a huge riddle // drarry ✔︎

By _cyzia_a_

8.2K 619 177

completed - [ harry potter x draco malfoy ] Niektóre rzeczy jak i osoby w naszym życiu są dla nas jedną, wiel... More

prolog
I: 20 marca 1944
II: 20 marca 1998
III: 23 marca 1998
IV: 24 marca 1998
V: 25 marca 1998
VI: 30 marca 1998
VII: 31 marca 1998
VIII: 1 kwietnia 1998
IX: 2 kwietnia 1998
XI: 7 kwietnia 1998
XII: 8 kwietnia 1998
,,Drogi Severusie" ,,Drogi Regulusie"
XIII: 9 kwietnia 1998
XIV: 10 kwietnia 1998
XV: 11 kwietnia 1998
XVI: 12 kwietnia 1998
XVII: 14 kwietnia 1998
XVIII: 17 kwietnia 1998
XIX: 18 kwietnia 1998
XX: 19 kwietnia 1998
XXI: 23 kwiecień 1998
XXII: 26 kwietnia 1998
XXIII: 1 maja 1998
XXIV: 2 maja 1998
epilog

X: 4 kwietnia 1998

198 19 1
By _cyzia_a_

Severus Snape wiedział, że jest na przegranej pozycji.

Plotki w kręgu Śmierciożerców rozchodzą się szybciej, niż mogłoby się wydawać, zwłaszcza, gdy dotyczą dotychczasowej prawej ręki Lorda Voldemorta.

Severus nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Pojawiając się w Malfoy Manor nie ogłosił głośno swojej wizyty, dlatego wychodząc na korytarz całkiem przypadkiem podsłuchał rozmowę Bellatrix Lastrange z wysokim mężczyzną. Zrozumiał, że Voldemort się dowiedział, a jego bezpieczeństwo zmniejsza się z każdą sekundą. I chociaż zagadką było dla niego skąd Czarny Pan zna prawdę, teraz miał ważniejsze zadanie na głowie.

Ostrożnie i jak najszybciej wrócił do pustego pomieszczenia, w którym był kominek z siecią Fiu. Czym prędzej złapał piasek w dłoń, a chwilę potem zniknął w zielonych płomieniach i znalazł się w bardzo dobrze znanym sobie miejscu. Przeszedł przez pomieszczenie, wchodząc do swojej sypialni. Nerwowo zbliżył się do regału, a następnie złapał za grzbiet z jednej książek, która po chwili automatycznie wróciła na swoje miejsce. Rozległ się charakterystyczny odgłos, a drewniany regał uchylił się, otwierając ukryte przejście.

— Lumos — mruknął Snape, schodząc po schodach. Na samym dole było całkiem przestronne pomieszczenie. Zapalił starą lampę, stojącą przy szmaragdowym fotelu, a następnie podszedł do ciemno drewnianej komody. Otworzył szufladę i od razu w oczy rzuciło mu się niewielkie, czarne pudełko. Sięgnął po jego zawartość, chowając ją do kieszeni swoich szat, a potem tym samym sposobem wyszedł na górę i ponownie pojawił się w Malfoy Manor.

Czasami zastanawiał się, czemu ten kominek jest tak rzadko używany, jednak teraz nie miał na to czasu. Rzucił na siebie zaklęcie kamuflujące oraz wyciszające i wyszedł z pomieszczenia. Przemierzając korytarze, przyglądał się niektórym Śmierciożercom, którzy szeptali gorączkowo do swojego towarzysza lub nawet do siebie samego pod nosem.

Jako ojciec chrzestny, dobry znajomy jego rodziców oraz jeden z najbardziej zaufanych popleczników Voldemorta, spędził w Malfoy Manor tyle czasu, że drogę do pokoju Draco Malfoy'a miał w małym palcu, mimo wielkości całej posiadłości. Szybkim marszem przeszedł po schodach i zaraz potem znalazł się na jednym z pięter. Dobrze wiedział, że żadnego Śmierciożercy nie interesuje pokój Ślizgońskiego nastolatka, więc jedyną osobą, która mogłaby być w środku, to właśnie młody blondyn.

Powoli i cicho nacisnął klamkę, upewniwszy się, że na korytarzu nikogo nie ma. Zbyt podejrzanie wyglądałyby samo otwierające się drzwi, nawet w świecie magii.

