Zanim Cię Poznałam

Od _Aguga_

88.5K 1.9K 1.6K

Jego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając si... Více

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rizdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 13

1.2K 21 19
Od _Aguga_

Wydarzenia z poprzedniego dnia, nie chciały opuścić mojej głowy nawet pomimo upływu nocy. Może to też dlatego, że za wiele nie spałam. Gdy tylko zmrużyłam oczy, ponownie widziałam rozwścieczoną twarz bruneta. Nigdy nie lubiłam gdy się kłóciliśmy. Zawsze to przeżywałam, a teraz czułam się jeszcze gorzej, wiedząc, że to była moja wina. Mogłam poczekać w domu, tak jak chciał i pójść do niego dopiero kiedy nie odbierał telefonu. Powinnam tak zrobić... ale ja tak nie potrafiłam. Nic nie mogłam poradzić, że się bałam.

Podniosłam się z łóżka, czując, jak każdy mięsień mojego ciała protestuje przed tą czynnością. Wzięłam do ręki telefon, łudząc się na jakikolwiek odzew ze strony bruneta. Nie ciężko było się domyślić, że zastałam jedynie pusty wyświetlacz. Zagryzłam wargę, bijąc się z myślami, lecz ostatecznie wybrałam numer do Aarona. Chciałam zrobić to już poprzedniego dnia po wizycie chłopaka u lekarza, ale obawiałam się, że nie odbierze. Ale wraz z nadejściem nowego dnia, miałam nadzieję, że oboje trochę ochłonęliśmy i spojrzymy jeszcze raz na tę sytuację, która wywołała naszą sprzeczkę. Lecz słysząc jedynie przeciągający się dźwięk oczekującego połączenia, zaczynałam tracić na to nadzieję.

Odłożyłam telefon na stolik, będąc w jeszcze gorszym nastroju niż chwilę temu. Zmusiłam się jednak, by zacząć jakoś ten dzień. Wiedziałam, że dalsze siedzenie w łóżku przysporzyłoby mi jedynie więcej problemów.

Weszłam do salonu, gdzie panowała głucha cisza. Byłam sama. Uniosłam głowę na zegar. No tak, dochodziła pierwsza po południu. Rodzice byli w pracy. Z jednej strony cieszyłam się, że ich nie było. Unikłam pytań o wczorajszy dzień. Tylko pośród tej ciszy czułam się przytłoczona. Nawet pogoda za oknem postanowiła mnie dobić swoim depresyjnym nastrojem.

Podeszłam do lodówki, lecz nawet jeśli mój wzrok prześlizgiwał się po różnych produktach, nie potrafiłam nic zabrać, co przeszłoby mi przez gardło. Nawet karmelowy jogurt nie był dla mnie wystarczająco zachęcający.

Zamknęłam lodówkę z cichym westchnięciem. Włączyłam czajnik, decydując się jedynie na kawę i poszłam wyszykować się, by nie chodzić dalej w piżamie. Nie miałam ochoty stroić się w żaden sposób, dlatego gdy wyszłam z łazienki, usłyszałam kliknięcie świadczące o zagotowanej wodzie. Zabrałam jeszcze swój telefon z pokoju i ruszyłam do kuchni.

Pijąc kawę przyłapywałam się na tym jak zamyślałam się, patrząc pusto przed siebie. Westchnęłam głęboko i odchyliłam się na krześle. Mogłam zwariować jeśli dalej bym tak siedziała.

Choć bardzo nie miałam na to ochoty, zdecydowałam się napisać do Debry. Otworzyłam okienko konwersacji i zauważyłam, że miałam od niej nową wiadomość. A tak w zasadzie to zdjęcie. Przedstawiało ją razem z Damonem uśmiechniętych od ucha do ucha kiedy jechali wyciągiem. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych, a sposób, w jaki chłopak patrzał na blondynkę, był niemal identyczny jak ten, którym Aaron patrzał na mnie.

Uśmiechnęłam się delikatnie, choć czułam, jak zakuło mnie w sercu, przypominając sobie ostatnie spojrzenie Aarona w moim kierunku. Wiedziałam, że uda nam się pogodzić, ale i tak za każdym razem bolały mnie takie chwile jak te.

Przypięłam serce do zdjęcia blondynki i wysłałam uniesionego kciuka. Tylko tyle potrafiłam w tym momencie napisać po tym jak przez kilka minut moje palce wisiały nad klawiaturą. Nie potrafiłam skupić myśli.

