She's Gone.

By Clemerina

5.1K 448 44

Yerin chciała, by to się wreszcie skończyło. By Jiyong zniknął z jej życia, by znów mogła się cieszyć wolnośc... More

2.
3.

1.

2.3K 154 0
By Clemerina

"Krąży dziwna plotka o tym, że facet wszędzie kogoś szukał.

Krąży dziwna plotka o tym, że w nocy kilka dni temu z krzykiem zniknęła dziewczyna"

                Powoli przejechała palcami po zimnej tafli lustra. Westchnęła cicho i odgarnęła do tyłu długie, niemalże czarne włosy przyglądając się swojemu odbiciu. Skrzywiła się nieco widząc zdecydowanie zbyt bladą twarz, która po kilku nieprzespanych nocach pokazywała zdecydowanie zbyt wiele. Opuszkami palców przejechała po dość mocno widocznych cieniach pod oczami i westchnęła cicho. Nie lubiła tego widoku. On też go nie lubił.

                Przemyła twarz lodowatą wodą, próbując rozbudzić się na tyle, by móc wyjść z chłodnej łazienki i udawać, że wszystko jest w porządku. Uszczypnęła się kilka razy w policzki i uśmiechnęła na próbę. Prawie się nabrała, może nikt nie zauważy. Wzięła głęboki oddech i podeszła do drzwi, powoli przekręcając zamek i wychodząc na wąski, ciemny korytarz. Powoli zapadała noc i jednym źródłem światła pochodziło z łazienki. Zgasiła je, zakładając kosmyk włosów za ucho i obejmując się mocno ruszyła w stronę kuchni. Tam przecież powinno być cieplej.

                Nieco szybszym krokiem minęła telefon stacjonarny, który bezlitośnie migał na czerwono, pokazując, że nie uwolni się od świata zewnętrznego. Nie nadusiła przycisku, który mógł ją od tego intensywnego koloru uwolnić, wolała to zignorować. To był jej sposób na przetrwanie przez ostatni tydzień – zignorować i robić swoje. Może kiedyś coś wróci na miejsce. Nie zapaliła światła w malutkim pomieszczeniu. Światło ją raziło, zdradzało to, co robi. Przyzwyczajając swoje oczy do ciemności wyciągnęła kubek z szafki i wstawiła wodę na herbatę, siadając na chłodnym drewnianym krześle, które kiedyś sama pomalowała na intensywny zielony kolor. Podobno był to kolor śmierci, łąk czekających po tej Drugiej Stronie. Schowała twarz w kolanach, bojąc się gdzie jej myśli będą chciały ją zabrać.

                Dźwięk telefonu znów rozszedł się po pustym mieszkaniu i drgnęła delikatnie z przestrachem. Jednak po chwili wróciła do tej samej pozycji, skupiając się na głośnym tykaniu zegara wiszącego w kuchni. Chyba zaczęła coś nucić – nigdy nie była pewna na ile melodia wydobywa się z jej ust. Czasami po prostu to sobie wymyślała. Telefon wciąż nie chciał milczeć i z każdym kolejnym dźwiękiem bała się tego, co się stanie, gdyby jednak podniosła słuchawkę. Długi, raniący uszy pisk uruchomił jej głos na automatycznej sekretarce. „Tu mieszkanie Park Yerin. Nie mogę teraz odebrać telefonu, proszę zostawić wiadomość po sygnale." Zastanawiała się jakim cudem mogła kiedyś brzmieć tak wesoło. Teraz to było zdecydowanie zbyt dziwne. Kolejny pisk i usłyszała głos, którego tak bardzo nie chciała usłyszeć.

 - Skarbie, wiem, że tam jesteś – męski, dość charakterystyczny głos zaczął radosnym tonem. Teraz, po wysłuchiwaniu go w kółko i w kółko, potrafiła odnaleźć w nim kpinę. – Podnieś słuchawkę. Chyba nie chcesz, żeby to wszystko się tak skończyło?

 - Chcę, och jak bardzo chcę – szepnęła cicho, zerkając w stronę telefonu, tak, jakby znajdujący się po drugiej stronie linii chłopak mógł ją usłyszeć.

