Our Little Dream || SKOŃCZONA

By Xvic_X

318K 8.3K 7.7K

Mówi się, że konflikty między ludźmi są spowodowane zbyt wielką różnicą między sobą. Ale to nie prawda. Konfl... More

Prolog
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Epilog.

Rozdział 33.

2.4K 96 46
By Xvic_X

- Jak to kurwa nie ma broni? - wkurzyłam się, rozmawiając z pracownikiem Hadesa.

Leo, z którym teraz rozmawiałam zajmował się bronią. Liczył ją każdego dnia czy wszystko się zgadza i załatwiał sprawy z sprzedażą i kupnem pistoletów.

- W nocy musiał się ktoś zakraść i włamać przez tą dziurę. - wskazał na oderwaną blachę od stelarzu i zakrytą beczkami, przez co dało się dostać do środka. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy.

- Co najmniej trzy osoby mają dzisiaj zostać w fabryce by pilnować broni i wszystkiego. Zgłoś innym aby przeliczyli czy towaru jest tyle ile ma być. Każ również komuś by naprawił tą blachę i obszedł całą fabrykę i upewnił się, że nigdzie nie ma jakiś innych dziur. Jak ktoś się nie zgodzi masz powiedzie, że to jest mój rozkaz. - kazałam skupiona, a następnie odeszłam. W tej przeklętej fabryce jestem już od szóstej i cały czas każdy coś ode mnie potrzebuje, a problemów nie brak, dlatego gdy zobaczyłam Hadesa, idącego w moim kierunku wywróciłam oczami.

- Słyszałem, że wczoraj zrzuciłaś Paula z balkonu. - przypomniał, a ja się uśmiechnęłam, przypominając sobie tamten moment

- Plotki latają tu szybko, ale tak. Zasłużył.

- Nie powątpiewam, ale lepiej uważaj. Nie bez powodu chciałem by był moją prawą ręką.

- Moja siostra waży więcej niż on i jest groźniejsza od niego. Nie boję się.

- Pycha cię może zjeść, Karmo. - stwierdził, wzdychając - Ale co do twojej pracy, to Elen nie może ci znaleźć nowego zlecenia. Masz za duże wymagania.

- Moje jedyne wymagania to, to że nie chce zabijać niewinnych ludzi. Jeśli to jest za ciężkie dla Elena, to może wymień małpy w tym twoim zoo.

- Może ciebie powinienem wymienić.

- Tyram jak wół w tej fabryce i to wy nie jesteście w stanie znaleźć mi celu. Tak tylko przypominam.

- Możesz już wracać do domu. Porozmawiamy kiedyś indziej - oznajmił, wymijając mnie.

Kutas.

Kiedy wyszłam z budynku na dworze było już ciemno i padał śnieg. Wsiadłam do auta i waliłam tyłem głowy o podgłówek. Byłam zmęczona psychicznie i fizycznie, dlatego odpaliłam silnik i ruszyłam w drogę. Do domu dotarłam po kilkunastu minutach, a gdy przekroczyłam próg mieszkania myślałam, że rzucę się na podłogę i usnę.

- Wróciłam! - wrzasnęłam, zdejmując buty, a następnie ruszyłam na kanapę w salonie.

- Widzę, że jesteś zmęczona, co się działo? - zagadnął, siadając na sofie. Uniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka, jedzącego lody w pudełku.

- Problem z klientami, przenosiliśmy ładownie, ktoś ukradł bronie, a na końcu wkurwił mnie Hades. Gorzej być nie może.

- Mam propozycje, pójdź się wykąpać, przebiesz się w piżamę i obejrzymy film jaki tylko chcesz.

- Alladyn - powiedziałam, podnosząc się szybko

- Niech będzie. - powiedział, stając na równe nogi - Przygotuje przekąski.

Po tych słowach wręcz poczułam jak do moich nóg napływa energia. Wstałam, lekko się zachwiałam, bo za szybko to zrobiłam i ruszyłam do toalety. Wzięłam ciepłą kąpiel i od razu poczułam się jak nowa. Ubrałam najwygodniejszą piżamę jaką tylko znalazłam w mojej szafce i weszłam do mojego pokoju, gdzie Tony siedział na moim łóżku i wybierał bajkę na telewizorze. Szybko skoczyłam na materac i usiadłam koło chłopaka.

- Mamy popcorn, Pepsi, ciastka jeszcze z mikołajek, no i frytki.

- I Alladyna - dopowiedziałam, gdy włączył bajkę. Leżeliśmy koło siebie, oglądając i od czasu do czasu, komentując to co się dzieje na telewizorze. Czasami Tony spoglądał na mnie, ale byłam zbyt pochłonięta filmem, choć oglądałam go chyba już ze sto razy, ale jakoś czuję się tak samo za każdym razem kiedy ją oglądam. Czuję się dobrze i beztrosko. Patrzyłam na postacie narysowane na ekranie i zobaczyłam jak bardzo byli podobni do mnie i Tony'ego. Albo może po prostu wyobraźnia mnie ponosi?

- Jestem chyba jakaś dziwna, że oglądam bajki w wieku osiemnastu lat. - wyznałam, wpatrując się w telewizor jak dziecko.

- W takim razie bądźmy dziwni razem.

Nagle chłopak założył za moją głowę ramie, na którym się położyłam, aż nadeszła scena, w której po locie na dywanie, Alladyn i Jasmine rozmawiają na balkonie i niespodziewanie dywan podnosi chłopaka, a on całuje dziewczyne. Uśmiechnęłam się i wtedy kątem oka zobaczyłam jak Tony się zbliża by mnie... chyba pocałować. Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam się z nim podroczyć. Chwyciłam szybko za poduszkę i zasłoniłam nią moją twarz, a następnie zerknęłam na chłopaka zza nią.

- Co robisz?- zagaiłam unosząc brew, a chłopak cały się zestresował

- Em, ja... Ty miałaś pająka na twarzy i chciałem ci go zrzucić. - wymyślił zakłopotany.

- Ustami?

- Ja... - nie mógł wydusić z siebie choćby słowa, a ja zrobiłam coś wbrew swoim, jak i jego, oczekiwaniom.

Wbiłam się w jego usta, puszczając poduszkę. Wiele do niego czułam, nie mogłam tego wyrzucić z głowy i kochałam go mocno w każdym tego słowa znaczeniu.

- Mogę? - zagadnął, gdy oderwaliśmy się od siebie, wpatrując się raz w moje oczy, a raz w moje udo. Kiwnęłam głową, a wtedy jego ręka spoczęła na moim udzie, jeżdżąc coraz wyżej.

Cały czas się całowaliśmy, gdy ścisnął moje biodro, przerzucając mnie na niego. Nie odrywaliśmy się od siebie, a między pocałunkami uśmiechaliśmy się, aż Tony lekko się podniósł, a nasze usta się odłączyły od siebie i zdjęłam jego koszulkę, którą rzuciłam w kąt łóżka, aby następnie wbić paznokcie w jego umięśnione plecy. Miałam ochotę piszczeć ze szczęścia, bo tak strasznie go pragnęłam.

Nieoczekiwanie usłyszałam dzwonek od telefonu, a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu oraz nagły i taki gwałtowny niepokój. Od razu odsunęłam o jakiś centymetr swe wargi, a on przymknął oczy i oparł swoje czoło o moje. Wzięłam głęboki wdech, a brunet zszedł ze mnie, gdy ja podeszłam do stolika, na którym leżał mój smartfon. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu numer mojej siostry, serce mi się zatrzymało, a po mych plecach przeszedł zimny dreszcz. Nie wiem co tak mnie zaniepokoiło, ale przeczucie mi mówiło, że ten telefon oznacza coś złego.

Odebrałam i wtedy usłyszałam w tle jakieś krzyki, gdy w końcu odezwała się ona.

- Olivia, rodzice się kłócą. - oznajmiła trzęsącym się głosem.

- Erica, idź na plac zabaw. Zaraz tam przyjadę. - kazałam, a ona coś mruknęła, a następnie się rozłączyła. W podskokach ruszyłam do szafy, z której wyciągnęłam jakiś sweter, a Tony podniósł się i gdy chciałam już wyjść z pokoju on zastawił mi drogę.

- Gdzie idziesz? - zapytał, a ja uświadomiłam sobie, iż w pośpiechu nic mu nie powiedziałam.

- Muszę jechać na plac zabaw. Erica mnie potrzebuję.

