a huge riddle // drarry ✔︎

By _cyzia_a_

7.6K 556 176

completed - [ harry potter x draco malfoy ] Niektóre rzeczy jak i osoby w naszym życiu są dla nas jedną, wiel... More

prolog
I: 20 marca 1944
II: 20 marca 1998
III: 23 marca 1998
IV: 24 marca 1998
V: 25 marca 1998
VI: 30 marca 1998
VII: 31 marca 1998
VIII: 1 kwietnia 1998
IX: 2 kwietnia 1998
X: 4 kwietnia 1998
XI: 7 kwietnia 1998
XII: 8 kwietnia 1998
,,Drogi Severusie" ,,Drogi Regulusie"
XIII: 9 kwietnia 1998
XIV: 10 kwietnia 1998
XV: 11 kwietnia 1998
XVI: 12 kwietnia 1998
XVII: 14 kwietnia 1998
XVIII: 17 kwietnia 1998
XIX: 18 kwietnia 1998
XX: 19 kwietnia 1998
XXI: 23 kwiecień 1998
XXII: 26 kwietnia 1998
XXIV: 2 maja 1998
epilog

XXIII: 1 maja 1998

166 16 0
By _cyzia_a_

Ciemność ogarnęła cały świat, bowiem księżyc został zasłonięty przez szare chmury na niebie.

Jedynym źródłem światła były latarnie w Hogsmeade, które oświecały im drogę prowadzącą przez całą wioskę. Szli blisko siebie, o mało nie stykając się ramionami. Czarne kaptury mieli zarzucone na głowy, a Draco postanowił uchylić rękaw szaty, aby uwidocznić swój Mroczny Znak, co tylko dodawało autentyczności.

Ostatnie dni były dla nich przygotowaniami zarówno fizycznymi i psychicznymi. Mieli czas na przyszykowanie szczegółowego planu oraz części ubioru, aby nie wyróżniać się z i tak niewielkiego tłumu ludzi. Były to też chwile, podczas których każdy z nich musiał uświadomić sobie do czego to prowadzi. Wiedzieli, że wejście do Hogwartu i – chcąc nie chcąc – oznajmienie tego będzie przyczyną ataku Śmierciożerców, którzy za wszelką cenę będą chcieli ich złapać oraz zabić. Zniszczenie horkruksów będzie miało tylko jeden skutek– zniszczenie Voldemorta. Jednak zanim to się stanie cała jego grupa popleczników stanie do wojny, a on będzie stał na jej czele.

Oczywiście, że nie byli na to gotowi. Draco nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że Harry jest zmuszony umrzeć, a chociaż starał się wymyśleć różne wyjścia, aby obejść przepowiednie to jednak wszystko wskazywało na to, że chłopak naprawdę może być horkruksem.

Potter również nie mógł się z tym pogodzić. Może i umarł jego ojciec, dowiedział się całej mrocznej prawdy, a teraz musiał stanąć u boku przyjaciół na przeciwko najpotężniejszego czarnoksiężnika tych czasów, to mimo tego nie chciał kończyć swojego żywotu, tylko dlatego, że przepowiednia tak powiedziała. Jego życzeniem było walczyć u boku Draco, bronić go i pomagać, a jednocześnie w podobny sposób towarzyszyć Tomowi, z którym zżył się wystarczająco przez ponad miesiąc.

Riddle znał konsekwencje zakończenia zadania, jednak wszystko skomplikowało się, gdy ujrzał nagłówek w Proroku Codziennym głoszący o śmierci Dumbledore'a. Ich plan był pozbawiony pewnych szczegółów, które mieli opracować po uśmierceniu Voldemorta, chociaż teraz brunet zdawał sobie sprawę, jak głupie to było. Nie mieli stuprocentowej pewności, że Albus przeżyje, a mimo to zgodził się na tą umowę, nie wiedząc, czy wróci do swoich czasów.

Mimo początku maja, gdy dni stawały się coraz cieplejsze, a promienie słońca jasno przygrzewały, noce nadal panowały chłodne. Harry wzdrygnął się, czując na swojej skórze powiew zimnego wiatru, jednak żaden nie wypadł z szyku i szli w trójkę równym tempem od ponad kilku minut, odkąd tylko weszli do wioski. Śmierciożerców nie było wielu, jednak po za nimi żadnego innego czarodzieja.

Co prawda dzień byłby dla nich lepszy pod względem tłumu panującego w wiosce, gdyż nikt by się nimi nie przejmował, skoro wyglądali by jak każdy inny Śmierciożerca, a mimo to oni wybrali noc.

Powodów było kilka, chociaż sami mieli cień wątpliwości.

W końcu znaleźli się u progu Gospody pod Świńskim Łbem. Draco spojrzał nieprzychylnie na zniszczony szyld, który skrzypiał przeraźliwie pod wpływem wiatru. Zwinnymi ruchami cała trójka znalazła się w środku, próbując nie wywołać podejrzeń, po czym rozejrzeli się po pomieszczeniu.

Był to niewielki, obskurny pub. Wszędzie było brudno oraz całkiem ciemno, mimo niewielkich lamp. Przypominało im to trochę lokale, które w ostatnich dniach odwiedzali w mugolskiej części Londynu. Tak samo brudne i niezachęcające.

Harry uchylił rąbek kaptura, zauważając, że nikogo nie ma w pobliżu, po czym skierował się bliżej kontuaru, za którym najczęściej stał barman.

Spojrzał na Draco oraz Toma, którzy zachowywali stałą czujność nie odsłaniając swoich twarz w całości, a następnie odchrząknął i wystukał pięścią w blat kilka razy.

Malfoy zmarszczył brwi, nigdy nie słysząc o czymś takim.

Nastała chwila wyczekiwanej ciszy, gdy nagle drzwi zza kontuaru otwarły się na oścież, a w progu stanął wysoki, całkiem chudy mężczyzna. Miał jasno niebieskie oczy, a także siwe włosy oraz tego samego koloru gęstą brodę, sięgającą do połowy klatki piersiowej. Jego codzienna ponura mina nagle ożywiła się i cień uśmiechu przemknął mu po twarzy. Dopiero kiedy Harry całkowicie odsłonił swoją bladą twarz, kąciki mężczyzny uniosły się wyżej.

— Harry! — zaczął, od razu ściszając głos. W pubie tak naprawdę nikogo nie było, chociaż woleli zachować ostrożność. — Dawno cię nie wiedziałem.

— Nic dziwnego Aberforth'ie — odparł, również uśmiechając się lekko. — Chcielibyśmy zostać dłużej, ale mamy coś do załatwienia — powiedział i spojrzał wymownie na drzwi, które zostały przed chwilą otwarte. Mężczyzna od razu zrozumiał i gdy pozostała dwójka zaczęła iść za Potterem, siwowłosy rozejrzał się wokół, po czym udał za nimi.

Chwilę później znaleźli się w równie niewielkim salonie. Podłoga była przykryta wyświechtanym dywanem, na którym stał też poniszczony stół i krzesła. Przy jednej ze ścian znajdował się kominek, a na nim znajdowało się jedno z lusterek dwukierunkowych. Nad kominkiem wisiał wielki obraz przedstawiający jasnowłosą dziewczynę.

Tom ściągnął kaptur i przyjrzał się portretowi. Kobieta miała puste spojrzenie, jednak oczy dokładnie takie same jak mężczyzna oraz Albus Dumbledore.

— To jest brat Albusa, Aberforth Dumbledore, o którym wam wspominałem — powiedział Harry, a następnie ściągnął czarną szatę, która tylko przeszkadzała mu w swobodnych ruchach przez za dużą ilość materiału. W Hogwarcie i tak nie będą im potrzebne, dlatego pozostała dwójka poszła jego śladem. Oboje skinęli głową na przywitanie.

— Musimy się dostać do zamku — Potter zwrócił się do niego, kiedy cała trójka była już gotowa. Mieli różdżki w pogotowiu, a na ramionach okularnik miał torbę, w której pod zaklęciem zmniejszającym trzymali wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Mieli szczęście, że istniało również zaklęcie, dzięki któremu wszystko było lżejsze niż piórko.

Mężczyzna mruknął coś pod nosem jakby się głośno zastanawiał nad czymś, jednak podszedł do portretu, złapał mocno za jego ramę, a następnie pociągnął i przed nimi pojawiła się całkiem sporej wielkości otwór w kamiennej ścianie.

— Dziękujemy Aberforth'ie — podziękował zielonooki, kiedy znaleźli się już w tunelu.

— Nie ma za co, Harry Potterze. Powodzenia — odpowiedział, po czym zamknął za nimi obraz, a oni zostali zmuszeni do użycia swoich różdżkę i oświetlenia sobie drogi.

Draco przełknął ślinę, po czym zaczął iść za Harry'm, który bez słowa ruszył na przód. Nie wiedzieli, czy minęło kilka, a może kilkanaście minut, jednak w pewnym momencie chłopak zatrzymał się, a pozostała dwójka o mało na niego nie wpadła.

Wziął głęboki wdech, a następnie popchnął ciężkie drzwi, a nagła jasność sprawiła, że musieli zmrużyć oczy, a dopiero po chwili zauważyli co się dzieje w środku.