Zgasiłam wyświetlacz i spojrzałam na swoją kawę. Dotknęłam szklanki, która okazał się już nie być aż tak gorąca jak powinna być, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo w rzeczywistości minęło więcej czasu, niż się spodziewałam.

Miałam wrażenie, że dłuższe siedzenie w samotności doprowadziłoby mnie do depresji, dlatego niewiele myśląc, ubrałam na siebie kurtkę oraz buty i wyszłam z domu. Nie mogło oczywiście zabraknąć szalika od blondynki i mojej czapki. Bez tych rzeczy nie ruszyłam się praktycznie w ogóle z domu. Choć i od tego istniały wyjątki.

Nie wiedziałam gdzie miałam się udać. Większość moich kontaktów ze znajomymi urwało z się zaraz po skończeniu szkoły. Miałam tylko Debby i Aarona, ale nie przeszkadzało mi to, bo nigdy nie czułam się samotna. Ale teraz gdy Aaron nie chciał mnie widzieć, a Debby spotykała się z Damonem, nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Jedynym rozwiązaniem wydawała mi się kawiarnia, gdzie kelnerem bym przyjaciel Aarona. My nie mieliśmy tak dobrych stosunków, ale mogłam nazwać go kolegą.

Przeszłam przez miasto, zauważając, że tylko nieliczni zdecydowali się wyjść na zewnątrz. Co jak co, ale pogoda nie zachęcała do opuszczenia domu.

Weszłam do środka kawiarni, a dzwoneczek nad moją głową dał znać o moim przybyciu obsłudze. Choć nie tylko im, bo przy ladzie zauważyłam bruneta, na widok którego zatrzymałam się, nie wiedząc, co powinnam dalej zrobić. Aaron odwrócił się, widząc, że jego przyjaciel zbyt długo wpatrywał się za jego plecy. Gdy jego szare oczy spotkały się z moimi, uderzyło mnie to, że nie potrafiłam zobaczyć w nich już tego ciepła co kiedyś.

Zacisnęłam pięści i przełknęłam z trudem ślinę. Nie miałam zamiaru się wycofać. Ruszyłam przed siebie, chcąc stanąć z chłopakiem twarzą w twarz, lecz gdy tylko się zbliżyłam, on podniósł się ze swojego miejsca.

— Pogadamy kiedy indziej — rzucił do Kevina, po czym minął mnie, nie zaszczycając nawet krótkim spojrzeniem.

Obejrzałam się za nim, mając nadzieję, że się odwróci, ale on wyszedł z kawiarni, jakby w ogóle mnie nie znał.

Zacisnęłam zęby, by powstrzymać łzy, które zaczęły zbierać się w moich oczach. Nie mogłam się tu rozpłakać.

— Wszystko dobrze?

Usłyszałam zatroskany głos Kevina, na który odwróciłam się do niego. Mój widok musiał dać mu odpowiedź. Tak jak makijaż, który w żaden sposób nie krył tego jak ciężka była dla mnie poprzednia noc.

— Przejdzie mu, wiesz dobrze jaki on jest — starał się mnie pocieszyć. — Wszystko chce zrobić sam.

Przytaknęłam głową, po czym obejrzałam się ponownie za brunetem, mając nadzieję, że go jeszcze gdzieś tam wypatrze, jednak nie było na to szans. Odszedł. Bolało mnie to jaki był zimny w stosunku do mnie. Wiedziałam, że był na mnie zły, ale czy to był powód, by zachowywać się w taki sposób? Dawał mi tylko coraz więcej powodów do zmartwień, a przecież prosiłam go, by tego nie robił. Gdyby tylko powiedział mi wszystko, co go dręczyło, na pewno byłoby nam łatwiej.

Zacisnęłam dłoń na blacie gdy do mojej głowy wpadł pomysł, że to przez tamtych ludzi z mafii taki się stał. Myślałam nawet o szantażu, ale nie wiedział, co by chcieli osiągnąć skłóceniem nas ze sobą. Choć po tym, jakie wrażenie pozostawił po sobie mężczyzna, który mnie prześladował, to mogłam spodziewać się wszystkiego. Równie dobrze mógł robić to wszystko dla zabawy.

Odwróciłam się do Kevina kiedy usłyszałam stukot porcelany. Przede mną stała filiżanka z herbatą. Uniosłam wzrok, napotykając przyjacielski uśmiech chłopaka.

