Dreaming Of You - WOLNO PISA...

By littlexmaddie

5.5K 590 148

II CZĘŚĆ DYLOGII „INSOMNIA" Davian Bancroft nigdy nie sądził, że dotrwa dnia, w którym rozpętana zostanie bur... More

Zapowiedź
Dedykacja
Playlista
Prolog
1. Crystal: Nie sposób się odnaleźć.
3. Crystal: On nie chce Cię oglądać.
4. Davian: Ta jedyna.
5. Crystal: Zniszczona.
6. Davian: Uwielbiałem Cię słuchać.
7. Crystal: Nie chciałam, żebyś odszedł.
8. Davian: Dlaczego zawsze wracasz?
9. Crystal: To zawsze byłeś ty.
10. Davian: Nie pozwól mi odejść.
11. Crystal: Mój mężczyzna.
12. Davian: Witaj, synu.

2. Davian: Ciemność.

377 48 8
By littlexmaddie


#trylogiainsomnia

          Czułem się jak intruz we własnym domu.

Złowrogie spojrzenie narzeczonej nie zmusiło mnie jednak do tego, aby opuścić swoją prywatną siłownię, w której od dobrych dwóch godzin wyciskałem siódme poty.  Nie miałem, kurwa, bladego pojęcia, co ze sobą zrobić. Krew wręcz buzowała w mych żyłach. Własne ciało zmusiło mnie do tego, abym pozbył się napierającej złości poprzez mocne uderzenia. W żadnym stopniu toa nie pomogło. Wciąż męczyłem się z nieprawdopodobną frustracją.

Nova obserwowała mnie w całkowitym milczeniu. Jej jasnobrązowe oczy mknęły po mojej spoconej sylwetce. Towarzyszył mi ból dosłownie każdego mięśnia, a mimo to kontynuowałem próbę zahartowania się.

— Wiem, że jesteś zdenerwowany. — Dźwięczny głos rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. — Jestem po twojej stronie i zawsze będę cię wspierać, ale staje się to coraz trudniejsze. Odsuwasz się ode mnie, zupełnie nie poświęcasz mi czasu. Nawet dzisiaj wychodzisz z Elliotem.

Żal w jej głosie sprawił, że złapały mnie wyrzuty sumienia. Ból w klatce piersiowej sprawiał, iż czułem się tak, jakby ktoś zgniatał mi żebra i to z niemałą siłą. Nie pomyślałem o tym, jak odbierała cały ten syf. Mogłem sobie tylko pluć z tego powodu w brodę. Nie mniej jednak, w całej tej pokręconej sytuacji, to ona zyskała największe poparcie. Kiedy mnie i Crystal nazywano bezuczuciowymi oraz egoistycznymi, Novie okazywano współczucie, a wraz z nim sympatię. Nikt nie wiedział o tym, że znała całą prawdę. O tym, że wciąż ze sobą byliśmy i nigdy nie doszło do rozstania. Byli przekonani, że i ją oszukałem.

— Wiesz, że nie mam nic przeciwko twoim wyjściom z kumplami — bąknęła pod nosem. — Czuję się jednak pominięta.

— Przepraszam, kochanie — odrzekłem całkowicie szczerze. — Nie sądziłem, że odbije się to na mnie aż do tego stopnia.

Jej spojrzenie znacznie złagodniało. Znalazła się przy mnie w zaledwie kilku krokach i nie zważając na spływający po moim ciele pot, mocno owinęła swoje drobne ręce wokół mojego pasa. Z ciężkim westchnięciem ułożyłem głowę na czubku jej głowy i odwzajemniłem uścisk.

— Będzie jeszcze więcej plotek, gdy zobaczą nas razem — stwierdziłem, co zbyła poprzez pokręcenie głową.

— Nie obchodzi mnie to. Tęsknię za tobą.

Zostawiłem krótki pocałunek na jej czole, po czym kierowany słowami, które wypowiedziała zaledwie chwilę wcześniej, podałem jedyny pomysł, jaki przyszedł mi na myśl.

— Pogadam z Elliotem, na pewno nie będzie miał nic przeciwko twojej obecności. — Obiecałem.

Gówno prawda.