Cały Pokój Życzeń mimo iż całkiem sporej wielkości był zapełniony uczniami zarówno młodszymi jak i starszymi, a na ich szatach mogli zauważyć praktycznie wszystkie herby domów, chociaż koloru zielonego było tam najmniej. Z sufitu zwisały różnokolorowe hamaki, a także lampy, które jako jedyne oświetlały pokój, bowiem okien nie było. Na wyłożonych ciemną boazerią ścianach wisiały gobeliny w barwach domów i stały tam również biblioteczki, kilka mioteł, a w rogu wielkie radio.

Każda para oczu odwróciła się w ich kierunku, a Potter już miał ochotę się cofnąć przytłoczony spojrzeniami, jednak Malfoy ścisnął jego dłoń za  plecami i uniemożliwił ucieczkę. Na ich twarzach ponownie pojawiła się maska pewności siebie i nie odwrócili wzroku, a czarnowłosy westchnął cicho zmuszony do tego samego.

— Harry Potter! — krzyknął ktoś z tłumu, a chłopak przełknął ślinę. Nie miał pojęcia czego się spodziewać.

Przed wszystkich uczniów wyszła para Ślizgonów, których blondyn oraz okularnik szybko rozpoznali.

— Zabini, Parkinson — powiedział Draco, pozwalając sobie na uniesienie kącików ust. — Co tu się dzieje? — powrócił do poważnej miny. Owszem można było się domyślić dlaczego uczniowie zorganizowali schron w Pokoju Życzeń. Nie czuli się bezpiecznie w swoich dormitoriach bowiem Śmierciożercy byli zdolni do wszystkiego o każdej porze. Woleli spędzać czas wspólnie w Pokoju Życzeń będąc wtedy bardziej bezpiecznym, a przy okazji mogli trenować różne techniki walki, do której wiedzieli, że prędzej czy później dojdzie.

— Voldemort atakuje — odpowiedzieli i wszystko jakby zatrzymało się w miejscu. Słowa dobitnie uderzyły całą trójkę, która spojrzała czym prędzej na siebie. — Jego poplecznicy już wcześniej zajęli Hogwart. Jednak teraz sam postanowił odwiedzić zamek. Wszystko wskazuje na to, że chce rozpocząć otwartą wojnę. Ma nadzieję, że się tu pojawisz — spojrzała na okularnika.

— Musimy działać. Już — rzekł Tom w kierunku Harry'ego, bowiem ten stał najbliżej niego, jednak chłopak nie ruszył się ani o milimetr. Blondyn odwrócił się do nich, również słysząc Riddle'a i przybliżył się.

— Nie — odparł niemal automatycznie Draco. Przymknął oczy i poprosił Pokój Życzeń o niewielkie drzwi, które pojawiły się zaledwie nie całą minutę później niedaleko nich. — Chodźcie — powiedział do, jednak zanim w ogóle zdążyli ruszyć w tamtym kierunku, usłyszeli szczęknięcie psa. Potter od razu zaczął się rozglądać w poszukiwaniu właściciela odgłosu, gdy nagle spomiędzy innych uczniów przedostał się duży, czarny pies.

— Zaraz, czy to jest ten sam, którego... — zaczął pytająco Tom, kiedy nagle ucichł przyglądając się całej sytuacji. Zwierzę zaczęło się przemieniać, a przed nimi nie stał już pies machający ogonem, tylko wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o jasnej skórze i szarych oczach. Jego ciemne falowane włosy opadały na ramiona, a jego twarz niemal od razu rozpromieniła się, patrząc prosto w zielone tęczówki chłopaka.

— Tak — odpowiedział mężczyzna. — A to... — zza pleców wyjął miecz i chwilę zajęło im zorientowanie się, co właśnie widzą na własne oczy. — ...może wam się przydać.

— ᯽ —

— Czas nam się kończy — powiedział stanowczo Tom. — Voldemort się zbliża. Jeśli dotrze do Pokoju Życzeń czeka nas najzwyklejsza klęska. Zabije wszystkich, zniszczy wszystko i wszyscy o tym wiemy.

Draco chodził w kółko po niewielkim pomieszczeniu, które bardzo przypominało jego dormitorium. Tom zajął miejsce na szmaragdowym hotelu patrząc na każdy jego krok i ruch, zaś nowo poznany mężczyzna siedział na brzegu łóżka ze zmarszczonymi brwiami oraz zaciśniętymi ustami. Harry opierał się o ścianę, kolana zbliżył do klatki piersiowej i owinął je ramionami, próbując poskładać myśli, co było w tamtej chwili wręcz niemożliwe.

— Syriuszu — zatrzymał się w końcu i odezwał w kierunku mężczyzny, który od razu się ożywił, słysząc swoje imię. — Pójdziesz z Tomem do Komnaty Tajemnic.