— Na koszt firmy — rzucił i podszedł do kolejnego klienta, który chciał złożyć swoje zamówienie.

Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, gdy spojrzał na mnie na moment podczas zapisywania tego, co prosił klient.

Wzięłam filiżankę do ręki, zbliżając ją do swoich ust. Zaciągnęłam się jej zapachem. Tak, zdecydowanie tego co potrzebowałam w tamtej chwili, była najzwyklejsza melisa. Upiłam trochę gorącego napoju, czując, jak jego przyjemne ciepło rozchodziło się po mojej klatce piersiowej. Kevin był wspaniałym przyjacielem. Cieszyłam się, że Aaron miał kogoś takiego jak ja Debby.

Liczyłam na to, że to właśnie on zdoła przekonać mojego chłopaka, że radzenie sobie samemu w tej sytuacji nie było najlepszym wyjściem.

Piłam powoli swoją herbatę, obserwując, jak Kevin biegał od jednego klienta do drugiego. Naprawdę miał mnóstwo roboty. Święta zbliżały się z każdym dniem. Pozostał już tylko tydzień. Siedem okrągłych dni do czasu spędzonego w rodzinnym gronie, ale ja nie potrafiłam o tym teraz myśleć z wiadomych powodów. Cieszyłam się jednak, że prezenty leżały bezpieczne w szafie Debby. Gdybym miała teraz biegać za nimi, to na pewno nie potrafiłabym nic znaleźć. Moją głowę zajmowały całkiem inne myśli.

Odstawiłam pustą filiżankę na blat, w momencie kiedy zdyszany brunet podszedł do mnie, niemalże kładąc się na stole.

— Mam dosyć — wyżalił się, a jego wzrok tylko potwierdzał jego słowa. Wyglądał jakby jedyne, o czym marzył, to ciepła kąpiel i łóżko. Pewnie właśnie tak było. — Jeszcze tylko dziesięć minut — poinformował mnie gdy spojrzał na zegarek.

— Podziwiam cię za twoją wytrwałość. — Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, na chwilę zapominając, dlaczego przyszłam do tego miejsca.

Kiedyś, gdy jeszcze chodziłam do szkoły, próbowałam pracy w podobnej kawiarni co ta, ale prędko odkryłam, że to nie było dla mnie. Tak właściwie nie wiedziałam, co chciałam robić w życiu. Było to dla mnie jedną wielką niewiadomą, ale wiedziałam, że chciałam pomagać innym. Może brzmiało to jak marzenie małej dziewczynki, ale tak właśnie było. Od dawna chciałam nieść pomoc. Nie wiedziałam tylko w jaki sposób. Jakiekolwiek większe skaleczenie wywoływało u mnie ciarki na całym ciele, a gangsterzy przerażali samym swoim widokiem, o czym mogłam się ostatnio upewnić. Dlatego nie mogłam zostać lekarzem, ani policjantką. Choć to właśnie pierwsza opcja była moim marzeniem. Sam widok wbijania igły w ciało sprawiał, że nie mogłam na to patrzeć. Więc albo czekała mnie ciężka droga, by pozbyć się tego uczucia, albo czas zmienić plany.

— Czasami też zastanawiam się, dlaczego wciąż tu pracuje — przyznał z uśmiechem Kevin, ściągając mnie na ziemię. — Jeśli poczekasz jeszcze chwilę, możemy wrócić razem — zaproponował, a ja nie widziałam powodu, by się nie zgodzić. Towarzystwo drugiej osoby było dla mnie na wagę złota.

Wodziłam wzrokiem po kawiarni, obserwując wciąż zapracowanych ludzi, którzy nawet podczas picia kawy, przeglądali w swoich telefonach czy komputerach strony internetowe. Przez chwilę nawet wodziłam wzrokiem za Kevinem, który zerkał z niecierpliwością na zegar, a gdy wybił równą godzinę, zniknął na zapleczu, by przebrać się w swoje ubrania. Nie minęło dziesięć minut, a brunet stał już obok mnie.

Zabrałam swoją kurtkę i wyszłam z nim przed kawiarnie. Odetchnęłam zimnym powietrzem, odganiając ponure myśli, które chciały mi o sobie przypomnieć.

— Jedziesz autobusem? — zapytałam Kevina gdy zauważyłam, jak stał obok mnie, jakby czekając, aż się uspokoję i opanuje myśli. Chyba nie spieszyło mu się do domu tak, jak myślałam.