Elliot Gared nie cierpiał Novy. Niejednokrotnie dawał mi to do zrozumienia. Wiedziałem, że będzie wściekły, jeśli wspomnę o jej chęci wspólnego spędzenia czasu. Mimo to zebrałem się do kupy i kiedy kobieta opuściła pomieszczenie w celu przygotowania czegoś do jedzenia, wybrałem odpowiedni numer. Powitany zostałem tym irytującym głosem, który potrafił poprawić humor nawet w najgorszy dzień. Na moje nieszczęście.

— Siema, dupku.

— Siema — wymamrotałem. Ton, z jakim wypowiedziałem to jedno słowo, musiał mu się nie spodobać.

— Nie mów, że odwołujesz nasze wyjście. — Żachnął się. — Stary, nie możesz mi tego zrobić! Już się nakręciłem.

Oczywiście, że nie mogłem mu tego zrobić. Ostatnim razem widzieliśmy się dzień po tym, jak świat obiegła informacja o udawanym związku Daviana Bancrofta oraz Crystal Macherral. Przyjechał ze zgrzewką piwa i najlepszym na świecie makaronem, zrobionym w naszej ulubionej restauracji. Przez dwie godziny siedzieliśmy na balkonie w całkowitym milczeniu, obserwując rozciągający się przed nami widok miasta. Dopiero po tym czasie zerknął na mnie kątem oka i kiedy blady uśmiech wtargnął na jego wargi, rzekł wyłącznie jedno:

— A nie mówiłem?

Miałem ochotę udusić go gołymi rękami. Nie mogłem dokonać tego jednak z kilku powodów. Po pierwsze, nie byłem cholernym sadystą. Po drugie, ten kretyn wciąż był moim przyjacielem i jedną z nielicznych osób, których obecność potrafiłem znieść. Po trzecie, miał rację. Doskonale o tym wiedziałem. Sam powtarzałem, że cała ta szopka nie może się dobrze skończyć. Vin jednak nalegał. Wygłosił jakże motywującą przemowę o tym, że nowy film pociągnie mnie na dno i gówno osiągnie bez szumu. Prawda była taka, że nawet przy całej tej otoczce gówno by osiągnął.

— Będziesz miał coś przeciwko, jeśli dołączy do nas Nova? Może zabrać jakąś koleżankę. — Przygryzłem wnętrze policzka, oczekując na odpowiedź. Niemal natychmiast dotarł do mnie męczeński jęk. — Dobrze wiesz, że ostatnio nie byłem dla niej dobrym facetem. Dzisiaj skończyła się jej cierpliwość.

— Nie zniosę jej widoku na trzeźwo, a jak upiję się przed waszym przyjściem, to zwrócę wszystko po ujrzeniu jej twarzy — oznajmił stanowczo.

Po prostu musiałem przewrócić oczami.

Nova Reeve była zjawiskowa. Twierdził tak nawet sam Elliot. Nie mógł zaprzeczyć, że należała do jednych z najpiękniejszych kobiet naszego pokolenia.  Zachwycała już jako dziecko. Przechodnie często powtarzali jej, że będzie modelką i tak też się stało. Mimo to Gerad nie potrafił powstrzymać swojej niechęci. Nigdy tego nie pojmowałem. Narzeczona zawsze była dla niego miła. Kiedy przychodził, zawsze przygotowywała dobre jedzenie, dawała nam czas na rozmowy. Ten człowiek miał jednak niebywale specyficzny gust w przypadku charakterów ludzi.

— Elliot. — Ostrzegłem. — Wiem, to niezbyt fajne z mojej strony, ale od jutra mam w cholerę dużo roboty. Będzie wkurwiona, jeśli nie spędzę z nią czasu. Tak, powinienem zrobić to wcześniej, jednak nie miałem do tego głowy. Przepraszam.

Rzadko używałem tego słowa. Mój przyjaciel o tym wiedział i chyba tylko dlatego westchnął zrezygnowany, przystając na tę prośbę.

— Zgoda, ale jak będzie za bardzo się kleić, to nie zamierzam siedzieć cicho.

— Dzięki, stary. Widzimy się o dziewiętnastej. Muszę wcześniej przećwiczyć jeszcze scenariusz z Lucille. Vin uparł się, że odegramy scenę kłótni na jakiejś durnej imprezie z okazji premiery — wyznałem, co sprawiło, że mój rozmówca parsknął śmiechem. — Tak, ćwiczyliśmy ją nie raz do nagrywek, ale znasz go. Jak się na coś uprze, to nie ma zmiłuj.