- W takim razie zawiozę cię, bo w tym stanie skończysz w jakimś rowie. - stwierdził, przepuszczając mnie, a ja ostatni raz się do niego uśmiechnęłam i pobiegłam do przedpokoju. Chłopak zabrał po drodze bluzę z krzesła i oboje założyliśmy buty. Zbiegliśmy po schodach na dół i wyszliśmy z kamienicy, kierując się do jego samochodu. Minuty się dłużyły w nieskończoność, a gdy podjechaliśmy na parking, wyskoczyłam z powoli, jadącego samochodu i pobiegłam na plac, podczas gdy Harris szukał miejsca. Biegłam przez park, aż zobaczyłam na ławce siedzącą dziewczynę.

Powoli zbliżyłam się i usiadłam koło niej, a ona nie odrywała wzroku od piaskownicy przed nami.

- O co się pokłócili? - zaczęłam, obejmując ją, a ona lekko się wzdrygnęła.

- Nie wiem, chyba o mnie. Nie mogą się zdecydować z kim powinnam mieszkać
- odburknęła przygnębiona.

- Było poważnie?

- Mama rzucała w tate talerzami, więc wiesz...

- Czyli tak. - jeszcze mocniej ją uścisnęłam, a brunetka położyła głowę na mojej piersi. - Zabiorę cię do siebie, zostaniesz tam tak długo ile będziesz chciała.

- Dziękuję - szepnęła, wtulając się jeszcze bardziej, a przed nami stanął Tony.

- Jest zimno, lepiej się zbierajmy. - powiedział, a my wstałyśmy. Trzymałam ją za rękę, kierując się do auta i przypominając sobie moje słowa gdy prosiłam ją, że gdy się wyprowadzę by dzwoniła do mnie, gdy rodzice się pokłócą.

*****

Weszliśmy do mieszkania, oświecając światło i kierując się do środka. Zdjęliśmy buty i skierowaliśmy się do swoich pokoi. Pierwsza do pomieszczenia weszła Erica, a ja na chwilę przystanęłam, trzymając się za drzwi, a później spojrzałam w bok w kierunku sypialni mojego współlokatora. Stał oparty ramieniem o framugę i uśmiechał chytrze.

- Dobrnoc, moja słodka Jasmine - skierował się do mnie, odbijając od framugi i prostując się.

- Dobranoc, mój kochany Alladynie. - wyszczerzyłam do niego zęby, po czym weszłam do pokoju, zamykając drzwi za sobą, a po chwili usłyszałam jak on również zamyka drzwi.

- Nie mam nawet sił by się wykąpać. - wyjęczała, leżąc na łóżku, a ja podeszłam do niej bliżej.

- Przyniosę ci moją piżamę i położymy się spać, też jestem zmęczona. - wyznałam owierając szafkę koło mojego łóżka, aż nagle znowu się odezwała

- A co to? - sięgnęła po koszulke w rogu i uniosła ją, podnosząc się do pozycji siedzącej. Gdy zobaczyłam, że to koszulka Tony'ego, którą sama mu zdjęłam, rozszerzyłam oczy. - pierwszy raz ją u ciebie widzę.

- Kupiłam ją nie dawno. - skłamałam.

- Męską? - uniosła jedną brew.

- Spodobał mi się wzór, a nie było damskiej. - zaczęłam denerwować się coraz bardziej, co wyraźnie zbaczyła, gdy spojrzała na mnie znacząco.

- W takim razie chętnie cię w niej zobaczę na śniadaniu. Ubierzesz ją.

- Nie ma takiej potrzeby. - przeciągnęłam, drapiąc się po tyle głowy.

- Oczywiście, że jest, bo tylko wtedy ci uwierzę, że jest twoja, pani Harris. Oj przepraszam wymsknęło mi się. - zasłoniła usta jedną dłonią, uśmiechając się złośliwie. - Pani Bell. - poprawiła po chwili, a ja poczułam jak moje policzki nabierały lekko czerwonawą barwę. Nie wiem czy ze wstydu czy może ze wściekłości.

Odwróciłam wzrok, wygrzebując jakąkolwiek piżamę i rzuciłam ją w kierunku siostry, a ona ruszyła do toalety.

Wjebać się bardziej nie dało.

Gdy wróciła miała na sobie bluzę co mnie zdziwiło bo w domu było wystarczająco ciepło, ale olałam to i obie położyłyśmy się spać.

