Dottore Italiano | La Mafia I...

By NieZapomniMnie

101K 6.3K 1K

Wokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam c... More

PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
Rozdział 10
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
Rozdział 22
Rozdział 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
Rozdział 26

Rozdział 9

3.2K 238 57
By NieZapomniMnie

LAREINA

Tak, jak ustaliliśmy, całą piątką jechaliśmy na praktyki. Wysiedliśmy z metra, a ja sprawdziłam setny raz czy to na pewno tutaj. Louisa tryskała entuzjazmem w przeciwieństwie do mnie. Wszyscy poza mną podchodzili do tego na luzie. Ja się stresowałam i sama do końca nie wiedziałam czym.

Ruszyłyśmy w kierunku szpitala, w którym miałyśmy spędzić najbliższe tygodnie.

– Uśmiechnij się. Życie jest piękne. – Szturchnęła mnie, na co spojrzałam na nią spod byka. – Może spotkamy jakiegoś hot doktorka? – Poruszyła znacząco brwiami, co skwitowałam prychnięciem.

– A tobie tylko romanse w głowie. – Westchnęłam, kręcąc bezradnie głową.

– Jedyne co mam w głowie, to wyobrażenie seksu w gabinecie lekarskim. Pomyśl, jaki przyjemny musi być ten dreszczyk emocji, spowodowany obawą, że zostanie się nakrytym – powiedziała rozmarzona. Tak i możliwość spierdolenia sobie życia, gdy zostanie się nakrytym, pomyślałam, pozostawiając ten komentarz dla siebie. Gdyby Walker wdała się w romans ze swoim opiekunem, wcale by się nie zdziwiła.

Jeden ze studentów pchnął szklane drzwi, a następnie je przytrzymał, aby cała nasza grupa weszła. Podeszliśmy do recepcji i spytaliśmy się, gdzie mamy się udać. Kobieta poprosiła, abyśmy zaczekali, bo ktoś miał po nas przyjść, więc posłusznie przysiedliśmy na plastikowych krzesełkach.

Stukałam nerwowo paznokciami w udo. Louisa się rozglądała z zaciekawieniem, ja natomiast zwiesiłam głowę. Spojrzałam w kierunku mojej torby, z której wystawał mój pamiętnik. Od kilkunastu dni powstrzymywałam się od sięgnięcia po niego i napisania kolejnego listu. Zwłaszcza po tym, jak tamten facet pojawił się w klubie z moją plakietką.

– Dzień dobry, drogie panie i panowie. – Doszedł do mnie niski tembr, przez który dostałam gęsiej skórki. Uniosłam wzrok i napotkałam parę ciemnych tęczówek, które spoczęły na mnie. Zlustrował mnie szybko wzrokiem, a następnie odchrząknął. – Nazywam się Vincenzo Squillacte i zostałem wytypowany, aby was oprowadzić i przedstawić waszych opiekunów. Jedno z was będzie pod moją opieką, ale o tym później – mówił, przeskakując po nas wzrokiem. – Widzę, że wszyscy są, więc zapraszam za mną.

Podniosłam torbę i ruszyłam jako ostatnia. Wolałam trzymać się w tyle i jak to było w zwyczaju, Louisa mi towarzyszyła. Doktor Squillacte żywo opowiadał o tym, jak działa szpital i czego będą od nas oczekiwać, ale nie wczuwałam się w to. Moje myśli nieubłaganie mknęły ku tajemniczemu organizatorowi, za co miałam ochotę dać sobie w twarz.

Niespodziewanie wpadłam na kogoś i zorientowałam się, że wszyscy na mnie patrzą. Nie pewnie zerknęłam na doktora, który kręcił z rozczarowaniem głową. W końcu uniósł głowę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.

– Jaki ci na imię, moja droga? – spytał, marszcząc brwi w ten karcący sposób.

– Lareina – odpowiedziałam, a on znów mi się przyjrzał.

– O czym przed chwilą mówiłem? – Oblizałam usta i zerknęłam w stronę przyjaciółki, szukając u niej pomocy. Zamyśliłam się, zupełnie wyłączając się z rzeczywistości. – Ona wie, a ja chcę usłyszeć od ciebie odpowiedź.

– Zamyśliłam się, przepraszam. – Udałam skruchę, bo wcale nie było mi głupio. Zrobiłam to, bo tego ode mnie oczekiwano.

– Widzisz, droga Lareino... – w moim brzuchu się coś poruszyło na to określenie. Jakbym już to gdzieś słyszała. – przyszłaś tutaj, aby się czegoś nauczyć, a lekceważąc mnie, wyjdziesz z pustką w głowie. Dla twojej wiadomości ja jestem twoim opiekunem, więc mam nadzieję, że więcej nie będę musiał zwracać ci uwagi.

Przełknęłam głośno ślinę, bo nawet nie zarejestrowałam, że zbliżył się do mnie, bo cały czas patrzyłam w jego oczy. Tak dziwnie znajome oczy.

– Oczywiście – przytaknęłam, bo co innego mogłam zrobić? Zależało mi na zaliczeniu tych praktyk, od których zależała moja ocena końcowa.

– Fenomenalnie ci to wyszło – szepnęła do mnie przyjaciółka, na co zacisnęłam usta.

****

Gdy zostaliśmy przydzieleni do swoich opiekunów i się okazało, że doktor nie żartował, z tym że on jest moim, każdy oddalił się w swoim kierunku. Zaprowadził mnie do swojego gabinetu, który był spory. Znaczy większy, niż się spodziewałam.

– Będę tutaj oczekiwał cię na początku każdej twojej zmiany – zaczął, okrążając biurko, aby następnie usiąść na skórzanym fotelu. Wyjął z futerału okulary, które następnie nasunął na nos.

Do dawały mu seksapilu, pomyślałam, za co od razu siebie skarciłam. Nie powinnam tak nawet o nim myśleć. Był moim cholernym opiekunem!

– Przygotowałem dla ciebie grafik i chciałbym, abyś go sprawdziła. Jeśli będzie kolidował z jakimiś twoimi zajęciami bądź pracą, postaramy się razem to zmienić. – Pokazał gestem dłoni, abym usiadła i sięgnął do szuflady po grafik, który następnie mi wręczył. – Mamy półtora miesiąca, więc starałem się rozłożyć twoje godziny równomiernie.

Zerknęłam na kartkę i zorientowałam się, że przychodziłam codziennie na pięć godzin, oczywiście nie licząc weekendów. Ucieszyłam się, że ułożył je w godzinach między późnym rankiem i wczesnym popołudniem, co znaczyło, że mogłam na spokojnie się wyspać po pracy i nie lecieć na łeb na szyję do niej.

– Wszystko jest w porządku – odparłam, uśmiechając się przy tym.

– Cieszy mnie to – mruknął, wpatrując się w monitor komputera. – Twój kitel znajduję się w szafie. Możesz go wziąć. – Wskazał głową w stronę białej szafy. – Dzisiaj będziesz mi towarzyszyć tutaj, gdy będę przyjmować pacjentów, a później wybierzemy się na oddział chirurgii – poinformował, gdy wstałam, aby zabrać kitel. Ubrałam go na siebie i pasował idealnie.

– Chciałabym jeszcze raz przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie. Obiecuję, że to się nie powtórzy. – Zebrałam się na odwagę, spoglądając w stronę doktora. Przyglądał mi się chłodnym spojrzeniem, od którego dostałam ciarek na plecach.

– Nienawidzę być lekceważonym, droga E... – odchrząknął. – Lareino. Oczekuję od ciebie skupienia i punktualności oraz wzajemnego szacunku. Myślę, że nie wiele wymagam. – Przytaknęłam posłusznie. – Możesz zaprosić pacjenta do środka, a następnie usiąść tutaj i obserwować.

I tak też zrobiłam, a reszta pobytu tutaj minęła przyjemnie. Nie było między nami dużo interakcji, ale zdołałam się przekonać, że pierwsze wrażenie było bardzo różne od prawdy. W wolnej chwili wypiłam z nim kawę. W ciszy, bo wciąż pracował, ale to zawsze coś. Zapewnił mi też posiłek, przygotowany w szpitalnej kuchni i o dziwo było naprawdę pyszne. Nawet przez chwile rozmawialiśmy i okazało się, że to naprawdę miły facet, a nie gbur jak na początku myślałam.

****

VINCENZO

Zerknąłem na zegarek, gdy telefon stacjonarny wydał z siebie dźwięk. Pielęgniarka powiadomiła mnie, że studenci już się pojawili. Odłożyłem słuchawkę i wziąłem głęboki wdech.

Będzie dobrze. Udawaj, że jej nie znasz. To tylko kolejna studentka na praktyki.

Nawet samego siebie nie potrafię okłamać.

Wstałem i ruszyłem w kierunku recepcji. Z każdym krokiem rósł we mnie jakiś dziwny stres, co nie powinno mieć miejsca. Świadomość, że znów ją zobaczę, wyprowadzała mnie z równowagi.

Cholera jasna!

Gdy znalazłem się w recepcji, od razu ją ujrzałem. Siedziała na krześle ze zwieszoną głową. Wpatrywała się w coś w swojej torbie, ale nie byłem w stanie dostrzec co.

– Dzień dobry, drogie panie i panowie – przywitałem się, aby zwrócić ich uwagę. Lareina gwałtownie uniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały, na co się spiąłem.

Jasne pasemka kontrastowały z jej czekoladowymi oczami. Różowe usta były tak kusząco rozchylone, że z trudem się powstrzymywałem od posmakowania ich ponownie. Miała na sobie beżowe garniturowe spodnie i białą polówkę, na którą został zarzucony sweterek na krótkich rękawkach. Wyglądała kompletnie inaczej niż tamtego wieczoru. Nie seksowanie, a elegancko i to w takim starym stylu.

– Nazywam się Vincenzo Squillacte i zostałem wytypowany, aby was oprowadzić i przedstawić waszych opiekunów. Jedno z was będzie pod moją opieką, ale o tym później – oznajmiłem, a następnie omiotłem każdego z nich wzrokiem. – Widzę, że wszyscy są, więc zapraszam za mną.

Wszyscy za mną ruszyli, a ja nie mogłem się oprzeć przed spojrzeniem na mój obiekt zainteresowania. Trzymała się najbardziej z tyłu z jakąś czarnowłosą dziewczyną.

– Wchodzimy właśnie na oddział diabetologi dziecięcej – poinformowałem, a wszyscy rozglądali się z zainteresowaniem.

Pokrótce opowiadałem, co gdzie się znajduje i rzucałem jakieś ciekawostki związane ze szpitalem. Co jakiś czas zerkałem w kierunku w stronę szatynki, która myślami była gdzieś daleko stąd. W ogóle nie słuchała tego, co mówiłem. Zirytowało mnie to. Nienawidziłem być ignorowany, więc w końcu się zatrzymałem, rzucając jej niezadowolone spojrzenie, które dopiero zauważyła, gdy rozkojarzona wpadła na jednego ze studentów. Nasze spojrzenia się spotkały i w czekoladowych oczach dostrzegłem dezorientację, jakby wybudziła się ze śpiączki.

– Jaki ci na imię, moja droga? – spytałem, przyglądając jej się uważnie. Zagryzła dolną wargę, co podziałało na mnie pobudzająco, przez co jeszcze bardziej się zdenerwowałem, bo była tutaj. Metr ode mnie, a ja nie mogłem przekroczyć tego dystansu i jej dotknąć. To jak kara boska.

– Lareina – odpowiedziała cicho, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

– O czym przed chwilą mówiłem? – Zaplotłem ręce na torsie, gdy ona oblizała usta i spojrzała w kierunku czarnowłosej, jakby szukała pomocy. – Ona wie, a ja chcę usłyszeć od ciebie odpowiedź – powiedziałem z naciskiem.

– Zamyśliłam się, przepraszam. – W jej oczach pojawiła się skrucha, na co rozluźniłem ramiona. Czemu ona tak na mnie działała?

– Widzisz, droga Lareino... – Poruszyła się nie spokojnie na określenie, które użyłem rok temu w jej kierunku. Tylko wtedy zamiast Lareiny było Evie – przyszłaś tutaj, aby się czegoś nauczyć, a lekceważą mnie, wyjdziesz z pustką w głowie. Dla twojej wiadomości ja jestem twoim opiekunem, więc mam nadzieję, że więcej nie będę musiał zwracać ci uwagi.

Straciłem kontrolę i zmniejszyłem między nami odległość, co wprowadziło ją w zakłopotanie.

Przez jej twarz przemknęło zaskoczenie i lekko się zgarbiła, jakby mój chłodny ton głosu na nią napierał. Nie powiem, sprawiło mi to satysfakcję.

– Oczywiście

Skinąłem zadowolony głową i kontynuowałem wycieczkę po szpitalu. Każdego z osobna zaprowadziłem do ich opiekunów, po czym zaprowadziłem Lareinę do mojego gabinetu. Trzymała ode mnie dystans, jakbym wywoływał w niej strach, czego nie chciałem. Na wyrzucałem sobie w głowie za to, że tak gwałtownie zareagowałem na taką pierdołę. Nie byłe przyzwyczajony do lekceważenia mnie. Nie licząc mojego rodzeństwa, ale nawet oni w małym stopniu czują do mnie respekt. W końcu jestem najstarszy.

– Będę tutaj oczekiwał cię na początku każdej twojej zmiany. – Usiadłem na fotelu, sięgając po swoje okulary. Kątem oka widziałem, że nie czuła się tutaj komfortowo, na co wskazywała zamknięta postawa jej ciała. – Przygotowałem dla ciebie grafik i chciałbym, abyś go sprawdziła. Jeśli będzie kolidował z jakimiś twoimi zajęciami bądź pracą, postaramy się razem to zmienić. – Dałem jej do zrozumienia, aby usiadła, co uczyniła bez zawahania się. Wyciągnąłem jej grafik, który ułożyłem tak, aby jak najmniej czasu spędzać z nią w ciągu dnia, co było cholerne trudne. – Mamy półtora miesiąca, więc starałem się rozłożyć twoje godziny równomiernie.

Zerknęła na kartkę i znów przygryzła tę cholerną wargę. Musiałem oderwać od niej wzrok, choć obserwowanie jej było cholernie kuszące. Zerknąłem na monitor i robiłem na nim wszystko, byleby na nią nie zerknąć.

– Wszystko jest w porządku – oznajmiła z uśmiechem, oddając mi kartkę.

– Cieszy mnie to – mruknąłem. – Twój kitel znajduję się w szafie. Możesz go wziąć. Dzisiaj będziesz mi towarzyszyć tutaj, gdy będę przyjmować pacjentów, a później wybierzemy się na oddział chirurgii – poinformowałem i obserwowałem, jak podchodzi do szafy, a następnie jak zakładała kitel. Nie uległo mojej uwadze jej krągłe biodra i idealnego rozmiaru piersi. Sam sposób, w jaki poruszało się jej ciało, mnie pociągało. Mój członek drgnął w spodniach, co zmusiło mnie oderwać od niej wzrok.

Za młoda i cholernie zakazana. Kurwa mać!

– Chciałabym jeszcze raz przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie. Obiecuję, że to się nie powtórzy. – Zaskoczyły mnie jej słowa, więc na nią spojrzałem. Patrzyła na mnie przepraszająco, a nie chciałem tego. Do mojej głowy zakradł się obraz jej oczu, gdy dochodziła. Jej ciche jęki, które skradałem raz po raz i nie mogłem się nasycić.

– Nienawidzę być lekceważonym, droga E... – odchrząknąłem, opieprzając siebie w głowie, za to, że prawie się zdradziłem. – Lareino. Oczekuję od ciebie skupienia i punktualności oraz wzajemnego szacunku. Myślę, że nie wiele wymagam.

Kobieta posłusznie przytaknęła, na co ciężko westchnąłem. To półtora miesiąca będzie katorgą. Jeszcze na sam początek zachowałem się jak chuj. Musiałem się poprawić w jej oczach. Czułem tak wewnętrzną potrzebę.

– Możesz zaprosić pacjenta do środka, a następnie usiąść tutaj i obserwować – poleciłem, odwracając od niej wzrok.

I na chuj mi była ta wiedza? Teraz wjebałem się w niezłe gówno.

"I wanna hold you when I'm not supposed to. When I'm lying close to someone else, You're stuck in my head and I can't get you out of it. If I could do it all again I know I'd go back to you."

Continue Reading

You'll Also Like

119K 7.9K 27
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
98.6K 2K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
15.5K 548 38
Tłumienie uczuć jest jak odbezpieczenie granatu i życie nadzieją, że nie wybuchnie. Rodzice Aurory Preston postanawiają udać się w podróż po Europie...
94.6K 3.6K 34
"Był nałogiem, którego nie potrafiłam się pozbyć" Siedemnastoletnia Aurelia Winslow wciąż próbuje pozbierać się po burzliwym związku. Tygodnie spędzo...