— Oczywiście, aktorku. — Zakpił. — Idź się pobawić i wpadaj.

Wymieniliśmy się jeszcze pożegnaniami, po czym zakończyłem połączenie i zerknąłem na swoje odbicie w lustrze. Byłem wycieńczony. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównomiernym tempie, a włosy były roztrzepane na wszystkie strony.

Wziąłem prysznic, po czym przebrałem się w czyste ubrania. Nova czekała na mnie w kuchni. Objąłem ją od tyłu, dlatego oparła swoją głowę na moim ramieniu.

— Elliot nie ma nic przeciwko — poinformowałem. Kąciki jej ust drgnęły w uśmiechu. — Umówiliśmy się na dziewiętnastą. Bądź gotowa. Wrócę z próby i pojedziemy.

Brązowooka zostawiła krótki pocałunek na mojej szczęce.

— Dziękuję. — Sprawiała wrażenie autentycznie szczęśliwej. — Dzwoniłam już do Brooke, z chęcią do mnie dołączy. Zajmiemy sobie trochę czasu.

Skinąłem, dziękując w duchu, że padło akurat na ten wybór. Brooke Rivstone była jedną z tych koleżanek Novy, które nie śliniły się perfidnie na mój widok.

Skonsumowałem przygotowany posiłek i kiedy nadeszła odpowiednia godzina, udałem się do samochodu. Los Angeles było tego dnia tak zatłoczone, że przejazd do biura Vina zajął mi prawie
czterdzieści minut. Mimo to wciąż miałem trochę minut zapasu.

Lucille już czekała. Posłała mi lekki uśmiech, po czym krótko objęła na powitanie.

— Jest dzisiaj w złym humorze — zakomunikowała, wskazując na agenta. Był w trakcie wyjątkowo zaciętej dyskusji telefonicznej. Żyła na jego szyi wręcz pulsowała. — Lepiej go dzisiaj nie drażnić.

Cóż, nie zamierzałem oponować. Vin miał zazwyczaj dobry humor. Bywał dupkiem, ale w przeciwieństwie do takiego Laurenta, raczej podchodził do problemów ze spokojem.

Cierpliwie czekaliśmy, aż zakończy połączenie i kiedy już to zrobił, wyglądał tak, jakby chciał kogoś zmiażdżyć. Potrzebował dobrej minuty, aby uspokoić przyspieszony oddech. Kiedy przekręcił głowę tak, że nasze spojrzenia się spotkały, zacisnąłem usta w wąską linię, świadomy tego, że zaraz rozpocznie się prawdziwa granda.

— Zajmijmy się tym gównem — mruknął.

Zgodziliśmy się z tym stwierdzeniem bez zahawania.

Lucille odchrząknęła i od razu wczuła się w swoją rolę. Jej standardowa mina zamieniła się w niesamowicie wkurzoną. Była dobrą aktorką, nie mogłem zaprzeczyć, lecz sądziłem, że mimo to nie zajdziemy daleko przy humorze Vina.

Pierwsze zdania zaczęły padać między naszą dwójką i choć nigdy nie mieliśmy problemu z tą jedną sceną, teraz towarzyszyło mi wrażenie, że graliśmy całkowicie bezuczuciowo. Kobieta musiała również to wyczuć. Posłała przepraszające spojrzenie, lecz zbyłem to machnięciem dłoni. Również nie grałem tak dobrze, jak powinienem.

— Więcej emocji. — zaznaczył dobitnie stojący z nami mężczyzna.

Porada ta nic jednak nie dała. Byłem wykończony. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

— Jesteś utalentowanym aktorem, Davian... — rzekł w pewnym momencie, przyglądając mi się z wyraźnym zdezorientowaniem. — Co takiego sprawia ci trudność w tej części scenariusza? Masz przed sobą kobietę, która odgrywa rolę twojej żony. Gardzisz nią, ponieważ nieustannie zdradza cię ze swoim szefem. Po prostu wyobraź sobie, że to ktoś, kogo nienawidzisz. Pomyśl o Crystal. Od razu pomoże.

Spiorunowałem mężczyznę wzrokiem, lecz on jedynie wzruszył bezradnie ramionami.