— Nie ma sprawy — odezwał się i Draco naprawdę się przeraził, gdy w jego głosie wyczuł nutę radości.

— Ty chyba nie wiesz na co się piszesz — mruknął Riddle, a Black tylko wzruszył ramionami i złapał za rękojeść miecza samego Godryka Gryffindora. Zdążyli mężczyznę wdrożyć w to, co mają do zrobienia chociaż ograniczyli się tylko do minimum. Bez szczegółów i bez pytań. Mimo to wydawał się teraz najlepszą osobą do wtajemniczenia w sprawę horkruksów i dobrze o tym wiedzieli.

— Zdobędziecie kły Bazyliszka i zniszczycie to — Draco podszedł do brązowej torby Harry'ego leżącej na biurku, po czym wyciągnął z niej medalion Salazara Slytherina, a następnie podał go Tomowi, który tylko skinął głową. — Weźcie ich więcej na wszelki wypadek i przynieście je tu. Ja z Harry'm będziemy w Pokoju Życzeń cały czas. Musimy wymyśleć jak dostać się do Nagini, a przy okazji porozmawiamy z resztą. Na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie chciał walczyć. Dostaniemy się również do McGonagall, która poinformuje resztę nauczycieli, Zakon Feniksa oraz Aurorów.

Zamilkł.

— Czyli Wojna?

— Wojna.

A następnie Tom i Syriusz wyszli z pomieszczenia, nie siląc się na ciche zamknięcie drzwi, które od razu przykuło wzrok uczniów nadal znajdujących się w drugim pokoju.

Nastała cisza, a gdy Draco oderwał w końcu oczy od zamkniętych drzwi, czym prędzej podszedł do Pottera, który wydawał się mieć głowę w chmurach przez całą rozmowę.

— Harry, spójrz na mnie — Malfoy ukucnął przy chłopaku i położył swoją dłoń na jego kolanie.

Nieobecny wzrok padł wprost na szare tęczówki.

— Muszę umrzeć — szepnął Harry.

— Nie umrzesz... — zaczął Malfoy, zdziwiony opanowaniem chłopaka. Teraz to on zaczął gorączkowo zerkać na wszystkie strony, nie będąc w stanie uwierzyć w słowa Pottera, o których myślał już od kilku dni.

— Oboje wiemy, że to nie prawda — przerwał mu. — Mam plan.

— Harry słońce — powiedział Draco, starając się, aby jego głos się nie załamał. Potter nie był w stanie powstrzymać motylków w brzuchu, mimo całej sytuacji. — Nie mamy nawet pewności, czy na pewno jesteś horkruksem. Te wszystkie rozmowy... to tylko gadanie. Nie znamy prawdy — cały czas gładził kciukiem kolano chłopaka w geście uspokojenia, chociaż nie wiedział, kto bardziej teraz tego potrzebował.

— Wiem jak możemy się dowiedzieć. Musimy trochę poczekać.

— Powiedz mi, proszę cię.

— Mamy zadania do wykonania — nagle wstał. — Musimy się pospieszyć, tak?

Blondyn również się podniósł i przybliżył o krok, a ich twarze były tak blisko jak pewnej nocy pod gołym niebem.

— Nie wiem co wymyśliłeś — szepnął, patrząc prosto w zieleń jego oczu, z których ponownie nie potrafił nic wyczytać. Nie pomagało mu to w opanowaniu nerwów, wręcz przeciwnie. — Ale wiedz, że cokolwiek się stanie... będę starał ci pomóc. Ufam ci i wiem, że nie zrobisz niczego głupiego.

Harry milczał, jednak jego twarz sama go zdradziła. Uśmiech pojawił się na jego ustach, a sam przybliżył się jeszcze bardziej.

— Kocham cię — słowa opuściły usta Draco, które zaraz później zostały przykryte tymi Pottera.

— Ja ciebie też — mruknął mu między pocałunkami, które jednak nie trwały długo. Mieli inne obowiązki i brak czasu na czułości.


























hehe

Continue Reading

You'll Also Like

14.3K 1K 32
,,Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha" Michaił Bułhakow ~Książka o tym jak wspólnie można zwalczyć przeciwności losu. Miłego czyt...
92.7K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
14K 1.2K 25
Remus Lupin jest introwertycznym chłopakiem, który kocha malować i rysować, nienawidzi wuefu, a jedyna znajomość jaką zdołał nawiązać przez cały rok...
10.9K 893 7
Gdzie Harry niemal ślini ławki na widok nowego nauczyciela francuskiego, Draco nie może oprzeć się zielonym oczom swojego ucznia, Fabian wzdycha po...