Czy właśnie jechałam na randkę w ciemno ? Jedynie wiedziałam z kim ta randka ma być.. ale nie wiedziałam dokąd jedziemy ani co będziemy robić. Nie sądziłam też, że Ares zdąży zorganizować coś w tak krótkim czasie. Chociaż nie ukrywam to było miłe, że wymyślił coś sam, a mi kazał tylko się uszykować. Bo w poprzednim związku byłam na randce aż dwa razy i to ja musiałam powiedzieć gdzie chce iść.. bo tamtemu ciężko było coś wymyślić. Tylko, że mi nie chodziło o jakieś drogie restauracje, wyjazdy nie wiadomo gdzie.. ja chciałam przykładowo zwykłego pikniku.. wyjścia samemu na plażę jednym słowem wspólnego spędzania czasu i to nie ważne w jakim miejscu.
Przez całą drogę oglądałam to piękne miasto.. każdy budynek.. ulice.. parki.. czy też drzewa. Niby to nie było nic wielkiego, ale dla mnie to było jednak nowe, bo nigdy nie byłam w Los Angeles. Zwiedziłam wiele miejsc, ale tego akurat nie. Nie wiedziałam szczerze o nim nic. Dlatego nie wiedziałam gdzie jedziemy. Niby mogłam sprawdzić sobie adres tego miejsca w internecie, ale nie chciałam psuć niespodzianki.
Co jakiś czas zerkałam na chłopaka, ale on był skupiony na drodze.. nie zwracał na mnie jakoś szczególnie uwagi. Albo robił to wtedy kiedy nie patrzyłam. W którymś momencie kierowca skręcił raptownie, przez co ja poleciałam na Aresa. Ten się tylko uśmiechnął i rzucił zaczepnie w moja stronę kilka słów.
- Ja wiem, że zacząłem Ci się podobać, ale nie musisz na mnie lecieć w każdej sytuacji - powiedział puszczając mi oczko.
- To nie była moja wina - powiedziałam wystawiając w jego stronę język
- Jeśli wystawisz go jeszcze raz to go ugryzę - powiedział drocząc się
- Taa ciekawe. Nie dasz rady, bo zdążę go schować - powiedziałam ponownie wystawiając język w jego stronę
Na reakcje nie musiałam długo czekać.. bo chłopak od razu chwycił mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Druga rękę ułożył na moim karku i przybliżył się do moich ust. Po czym pocałował je tak namiętnie jak tylko się dało.. Od razu odwzajemniłam jego pocałunek. Całowaliśmy się dłuższą chwilę, nie zwracając uwagi na kierowcę ani na to gdzie jedziemy. Syknęłam nagle gdy ten głupek jednak pod koniec ugryzł mnie w język, nie zrobił tego mocno, ale jak obiecał tak słowa dotrzymał. Odsunęłam się od niego obrażona.
- Debil !
- Mówiłem, a ja słowa zawsze dotrzymuje - powiedział z zadowoloną miną
Jechaliśmy jeszcze jakieś dziesięć minut gdy moim oczom ukazał się duży park rozrywki. Spojrzałam zmieszana na Aresa, a ten od razu się uśmiechnął.
- Mam nadzieję, że lubisz dobrą zabawę - rzucił
- Randka w takim miejscu ? Tego bym się w życiu nie spodziewała - powiedziałam
- Pierw myślałem nad pływaniem z rekinami, ale ty masz niesamowite szczęście w życiu więc pewnie, któryś by cię zjadł - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego z pod byka
- No przecież żartuje - powiedział, gdy zobaczył moją minę
Posłałam mu tylko swój piękny uśmiech i z powrotem wróciłam do oglądania wszystkiego przez szybę samochodu. Gdy dojechaliśmy na miejsce, chciałam chociaż zapłacić za taksówkę.. ale chłopak mi nie pozwolił mówić, że to on zaprosił mnie na randkę, a nie ja jego. Oczywiście wyszła z tego mała sprzeczka, ale koniec końców to on zapłacił i mogliśmy pójść do parku rozrywki. Uwielbiałam takie miejsca, kojarzyły mi się z dzieciństwem, jak byłam młodsza często razem z rodzicami spędzaliśmy czas w takich miejscach podczas wakacji. Jednak z każdym rokiem wydawało mi się, że staje się na to zbyt stara i nie wypada. Jednak tamtego dnia nie przeszkadzało mi to.. obudziło się we mnie to dziecko, które gdzieś zabłądziło po drodze.