Zaledwie chwilę później patrzyłem już w zielone oczy. Lucille nie pojmowała tego, co się ze mną działo. Sam nie byłem w stanie logicznie wytłumaczyć przyczyny swojego zachowania. Na myśl o Crystal Macherral momentalnie stawał mi przed oczami jej nędzny obraz, gdy gapiła się na mnie tymi wielkimi oczami, odsłaniając kolejne warstwy.

Minęło osiemnaście lat od dnia, w którym ujrzałam cię po raz pierwszy i mogę śmiało stwierdzić, że żadnego mężczyzny nie pokochałam oraz nigdy nie pokocham tak, jak kochałam ciebie.

Nie potrafiłem odegrać tej przeklętej sceny, wyobrażając sobie moją aktorską partnerkę jako zawistną Crystal. Irytowało mnie to. Miałem wrażenie, że była zupełnie inną osobą krótko
przed wyjściem na światło dzienne informacji o naszym fałszywym związku. Kiedy mówiła o wszystkich tych rzeczach, które bolały ją w naszej przeszłości, sądziłem, że będzie inaczej. Po brutalnej prawdzie, jak wyszła na jaw, Macherral powróciła do
swojej starej formy. Mogła żałować tego, co wydarzyło się w przeszłości, lecz nie żałowała tego, jak traktowaliśmy się nawzajem w teraźniejszości.

— Davian, zaczynasz poważnie grać mi na nerwach.

Wyrwałem się z letargu, kiedy poczułem dotyk na ramieniu. Lucille spoglądała na mnie przepraszająco.

— Mamy to opanowane. — Zapewniła go z bladym uśmiechem, zakładając kosmyk ciemnobrązowych włosów za ucho. — Davian ma ostatnio dużo na głowie, ale jestem pewna, że zagra to tak, jak na nagrywkach. Nie ma co przedobrzać.

Vin był na skraju. Brunetka zupełnie nie zwracała na niego jednak uwagi. Chwyciła moją dłoń i odciągnęła w stronę wyjścia. Chyba wiedziała, że lepiej zostawić tego człowieka w spokoju.

— Wybacz, jestem dziś rozkojarzony — wymamrotałem, lecz nie sprawiała wrażenia rozgniewanej.

— Spokojnie, rozumiem to. — Pokiwała powoli głową. — Trzymasz się jakoś z tym wszystkim?

Wiedziałem, że nie będzie mnie oceniać. Siedziała już trochę w tej branży. Miała pojęcie, z czym to się niekiedy łączy.

— Będzie dobrze — odparłem lakonicznie. — Naprawimy ten syf.

Prawda była taka, że nie miałem jednak bladego pojęcia, jak mamy to, kurwa, zrobić.

Vin nie dzwonił z nakazem powrotu. Chyba sam wyczuł, że lepiej będzie, jeśli odpuścimy. Wolny czas wykorzystaliśmy w kawiarni, dyskutując na różnorakie tematy. Lucille nie była mi na tyle bliska, żeby dzielić się głębszymi życiowymi przemyśleniami, toteż krążyliśmy wokół tego, co przyjemne.

Była osiemnasta, gdy podjechałem do siebie. Nova wyglądała tak, jakby wygrała na loterii. Zostawiła mocny pocałunek na moich ustach i szybko powędrowała do samochodu. Już wcześniej ustaliłem z jednym z ochroniarzy, że odwiezie nas moim autem po zakończeniu imprezy. Zamierzał zostawić swój transport pod naszym mieszkaniem, po czym zamówić taksówkę w celu udania się do klubu.

Nova wyglądała cholernie dobrze, ubrana w błyszczącą czarną sukienkę. Z wymalowanym na twarzy uśmiechem włączyła radio.

— Jak próba?

— Tragicznie — przyznałem bezceremonialnie. — Vin miał okropny humor. Nie rozmawiajmy o tym jednak, jasne? Nie dzisiaj. Chcę odpocząć od tego całego bałaganu.

— Oczywiście — odparła bez zawahania, kładąc jednocześnie dłoń na moim udzie. — Brooke będzie na miejscu. Damy wam trochę czasu dla siebie. Wiem, że chcesz pogadać z Elliotem.

Skinąłem głową, doskonale wiedząc, że Gerad dosłownie by mnie zabił, gdyby dowiedział się, że moja narzeczona chce być przy całej naszej rozmowie.