 - Przepraszam cię, nie powinienem był wtedy krzyczeć – kontynuował głos, zagłębiając się w każdy zakamarek jej umysłu. – Ale ty nie powinnaś była się z nim spotykać. Mówiłem ci, że jesteś moja. Moja, słyszysz kotku? Nie możesz ode mnie uciec. Kocham cię, dlaczego nie chcesz podnieść słuchawki? – Usłyszała ciche westchnięcie. Przez moment chciała podejść do okna i sprawdzić, czy nie czeka tam na nią. Skuliła się tylko, mocno zaciskając oczy. – Nie możesz tam wiecznie siedzieć. Po prostu podnieś słuchawkę i powiedz, że mnie kochasz i nigdy więcej mnie nie opuścisz. No, dalej. Wtedy wszystko się skończy i znów będzie jak dawniej. Nie chcesz, żeby było tak, jak dawniej? Yerin – sposób w jaki wymawiał jej imię wywołał u niej silne drgawki. Gotująca się woda w czajniku powoli zaczęła wydawać cichy gwizd i podskoczyła, zaskoczona tym nierealnym dźwiękiem. Szybko wyłączyła palnik i zalała herbatę wrzątkiem. – Nie chciałabyś znów siedzieć razem? Proszę, oddzwoń do mnie. Kochanie, nie bądź taka. Przecież nie chciałabyś uwolnić Smoka.

                Rozłączył się, a ona powoli osunęła się na chłodne kremowe płytki i znów zwinęła się w kłębek. Czasami tak bardzo bała się tego co On może zrobić. W głowie odtwarzała kolejne scenariusze, jak wchodzi tu, gdy ona śpi i zabiera ją stąd, gdzieś, gdzie nikt nigdy jej nie znajdzie. Gdzieś, gdzie będą sami i będzie musiała uśmiechać się, robić to, co On zechce. Miała ochotę zniknąć, by jej nie znalazł, chociaż doskonale wiedziała, że On się nie podda. Znajdzie ją i z tym swoim przerażającym uśmiechem zrobi wszystko, by już nigdy nie uciekła. Zrobi z niej ptaka w złotej klatce.

                Telefon znów rozbrzmiał. Ponownie zastygła, ale ten dźwięk, chociaż identyczny z poprzednim, nie wydawał jej się aż tak złowrogi. Nie miał w sobie tej tego całego gniewu, który bił od Niego. Powoli wstała i podeszła do telefonu. Przyjrzała się wyświetlonemu numerowi. To na pewno nie był On.

 - Halo? – Odebrała telefon i usiadła na podłodze, w smudze światła księżycowego, które wpadało przez kuchenne okno. – Och, cześć Mina.

 - Ile razy mam jeszcze do ciebie dzwonić zanim odbierzesz? – Głośna pretensja w głosie dziewczyny sprawiła, że Yerin delikatnie się uśmiechnęła. Mocniej objęła słuchawkę telefonu, wyczuwając oderwanie od tego świata w którym przez ostatni tydzień się znajdowała. – Naprawdę, co się z tobą dzieje? Wiesz, że jutro Rina ma urodziny, prawda? – Pomyślała o tych dwóch siostrach. Wydały jej się dziwnie odległe. Kiedy ona je ostatni raz widziała? Nie potrafiła sobie przypomnieć. – Idziemy to uczcić do klubu moja droga. Nie możesz wiecznie siedzieć w mieszkaniu – dodała nieco troskliwszym głosem. – Oderwiesz się od tego. Odprężysz.

 - Mina, on gdzieś tam jest – powiedziała Yerin, nieco zachrypniętym głosem. Od kilku dni nie odzywała się do nikogo. Pomału zapominała jak składać zdania. Słowa zdecydowanie zbyt dziwnie brzmiały. – I gdy wyjdę, może mnie znaleźć. On nie jest normalny, nie wiem co mu przyjdzie do głowy i co mi zrobi. A tu... tu jestem bezpieczna.

 - Nie możesz siedzieć przez cały czas w zamknięciu – niemal wyczuła jak Mina ze strapioną miną kręci głową. – Wyjdź trochę do świata. A on pochodzi za tobą jeszcze jakiś czas i w końcu odpuści. Każdy w końcu odpuszcza.