*****

Rano, tak jak kazała mi Erica założyłam koszulkę Tony'ego, choć bardzo się do tego zmusiłam Wyszłam z pokoju i wstąpiłam do kuchni, gdzie przy stole siedziała już Erica i Tony, który na mój widok zakrztusił się sokiem. Dziewczyna bacznie się nam przyglądała, gdy ja zasiadłam przy stole. Wpatrywał się we mnie cały czas, podczas gdy nakładałam sobie jedzenie.

- Podoba ci się Livii koszulka? - zapytała go podejrzliwie Erica, wzmacniając moje imie.

- Bardzo. - przyznał z rozbawionym uśmiechem. - Wygląda w niej lepiej niż w jakiejkolwiek innej.

- Smacznego. - odchrząknęłam, uciekając wzrokiem, a następnie jadłam swoją jajecznicę.

- Tak swoją drogą, Scott zaproponował nam wyjazd za dwa dni do lasu na camping. Co wy na to? - zmienił temat brunet, a ja przęłknęłam jedzenie, by odpowiedzieć:

- Jak dla mnie spoko. - stwierdziłam.

- Dla mnie też. - odezwała się moja siostra.

- Napiszę mu, że piszecie się na to. - wyciągnął telefon i zaczął wystukiwać wiadomość. Erica natomiast wstała od stołu i powiedziała, że idzie obejrzeć film. Zostałam ja i on sam na sam, ale po dłuższej chwili ciszy wstał i nachylił się do mojego ucha, przechodząc koło mnie z pustym talerzem.

- Jak dla mnie, moje koszulki możesz nosić częściej - wyszeptał.

- A może ty ubierzesz moje sukienki, hm?

Ni stąd, ni zowąd pocałował mnie w skroń i ruszył do zlewu gdzie zaczął po sobie zmywać. Dobrze, że siedziałam, bo gdyby nie to pewnie bym zemdlała. Już wiedziałam, że na pewno chce mu powiedzieć o swoich uczuciach jutro.

*****

Erica postanowiła zostać u mnie na jeszcze jedną noc, a ja nie zamierzałam jej odmawiać. W trójkę obejrzeliśmy film i zebraliśmy się do swoich pokoi. Cały czas w mojej duszy panował dziwny niepokój, a wszystko wzbudzało we mnie podejrzliwość. W szczególności to, że Erica cały czas miała na sobie bluzę z długim rękawem, dlatego postanowiłam podkręcić tmperaturę w mieszkaniu, czekając aż gorąc da o sobie znaki.

- Nie jest ci za gorąco? - podpytałam, patrząc jak układała ciuchy, a brunetka odchrząknęła.

- Nie, jest dobrze. - stwierdziła, dysząc z gorąca. W pewnym momencie sięgnęła po swoją ładowarkę, a jej rękaw się podwinął i od razu się wyprostowałam zszokowana.

Jej nadgarstki miały na sobie blizny i nowsze cięcia. Były nierówne, jedne dłuższe, a drugie krótsze, równe i krzywe, grube oraz cienkie. Gdy ona również to zauważyła szybko je zasłoniła i spojrzała na mnie przestraszona. Dopiero teraz sobie zdałam sprawę z tego, że moja siostra przeżywa w swojej głowie prawdziwą wojnę, a ja nie mogę jej pomóc, mogę tylko przy niej być.

- Erica? - mruknęłam cicho, jakby pytająco, a gdy trochę ułożyłam sobie to w głowie, znowu powiedziałam: - Erica...

Szybko ją objęłam tak mocno, a jednocześnie tak delikatnie, bo bałam się, że jeszcze bardziej ją skrzywdze. Przez tą całą sytuację z fabryką i Hadesem nie miałam czasu na moją małą siostrzyczkę.

- Przepraszam, wiem że masz dużo zmartwień, nie chce ci ich dokładać. - mówiła przez łzy, gdy ja gładziłam ją po włosach.

- Spokojnie, jestem przy tobie, jesteś silna, Eri. - tak dawno jej tak nie nazywałam, że mi samej pociekła łza. Nawet nie zauważyłam kiedy się od siebie oddaliłyśmy.