Pod klubem Alpha znaleźliśmy się koło dziewiętnastej. Ochrona już wcześniej została o wszystkim poinformowana, toteż mieliśmy możliwość swobodnego wejścia tylnymi drzwiami. Trzymałem mocno dłoń Novy, kiedy mknęliśmy przez zatłoczony parkiet. Całe szczęście, że wynajęliśmy lożę w odosobnieniu.

Elliot wyrzucił ręce w powietrze, kiedy mnie ujrzał. Momentalnie zgarnięty zostałem do silnego uścisku.

— Ależ ja się za tobą stęskniłem! — Zawołał. Uprzejmie skinął również do mojej partnerki.

— Miło cię widzieć, Elliot. — Posłała mu szczery uśmiech, po czym ścisnęła moje ramię. — Poszukam Brooke. Dała znać, że będzie przy barze.

— Uważaj na siebie i dzwoń, gdyby coś się działo. — Poleciłem, zostawiając następnie krótki pocałunek na jej skroni. Jasnobrązowe włosy podskakiwały na łopatkach, gdy znikała w tłumie. Od razu usłyszałem westchnienie ulgi. — Nawet się nie waż. — Ostrzegłem, na co uniósł obronnie ręce.

Chwilę później siedzieliśmy już na skórzanej kanapie ze szklankami drogiej whisky w dłoniach.

— Nie wyglądasz na zadowolonego — stwierdził w końcu po przyglądaniu mi się ze zmarszczonymi brwiami. — Co jest, Bancroft? Powiedz doktorkowi Elliotowi. — Cmoknął.

Co za kretyn.

— Doktorek sam sobie nie potrafi nawet pomóc. — Zwróciłem uwagę.

Mężczyzna rozchylił wargi, aby coś powiedzieć, lecz ostatecznie zacisnął je w wąską linię. Milczał przez kilka dobrych chwil, aż wreszcie odchrząknął znacząco.

— Cóż, prawda. — Zgodził się. — A jak się ma nasza gwiazdeczka?

Wprost instynktownie łypnąłem na niego wzrokiem.

Elliot zaczynał mieć jakąś niezdrową obsesję na punkcie Crystal Macherral.

— Musimy o niej rozmawiać?

— No nie bocz się już tak. — Przewrócił teatralnie oczami. — Po prostu siedzicie w tym razem. Byłem ciekaw, jak się trzyma.

Trzymała się wprost wybornie, taka była właściwa odpowiedź. Kiedy ja wypalałem kolejne fajki, Crystal Macherral funkcjonowała jak gdyby nigdy nic. Nie miałem pojęcia, czy tylko robiła dobrą minę do złej gry, czy faktycznie miała to wszystko w dupie, aczkolwiek zaczynało mnie to irytować. Podchodziła do tego zbyt pobłażliwie. Na dodatek wciąż okupowała nagłówki artykułów. Nawet, jeśli zyskała wiele nieprzychylnych komentarzy na temat naszego rzekomego związku, wciąż mówiono o niej w wielu superlatywach. Między innymi o tym, jak dobrze wygląda.

— Radzi sobie po prostu świetnie. — Prychnąłem. — Ma to głęboko w poważaniu. Czy możemy teraz zakończyć jej temat?

Mężczyzna zmarszczył nos.

— Nie — odrzekł stanowczo. — I nie denerwuj się tak, słodziaku. Złość piękności szkodzi.

— To ty chyba byłeś wybitnie nerwowym dzieciakiem. — Odpyskowałem.

— Jesteś na mnie zbyt cięty, jakim cudem ja znoszę jeszcze twoje humorki? — Westchnął, unosząc bezradnie ręce. — A co do Crystal, to temat nie został zakończony, Bancroft. Ta dziewczyna jeszcze nie raz i nie dwa przysporzy ci kłopotów.

Och, to było bardziej niż pewne. Porównywałem ją do tykającej bomby, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. Macherral miała to do siebie, że wpływała na każdego, kto ją otaczał. Byliśmy zupełnie niedopasowani pod względem charakterów. Nova także zachowywała się inaczej. Za każdym razem, kiedy przebywałem w towarzystwie Crystal, miałem ochotę ją wypatroszyć. Gdybyśmy zmuszeni zostali spędzić ze sobą więcej czasu, jestem pewien, że jedno z nas nie wyszłoby z tej potyczki żywe.

— Nie wiem, co masz na myśli, Elliot. Nie wiem, co u Crystal. Nie interesuje mnie to. Jest małą pijawką, która ma wszystko gdzieś i wysysa z ludzi energię.

