Dottore Italiano | La Mafia I...

Galing kay NieZapomniMnie

101K 6.3K 1K

Wokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam c... Higit pa

PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
Rozdział 22
Rozdział 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
Rozdział 26

ROZDZIAŁ 12

3.3K 231 56
Galing kay NieZapomniMnie

LAREINA

Chester mnie oszukał. Czułam alkohol w każdej komórce mojego ciała po jego jakże lekkim drinku, ale musiałam przyjść do pracy. Modliłam się, aby alkohol szybko ze mnie wyparował. Dzisiaj był spory tłum jak na to, że był środek tygodnia. Cóż bogate świnie zawsze znajdą czas na wydupczenie jednej z kelnerek.

Przecierałam ladę za prośbą Elliota, który przez masę klientów do obsłużenia nie miał czasu tego zrobić. Kątem oka widziała, że ktoś usiadł centralnie naprzeciwko mnie, więc uniosłam głowę, aby spytać, co podać. Zamarłam, napotykając ciemne tęczówki doktora, który nonszalancko opierał się o ladę.

Wyprostowałam się, biorąc się w garść i spytałam:

– Co dla pana?

Mężczyzna, jakby nie usłyszał mojego pytania, ostentacyjnie lustrował mój skąpy strój. Nie miałam pewności, czy z powodu przyciemnionego klubowego światła jego oczy stały się niemal czarne, czy może był inny powód.

– Doktorze Squillacte? – Ponownie się do niego zwróciłam, unosząc podejrzliwie prawą brew, a on jak za dotknięciem magicznej różdżki spojrzał mi w oczy. To jak na mnie patrzył... Nie było moralne. Nie w naszym przypadku. Wielu mężczyzn z klubu spoglądało na mnie w ten sposób, ale ich nie znałam. No może poza niektórymi, którzy często tutaj przychodzi. Jednak z facetem siedzącym przede mną była inna sytuacja. Znaliśmy się. Pracowaliśmy razem.

Chciałam sobie wmówić, że pożądanie w jego oczach to tylko moja wyobraźnia, ale im dłużej patrzeliśmy sobie w oczy, docierało do mnie, że to było rzeczywiste.

– Vincenzo – odparł beznamiętnie, na co zmarszczyłam brwi, sięgając po shaker. – Jesteśmy poza szpitalem. Tam jestem doktorem. Tutaj jestem po prostu Vincenzo, droga Lareino.

Znów przeszedł mnie dreszcz na to, w jaki sposób się do mnie zwracał. Skinęłam głową, wsypując lodu do shakera i nim potrząsnęłam, aby go schłodzić. Wylałam zbędną wodę z naczynia, znów spoglądając mu w oczy.

– Co podać, Vincenzo?

– Zaskocz mnie.

Nie byłam barmanką, ale podczas pracy tutaj udało mi się nauczyć parę drinków. W normalnej sytuacji zwróciłabym się do Elliota lub innego barmana w tym klubie, aby przygotował drink, ale teraz postąpiłam inaczej. Sięgnęłam po butelki, które będą mi potrzebne i wzięłam się za przyrządzanie napoju.

Czułam na sobie uważne spojrzenie mężczyzny, od którego zrobiło mi się gorąco, choć z góry powiewała na mnie klima. Śledził każdy mój najmniejszy ruch, przez co czułam się lekko spięta.

Zadowolona ze swojego dzieła, postawiłam przed nim drink, a on upił łyk. Czekałam, aż oceni moje umiejętności i gdy już myślałam, że mu nie smakuje, jego kąciki ust uniosły się ku górze.

– Co to jest? – Zaciekawił się, na co uśmiechnęłam się kokieternie.

– Uznajmy to za tajemnicę.

Bezwstydnie z nim flirtowałam i zwalałam to na alkohol płynący w moich żyłach. Był moim opiekunem, a do tego szefem mojego szefa. Kopię sobie grób.

– A teraz wybacz, ale stoliki same się nie posprzątają – rzuciłam, odchodząc i chwytając tacę. Jego wzrok wypalał dziurę w moich plecach, bądź tyłku. Nie zawracając sobie tym głowy, obeszłam mój rewir.

W tym klubie zawsze czułam się obserwowana. Mężczyźni wyłapywali wzrokiem swoje ofiary. A gdy padło na ciebie, nie mogłaś rzucić kąśliwej uwagi, ani odepchnąć klienta. Jedynie mogłam grzecznie wymigać się z rozmowy lub uprzejmie odmówić, co praktycznie nigdy nie dawało efektów, bo faceci byli nachalni, więc gdy tylko nadawała się okazja, zwiewałam.

