Our Little Dream || SKOŃCZONA

By Xvic_X

318K 8.3K 7.7K

Mówi się, że konflikty między ludźmi są spowodowane zbyt wielką różnicą między sobą. Ale to nie prawda. Konfl... More

Prolog
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Epilog.

Rozdział 12.

9.7K 235 128
By Xvic_X

Nadeszła niedziela, a co za tym idzie urodziny Nicole, którymi niezwykle się denerwowałam, bo nie znałam jej i nie wiedziałam z jakiego prezentu by się ucieszyła. wiedziałam od Nathalie, że Nicole miała bogatych rodziców i bardzo interesowała się modą. Cały wczorajszy dzień spędziłam w centrum handlowym i przy okazji weszłam do fryzjera, by naprawić moje włosy, które wczoraj sobie ucięłam, by zrobic Tony'emu na złość. Początkowo błądziłam po sklepach, zastanawiając się co by jej dać, obeszłam chyba każdy sklep, aż postanowiłam wejść na jej instagrama i może bardziej ją poznać.

W wyróżnionej relacji zobaczyłam płaszcz z dopiskiem ,,Ten płaszcz jest cudny, zakochałam się w nim." Początkowo bardzo nie chciałam kupować tego płaszcza, zważając na informację o tym, że ma bogatych rodziców, którzy raczej nie mieliby nic przeciwko, gdyby kupiła sobie płaszcz, ale po namyślę i bezradności wróciłam się do tego sklepu, by kupić płaszcz. Zapakowałam ją do torby urodzinowej, którą również kupiłam. Teraz byłam u Willa, który jako jedyny mógł ze mną pójść na tą imprezę, bo Nathalie musiała pojechać do swoich dziadków.

Ja siedziałam na łóżku, poprawiając makijaż, a chłopak dyskutował ze swoją młodszą siostrą, trzymając na rękach swojego najmłodszego brata. Will mieszkał w małym domu z ciocią, wujkiem, babcią, rodzicami i trójką rodzeńtwa - najmłodszy Danny, młodsza Ruby i najstarszy z rodzeństwa Felix, który z tego co wiedziałam właśnie kończył studia.

- Obiecałeś, że mi pomożesz z pracą domową! - wydarła się z wyrzutem dziewięciolatka.

- Zaraz wychodzę, jutro ci pomogę - burknął chłopak zmęczonym głosem, bujając kilkumiesięczne dziecko na rękach.

- Jesteś beznadziejny! - krzyknęła dziewczynka, odchodząc i tupiąc, a na deser trzasnęła drzwiami, gdy wychodziła

- Nie tupaj! - ryknął za nią Will, który posadził dziecko w swoim łóżeczku.

- Gorsza niż moja siostra - skomentowałam kpiąco, na co chłopak jęknął cicho. - wychodzimy?

- Oczywiście, że tak. - na jego słowa wstałam z łóżka i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia, po drodze mijając się z jego najstarszym bratem, z którym Will wymienił się krótkimi wyzwiskami i wyszliśmy z domu, uprzednio zakładając buty.

Szliśmy jakieś dwadzieścia minut, aż dotarliśmy pod spory dom. Zapukaliśmy, a do środka wpuściła nas Nicole. Po krótkim oprowadzeniu po domu zaprowadziła nas do salonu, gdzie bawiło się parę osób. Harris wygłupiał się jak pięciolatk z Scottem, przyjaciółka Nicole, która się ze mnie śmiała, gdy ja oblałam się sokiem w szkole, gawędziła z jakąś inną dziewczyną, a w rogu stał jakiś chłopak, którego Nicole przedstawiła jako swojego kuzyna. Na stole stały i czekały na zjedzenie prekąski, a drinki przyciągały swoimi kolorowymi kolorkami i słodkimi aromatami. Wręczyłam dziewczynie prezent, dodając, że nie wiedziałam co jej kupić, by się usprawidliwić przy ewentualnej złej reakcji na prezent. Dziewczyna zerknęła do torby i uśmiechnęła się szczerze.

- O jejku, dziękuję, jest piękny. - objęła mnie, a ja byłam dumna, że trafiłam z prezentem.

Blondynka ruszyła do swojej przyjaciółki - Crystal, a ja z Willem podeszliśmy do Scotta i Tony'ego z którym Will chciał się przywtać. Poszłam z nim tylko dlatego, że wolałam nie zostawać sama. Cała trójka ze sobą się przywitała i tylko Scott postanowił objąć mnie na przywitanie, co mnie osobiście pasowało.