— Ja tam ją lubię. — Zaoponował obruszony. — Poza tym, jeśli sądzisz, że niczym się nie przejmuje, to chyba nie znasz jej tak dobrze, jak sądziłeś.

Przewróciłem oczami, niechętny do ciągnięcia tego tematu. Crystal Macherral nie stanowiła motywu przewodniego tego spotkania, do jasnej cholery.

— Ty lubisz każdego, kogo nie powinieneś lubić. —
Zwróciłem uwagę, lecz on jedynie machnął niedbale dłonią.

Taka była jednak prawda. Miał talent do pakowania się w kłopoty. Dziewczyny zmieniał jak rękawiczki. Był tak charyzmatyczny, że gdyby jakiś facet przyłapał swoją dziewczynę na zdradzie z nim, byłby zawiedziony, że Elliot wybrał ją, a nie jego. Tak potrafił przekabacić ludzi.

— Najważniejsze, że ja jestem lubiany — rzekł dumnie, upijając dobrą whisky.

Przez kilkadziesiąt dobrych minut rozmawialiśmy o mało ważnych rzeczach. W naszych żyłach płynęło coraz więcej alkoholu, muzyka stawała się zagłuszona. Mimo to dobrze kontaktowałem.

Z rozmowy wyrwał mnie przeciągły, pełen zrezygnowania jęk. Dopiero po chwili pojąłem, że to mój przyjaciel był jego właścicielem. Podążyłem za jego spojrzeniem i od razu napotkałem jasnobrązowe tęczówki. Nova objęła moją szyję.

— Mogę ukraść cię na moment? Chciałabym zatańczyć — mruknęła prosto do mojego ucha. Od razu wyczułem od niej jakiś słodki alkohol. Momentalnie mnie od niego zemdliło.

Mimo to pokiwałem głową, chwytając jej talię.

— No dalej, stary. Weź swoją damę na parkiet. — Zironizował Elliot.

Nie przewidział jednak tego, że ktoś miał plan również na niego.

Początkowo nie dostrzegłem Brooke. Spojrzenie utkwione miałem w narzeczonej. Kobieta złapała go za ramię, po czym podciągnęła do góry.

— Idziemy.

Aż parsknąłem śmiechem, gdy ujrzałem jego zrezygnowaną minę. Mogłem jedynie poklepać go pocieszająco po ramieniu.

Nova zaprowadziła nas pod ścianę, gdzie mieliśmy wolny kąt. Utwór Crazy in Love rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu, zachęcając przybyłych do tańca. Zupełnie nie miałem na to ochoty, aczkolwiek przyciągnąłem ją do swojego ciała. Od razu się we mnie wczepiła. Ułożyła drobne dłonie na mych ramionach, po czym rozpoczęła zmysłowe poruszanie biodrami. Byliśmy tak blisko, że nie dałoby się wcisnąć między nas nawet szpilki. Szeptałem jej do ucha słowa, których w ostatnim czasie zbyt często ode mnie nie słyszała. O tym, jak dobrze wygląda.

I nie wiedziałem, naprawdę, kurwa, nie wiedziałem, w którym momencie do mojej głowy wślizgnęło się to jedno wspomnienie, a także, z jakiego powodu się tak stało.

I'm seeing the pain
Seeing the pleasure
Nobody but you, 'body but me
'Body but us, bodies together

Zwinnie przesuwała się w taki sposób, że jej plecy znajdowały się tuż przy mojej klatce piersiowej.

— Nie cierpisz tego obrazu, prawda? — Opuszkami
palców przemknęła po moim ramieniu, nie wypadając przy tym z rytmu. Obserwowałem ją z
prawdziwą pogardą. — Nienawidzisz patrzeć, jak tańczę, bo przypominasz sobie noc, podczas której widziałeś mnie w najgorszej postaci. Nie sądziłeś, że powstanę, a teraz jestem tu, silniejsza niż kiedykolwiek. Nie cierpisz tego, że podniosłam się bez twojej pomocy.

— Tańcz, Crystal. — Głos miałem niezwykle ostry, niczym brzytwy. — Tańcz tak, jak robiłaś to wtedy, kiedy gapili się na to, co moje.