Zerknął przez niewielką szparę, a gdy okazało się, że pokój jest pusty, czym prędzej prześlizgnął się do środka. Rozejrzał się krótko wokół, chociaż nie miało to dla niego większego znaczenia. Odłożył niewielki stos pergaminów na biurko chłopaka, a następnie machnął różdżką i rzucił zaklęcie, aby treść odsłoniła się dopiero po dotknięciu papieru przez Draco.

Ostatni raz rzucił okiem na pomieszczenie, jednak kiedy już chciał wychodzić, drzwi nagle otwarły się i Severus o mało nie dostał nimi w twarz. Stres opanował całe jego ciało, które po chwili się rozluźniło, gdy ujrzał bladą twarz swojego chrześniaka.

Zatrzasnął za nim drzwi zaklęciem, aby zabezpieczyć się na wszystkie możliwości, gdyby jednak ktoś nieproszony postanowił zajrzeć do środka. Malfoy od razu spiął się i wyciągnął różdżkę, którą opuścił dopiero, kiedy zobaczył Mistrza Eliksirów tuż przed sobą z grobową miną.

— Profesorze Snape... — zaczął, jednak zamilkł. Tak naprawdę, to nie miał pojęcia co ma powiedzieć lub o co spytać. Od tamtego wieczora u ,,Lupina" dosyć często zastanawiał się nad tym wszystkim co zaszło w chatce. Z jednej strony miało to sens, pod względem nagłego zniknięcia Voldemorta, gdy miał rok, czego się dowiedział z opowieści matki. Te domysły tylko potwierdziły plotki, które oświadczyły młodemu Malfoy'owi informacje na temat źródła. Nazwisko usłyszał zaledwie kilka dni temu z ust fałszywego Lupina.

Z drugiej zaś strony nie był w stanie uwierzyć, że Harry Snape, z którym tak zaś się nienawidzili, był w rzeczywistości Potterem. Jego kruczoczarne włosy, niczym takiego samego odcienia co Severusa, jego talent do Eliksirów oraz charakter. Zdawał sobie sprawę, że to ostatnie mogło się wykształcić poprzez lata spędzone ze starszym Snape'm, a na pewno nie biologiczność, jednak nadal nie mógł w to uwierzyć. Od zawsze twierdził, że z talentem do Eliksirów trzeba się urodzić. Tak samo jak z innymi dziedzinami magii. Draco również był dobry z tego przedmiotu, poprzez godziny spędzone nad ćwiczeniami, jednak nie umiał nawet porównać się do Harry'ego w tej kwestii. A kto by mógł urodzić się z takim talentem jak nie syn Mistrza Eliksirów?

— Słuchaj mnie uważnie Draco — powiedział Snape, swoim zwyczajnym tonem. I mimo, że od wewnątrz czuł się coraz gorzej, niczego nie zdradzał, ani mimiką, ani głosem. — Przekaż te pergaminy Harry'emu, jednak nikt z zewnątrz nie może ich przeczytać. Jest tam zbyt wiele szczegółów. Ufam ci, dlatego proszę o to ciebie.

Malfoy przełknął ślinę.

Snape często bywał u nich w domu, a także mieli kontakt w Hogwarcie, chociaż blondyn tak naprawdę nigdy nie poczuł tej bliskości z chrzestnym. Zatrzymał się na etapie, że to ojciec jego wroga i nic więcej. Dopiero teraz miał okazję zobaczyć, że Severus przez te wszystkie lata nie był mu obcy i mu ufa.

— Nie zawiodę pana. Obiecuję — skinął stanowczo głową. Nawalił już raz, nie chciał, aby to się powtórzyło.

Kącik ust Snape'a drgnął. Już chciał ruszyć z miejsca, gdy nagle coś go zatrzymało. Przeniósł wzrok z powrotem na chłopaka, który wpatrywał się z niego uwagą.

— Wiem, że się z Harry'm nie lubicie... ale proszę, nie pozwól by mu się coś stało.

— W zasadzie... pogodziliśmy się — mruknął Draco, chociaż chwilę później przypomniał sobie resztę wydarzeń. — Znaczy, przez mój błąd pewnie trafiliśmy do punktu wyjścia. Postaram się to naprawić.

— Na to liczę — wymamrotał Severus. — Wiem, że nie jesteś złym dzieciakiem. Idź ich wydostać, znajdźcie horkruksy i zabijcie Voldemorta.

— A co pan teraz zamierza? — spytał Draco, kiedy mężczyzna ruszył już z miejsca.

