The Candidates. Panna Richwoo...

By Marcel_Moss

154K 10.3K 1.9K

KSIĄŻKA OD 17 MAJA DOSTĘPNA W WERSJI PAPIEROWEJ W CAŁEJ POLSCE. W świecie wielkich pieniędzy i pokus prawdziw... More

Playlista
Prolog + słowo od autora
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35

Rozdział 5

5.2K 351 71
By Marcel_Moss


Hidden Hills

21 sierpnia 2005 r.

Droga Jasmine,

Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że właśnie wkroczyłaś w dorosłość. Przyjmij moje najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Na wstępie podkreślę, że jeśli rodzice wręczyli ci list bez żadnych wyjaśnień, to prawdopodobnie czeka cię cały kalejdoskop emocji. Z góry bardzo cię przepraszam za ewentualne łzy. Ostatnią rzeczą, której dla ciebie chciałem, to fundowanie ci cierpienia. Między innymi dlatego podjąłem dziś decyzję, o której opowiem ci w dalszej części listu. Z góry proszę, byś wybaczyła mi ewentualny chaos narracyjny, ale jest tyle rzeczy, o których chciałbym ci powiedzieć... Ponadto od tygodnia przez moją głowę przetacza się istny huragan myśli, który uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. W nocy nie mogę spać, bo bez przerwy zadaję sobie pytanie, dlaczego ich to spotkało, a za dnia jestem do tego stopnia wypruty z energii, że nie rozumiem, co mówią do mnie pracownicy. Moje serce przypomina teraz porozrzucane po pustyni puzzle. Choćby nie wiem, jak się starał, to nigdy nie uda mi się ich wszystkich odnaleźć i poskładać do kupy. Pewnie myślisz sobie teraz: „Kim jest ten człowiek i o czym właściwie mówi?". Pozwól zatem, że przejdę do sedna. I jeszcze raz przepraszam...

Nazywam się Bernard Richwood i dziś mija tydzień, odkąd w tragicznym wypadku straciłem dwie najbliższe mi osoby: ukochanego bratanka, Vincenta, i jego wspaniałą żonę, Rachel. Zginęli, jadąc do mnie w odwiedziny. Do wypadku doszło na trasie, którą Vincent przemierzał setki razy. To prosty odcinek o długości około trzech mil. Teoretycznie nie miało prawa im się przytrafić nic złego. A jednak wystarczył jadący z naprzeciwka pijany kierowca, by w jednej chwili Vincent i Rachel przestali istnieć. Gdy dotarła do mnie wiadomość o ich śmierci, przez długi czas wykłócałem się z policjantem, że musiało dojść do pomyłki. Potrzebowałem całego dnia i arsenału środków uspokajających, by zaakceptować druzgocącą prawdę. Od tamtej pory bez przerwy wyrzucam sobie, że gdybym nie zaprosił ich na rodzinną kolację, to pewnie wciąż by żyli. I choć wszyscy wokół powtarzają, że to nie moja wina, bo na pewne rzeczy nie ma się wpływu, to ja nie przyjmuję takich tłumaczeń do wiadomości. Od tygodnia nie stanąłem przed lustrem w obawie przed tym, że ujrzę w nim swoją parszywą gębę. Jestem winny i na ten moment nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie sobie wybaczyć. Jednak nie tylko dlatego podjąłem decyzję, która zmieni całe twoje życie. Powód jest dużo bardziej złożony, Jasmine. Moja kochana, maleńka i zupełnie bezbronna Jasmine...

Dlaczego ten człowiek nazwał mnie moją?" - pytałam siebie w myślach, czytając kilka razy ostatnie zdanie. A potem zaintrygowana przeszłam wzrokiem do kolejnego akapitu...