- To na jaką atrakcje masz ochotę? - zapytał
- Mam lepszy pomysł, daj mi mapkę będziemy losować dane atrakcje i je wykreślać, tak zaliczymy każdą z nich - powiedziałam z głosem pełnym ekscytacji
- Proszę, zaczynaj - powiedział z uśmiechem
A ja zaczęłam losować palcem dana atrakcje, oczy miałam zamknięte. Tak żeby była to totalna niespodzianka. Zaczęliśmy od jakiejś kolejki wodnej.. Było na niej ekstra. Wyszliśmy cali mokrzy. Cieszyłam się, że pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem. Obok wodnych atrakcji znajdowały się duże suszarki do których się wchodziło całemu. Skorzystaliśmy z nich z miłą chęcią. Losowaliśmy na zmianę i tak spędziliśmy dobre pięć godzin na to by zaliczyć wszystko.
Po tym poszliśmy na pizze i po coś żeby się napić. A wisienka na torcie były jeszcze te przeróżne stoiska z grami, gdzie można było wygrać jakiegoś pluszaka. Ares uparł się, że wygra mi ogromnego słonia, a ja nie protestowałam.. chciałam mieć jakąś pamiątkę z tego dnia. Chociaż już wiedziałam, że tej randki nigdy nie zapomnę.
- Ta gra to jakieś oszustwo - powiedział oburzony kiedy kolejny raz trafił w puszki a one nie spadły.
- Po prostu nie potrafisz grać - zaśmiałam się
- Potrafię, obiecałem Ci tego miśka i zdobędę go dla ciebie - powiedział całkiem poważnie
A ja wciąż stałam obok i przyglądałam się jak bardzo jest skupiony. Próbowałam jeszcze pięć razy, za każdym razem wyklinając na to dziadostwo. Nie potrafiłam już ukryć śmiechu, śmiałam się nie z tego, że nie potrafił trafić, a z tego jak bardzo go to denerwowało.
- Vic ostrzegam cię to nie jest zabawne - powiedział nagle
- Musiałbyś widzieć swoją minę to sam byś stwierdził, że jest - powiedziałam wciąż się śmiejąc
- To już ostatnia próba, tym razem mi się uda - powiedział pewnym głosem
Tym razem skupił się najmocniej jak się dało i w końcu udało się mu stracić wszystkie puszki. A właściciel stoiska wręczył mu dużego słonia, który był praktycznie tak duży jak ja.
- To dla Pani - powiedział lekko się kłaniając
- Dziękuję Panu bardzo - powiedziałam I oboje parskneliśmy śmiechem
Wzięłam od niego misia i skierowaliśmy się do naszej taksówki. Słoń zajął miejsce z przodu bo we trójkę było ciężko się nam zmieścić z tyłu. Ludzie patrzyli na kierowcę z lekkim rozbawieniem.. ale za to dostał ładny napiwek. Gdy podjechaliśmy pod hotel myślałam, że to koniec niespodzianek. Jednak ten brunet miał inne plany.
- Chodź odłożymy twojego nowego przyjaciela, a później zabiorę cię w jeszcze jedno miejsce. - powiedział zadolonym głosem
- Jak to ? Myślałam, że to na dzisiaj koniec niespodzianek. Nie to, że mi się nie podobało. Bo to była najlepsza randka na jakiej byłam. Ale.. - powiedziałam
- Nie ma ale, tylko ruszaj tyłek bo jeszcze jedna niespodzianka na nas czeka - powiedział
Szczerze byłam strasznie ciekawa co jeszcze wymyślił. Końcówka tych wakacji nie była wcale taka zła, jak się zapowiadała. A to za sprawą chłopaka, który mieszał mi w głowie.