— Tak, samochód rozkraczył mi się wczoraj na środku drogi. — Uniosłam na niego współczujący wzrok, bardzo lubił swój pojazd. Miałam wrażenie, że dbał o niego bardziej niż o siebie. — Nie chciałabyś widzieć min kierowców, którym zablokowałem drogę. — Skrzywił się, zapewne powracając wspomnieniem do tego momentu.

— No na pewno nie — przyznałam mu rację, śmiejąc się pod nosem.

Zabiegani, zdenerwowani kierowcy nie byli czymś co chciałoby się spotykać na drodze.

— Naprawa może potrwać do tygodnia, więc jestem zdany na komunikację miejską. — Wcale nie był zadowolony z takiego wyjścia, ale kto by był? Szczególnie w tym czasie kiedy autobusy były niemalże pełne i ledwo dało się znaleźć miejsce stojące, nie mówiąc o tym, by gdzieś usiąść.

— Może Aaron postara się szybciej coś ogarnąć — rzuciłam, wiedząc, że dla przyjaciela byłby w stanie coś takiego zrobić.

— Możliwe, ale nie oddałem go do Aarona. — Wzruszył ramionami i ruszył powoli przed siebie co i ja uczyniłam.

Zmarszczyłam brwi zaskoczona i poszłam za nim.

— Nie?

— Mówił, że nie da rady wyrobić się przed świętami, a zależy mi na tym, by mieć czym pojechać do rodziny.

Nie wiedziałam, że mój chłopak miał tak dużo pracy przed świętami. Nawet tego mi nie mówił. Dawniej opowiadał mi o swojej pracy. Może nie znałam się na motoryzacji tak jak on, ale lubiłam słuchać historii z klientami. Niektóre były zabawne, inne takie, że ciężko było uwierzyć, iż tacy samolubni ludzie istnieli na świecie. Przez ostatni czas miałam wrażenie, że nasze codzienne rozmowy ograniczały się do minimum. Bolała mnie myśl o tym, dlatego starałam się to zrzucić na stres, który go dręczył, lecz coraz częściej do mojej głowy przychodziła inna myśl.

Z każdym dniem czułam, jak odwalałam się od niego, pomimo że biegłam w jego stronę z całych sił, lecz to on uciekał o wiele szybciej.

Nawet nie wiedziałam kiedy, ale znalazłam się na ulicy, gdzie stał mój dom. Uniosłam zaskoczona wzrok na Kevina, ale on tylko uśmiechnął się niewinnie. Posłałam mu swoje najbardziej wdzięczne spojrzenie, na jakie było mnie stać. Tym bardziej że w moim domu paliło się już światło, czyli rodzice wrócili z pracy i wiedziałam, że nie zastanę pustego domu gdy do niego wejdę. Byłam naprawdę szczęśliwa, że Kevin dotrzymał mi towarzystwa. Może był przyjacielem Aarona, ale i ja czułam się przy nim swobodnie.

Pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w stronę swojego domu. Lecz odwróciłam się po kilku krokach, a mój wzrok zatrzymał się, na chłopaku który rozmawiał z kimś przez telefon, a jego mina nie wyglądała, jakby temat poruszony w rozmowie był tak błahy jak to, co zjeść na kolację. Był poważny, a nawet lekko poddenerwowany. Odwróciłam się jednak w swoją stronę, nie byliśmy na tyle blisko, bym miała prawo wtrącać się w to, co się stało.

Gdybym tylko wiedziała, kim była osoba po drugiej stronie telefonu.

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

No właśnie, kim była ta osoba? 🤔
I co dalej z Aaronem? 😔
Czy naprawdę mógł zostać zastraszony? 🥺
Jaki mieliby w tym cel? 🧐

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

26.5K 1.6K 113
➜ TYTUŁ: Undercover chaebol high school (Tajna szkoła średnia w Chaebol) ➜ AUTOR: ? ➜ TŁUMACZENIE NA POLSKI PRZRZ: @Kircia666 - Wattpad+Discord ➜ GAT...
486K 35.7K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...
15.6K 629 23
Millie jako nastolatka uciekła z domu by nie wyjść za wrednego kutasa. Parę lat później kiedy ułożyła sobie nowe życie, w jej życiu znowu pojawiają s...
157K 5.4K 41
"- Jesteś jak szmaciana laleczka - wykorzystana i pozostawiona na pastwę losu." Freya Thompson przez dwanaście lat mieszkała w domu dziecka. Niewinna...