Tydzień temu, gdy los tak okrutnie ze mnie zadrwił, przez moment myślałem, że odebrano mi absolutnie wszystko, co miało dla mnie znaczenie. Widzisz, Jasmine, poza moim bratankiem i jego żoną w samochodzie znajdował się bowiem ktoś jeszcze: ich niespełna trzymiesięczna córeczka, która według pierwszych docierających do mnie informacji miała również stracić życie. Dopiero po godzinie emocjonalnego koszmaru, gdy godziłem się z faktem, iż zostałem na świecie zupełnie sam, dowiedziałem się, że maleństwo jakimś cudem uszło z wypadku bez choćby najmniejszego zadrapania. Podobno strażacy przecierali oczy ze zdumienia, widząc je śpiące w foteliku w kompletnie skasowanym aucie. Gdy o tym teraz myślę, stwierdzam, że to nie mógł być przypadek. Z jednej strony poniosłem karę za błędy przeszłości, a z drugiej dostałem szansę, by naprawić choć część z nich. Skrzywdziłem wiele osób, Jasmine. Niektóre na to nie zasługiwały. Już nikt nie może przeze mnie cierpieć. Właśnie to jest jedynym z powodów, dla których moja jedyna krewna nie może ze mną zostać. Ty nie możesz ze mną zostać. Tak, Jasmine Richwood... Jesteś cudownym dzieckiem, które nie miało prawa przeżyć. Moją ostatnią żyjącą krewną.

Przez następne minuty głowę torpedowały mi miliony skrajnych myśli. Jasmine Richwood... Ostatnia żyjąca krewna... Moim ciałem wzmagały silne dreszcze, a przed oczami rozpościerała się gęsta mgła. W pewnym momencie wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem, a klatka piersiowa zapadła mi się do tego stopnia, że odebrało mi oddech. Przerażona zeskoczyłam z łóżka, podbiegłam do okna i otworzyłam je na oścież. Nabierałam haustami świeżego powietrza i powtarzałam sobie w myślach, że muszę się koniecznie uspokoić. Jak jednak mogłam być spokojna w sytuacji, gdy moje dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami? Jasmine Richwood... Ostatnia żyjąca krewna... Nie, to nie mogła być prawda. A mama i tata? Tina i Simon Stokes? Kim byli ludzie, których kochałam najbardziej na świecie? Ludzie, za których bez wahania oddałabym życie? Im więcej zadawałam sobie pytań, tym bardziej się bałam. Przerażało mnie to, co znajdę w dalszej części listu. Pragnęłam jednak poznać całą prawdę. Wróciłam zatem na łóżko, przetarłam rękawem koszuli mokrą od łez twarz i chwyciłam drżącą dłonią plik kartek.

Domyślam się, droga Jasmine, że czujesz się teraz oszołomiona i zapewne masz mnóstwo pytań zarówno do mnie, jak i do swoich rodziców. Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia udzielą ci odpowiedzi na chociaż część z nich. Prawdą jest, że przyszłaś na świat 27 maja 2005 roku. Urodziłaś się jednak nie w Springfield, a Los Angeles. Twoi biologiczni rodzice, Rachel i Vincent, kochali cię bez pamięci. Pamiętam moją pierwszą wizytę w ich domu. Choć nie była ona długa, to zdążyłem zauważyć, że wniosłaś do ich życia coś, co nazywam spełnieniem. Mój bratanek nie miał bowiem łatwego życia. Jego ojciec, a twój dziadek, latami zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Zamiast skupiać się na sobie, biedny Vincent bezskutecznie próbował wyciągnąć go ze szponów nałogów. Po jego śmierci obiecał sobie, że gdy pewnego dnia założy rodzinę, będzie najlepszym ojcem na świecie. I wiesz, co ci powiem? Wierzę, że gdyby dostał od losu szansę, to na pewno dotrzymałby słowa. Widziałem, jak na ciebie patrzył. Byłaś jego największym życiowym osiągnięciem. Rachel zresztą też przy tobie promieniała. Och, Jasmine, gdybyś wiedziała, jak ciężko mi pisać ten list... Nieustannie muszę odwracać głowę, by łzy nie skapnęły mi na kartkę i rozmazały atrament. Zasługujesz jednak na prawdę. Pozwól zatem teraz, że wyjaśnię ci, dlaczego nie możesz ze mną zostać...