Wielokrotnie miałam ochotę kopnąć któregoś w jaja lub dać w psyk, ale zależało mi na tej pracy, więc zaciskałam zęby, gdy któryś z nich dotykał moich nóg lub rąk w sugestywny sposób, a ja mogłam odpowiedzieć uśmiechem i próbować zniknąć jak najszybciej, co w większości przypadków nie było łatwe.

Jak na przykład ten:

Postawiłam kufle piwa czwórce mężczyzn, którzy natarczywie lustrowali moje ciało. Nie kryli się z tym, jak zaglądali mi w biust, bądź rzucali obrzydliwe teksty.

– Czy coś jeszcze podać? – spytałam, nie pozwalając, aby uśmiech spłynął z mojej twarzy.

– Z chęcią bym pani skosztował – rzucił jeden z nich, na co się zaśmiałam.

– Przykro mi panowie, ale niestety mnie nie ma w ofercie – odparłam miło.

– Ah, tam. Dla nas pani mogłaby zrobić wyjątek – powiedział kolejny, sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki, po czym wyciągnął gruby plik pieniędzy, chwycił moją dłoń i wcisnął mi dziesięć banknotów stu dolarowych. Wpatrywałam się w nie, nie ukrywając zdziwienia, co jeden z nich wykorzystał, kładąc dłoń na moim kolanie i sunąc nią w górę pod moją spódniczkę. Chciałam się odsunąć, ale zacisnął boleśnie palce, zatrzymując mnie, a na mojej twarzy wymalował się grymas. – Pięć tysięcy za obsłużenia nas czterech. Myślę, że to dobra zapłata. – Uśmiechnął się do mnie obrzydliwie, na co z trudem powstrzymałam odruch wymiotny.

– Nie jestem zainteresowana. Przykro...

– Możemy podbić do ośmiu – nie odpuszczał, nie pozwalając mi się odsunąć. Złapał mnie za tyłek i gdy już w desperacji chciałam go uderzyć, ktoś gwałtownie mnie odciągnął i przede mną wyrosła potężna sylwetka.

– Nie rozumiesz słowa "nie"? – warknął znajomy głos i dopiero po chwili rozpoznałam, że przede mną stoi Vincenzo. Sapnęłam zaskoczona, przyciskając dłoń do klatki piersiowej.

– Koleś nie wtrącaj się w nie swoje sprawy – syknął jeden z nich, się podnosząc. Doktor spojrzał na mnie złowrogo.

– Uważaj, z kim rozmawiasz – odpowiedział lodowatym głosem. – Mogę sprawić, że już nigdy nie postawisz w tym miejscu nogi, ale to by była najłagodniejsza z kar.

– Ta? A kim ty, kurwa, jesteś? – zadrwił kolejny. Czwórka mężczyzn czekała, aż Vincenzo się odezwie, a ten skanował powoli każdą twarz po kolei.

– Vincenzo Squillacte. Myślę, że to nazwisko nie jest panom obce.

Mężczyźni pobledli w sekundę, a w ich oczach zapanował strach. Zdążyłam się domyślić, że Vince ma wpływowe kontakty, ale wątpiłam, że to sprawiło, że ci faceci się tak przerazili.

Doktor odwrócił się do mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Widziałam, jak mocno zaciska zęby, a jego dłonie ułożyły się w pięści.

– Zabierz swoje rzeczy. Kończysz zmianę – poinformował, na co otworzyłam w zaskoczeniu usta.

– Szef mi nie pozwoli... – zaczęłam, ale od razu przerwał mi stanowczym głosem.

– Moje słowo jest ważniejsze niż jakiekolwiek Alessandro, więc zabieraj swoje rzeczy.

Zatkało mnie, więc po prostu skinęłam głową i biegiem skierowałam się na zaplecze. Zamknęłam za sobą drzwi, o które następnie się oparłam. Dopiero teraz odetchnęłam z ulgą, po czym skrzywiłam się, czując na sobie wciąż obrzydliwe dłonie tego faceta.

Podeszłam do swojej szafki i ją otworzyłam, gdy drzwi stanęły otworem, a w nich pojawił się Vincenzo.

– Ej! Mogłam się akurat przebierać. Nie możesz tak po prostu sobie tutaj tak wchodzić. – Oburzyłam się, a bez słowa do mnie podszedł, wyciągnął moją torbę, po czym chwycił mnie za dłoń i wyprowadził z klubu.

– Wracasz do domu – oznajmił, ciągnąc mnie w przeciwnym kierunku, niż była stacja metra.

Widziałam, że buzowała w nim wściekłość. Nie rozumiałam dlaczego. Owszem byłam wdzięczna, że zareagował, ale nie był to powód, aby kazać mi kończyć pracę.

– Hej! – Zatrzymałam się gwałtownie, wyszarpując się z jego uścisku. Spojrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy. – Dziękuję, że zareagowałeś, ale nie ma potrzeby, abym wracała do domu.

– Jak często? – spytał, ignorując to, co powiedziałam.