— Ukryję się — zatrzymał się w półmroku, jednak nie odwrócił twarzą do chrześniaka. — I będę się modlił do Merlina, aby dożyć końca wojny — po czym zniknął pod zaklęciem i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając blondyna z dreszczem na karku.

Draco zerknął na pergaminy i po raz kolejny przełknął ślinę.

— ᯽ —

Warunki panujące w lochach źle działały na włosy Toma.

Tylko o tym potrafił myśleć w tamtym momencie, bowiem każdy inny temat przewałkował minimum dziesięć razy.

Gdy do jego głowy napływały myśli o nim z przyszłości, tak zwanym Voldemorcie, horkruksach bądź całej ich wyprawie miał ochotę uderzyć głową w kamienną ścianę, o którą się opierał większości czasu spędzonego w celi.

Próbował sobie znaleźć inne zajęcia, takich jak chociażby rozmowa z Harry'm. I mimo iż mieli cele na przeciwko siebie, chłopak unikał jego i wszystkiego innego jak tylko mógł. Nie reagował ani na zaczepki rozbawionego Rookwooda, przychodzącego co jakiś czas dla zabawy, ani na marną szklankę wody i kromkę chleba, którą przynosił skrzat domowy rano i wieczorem, aby nie umarli z głodu, dopóki Czarny Pan łaskawie nie uzna co z nimi zrobić.

Oprócz tego próbował również magii bezróżdżkowej, którą praktykował jeszcze za swoich czasów, jednak musiało być w tamtym miejscu jakieś pole, uniemożliwiające mu to. Nie spodziewał się niczego innego.

Raz pojawił się nawet Malfoy i chociaż Tom miał ochotę splunąć mu na buty, powstrzymał się, wsłuchując się w milczeniu w jego słowa.

— Harry? Tom? Wysłuchajcie mnie, proszę. Mam mało czasu — szeptał wtedy wręcz błagalnie i Tom zauważył, jak wzrok Snape'a po raz pierwszy od dłuższego czasu zaszczycił coś innego niż ciemną, kamienną ścianę.

Muffliato. Nie oczekuję, że uwierzycie, po tym w jakiej sytuacji się znaleźliście, ale działam dla Dumbledore'a, tak samo jak twój tata — zwrócił się do czarnowłosego, którego twarz drgnęła, jednak nic nie powiedział. Nie spuszczał twardego wzroku z blondyna. — Mam Mroczny Znak, ale wcale nie wierzę w tą popierdoloną idee, nie chcę być Śmierciożercą i nie miałem pojęcia o pułapce w chatce Lupina.

Tom widział, jak Draco spogląda i zerka na Harry'ego, który jednak nie dawał mu żadnego znaku. Zielone tęczówki wpatrywały się pusto w spoconą, nieco brudną twarz Malfoy'a, pozbawioną jakichkolwiek kolorów. I tak jak zawsze Draco umiał cokolwiek wyczytać z szmaragdowych oczu, w tamtym momencie miał ochotę się załamać, czując ciężar oceniającego spojrzenia, pozbawionego emocji.

— Szukam czarki w każdej wolnej chwili. Gdy już ją znajdę, przyjdę po was i uciekniemy. Obiecuję — powiedział, po czym wyszedł, wiedząc, że dłuższy pobyt może być podejrzany.

I wtedy kolejna myśl przyszła Tomowi do głowy, którą przewałkował w głowie kilka razy.

Czy między tą dwójką coś zaszło?

I po każdej kolejnej myśli pojawiało się znajome pytanie.

Co by na to wszystko powiedziała Emily?


























hehe

Continue Reading

You'll Also Like

771 109 32
Po wydarzeniach z Valentinem, bratem Clary oraz ojcem Magnusa w końcu zapanował spokój. Lecz nie trwał on długo do instytutu przybywa pięciu nowych n...
5.3K 490 9
Były król Hawkins High - Steve Harrington i miejscowy dziwak Eddie Munson już do końca życia będą nosić takie same blizny po ugryzieniach demonietope...
6.6K 331 25
Miłość. Szaleństwo. Choroba. Problem. On. Zawiera: এ Przesłodzone sceny এ DNF এ Chore akcje এ Narkotyki এ Bezsensowne wątki এ Brak logiki jak zawsze ...
6K 304 6
Zbliża się dzień miłości, Walentynki. Dumbledore'a niespodzianka doprowadziła do wielu sprzeczek i nowych znajomości, albo czegoś większego.