Musisz wiedzieć, że prowadzę dość nietypowe życie, które jest dla mnie zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Posiadam bowiem majątek, o którym miliardy ludzi na tej planecie mogą jedynie pomarzyć. A bardzo możliwe, że w chwili, gdy czytasz ten list, jego wartość powiększyła się kilkukrotnie. Ojciec od lat wprowadzał mnie i brata w tajniki biznesu. Zarządzał kilkoma dobrze prosperującymi przedsiębiorstwami i chciał, żebyśmy pewnego dnia stanęli na ich czele. Niestety mój brat szybko zachłysnął się wielkimi pieniędzmi i możliwościami, jakie dawały. Zatracił się do tego stopnia, że nie robił sobie nic nawet ze słów ojca, który groził, że wykreśli go z testamentu, jeśli nie zerwie z nałogami. W końcu nadszedł dzień, gdy zostałem jedynym spadkobiercą bogactwa Richwoodów. I choć oferowałem bratu, że wbrew woli ojca podzielę się z nim majątkiem, było już za późno.

W następnych latach z powodzeniem rozwijałem biznesy, oddając się w pełni pracy. Sukces zawodowy przypłaciłem niestety brakiem rodziny, o której dawniej tak bardzo marzyłem. Na szczęście wciąż miałem przy sobie Vincenta, twojego tatę. Szanowałem go za to, że twardo stąpał po ziemi. Choć mógł w każdej chwili do mnie dołączyć, wolał trzymać się z dala od ogromnych pieniędzy. Zbyt dobrze pamiętał, co zrobiły z jego ojcem. Pracował więc jako księgowy w niedużej firmie i mieszkał z Rachel w domu na obrzeżach Los Angeles. Twierdził, że właśnie takiego życia chce dla swojego dziecka. Spokojnego, skromnego i przewidywalnego. Jestem pewny, że Vincent i Rachel zapewniliby ci szczęśliwe dzieciństwo. Wierzę jednak, że Tina i Simon też sobie doskonale poradzą. Choć poznałem ich zaledwie trzy dni temu, to z miejsca zapałałem do nich sympatią. Rozmawialiśmy przez wiele godzin i wzajemnie poznawaliśmy. Muszę przyznać, że to niezwykle wrażliwi i skrzywdzeni przez los ludzie. Z przykrością wysłuchałem ich opowieści o wielu latach bezskutecznych starań o dziecko. Poczułem też ciepło na sercu, gdy przyglądałem się waszemu pierwszemu spotkaniu. Patrzyli na ciebie niemal z tak wielką miłością jak Vincent i Rachel. Od razu wiedziałem, że jesteście sobie pisani. Choć przed Tiną i Simonem jeszcze wiele formalności, to wiem, że wkrótce zostaną twoimi rodzicami. Głęboko wierzę, że obdarują cię ciepłem, na jakie zasługujesz.

Zbliżając się do końca, chciałbym cię zapewnić o mojej nieskończonej miłości. Zawsze będziesz najjaśniejszym promykiem światła w moim życiu. Właśnie dlatego podjąłem decyzję o oddaniu cię do adopcji. Czuję, że dorastanie w moim świecie nie wyszłoby ci na dobre. Czyhałoby tu na ciebie zbyt wiele zagrożeń. Musisz wiedzieć, że zarządzanie wielomiliardowym majątkiem to z jednej strony przywilej, ale z drugiej ogromny ciężar. Od lat żyję w poczuciu ciągłego zagrożenia ze strony nieprzychylnych mi osób. Pewne sprawy zaszły zresztą zdecydowanie za daleko i mieszanie cię w nie byłoby z mojej strony skrajną nieodpowiedzialnością. Pragnę dla ciebie spokojnego życia. Takiego, jakie chcieli ci zapewnić biologiczni rodzice. Choć żal i świadomość nieuchronnego rozstania rozrywają mi serce, to rozsądek podpowiada mi, że tak będzie dla ciebie najlepiej. Oddaję cię zatem w dobre ręce i mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz potrafiła mi wybaczyć.