 - Skoro tak mówisz – odpowiedziała nieco drętwym głosem. Miała ochotę zaśmiać się na naiwność przyjaciółki, to, jak bardzo wierzyła, że On jest taki jak inni. Problem w tym, że nie był i Yerin doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Westchnęła cicho, nie do końca wiedząc co powinna zrobić. – Ale będziesz przy mnie przez cały czas. Przyjdziesz po mnie, będziesz razem ze mną w klubie i potem odprowadzisz mnie pod same drzwi. Innej opcji nie ma.

 - Niech będzie – zrezygnowana przyjaciółka westchnęła cicho. – Przyjdę wcześniej i uszykuję się u ciebie. Do jutra.

                Mina rozłączyła się, a Yerin znów znalazła się w swoim ponurym świecie. Odłożyła powoli słuchawkę i naciągnęła mocniej rękawy swetra, przypominając sobie o herbacie. Wstała z podłogi i powoli znów weszła do kuchni. Złapała nieco ostygły kubek i stanęła przy oknie, wpatrując się w rozświetlone milionami neonów miasto. W nocy zawsze miało ono w sobie coś drapieżnego, bardziej niebezpiecznego, czasami brutalnego. Nie lubiła tego stanu, miała wtedy przemożną ochotę zakopać się w ciepłą pościel i nie wychodzić nim nastanie świt. Noc zbytnio kojarzyła jej się z Nim.

                Dopiła resztkę herbaty i odstawiając kubek do zlewu szybko ruszyła w stronę sypialni. W nocy nawet jej przytulne i niewielkie mieszkanie zdawało się mieć w sobie coś niebezpiecznego. Telefon znów rozbrzmiał, ale zdawała się tego nie słyszeć. Schowała się, schowała się pod kołdrą, próbując uciec od całego zła tego świata. Przecież tak bardzo chciała się od Niego uwolnić.

                Rano obudziła się zmarznięta, nie potrafiąca poruszyć żadnym z mięśni. Wpatrywała się w bladokremowy sufit, oddychając głęboko. Nie chciała się stąd ruszać, a jej ciało, jakby posłuszne tej myśli, wydawało się zbyt ospałe by wykonać jakikolwiek ruch. Wciąż miała na sobie ten stary, znoszony za duży sweter który uwielbiała zakładać, gdy coś było nie tak. Ostatnio go nie nosiła, On bardzo tego nie lubił. Przekręciła się na bok, wtulając twarz w miękką wełnę za długich rękawów. Jego już tu nie ma, Jego już tu nie ma.

                Z wielkim trudem wstała z łóżka, swoje niepewne kroki kierując w stronę telefonu. Ukucnęła przed niewielką szafką, wpatrując się w migoczącą czerwoną lampkę, która w bladym świetle dnia straciła większą część swojej złej mocy. Ze wstrzymanym oddechem skasowała wszystkie nagrane wiadomości, nawet nie próbując ich odsłuchiwać. Przecież wszystkie i tak były od Niego.

                Mina przyszła dość wcześnie. Zmachana, z dużą torbą na ramieniu, weszła do mieszkania Yerin, wypełniając jego chłodne wnętrze ciepłem i światłem. Marudząc i kręcąc się po kuchni zrobiła obiad i jego dużą porcję wmusiła w dziewczynę, która mimo wszystko z trudem go przełknęła. Jedzenie ją odstręczało, wywoływało to niemiłe uczucie w brzuchu, sprawiało, że czuła się brudna. Potem swoimi pulchnymi palcami Mina nadała twarzy Yerin koloru, przywracając jej ponownie nieco dawnego wyglądu porcelanowej lalki. Ta pozwoliła jej bez przeszkód uczesać swoje długie włosy w elegancki kok. Mina pozostawiła ją dopiero samą, gdy poszła się przebrać, pozwalając Yerin wybrać co chce założyć.

                Przejechała palcami po wieszakach, tylu pięknych sukienkach, które miała, jednak nie chciała zakładać żadnej z nich. Wszystkie były dla niej skażone, nosiły na sobie znamiona Jego dotyku. Wszystkie, oprócz tej jednej, jedynej. Z cichym westchnięciem sięgnęła po tę najmniej rzucającą się w oczy, czarną, dopasowaną, obszytą delikatnie mieniącymi się cekinami. Dawno jej nie nosiła, On jej tak bardzo nie lubił. Wolał ją w żywych, ognistych czerwieniach, głębokich fioletach i pudrowych różach. Wzdrygnęła się delikatnie, wciągając na siebie sukienkę, która nagle okazała się być za duża. Przyjrzała się swojemu odbiciu, dostrzegając tylko dzień osoby którą kiedyś była. Nędzna podróbka pięknego oryginału.

