas, trzymając w ręku nóż. Mężczyzna poruszył się na krześle niespokojnie, przeskakując wzrokiem to ze mnie to z mojego egzekutora.

– Pojebał was! – Wierzgał się, choć będąc skutym, ledwo się poruszał. – Ta kobieta to kurwa!

– Kurwa czy nie – przerwałem mu. – Kiedy kobieta mówi „nie", ty tego słuchasz.

Gdy skończyłem mówić, egzekutor zamachnął się, zdzielając go z bicza.

– Proszę!

– Ona też prosiła. Ona zapewne błagała, aby przestał. Przestałeś? – Pochyliłem się, aby nasze twarze znalazły się na równej wysokości. Przełknął głośno ślinę, a ja pokiwałem głową. – My też nie przestaniemy. Nieważne ile będziesz krzyczeć, płakać, błagać, poczujesz to, co ona poczuła. Brak litości.

Odsunąłem się w cień, opierając się plecami o ścianę. Obserwowałem, jak go katowali. Wsłuchiwałem się w jego krzyki niczym w jakąś symfonie. Przez godziny był bity, a na końcu pozbawiliśmy go kutasa. Moi żołnierze go rozkuli, a on opadł bezwładnie na ziemię. Gdyby nie unoszące się barki, myślałbym, że zatłukli go na śmierć, a tego nie chciałem. Miał żyć z tym, co zrobił. Miał żyć z karą, którą wymierzyłem.

Podszedłem do Riccardo, mojego consigliere. Był dziesięć lat starszy ode mnie. Gdy przyjąłem pozycję Capo, jako jeden z niewielu nie podważał mojego stanowiska ze względu na młody wiek, gdy tutaj się przeniosłem.

– Klub Alessandro ma być przeczesany w każdą, kurwa, stronę. Kamery z czerwonych pokoi mają zniknąć i każde nagranie, które dotychczas zostało nagrane. Spal to w diabły – poleciłem, na co skinął głową. – Każdy ochroniarz ma być sprawdzony, jeśli gołym okiem się nie nadaje, wypierdolić ich.

– Oczywiście. Czy coś jeszcze?

– Alessandro zapewniał mnie, że ten klub jest dobrze chroniony. Musi ponieść karę. Niech ktoś ma na oku jego rodzinę, a na niego samego znajdź jakiś brud, aby chodził jak w zegarku.

Alessandro mnie znieważył i poniesie tego konsekwencję. W moim mieście nie ma miejsca na błędy.

"Breathe into me and make me real. Bring me to life. Call my name and save me from the dark."

Hej! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Będzie mi miło, jak wpadniecie na moje social media.

#DottoreItalianobp

#LMIwattpad

IG: Niezapomnimnie_

Twitter: NieZapomniMnie

Continue Reading

You'll Also Like

15.2K 548 38
Tłumienie uczuć jest jak odbezpieczenie granatu i życie nadzieją, że nie wybuchnie. Rodzice Aurory Preston postanawiają udać się w podróż po Europie...
158K 10.8K 41
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
245K 8.4K 45
Zabójstwa, tortury, nielegalne handle, aranżowane małżeństwa. Mafia. Eleanor - córka bostońskiego capo - z dnia na dzień dowiaduje się o tym, że wkr...
267K 10.4K 7
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...