– Co? – Byłam zbita z tropu.

– Jak często to się zdarza? – sprostował, a jego wzrok mówił, abym nie unikała odpowiedzi. Westchnęłam, zaplatając ręce pod piesiami i unikając jego wzroku, odpowiedział:

– Codziennie – wyszeptałam, bo szczerze wstydziłam się tego. Wstydziłam się tego, że byłam tak zdesperowana pieniędzy, że pozwalałam im się obmacywać, choć miałam ochotę pod koniec każdej zmiany wymiotować. Brzydziłam się tego, że to znosiłam dla pieniędzy. Byłam zażenowana sobą, że tak nisko upadłam.

Z moich myśli wyrwał mnie huk, na który podskoczyłam. Zaciśnięta dłoń mężczyzny była wbita w samochód, w którym pojawiło się wgniecenia. Jego klatka falowała ze złości. Ignorując instynkt samozachowawczy, podeszłam do niego i oderwałam dłoń od pojazdu. Była cała czerwona, a knykcie zdarte.

– Czemu, do cholery, to zrobiłeś? – spytałam zmartwiona, oglądając jego zranioną dłoń. Uniosłam wzrok, z zamiarem opieprzenia go, ale żadne słowo nie uleciało z moich ust, gdy nasze spojrzenia się spotkały. To jak mi się przyglądał, zaparło mi dech w piersi. Czułam to napięcie, które wypełniało niewielką przestrzeń między nami. Przysunął nieznacznie twarz do mojej, na co znieruchomiałam, oczekując jego kolejnych kroków. Przymknęłam powieki, nie mogąc wytrzymać intensywności jego spojrzenia.

– Zmarzniesz – zauważył, odsuwając się ode mnie. Powędrowałam za nim wzrokiem na mój skąpy ubiór. – Masz. – Zdjął z siebie marynarkę i zarzucił ją na moje ramiona. Skołowana nawet mu nie podziękowałam.

Położył dłoń na moich plecach, delikatnie popychając mnie, aby się ruszyła. Doszliśmy na parking dla personelu, na którym stał już znany mi samochód. Wysiadł z niego kierowca i bacznie obserwował to, jak się do niego zbliżamy.

– Zwieź pannę Hofmann do domu – polecił, zostawiając między nami dystans. Jego ciepło ciała przestało mnie otaczać, na co wzdrygnęłam się z zimna.

– A pan? – spytał zdezorientowany.

– Muszę coś załatwić – oznajmił, a następnie odszedł. Obserwowałam jego oddalającą się sylwetkę do momentu, aż zniknęła za drzwiami. Mężczyzna otworzył mi drzwi, a ja niechętnie wsiadłam. Kierowca nie pytając o adres, odwiózł mnie na kampus, a ja przez całą drogę rozmyślałam o tym, jak na mnie spojrzał. Na samo wspomnienie zrobiło mi się gorąco. Zwiesiłam głowę, aby ukryć wypieki na mojej twarzy.

Cholera.

****

VINCENZO

Wściekłym krokiem ruszyłem w kierunku gabinetu Alessandro. Miałem ogromną ochotę coś rozwalić, a najlepiej jego ryj o ścianę. Przed drzwiami stał ochroniarz, ale ze mnie rozpoznał, nie robił mi problemu z wejściem i bardzo dobrze, bo by został moim workiem treningowym.

Alessandro siedział przy biurku, a naprzeciwko niego jeszcze jakiś facet. Nie specjalnie go kojarzyłem. W pomieszczeniu unosił się zapach cygaro, a na stole stała karafka jakiegoś złocistego napoju i dwie szklanki.

Właściciel podniósł się, rozkładając ręce w powitalnym geście i zaczął mówić:

– Vince, jak dobrze cię... – zanim zdążył dokończyć, moja pięść zderzyła się z jego szczęką. Zatoczył się do tyłu, opadając na fotel, a później z fotelem na ziemię. Nieznajomy już sięgał do paska, ale wycelowałem w niego palcem.

– Lepiej przemyśl, do kogo chcesz strzelić – warknąłem, a on po chwili mnie rozpoznał i się wycofał.

Chwyciłem Alessandro za kołnierzyk koszuli, podnosząc go, po czym przygwoździłem go do ściany.

– Vince...

– Zamknij się, zanim uznam pozbawić cię uzębienia – syknąłem mu prosto w twarz, zaciskając uchwyt na jego już pogniecionej koszuli. – Okłamałeś mnie, Alessandro.

– Ja...ja nie... Nigdy w życiu! – krzyknął z paniką. Do środka wpadło trzech ochroniarzy. Spojrzałem wymownie na mężczyznę, a ten kazał im wypierdalać.

– Znów kłamiesz mi prosto w oczy. Twierdziłeś, że dobrze traktujesz swoje pracownice.