— Nie jestem twoja — warknęła, gdy tylko słowa te opuściły moje wargi. Zacisnąłem mocno
palce na jej biodrach, jak zwykłem to robić kiedyś. Wiedziałem, że pamiętała mój dotyk, każde muśnięcie. Pamiętała wszystko. — Nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę twoja, Davian.

— Byłaś. Dobrze wiesz, że oddałaś mi się jako dziecko i dobrze wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo starałabyś się to zmienić, zawsze będę posiadać znaczącą część ciebie.

Gula ugrzęzła w moim gardle. Z jakiegoś powodu nie potrafiłem złapać powietrze, jak gdyby zatrute zostało przez samą myśl o Crystal Macherral. Odchrząknąłem, próbując się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucia, lecz nie przyniosło to pozytywnych, oczekiwanych skutków.

Davian?

Potrząsnąłem głową, z całych sił próbując wyrzucić to beznadziejne wspomnienie. Nova zerknęła na mnie niepewnie, toteż posłałem jej słaby uśmiech, mocniej zaciskając swoje dłonie na jej biodrach. Z każdą kolejną chwilą czułem się coraz gorzej. Mój umysł nie mógł przestać.

Ponownie ją ujrzałem. Wtedy, jak tańczyła przy mnie w klubie, jak przymykała powieki, oddając się muzyce. Jej jasne włosy poruszały się swobodnie na ramionach i łopatkach. Jak zwykle pachniała tak słodko, wręcz dusząco. Woń ta przesiąkała dosłownie  wszędzie. Miałem wrażenie, że trzymała się każdej części mojej garderoby. Nawet, jeśli prałem ubranie kilka razy z rzędu.

Crystal Macherral uwielbiała zostawiać po sobie ślady.

— Co się z tobą dzieje? — Nova wzmocniła uścisk, lecz nie byłem w stanie wrócić do rzeczywistości. Wszystko za bardzo mnie przytłaczało, chociaż nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu. Nie wypiłem dużo. Niech mnie piorun trzaśnie, jeśli nie raz i nie dwa byłem w gorszym stanie.

Nie potrafiłem, kurwa, udzielić jej odpowiedzi.

Fuknęła ze złością, gwałtownie odrywając się od mojego ciała.

— Pójdę znaleźć Brooke, może ona będzie chciała ze mną zatańczyć — zakomunikowała. Była wyraźnie zdenerwowana, jednakże, choćbym chciał, nie byłbym w stanie towarzyszyć jej w tym tańcu tak, jak pragnęła.

Kiedy odchodziła, mimo wszystko coś boleśnie ścisnęło mnie w żebrach. Nienawidziłem patrzeć, jak odchodzi.

Miałem ochotę się zrzygać. Nawet nie wiedziałem, w którym momencie znalazłem się na świeżym powietrzu. Chwyciłem się ściany, biorąc jednocześnie głębokie hausty powietrza. Pierwszy raz byłem w takim stanie. Obraz rozmazywał mi się przed oczami, odczuwałem duszności, miałem tak strasznie przyspieszony oddech.

W pierwszej chwili uznałem, że jest to atak paniki. Szybko zacząłem stosować techniki, którymi posługiwała się Crystal, aczkolwiek nawet to nie pomogło. Z każdą chwilą czułem się coraz gorzej, jak gdyby pozbawił mnie całkowicie czucia. Wszystko się ze sobą zacierało. Widok stawał się rozmazany, głosy przyciszone.

Usłyszałem jeszcze tylko, że ktoś krzyknął moje imię.

Wtedy nastała ciemność.



Hej!

Niesprawdzony, mogą być błędy. Później poprawię. Jestem po dwóch zarwanych nockach i już mi się oczy zamykają.

Pamiętajcie o zostawieniu komentarza! Byłoby mi mega miło, gdybyście napisali też coś na tt pod #trylogiainsomnia.

Buziaki,

Maddie

Continue Reading

You'll Also Like

51.2K 2.3K 138
To nie jest moja manhwa będę ją i wyłącznie tłumaczyć. Xu ChengYan był razem z najstarszym młodym mistrzem rodziny He przez pięć lat, zawsze na zawo...
25.4K 1.9K 32
Dwa królestwa - dwa obrębne światy. Po długich stuleciach zawierają pokój, czego owocem ma być związek małżeński. Jednak w oboje to książęta o dwóc...
1.2K 164 24
jakieś dzieło pisane w 3 minuty na kolanie ❗ Wulgaryzmy❗
354K 19.7K 70
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...