Stałyśmy w ciszy i tuliłam ją do siebie. Mimo że była to cisza to i tak głośna, bo słyszałam jej łzy cieknące cały czas. W końcu dziewczyna się odsunęła i usiadła na moim łóżku. Zapewniłam ją, że może mi powiedzieć wszystko, ale tylko wtedy gdy będzie gotowa. A następnie położyłyśmy się spać, rozmawiając o tym wszystkim. Wysłuchałam jak ciężko jest jej od paru tygodni w szkole i jak bardzo tęskni za mną i tatą, którego prakycznie cały czas nie ma w domu. W końcu obie zasnęłyśmy w spokoju.

Spokoju, a który trwać nie miał długo. Obudziłam się i poczułam dziwne pieczenie w płucach i smród czegoś dziwnego... Jakby spalenizny. Wtedy otworzyłam oczy gdy usłyszałam jak ktoś zaczął się drzeć. W pokoju rozlegał się ciemny dym, a wszystko oświetlało płominie. Wszystko płonęło. Oddech zaczął mi drżeć gdy budziłam moją siostrę, która gdy zobaczyła ogień, wrzasnęła z przerażenia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Początkowo chciałam wydostać się stąd przez okno, ale zagradzało je ogromne płomienie. Ogień powoli zaczął się do nas zbliżać dlatego chwyciłam Erice za dłoń i pociagnęłam za sobą, wstając z łóżka.

Podbiegłam do drzwi, które chciałam otworzyć, ale klamka paliła mnie w ręke

- Erica podaj szybko jakąś koszulkę! Cokolwiek! - wydarłam się, a ona jak w amoku zaczęła szukać jakieś ubrania, aż podała mi kocyk i w końcu otworzyłam drzwi. Widząc więcej ognia, przez który nie da się przejść, słysząc krzyki i czując zapach spalenizny, zaczęłam się zastanawiać tylko nad jednym. Czy to koniec?

Potrząsnęłam głową, gdy dziewczyna w przerażeniu objęła moje ramię, a ja nie zastanawiając się wiele przyłożyłam do jej ust kocyk i szybko zaczęłam szukać drogi ucieczki. W końcu się okazało, że między ogniem, który zagradzał drzwi i ścianą była bardzo wąska ścieżka. Była to jedyna opcja.

- Erica, masz się trzymać ściany i przejść koło ognia! - rozkazałam, prowadząc ją w tamtym kierunku.

- Boję się!

- Wiem, ale to nasza jedyna opcja ucieczki! Jestem przy tobie pamiętaj, mi nic nie będzie! - zapewniłam, a ona przytaknęła i ruszyła. Wręcz przyczepiła się do ściany, trzymając przy buzi kocyk. Gdy wydostała się, ja też ruszyłam. Czułam ogromny gorąc i zaczęło mi się robić słabo. - Erica, na czworaka! - wrzasnęłam, opadając na ziemie, gdy wydostałam się ze śceżki, co też zrobiła. Wlekłyśmy się po ziemi, ale po środku straciłam siły. Czułam jak powieki mi opadają i jak się duszę. Erica próbowała mnie podnieść, wołając o pomoc, kaszląc co chwilę.

- Uwaga! - krzyknął męski głos i popchnął mnie i Erice przez co upadłyśmy na ziemie. Wylądowałyśmy w przedpokoju, a ja rozszerzyłam oczy, gdy zobaczyłam jak przejście zagrodziły zgliszcza kamienicy. Tony uratował nas, a ja nie wiedziałam czy z nim wszystko w porządku.

- Tony! - zawołała Erica, trzymając mnie mocno. Też chciałam krzyknąć, ale płuca mnie bolały.

Błagam tylko nie to... Błagam, niech on to przeżyje.

Ostatni raz sięgnęłam ręką w tamtym kierunku, a moja siostra mnie pociągnęła.

- Livia, proszę cię, z nim będzie wszystko porządku. - ostatkiem sił ciągnęła mnie, a ja próbowałam się poruszyć. Dusiłam się tym powietrzem, a Erica mnie uniosła. - Błagam cię, znajdź trochę siły! Ten jeden raz. Szybko, zaraz cała kamienica się zawali!

Musiałam być dla niej teraz silna. Podniosłam się i złapałam ją siłą za ramie, po czym ruszyłam z nią najszybciej jak to było możliwe. Znalazłyśmy się na klatce schodowej, lecz zejście na dół było zagrodzone płonącymi zgliszami.

- Tędy! - wykrztusiłam i biegłam po schodach na górę. Wzięłam drewnianą belkę i nią wybiłam okno w jakimś mieszkaniu. - Musisz wyskoczyć!