Przypuszczam, droga Jasmine, że w następnych latach wielokrotnie będę chciał się z tobą skontaktować. Nie zrobię tego jednak, bo tak będzie dla ciebie lepiej. Pragnę dla ciebie normalnego dzieciństwa. Wyobrażam sobie ciebie biegającą radośnie w ogródku za domem, przechadzającą się szkolnymi korytarzami w towarzystwie przyjaciół i urządzającą sobie z rodzicami weekendowe wypady do kina. Nie będę ci do niczego potrzebny. 

W chwili, gdy to czytasz, jesteś już jednak dorosła i możesz decydować za siebie. A to wszystko zmienia. Majątek, którym zarządzam, należy się też tobie. Wystarczy jedno słowo, byś jako moja jedyna krewna odziedziczyła całe moje imperium. I nawet jeśli nie chcę dla ciebie takiego życia, to nie mam prawa zatajać przed tobą prawdy. Właśnie dlatego umowa z Tiną i Simonem uwzględniała przekazanie ci tego listu po ukończeniu przez ciebie osiemnastu lat. Nie miej do nich pretensji o to, że milczeli. Robili to na moją wyraźną prośbę.

Zdaję sobie sprawę, że trochę potrwa, zanim oswoisz się z tymi wszystkimi informacjami. Proszę, nie odwracaj się od rodziców. Porozmawiaj z nimi spokojnie i pozwól im się wytłumaczyć. A potem zdecyduj, czy chciałabyś mnie odwiedzić w Hidden Hills. Drzwi mojego domu stoją przed tobą otworem. Twoi rodzice będą wiedzieli, jak się ze mną skontaktować. Będę czekał na ich wiadomość. Zrozumiem jednak, jeśli uznasz, że nie chcesz niczego zmieniać w swoim życiu. Uszanuję każdą twoją decyzję.

Moja malutka, kochana Jasmine... Pisząc ten list, przyglądam się tobie leżącej w łóżeczku i słodko śpiącej. Oby moja decyzja okazała się słuszna. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Pozdrawiam cię serdecznie i jeszcze raz proszę, byś nie gniewała się na rodziców. Kocham cię.

Twój stryj

Bernard Richwood

Nie umiałam znaleźć słów, które opisałyby trans, w jaki wprowadziła mnie lektura listu. Przez długi czas leżałam nieruchomo na łóżku, wpatrując się w sufit. O niczym nie myślałam, jakby nagle rzeczywistość wokół mnie przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. W pewnym momencie przez głowę przebiegła mi myśl, że całe moje dotychczasowe życie było kłamstwem. Byłam pionkiem w grze jakiegoś miliardera, który przez te wszystkie lata w ogóle się mną nie interesował. Najbardziej bolało jednak to, że w spisku uczestniczyli moi rodzice. No właśnie, czy w ogóle mogłam ich tak nazywać? Nic już nie wiedziałam... Kim oni tak naprawdę byli?

I kim ja byłam?

Continue Reading

You'll Also Like

104K 2.5K 25
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em, w któr...
7.7M 256K 45
Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Ba...
14.8K 486 20
Victoria razem z matka przeprowadza się do San Diego w Kalifornii by zacząć od nowa. Poprzednie lata po rozwodzie rodzicow byly dla niej trudne, dlat...
39.5K 1.2K 29
A co gdyby, Haili znała bliźniaków? Co gdyby, Shane wiedział o jej zabużeniach i problemach psychicznych, które są poważne? Co gdyby, Haili miała try...