- Muszę się przebierać? - zapytałam
- Nie, będziemy tam tylko my - powiedział, na co lekko zmarszczyłam brwi, ale nie pytałam o nic
Odłożyłam szybko słonia do naszej sypialni i ponownie zamknęłam drzwi apartamentu. Zjechaliśmy windą na dół, a pod hotelem czekał na nas jaguar chłopaka. Tym razem zapowiadało się na to, że to on miał być kierowcą. Kiedy stanęliśmy przed jego autem, Ares otworzył mi drzwi od strony pasażera i podał mi rękę bym mogła lepiej wsiąść.
- Dziękuję - powiedziałam miło
Na co chłopak się uśmiechnął, zamknął za mną drzwi i sam po chwili zajął miejsce kierowcy. Oczywiście nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale jakoś mało to mi przeszkadzało, ja wciąż podziwiałam krajobraz. Co jakiś czas obserwowałam również jego, a on nadal był w pełni wyluzowany. Po jakiś dwudziestu minutach dojechaliśmy na plażę, ale taka bardziej na uboczu. Znajdowała się tam mała kuchnia na zewnątrz, a przed wejściem było napisane, że trzeba rezerwować. Popatrzyłam na Aresa, a ten posłał mi swój piękny I szczery uśmiech.
- Co zaplanowałeś? - zapytałam
- Zaplanowałem, że tym razem to ja zrobię nam kolacje i usiadzeniemy na plaży na kocu, obserwując fale morza oraz piękne gwieździste niebo - powiedział spokojnym głosem
- Ty jesteś niemożliwy - powiedziałam
Bo naprawdę nie wierzyłam w to co widzę i w to co mówi. Gdy myślałam że to koniec niespodzianek.. okazało się jednak, że nie.
- Spójrz tam - powiedział pokazując ręką w jakimś kierunku
Skierowałam wzrok a tamto miejsce, a moim oczom ukazał się przygotowany piknik, na ziemi leżał koc, w okół niego stały cztery drewniane belki na których wisiały lampki, a obok stał mały stoliczek na którym leżał bukiet z kwiatami. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, bo wciąż nie wierzyłam. Podeszłam bliżej niego i mocno go objęłam.
- Dziękuję, to jest piękne. Nie musiałeś - powiedziałam całkiem szczerze
- Chciałem byś była szczęśliwa - powiedział
Rozmawialiśmy jeszcze o różnych głupotach, w tym czasie Ares zrobił nam kolacje w postaci makaronu. Nie znałam jego nazwy, ale pieścił moje kubki smakowe, tak jak tylko było to możliwe. Później usiedliśmy na kocu oglądając te piękne gwiaździste niebo. Po jakimś czasie leżałam wtulona w chłopaka i było mi cudownie. Mogłabym z nim tam zostać do końca życia. Byłam najszczęśliwsza osobą na świecie.
Gdy tak leżeliśmy on delikatnie smyrał mnie bo głowie i co jakiś czas delikatnie całował w czółko. Nie robiliśmy nic więcej, po prostu spędzaliśmy czas wspólnie. A cała reszta nie miała znaczenia. Do hotelu wróciliśmy około drugiej w nocy. Wzięliśmy oboje szybką kąpiel i położyliśmy się razem do łóżka.
Pierwszy raz tej nocy sama chciałam spać w jego objęciach i to było dla mnie takie normalne. Miałam czasem wrażenie, że to tylko zwykły sen.. ale nawet jeśli to nie chciałam się z niego budzić.
Ares pocałował mnie delikatnie w nos na dobranoc.
- Dobranoc kwiatuszku - powiedział delikatnym głosem
- Dobranoc Ares - powiedziałam równie miło i pezylgnełam do jego ciała najbliżej jak się dało.