Rozdział 5.

10.1K 264 180
                                    

- Max, to ty! - rzuciłam się w ramiona chłopaka, który prawie się wywrócił .

- Spokojnie, nie sam - wyrwał się z uścisku i przesunął. Za nim stała Emily.

- Emily! - Przytuliłam ją mocno, a dziewczyna prawie się udusiła.

Emily Dixon i Max Anders To moi najlepsi przyjaciele z mojego starego miasta. Max miał talent do rysowania i marzył by zostać tatuatorem. Był szatynem o jasnych oczach i wieloma tatuażami. Emily była natomiast spokojną duszą chcącą dla wszystkich dobrze. Miała długie brązowe włosy i miodowe oczy. Była słodka i zawsze uśmiechnięta

- Udusisz mnie, Olivia - zaśmała się, a ja ją wypuściłam.

- Co wy tu idioci robicie?

- Za zaledwie trzy dni masz urodziny. Serio myślałaś że możemy przegapić twoją osiemnastkę?

-Wariaci

- Słuchaj, my ci wszystko zorganizujemy, bo znając ciebie nawet się nie zastanowiłaś kogo zaprosić - stwierdził Max, a kąciki jego ust zaczęły się podnosić w uśmiech

- Tylko błagam, nie zapraszaj pół miasta

- Kocham cię, ale zamknij się. To twoja osiemnastka, musi być mocno - odezwała się brunetka i poklepała mnie po głowie. Zawsze to robiła gdy się ze mną nie zgadzała.

- Sąsiedzi już wystarczająco mocno mnie nienawidzą

- Chyba lubisz kiedy ludzie cię nienawidzą, czyż nie? - zauważył chłopak, unosząc jedną brew

- Nawet bardzo, ale zaczyna to przytłaczać, tym bardziej jak wrogowie nie wkładają w to ani grama serca - przewróciłam oczami, i zaprosiłam do środka moich przyjaciół, którzy się lekko rozejrzeli po pomieszczeniu

Gadaliśmy przez najbliższe kilka godzin, aż za oknem nie zaczęło zachodzić słońce. Ani Maxowi ani Emily nie powiedziałam o tym co odkryłam na zdjęciach, choć byli bardzo dociekliwi. Moi przyjaciele postanowili się zatrzymać w motelu na czas odwiedzin w Burlington. Mają tu zostać na parę dni, bo później muszą wrócić do mojego starego miasta, i do szkoły oczywiście.

Gdy Emily i Max wrócili do motelu, zeszłam na dół, gdzie mama paliła papierosa, a Erica grała na gitarze, usiadłam koło siostry i wsłuchiwałam się w dźwięk pociąganych strun. O Erice można wiele powiedzieć złego, że jest wredna, denerwująca, dużo gada, ale miała piękny głos i talent do gry na różnych instrumentach.

Do pokoju wszedł ojciec, który bacznie obserwował dym unoszący się do góry. Nie wyglądał na zadowolonego tym co widział.

- Kompletnie o siebie nie dbasz, kobieto - pokręcił głową i usiadł koło niej. Erica szybko odłożyła gitarę obok siebie i spojrzała na mnie lecz ja patrzyłam na twarze rodziców.

- Mam cię dość - Natychmiastowo się podniosła z krzesła i trzasnęła dłońmi o stół, o który się oparła rękoma - Jesteś pieprzonym egoistą, który myśli tylko o tym by mieć co jeść i gdzie spać. A co z dziećmi? Nawet o nich nie myślisz!

- Jak ty mnie nazwałaś?! Ja przynajmniej nie wymyślam sobie jakichś chorób

- Olivia, wychodzimy? - szturchnęła nie lekko i cicho zapytała moja siostra. Jeszcze raz i ostatni spojrzałam na minę naszej rodzicielki i zobaczyłam ten wyraz twarzy.

- Tak - wstałyśmy i szybko założyłyśmy buty, gdy rodzice cały czas się kłócili

Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę najbliższego parku, w którym znajduje się plac zabaw. Erica jak zawsze była zestresowana, gdy rodzice się kłócili, i kompletnie to rozumiałam

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz