Pierwszy raz wiedziałam jakie to uczucie.. gdy przyszło mi dobudzić Liv po naszym wczorajszym babskim wieczorze. No cóż zawsze było odwrotnie.
- Wstawaj mamy godzinę żeby wyjść z domu - usiłowałam do budzić przyjaciółkę.. .
- Nigdzie nie idę.. daj mi spokój - bełkotała tylko pod nosem.
- Liv wstawaj bo się spóźnimy, a ja mam ważny egzamin dzisiaj. Przysięgam, że jeśli nie wstaniesz w ciągu pięciu minut przyjdę tutaj z wiadrem zimnej wody.
- Mamo jeszcze pięć minut - wciąż ten sam bełkot, a ja po prostu w środku cała chodziłam.. ale zarazem chciało mi się śmiać z jej nieporadności. Bo pierwszy raz widziałam ją w takim stanie.
- Pięć minut i ani sekundy więcej - zaśmiałam się w jej stronę kręcąc głową i skierowałam się do wyjścia. Dziewczyna nieporadnie mi zasalutowała, a jej ręka po chwili opadła w dół ponownie na poduszkę.
Po kolejnych pięciu minutach ponownie otworzyłam drzwi do sypialni dla gości, w której spała Liv. Sypialnia była urządzona w stylu eleganckim.. na ścianach królowała czerń przeplatająca się ze złotem. Na wprost drzwi wejściowych znajdowała się ściana, która była dosłownie cała przeszklona.. dzięki czemu wpadało tam dużo światła. Po lewej stronie od drzwi znajdowało się duże łóżko, na którym wciąż spała moja przyjaciółka przykryta czarną pościelą. Obok łóżka stała małą szafeczka nocna, a za nią znajdował się włącznik światła. Natomiast po prawie stronie pokoju znajdowała się duża szafa z lustrem. Bo zazwyczaj goście, którzy przyjeżdżali do Aresa wcześniej zostawali na dłużej niż jeden dzień. Więc dla ich wygody i jego pedantycznego porządku stanęła tam trzy drzwiowa szafa.
Podeszłam do łóżka i nachyliłam się nad Liv. Ta wciąż smacznie sobie spała i gdyby nie ten cholerny sprawdzian to i ja pewnie był sobie odpuściła dzisiejsze zajęcia. Jednak wiedziałam, że nie mogę sobie na to pozwolić nie chciałam zdawać rzeczy w drugich terminach przez swoje lenistwo. Jednak nie miałam również siły dzisiaj aby jakoś bardzo się szykować na te zajęcia. Pogoda za oknem również była coraz gorsza. Październik w tym roku był okropny prawie cały czas padało i wiało. Mój dzisiejszy outfit składał się z kompletnego białego dresu z Nike i do tego dobrałam tego samego koloru air force. Nie dało się ukryć, że jak tak dalej pójdzie to nie będę miała gdzie pomieścić swoich wszystkich butów. Bo w ostatnim czasie przybyło mi chyba z sześć par. O ciuchach również nie wspomnę.. . Czułam się jednak źle też z tym, że za większość płacił Ares mimo, że miałam swoje pieniądze z konta, na którym mama mi je odkładała on wciąż powtarzał, że nie pozwoli mi płacić. Już miałam ponownie próbować obudzić przyjaciółkę, kiedy mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni I zauważyłam nieznany mi numer jednak tym razem postanowiłam odebrać.
- Halo ?
- Dzień dobry, Gabriella Tralis z tej strony czy rozmawiam z Panią Victorią Stone ? - usłyszałam damski głos w słuchawce telefonu i pierw chciałam się rozłączyć bo nie znałam żadnej kobiety o takim imieniu i nazwisku.. .
- Tak, przy telefonie. W czym mogę pomóc ? - zapytałam spokojnym głosem z lekkim zaciekawieniem.
- Pan Ares prosił bym uzgodniła z Panią termin przyjazdu do hotelu Luxury Boutique Hotel Bali ponieważ wie, że ma Pani ostatnio sporo na głowie i chciał zrobić małą niespodziankę.
- Małą? Chyba to jakieś żarty - zapytałam, a bardziej stwierdziłam. Bo wciąż nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
- Nie nie, spokojnie. Wszystko jest już opłacone. Pobyt jest wykupiony na cały tydzień. Dla dwóch osób.. Pani narzeczony mówił, że przylecą Panie razem z przyjaciółką i kazano mi się skontaktować w celu uzgodnienia odpowiedniego terminu tak aby nie korygował on z innymi planami. - usłyszałam odpowiedź w słuchawce swojego smartfona i wciąż w lekkim szoku zerknęłam na swój grafik. Dobrze, że akurat miałam też rozpiskę grafiku Liv dzięki czemu mogłam potwierdzić nasz wyjazd. Chociaż w sumie wciąż nie wiedziałam czym się tam dostaniemy i czy aby na pewno nikt mnie nie wkręca.
- Wyjazd możemy zaplanować od następnego poniedziałku, a powrót byłby w niedziele. Zerknęłam szybko na grafik i w takim terminie nam pasuje. I jeśli mogę zapytać czy mamy zorganizowany jakiś przelot ? - podałam kobiecie termin i czekałam na odpowiedzieć dotycząca mojego pytania.
- Pan Elero poinformował nas o prywatnym locie samolotem. Kazał przekazać, że jeśli uzgodnimy już termin ma się Pani z nim skontaktować po resztę szczegółów. Jeśli są jeszcze jakieś pytania to proszę śmiało je zadać.
- Już wszystko wiem, w takim razie dziękuję i do zobaczenia. - pożegnałam się miło z kobietą i od razu wybrałam numer chłopaka.
Po kilku sygnałach w końcu usłyszałam ten znajomy ochrypły głos. Był cudowny jak zawsze od razu zaczęłam bardziej tęsknić za jego bliskością.
- Czy ty do reszty zwariowałeś ?
- Sądziłem, że się ucieszysz. Ostatni tydzień miałaś dość ciężki więc postanowiłem zorganizować dla ciebie małą niespodziankę jedyny minus z tego taki, że nie mogłem wybrać terminu bo wiem, że masz jeszcze sporo sprawdzianów.. ale myślę, że mimo wszystko i tak mi się udało ciebie zaskoczyć.
- Nie musiałeś naprawdę, to bardzo miłe, ale serio.. - przerwał mi zanim zdążyłam dokończyć zdanie.
- Och moja najcudowniejsza Vic.. musiałem uwielbiam cię uszczęśliwiać i zaskakiwać. Nie mogłem wybrać lepszej narzeczonej i chociaż tym chcę Ci wynagrodzić moją aktualną nieobecność.
- Ja nie będę miała jak ci się za to odwdzięczyć - powiedziałam, ale mój głos był tym razem jakby lekko przygaszony bo dotarło do mnie, że mnie nigdy nie będzie stać aby zorganizować coś takiego dla Aresa.
- Wystarczy mi, że już zawsze będziesz obok. Nic więcej nie potrzebuje do szczęścia.. no może jakiegoś buziaka. - usłyszałam, ale ten dźwięk był bardziej wyraźny. Jego głos stawał się znacznie głośniejszy tak jakby stał obok. I w sumie gdy to do mnie dotarło zorientowałam się, że wyszłam z pokoju gościnnego i siedziałam w naszej sypialni, a gdy odwróciłam głowę w stronę drzwi zobaczyłam w nich Aresa.
Jak zwykle wyglądał nienagannie. Ubrany w czarne jeansy I tego samego koloru koszule, a na ramionach miał zarzuconą czarną marynarkę. Jego twarz była wypoczęta, oczy pięknie błyszczały, a uśmiech rozciągał się mu od ucha do ucha. Włosy rownież miał ulożone tylko standardowo jeden kosmyk opadał mu na czoło, ale to dodawało mu uroku. Nie zastanawiałam się dłużej tylko dosłownie wbiegłam w jego ramiona mocno przytulając się do jego torsu co on od razu odwzajemnił mocnym uściskiem, a zaraz po nim pocałował mnie w czoło. Kochałam jego zapach.. aktualnie jego woda kolońska kojarzyła mi się z bezpieczeństwem. On cały kojarzył mi się z tym słowem.. był jak najlepsza ostoja.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Nie masz za co kwiatuszku - jego głos wciąż był taki lekki i spokojny, a zarazem silny I ochrypły. Tylko on na całym świecie miał tak cudowny głos.
- Wpadłem niestety tylko się przywitać bo ponownie muszę wylecieć.
- Jak to ? Nie zostajesz na dłużej ? Stęskniłam się..
- Chciałbym kwiatuszku.. jednak mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Muszę wylecieć jeszcze na jakiś tydzień, może dwa i później już będę miał więcej luzu. - słuchałam jego słów, a on gładził mój policzek i poprawiał kosmyk włosów, który ani trochę z nim nie współgrał.
- Przysięgam i obiecuje również, że Ci to wszystko wynagrodzę. Będziemy tylko my dwoje i nikt więcej.
- No dobrze, jeśli musisz. Chociaż wolałabym zostać razem z tobą w domu i sama nigdzie nie lecieć.
- Ten wyjazd dobrze Ci zrobi, a z Liv ostatnio mniej się widujesz więc obie będziecie się dobrze bawić. Na dole zostawiłem Ci kartę kredytową.. nie martw się o limit bo nie dasz rady go wykorzystać.
- Przecież mówiłam Ci, że mam swoje pieniądze.
- Wiem, ale póki mogę i mam taką możliwość chcę cię rozpieszczać ile się da. A swoje pieniądze odkładaj dalej kiedyś na pewno wymyślisz jak je rozmnożyć. A teraz muszę już uciekać. - powiedział I złożył pocałunek na moich wargach. Ja od razu go odwzajemniłam i gdyby nie głos Liv to coś mi się wydaje, że jednak Ares by tak szybko nie wyszedł.
- Przepraszam, że przerywam tą romantyczną chwilę, ale mamy jakieś dwadzieścia minut aby zdążyć na zajęcia. Bo ktoś miał mnie obudzić. - zaśmiała się dziewczyna.
- Jeszcze pięć minut Mamo - wycedziłam przez usta, wracając wspomnieniem do jej własnych słów.
- Dobra dobra, chodź już.
- Zadzwonię później. Zabukowałam ten hotel od poniedziałku. Pa Kocham Cię - powiedziałam w kierunku chłopaka, a ten patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.. przez chwilę zastawiałam się dlaczego. Przecież nie powiedziałam niczego..
- Szlak ! - przełknęłam niby cicho pod nosem, ale Liv to wyłapała.
- Co ? - zapytała od razu.
- Nie nic.. wydawało mi się - szybko odpowiedziałam, a w głowie miałam jedno.
Pierwszy raz powiedziałam Aresowi słowa Kocham Cię.
Już wiedziałam dlaczego wciąż tak na mnie patrzył. Jednak nie miałam czasu by tam wrócić i to wyjaśnić.. by powiedzieć to ponownie. Gdy wychodziliśmy już z domu mój telefon zawibrował.. sięgnęłam po niego I zobaczyłam powiadomienie od chłopaka.
Ares:
- Też Cię Kocham Kwiatuszku. Nie dałaś mi odpowiedzieć. Miłego dnia.
Vic:
- Dziękuję i wzajemnie. Do później. Zadzwonię po zajęciach.
Ten dzień był jednym z lepszych.. a ja siedziałam na miejscu pasażera w taksówce uśmiechając się jak głupia. Bo odważyłam się powiedzieć słowa, które już dawno nie padały z moich ust. A te tym razem przyszły z taką lekkością. I mogę jasno przysiąc, że ten chłopak zmienił całe moje życie.. a ja oddałabym wszystko by być z nim już zawsze.
Buziaczki :**
Miłego czytania i jeśli się podoba zostaw głos ♡♡♡