- Trochę kultury, baranie - powiedział Scott niespodziewanie, zdzielając Harrisa ręką po głowie, Tony jedynie mruknął coś pod nosem co miało przypominać jakiekolwiek przywitanie.

Chłopcy rozmawiali swobodnie podczas gdy ja stałam jak słup od czasu do czasu odpowiadając na pytania Willa i śmiejąc się z żartów Scotta, który jak się okazało był niezwykle komfortową osobą. Nagle po godzinie Nicole wezwała wszystkich do gry w prawda czy wyzwanie. Wszyscy byli już po paru lub więcej drinkach, dlatego bardzo chętnie usiedli w kółku. Usiadłam koło Willa, a na przeciwko usiadła Nicole, która trzymała za rękę siedzącego obok Tony'ego, na środku kółka Crystal położyła pustą butelkę po piwie i nią zakręciła, a wtedy wypadło na Willa.

- Prawda. - odparł od razu Will.

- Czemu nagle zaczeliście się przyjaźnić ty i Tony? - zapytała szybko Crystal, a chłopak przewrócił oczami, poprawiając swoją pozycję.

- A ty masz nos czymś ubrudzony, wiesz, Crystal? - zapytał niespodziewanie Tony, a dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Czym? - zapytała, gdy zaczęła pocierać swój nos.

- Od wpychania nosa w nie swoje sprawy. - odpowiedział równocześnie z Scottem.

- Tony. - burknęła Nicole z niezadowoloną miną.

- To jest prawda czy wyzwanie. - stwierdziła Crystal, dodając po chwili: - mogę zadać pytane jakie tylko chce, a Will musi mi powiedzieć prawdę.

- W takim razie jak cię zapytam o jakim psie gadałaś z Hannah na stołówce to też będziesz musiała odpowiedzieć prawdę. - dziewczyna na te słowa rozszerzyła oczy i otworzyła usta w szoku, a ja wbiłam w nią swój wzrok. - Z tego co wiem to ani ty, ani Hannah nie macie psa, ale ktoś inny ma psa. - Przerzucił na chwilę na mnie wzrok, by później z powrotem mógł znaleźć się na blond włosej Crystal.

- Tony. - powtórzyła Nicole.

- Nie jest kolei na mnie, by odpowiadać na pytania. Kontynnujmy.

- W takim razie ja zadam, równie mocne pytanie jak ty - zaproponował Scott i spojrzał na Willa - Willuś jak zdrówko? - uśmiechnął się, a reszta, oprócz Crystal, się zaśmiała.

- Dopisuje - stwerdził Will z uśmichem na twarzy i zakręcił butelką aż wypadło na kolejną osobę.

Po dwóch rundach wypadło na Tony'ego, który wybrał wyzwanie.

- Zaśpiewaj coś. - zaproponowała jego dziewczyna, a chłopak przewrócił oczami.

- Muszę? - zapytał z nadzieją na zaprzeczenie, ale blondynka pokiwała głową.

- Ja ci wybiorę. - stwierdził Scott, gdy podbiegl do laptopa połączonego z głośnikami.

- Jeśli wybierzesz Justina Biebera, albo Bruno'a Marsa spale ci dom. - zagroził Tony, a Scott uśmiechnął się wrednie.

Puszczono mu piosenkę, a gdy usłyszał, że to Bruno Mars od razu przewrócił oczami. Początkowo, gdy śpiewał co wychodziło mu ładnie patrzył się na wszystkich oprócz mnie i Nicole, ale to się zmieniło gdy dotarł do tego momentu:

- Her lips, her lips I could kiss them all day if she'd let me. Her laugh, her laugh She hates but I think its so sexy She's so beautiful And I tell her every day Oh, You know, you know, you know I'd never ask you to change If perfect's what you're searching for Then just stay the same So don't even bother asking If you look okay You know I'll say When I see your face There's not a thing that I would change Cause you're amazing Just the way you are And when you smile, The whole world stops and stares for a while Cause girl you're amazing Just the way you are. - przez cały ten czas patrzył się na mnie co mnie strasznie denerwowało, bo obok była jego dziewczyna. Poruszałam ustami w słowa „Spójrz na Nicole" ale on nie reagował, a dziewczyna była w niego wpatrzona jak w obrazek, przy tym uśmiechając się słodko.

Pieprzony Tony Harris.

Gdy skończył z powrotem usiadł na swoim miejscu, rzucając mi krótkie spojrzenie. Zakręcił butelką, która wylosowała Crystal na co ja i Harris się chytrze uśmiechneliśmy.