- A co z tobą, zaraz się udusisz!

- Teraz ważniejsza jesteś ty! Erica, skacz! - wydarłam się, gdy usłyszałam jak coś spada.

Nareszcie się mnie posłuchała i wyskoczyła. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam leżącą na ziemi nastolatkę, która czołgała się. Zakręciło mi się znowu w głowie i wtedy zemdlałam zanim wyskoczyłam.

*****

Poczułam jak ktoś mnie wynosi. Poczułam zimny powiew wiatru i krzyk mojej siostry.

- To moja siostra! Dajcie mi do niej podejść! - Otworzyłam oczy i kaszlałam tak mocno, że myślałam, że wypluje pluca. Wyniósł mnie strażak trzymając na rękach, aż w końcu położył mnie na ziemi. W końcu moja siostra ugryzła jakiegoś mężczyznę w rękę i podbiegła do mnie.

- Tak się o ciebie bałam, gdy nie wyskoczyłaś! - jęknęła, przytulając mnie bardzo mocno. Lekko się uniosłam, opierając dłońmi do tyłu.

- A Tony? - spytałam, kaszląc, a brunetka spojrzała na mężczyzne, który mnie wyniósł

- Nie znaleźliśmy na ten moment żadnego chłopaka. - odpowiedział, gdy podbiegali do mnie ratownicy i posadzili mnie w karetce, przykrywając mnie kocem termicznym.

Te słowa latały w mojej głowie bardzo długo. Tak długo, że w między czasie na miejsce przyjechali rodzice, którzy ściskali nas przerażeni. Cały czas obserwowałam jak strażacy wyprowadzają martwych już ludzi, a ja traciłam nadzieję, że Harris żyje. W bezradności zaczęłam podsłuchiwać rozmów strażaków:

- Ta dziewczyna dzięki temu, że zasłoniła swojej siostrze usta prawdopodobnie uratowała jej życie.

- Obie miały i tak mnóstwo szczęścia.

Kolejnej rozmowie też.

- Znaleźliśmy śladowe ilości benzyny, czyli podpalenie.

- Ktoś na oślep strzelał z broni do ludzi. W niektórych mieszkaniach było mnóstwo pocisków.

- Tym bardziej musiał być to zamach.

I jeszcze jednej.

- Ogień udało się opanować, ale jedna połowa kamienicy jest w zgliszach, a druga nadaje się tylko do zburzenia. Znalezienie kogokolwiek w tych ruinach zajmie za dużo. Musisz wezwać dodatkowe oddziały, jeśli chcemy by ci ludzie mieli jakieś szanse.

- Tak jest.

Przymknęłam oczy na chwilę, modląc się aby przeżył i by nic mu nie było. Nagle ręka Ericii, która cały czas jeździła po moich plecach się zatrzymała. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakąś sylwetkę, wyłaniająca się zza rogu, a gdy podeszła do lampy ujrzałam jego. Nie zwlekając podbiegłam do chłopaka i go przytuliłam mocno. Chyba pierwszy raz aż tak mocno go przytuliłam.

Tony żył.

- Strasznie się o ciebie bałam - z moich oczu poleciała jedna samotna łza, a do nas podbiegli ratownicy i Erica.

- Już jest dobrze - wychrypiał, a ja odsunęłam się od chłopaka, moja mama go przytuliła roztrzęsiona w podzięce za uratowanie nam życia. Po chwili chłopak niespodziewanie zemdlał, a ratownicy zabrali go do karetki.

Continue Reading

You'll Also Like

907 98 4
Czy szeptane od dziecka kłamstwa można wybaczyć? Siedemnastoletnia Candelia Dacey wraca do normalnego życia po pół roku spędzeniu w psychiatryku. Nie...
40.3K 1.9K 14
Marianne po wielu latach udawania, wkońcu postanawia przekonać się na własnej skórze, co oznacza prawdziwe życie. Wylatując na studia kilka tysięcy k...
104K 3K 15
Spin-off trylogii Bogowie! W tym układzie to on miał przegrać, nie ja. Historia dzieci Charlotte i Rebekki z trylogii Bogowie. Znali się od kołyski...
7.5K 234 11
Szybka i niebezpieczna jazda kręciła młodą Aurore. Lubiła siadać za kierownicę. Dziewczyna postanawia wziąść udział w nielegalnych wyścigach samocho...