                Światło w ciemnej sypialni nagle się zapaliło, oświetlając dokładniej jej sylwetkę, a przerażona Yerin odwróciła się nerwowo, uspokajając się dopiero gdy zobaczyła w drzwiach troskliwą postać Miny, która nawet w swojej nowej, modnej sukience była czymś bezpiecznym i ciepłym, dawała schronienie swoim pulchnym ciałem. Z troskliwą miną podeszła bliżej Yerin i z cichym westchnięciem przyjrzała się bliżej postaci przyjaciółki.

 - Pamiętam jak ją ostatnio miałaś na sobie – mruknęła cicho, wygładzając luźny materiał po bokach dziewczyny. – Strasznie schudłaś. Jadłaś w ogóle ostatnio? Nie martw się, coś na to poradzimy. Masz gdzieś jakiś pasek? – Otworzyła kilka szuflad i wyciągnęła z jednej szeroki pasek, którym spięła dziewczynę pod biustem, tworząc na jej sylwetce piękną talię. – No, widzisz? O wiele lepiej. Zobaczysz, że wkrótce wszystko znów wróci do normy. Znowu kogoś poznasz, on kogoś pozna.

 - Mina, nie znasz Go – Yerin pokręciła głową. – Jeżeli myślisz, że podda się tak łatwo... On nie zostawi tego w ten sposób. Za dobrze go znam. Smok się nie poddaje.

 - Przesa... - zaczęła Mina, ale głośny dźwięk telefonu przerwał jej w kontynuowaniu. Yerin napięła wszystkie mięśnie i zamknęła oczy oczekując tego, co miało nadejść. Dźwięk boleśnie odznaczał się w jej uszach, znów ranił. Przyjaciółka zerknęła na nią i z głośnym westchnięciem ruszyła w stronę telefonu. Yerin przez moment chciała ją zatrzymać. Nie chciała zniszczyć ciepła, które znów krążyło po jej ciele, tego uczucia, które pozwalało jej na powrót normalnie oddychać. Jednak pomimo tego nawet nie drgnęła, a niepowstrzymywana Mina podniosła słuchawkę, niszcząc idealny świat, który w tak krótkim czasie udało jej się stworzyć. – Tak, słucham? Nie, nie może z tobą rozmawiać – odpowiedziała nieco ostrzejszym niż zazwyczaj tonem, który pokazywał jej zniecierpliwienie i irytację Jego osobą. Mimo wszystko, to była Mina, dobra, miła mina i nawet teraz potrafiła zachować pozory uprzejmości. - Proszę cię, odpuść. Zerwaliście, zostaw ją w spokoju, Yerin nie chce z tobą rozmawiać. Jiyong – powiedziała ostrym, ostrzegawczym głosem, a stojąca wciąż w sypialni dziewczyna zadrżała na dźwięk Jego imienia. Powoli ruszyła w stronę przyjaciółki, chcąc przerwać rozmowę, odciąć się od Niego. – Zostaw ją w spokoju – wycedziła, wściekłym głosem, którego nigdy wcześniej i niej nie słyszała. - Naprawdę. Nie, nie dam ci jej do telefonu. I przestań tu dzwonić – odłożyła słuchawkę, zdecydowanie zbyt nerwowo niż powinna. – Idiota. Nie przejmujmy się nim. Chodź – wyciągnęła ciepłą, pulchną, bezpieczną dłoń w stronę Yerin, uśmiechając się do niej serdecznie. – Czas się trochę odprężyć.

Continue Reading

You'll Also Like

Plaga By Wera Guzenda

Science Fiction

105K 6K 39
Kiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie. Rodzina, przyjaciele, szkoła - To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś pr...
Na Sprzedaż By Azriaxx

Mystery / Thriller

264K 6.5K 26
Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie d...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
9.3K 923 31
【 ɪ'ʟʟ ᴅᴏ ᴀɴʏᴛʜɪɴɢ ғᴏʀ ʏᴏᴜ ᴛᴏ sᴜʀᴠɪᴠᴇ 】 To miał być kolejny, zwykły dzień w szkole. Każdy uczeń z niecierpliwością wyczekiwał ostatniego dnia nauki i...