- Dobrze, wyzwanie. Ale nie chce wyzwania od Tony'ego. Nie lubi mnie i zrobi wszystko by mi uprzykrzyć życie - uśmiechnęła się pewna siebie z myślą, że udało jej się ominąć przyłapania jej na podstępie, ale zapomniała o mnie. Wyrzuciła do tyłu włosy bardzo chamsko, a Tony i Scott zrobili dokładnie taki sam ruch coś szepcząc do siebie i cicho śmiejąc się z tego.

- Dobrze, w takim razie ja ci wymyślę wyzwanie. - stwierdziłam z chytrym uśmiechem na twarzy.

- Ty też... - przerwałam dziewczynie szybko.

- Nie jesteś królową gier, by ustalać zasady, złotko. - rozluźniłam się i bardzo szybko wymyśliłam zadanie. - Zadzwoń do Kerry'ego, włącz go na głośno mówiący i zapytaj co z psem na strychu. - powiedziałam, a dziewczyna głośno przęłknęła ślinę i niechętnie zadzwoniła do Paula, a w pomieszczeniu jedyny dźwięk jaki było słychać to sygnał.

- Czego chcesz? - zapytał Paul, gdy odebrał, a dziewczyna się skrzywila.

- Co z tym psem na strychu? - zapytała bardzo szybko.

- Skąd wiesz, że był na strychu? Ty i Hannah umówiłyście się ze mną, że ja kradnę psa, a Wy niczym się nie interesujecie. - Paul był bardzo podejrzliwy mówiąc to i dało się to wyczuć na odległość, a atmosferę w tamtym momencie dało się nożem ciąć.

- Nie umawialiśmy się - stwierdziła cała zdenerwowana. Była tak zdenerwowana, że aż wstała z miejsca.

- Crystal, nie zawracaj mi głowy, wykonałem wasze zlecenie, by tej nowej psa ukraść, więc spierdalaj. - rozłączył się, a dziewczyna wypuściła zestresowana powietrze z ust.

Też wstałam i zaczęłam się kierować w kierunku Crystal, ale szybko zatrzymał mnie Will.

- Zostaw ją, nie pakuj się w problemy - zastawił mi drogę ręką, a ja spojrzałam się na niego.

- Kurwy ci szkoda? - zapytałam unosząc brwi.

- Wiesz, że ja tu dalej jestem? - zapytała z oburzeniem Crystal.

- Szkoda. - stwierdziłam, rzucając jej szybkie spojrzenie, które przeniosłam po chwili na Willa.

- Crystal, lepiej żebyś wyszła - powiedziała Nicole z rozczarowaniem na twarzy.

- I ty jesteś przciwko mnie? Taka właśnie z ciebie przyjaciółka. - ruszyła do wyjścia przy tym trzaskając drzwiami.

Nicole po prostu wstała i podeszła do mnie po czym mnie przytuliła przy tym wyszeptała mi do ucha, że stasznie za nią przeprasza. Gdy dziewczyna się odsunęła ode mnie Scott zauważając że zaczyna się robić przykra atmosfera, zaczął zachęcać wszystkich do spróbowania ciasta przez niego zrobiony i zaproponował piwo.

Ja odeszłam na bok, a koło mnie pojawił się nispodziewanie Tony.

- Wiesz, że jesteś chujem? - zapytałam cicho, nawet nie patrząc na niego.

- Aż dziwne, że na prawie każdym spotkaniu to powtarzasz. - zauważył kpiąco. To zabawne, bo to prawda.

- Może dlatego, że nim faktycznie ciągle jesteś. - uśmiechnęłam się wrednie, gdy oparłam się o ściane.

- A co tym razem zrobiłem, Livia? - Podszedł bliżej i oparł się bokiem o ścianę wiercąc mi dziurę wzrokiem.

- Dziewczyny ci się pomyliły? - Spytałam po chwili, rzucając mu wrogie spojrzenie

- W jakim sensie? - Zapytał, udając głupiego

- Nie musisz udawać idiotę. Przecież widziałam, że się na mnie gapiłeś gdy śpiewałeś.

- To się nazywa schizofrenia, taka choroba. Mogę ci nawet pójść po leki bo widzę, że ty widzisz jakieś nie realne rzeczy. - Odpowiedział kpiąco przy tym szepcząc mi do ucha, gdy ja obserwowałam dobrze bawiącą się Nicole

-Szkoda tylko, że gdy śpiewałeś to ani razu się nie spojrzałeś na Nicole, która była w ciebie wpatrzona jak w obrazek. Już nawet nie chodzi o to, że się gapiłeś, chodzi o to, że masz ją kompletnie w dupie. - Fuknęłam i odeszłam czym zakończyłam rozmowę. Ale chłopak poszedł za mną.