– Oczywiście, że tak! Mają najlepszą ochronę! – Jego głos zamienił się w pisk. Poprawiłem mu z drugiej strony za to, że wciąż brnął w swoje obrzydliwe kłamstwa.

– Tak? To czemu, gdy dziś jedna z kelnerek była molestowana przez czterech facetów, żaden z ochroniarzy nie zareagował? Hm?

Strach w jego oczach się powiększył. Dukał coś niezrozumiałego, jakby szukał dobrej wymówki, aby mógł ujść z życiem. Uderzyłem nim o ścianę, robiąc krok w tył i go puszczając.

– Dobrze wiesz, że jestem niekonfliktowym człowiekiem, ale z chęcią utnę ci jaja za lekceważenie mnie.

– To się nie powtórzy. Dopilnuję tego. Nie pozwolę już tym facetom wejść do klubu, tylko powiedz mi, którzy...

– To twój klub i nie wiesz, co się w nim dzieje? Może mam sprawić, żeby to miejsce stało się bankructwem, skoro sobie nie radzisz? – zakpiłem, opierając się o biurko i taksując go ostrym spojrzeniem. – Czy mam ci przypomnieć, kto ma w garści pięć nowojorskich rodzin, w tym twoją?

– Nie, przysięgam, to się nie powtórzy.

Prawy kącik ust uniosłem kpiąco, kręcąc głową.

– Abyś mnie znów nie okłamał. – Odbiłem się od drewna, robiąc krok w jego stronę. – Mnie się nie lekceważy Alessandro.

Odwróciłem się i opuściłem gabinet. Ochroniarze, którzy stali za drzwiami, przyglądali mi się ostrożnie, jakby bali się, że będą następni. Wyszedłem z budynku, sięgając po telefon. Wybrałem numer do mojego szefa ochrony i czekałem, aż odbierze.

– Tak, szefie? – powiedział zaspanym głosem, co oznaczało, że go obudziłem. Starałem się nie zawracać głowy moim ludziom w godzinach ich odpoczynku, ale zawsze musieli być gotowi tak jak w tym przypadku.

– Lucchese wbił sobie pierwszy gwóźdź do trumny. Przygotuj mi trójkę ludzi, którzy będą śledzić działania każdego klub u tej rodziny.

– Oczywiście, od kiedy mają zacząć? – spytał i słyszałem, jak krząta się po mieszkaniu. W słuchawce usłyszałem głos jego córki. Szepnął coś do niej, ale nie zrozumiałem co. Wielu moich ludzi pracowało dla mnie, bo mieli kogoś za kogo byli gotowi umrzeć. Dla niego była jego córka. Zgłosił się do mnie, gdy matka dziewczynki dała nogę, a on był w tym czasie bezrobotny. On oddał mi swoje życie, a ja obiecałem, że życie dziewczynki jest chronione i wszystko jej zapewnię.

– Od teraz.

Rozłączyłem się i ruszyłem na parking, na który wcześniej zaprowadziłem Lareinę. Wróciły do mnie obrazy tego, jak tamci faceci na nią patrzyli. Byłem wściekły. Buzowała we mnie furia, gdy zobaczyłem, jak ją dotykają, a on próbowała ukryć za maską uśmiechu odrazę do nich. Musiałem interweniować, bo cokolwiek nie powiedziała, oni nie odpuszczali. Nie mogłem znieść myśli, że każdego wieczoru musiała to przeżywać.

Nie mogłem pozwolić jej tak dłużej pracować. Moje sumienie mi na to nie pozwalało. Musiałem coś wymyślić, aby zrezygnowała. Mogłem znaleźć jej lepszą pracę i też dobrze płatną lub cokolwiek innego, byleby tam nie wróciła.

Federico zajechał po mnie, po czym wróciliśmy do mojego apartamentu. Miałem ogromną ochotę do niej pojechać i upewnić się, że nic jej nie jest, ale nie mogłem. Musiałem w sobie zdusić tę potrzebę. Powinienem trzymać się od niej na dystans, ale mój kutas miał zdecydowanie o tym inne zdanie.

Przez tę dziewczynę będę miał kłopoty.

"You got a fetish for my love. I push you out and you come right back. Don't see a point in blaming you. If I were you, I'd do me too."

#LMIwattpad

#DottoreItalianobp

Ig: NieZapomniMnie_

Twitter: NieZapomniMnie


Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

94.7K 2K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
97.9K 3.5K 38
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Życie Blake Nelson jest na to najlepszym dowodem. Kobieta konsekwentnie ignoruje wszystkie znaki od losu, bo choci...
15.4K 548 38
Tłumienie uczuć jest jak odbezpieczenie granatu i życie nadzieją, że nie wybuchnie. Rodzice Aurory Preston postanawiają udać się w podróż po Europie...
67.3K 7.3K 25
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...