- A skąd ty możesz wiedzieć czy mam ją w dupie czy nie? Chyba to nie jest Twoja sprawa.

- Moja nie, ale Twoja już tak. Jestem już tu jakieś półtorej godziny i ani razu nie zauważyłam byś choćby ją przytulił lub chociaż skomplementował. Uważasz, że taki związek ma prawo przetrwać jeśli tylko jedna osoba się stara? - zapytałam, mimo że odpowiedź była oczywista.

-A może po prostu nie lubię się obnosić uczuciami i tym podobne, hm?

- Natomiast debilizmem to akurat obnosisz się aż za bardzo. - prychnęłam i odwróciłam się w jego stronę, gdy chłopak odwrócił mnie.

- A ty niby nie? Masz jakieś problemy z radzeniem sobie z emocjami, może to przez sytuacje rodzinną, moja droga- powiedział cicho nie zdając sobie sprawy, że uderzył w moją piętę Achillesa. Albo zdawał sobie sprawę? Nie miałam czasu by nad tym się zastanawiać i nawet chyba nie chciałam wiedzieć, bo mogłoby to zranić trzy razy bardziej.

- Ja przynajmniej nie jestem synkiem bogatych rodziców, który jedyne słowa jakie posiada w słowniku to zapłacę za to, albo kupię tamto! - Te słowa wypowiedziałam aż za bardzo głośno i wszyscy, w tym też Nicole, spojrzało się na nas.

Postanowiłam podejść do dziewczyny i poinformować ją, że już sobie pójdę. Miałam już doszczętnie zniszczony humor, by dobrze się bawić, a w dodatku nie chciałam niszczyć zabawy innym. Przeprosiłam ją i wyszłam z jej domu, a zaraz za mną wybiegł ktoś jeszcze. Myślałam, że to Will, ale okazało się po tym jak zatrzymał mnie, blokując mi drogę, że to Scott.

-Widziałem. - Stwierdził zdyszany.

- Nie pal, bo dyszysz jak pies po przebiegnięciu dziesięciu kilometrów, a ty przebiegłeś jakieś pięćset metrów. - Burknęłam trochę wrednie, ale chłopak to olał i dokończył co miał powiedzieć.

- Widziałem jak się na ciebie gapił. - wydyszał, jakby miały to być jego ostatnie słowa.

- I? - zapytałam, próbując zrozumieć co chce mi powiedzieć.

- Daje wam miesiąc. No dobra, dwa. - powiedział o wiele wyraźniej, opanowując swój oddech.

- Na co? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.

- Aż będziecie razem. - Stwierdził to w taki sposób jakby miało to być oczywistym faktem.

- Słucham? Z jakiej racji? - zapytałam oburzona samym faktem, że taka myśl mu przyszła do głowy.

- Czy ty wiesz jak mu się oczy zaświeciły jak na ciebie spojrzał? Co najmniej jak mojemu staremu gdy zobaczył promocje na piwo! - wykrzyknął, a ja posłałam mu spojrzenie jakby gadał mi teraz, że ufo wylądowało na ziemi, a ufoludki biegają po Ziemi i zrywają kwiatki. Czysta abstrakcja.

- Podążając twoją teorią to powinnam być poligamistką. W całym moim życiu tysiące ludzi się na mnie spojrzało. - Obeszłam go i ruszyłam dalej w stronę mojego domu, a chłopak krzyknął za mną:

- Pamiętaj! Dwa miesiące!

- Dobrze, że nie dziewięć! - odkrzyknęłam, gdy w głowie pojawił mi się obraz mnie trzymającą Tony'ego za rękę. Od razu się skrzywiłam i wyrzuciłam ten obraz z mojej głowy.

Powtórzę jeszcze raz. Czysta abstrakcja.

Continue Reading

You'll Also Like

12.3K 735 24
"Księżyc świadkiem każdego twojego kłamstwa." Życie Chicago Riley można by nazwać niefortunnym przypadkiem. Próbując w jakiś sposób wiązać koniec z k...
8.2K 308 18
Miał kochających przyjaciół, rodzinę lecz zdradzili go jak potoczą się jego losy, czy przejdzie na stronę zła, czy będzie żądny zemsty? Edit: Od chol...
128K 13.1K 13
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
388K 21.4K 44
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...