FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

Por Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... Más

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."

146 20 23
Por Anonimowaok

- Nie wiecie co robicie. Okropnie ryzykujecie.- próbowała przemówić im do rozsądku, lecz bez skutku. Nie pojmowała chyba w pełni ich sytuacji. Zgodziła się ich wesprzeć, ze względu na wyprowadzenie z kłamstwa, w którym żyła tak długo, ale wciąż nie uważała, aby to, czego mieli zamiar dokonać, było jakkolwiek prawdopodobne. Wpuściła ich na sektor T40, rozglądając się non-stop, mimo iż byli zgodni, że o tej porze nikt nie powinien się tu zjawić. 

- Tak czy siak czeka nas śmierć. Pani niewiele rozumie. Planują przeprowadzić operację na wszystkich młodych ludziach w Otakji, moi przyjaciele będą pierwsi. Nikt, oprócz mnie, nie przeżył dotychczas tego zabiegu. Jeśli mamy umierać, to nie jako czyjeś marionetki.- burknął Hongjoong, wchodząc do specjalnego, wyciszonego pomieszczenia, gdzie zamierzał nagrać przemowę, która rozbrzmi we wszystkich domach i będzie powtarzana, póki każdy mieszkaniec tego miasta nie pozna prawdy. W popłochu rozstawił sprzęt, który zarówno Hwa jak i tamta kobieta, pomogli mu znaleźć i podłączyć. Miała być to transmisja na żywo, jednocześnie w radiu oraz w telewizji. Przygotowanie czegoś takiego zwykle trwałoby wiele godzin, ale musieli się sprężać. Na szczęście za dwa dni miało odbyć się słuchowisko poświęcone książce nagradzanego, miejscowego pisarza, więc pracownicy zawczasu przynieśli tu niezbędne urządzenia i odłożyli je do jednej z szafek. Mama Wooyounga o tym wiedziała, ponieważ sama niedawno musiała sprawdzać tekst tamtego utworu oraz nanosić korektę na fragmenty niepoprawne politycznie. Rozmawiała krótko z aktorami wybranymi do tego wydarzenia, stąd znała cały grafik oraz mnóstwo szczegółów. 

Kiedy tylko włączyli nadawanie obrazu i dźwięku, a Hong wziął głęboki oddech, aby zacząć mówić, pewna rzecz zwróciła ich uwagę. Seonghwa miał wrażenie, iż słyszy coś dobiegającego spoza pokoju, więc nie przerywając Hongjoongowi, który zdążył już się przedstawić, wyjrzał na korytarz, a wtedy przeraził go głośny sygnał nadawany z głośników. Zaraz zatrzasnął za sobą przerażony. 

- Mamy spory kłopot.- wydusił, a brunetka wytrzeszczyła oczy w narastającym lęku. Park wcisnął jej w dłoń mały czarny pistolet, sam biorąc broń Honga, po czym oboje stanęli przy progu, z sercami bijącymi w zawrotnym tempie. Kwestią sekund było, aż pojawią się tu ci cholerni ochroniarze lub sami rodzice Kima. Blagali, żeby Mingi oraz San zdołali uwięzić jak największą liczbę strażników, w innym przypadku, pozostawało tylko czekać na własny koniec lub nierealny cud. 

Joong zestresował się jeszcze bardziej, mimo to kontynuował swoje orędzie. Trzymał w rękach dokumenty, które były dowodem wszystkiego, co zrobił jego ojciec wraz ze swoimi wspólnikami. 

- Ponad trzy lata temu, zostałem poddany zabiegowi, mającemu na celu udoskonalenie człowieka jako gatunku. Chociaż w obrazku może brzmieć to jak krok w przyszłość, w rzeczywistości cały proceder syntezy ludzkiego mózgu z mechanizmem komputerowym, jest niesłychanie skomplikowanym eksperymentem, w wyniku którego w ciągu ostatniej dekady zginęło przynajmniej dwieście osób. W trakcie ostatnich trzech lat, przez operacje na otwartej czaszce śmierć poniosło ponad dwadzieścia-pięć osób.- tutaj pokazał listę z nazwiskami, których jak zakładał nikt już nie pamiętał, włączając w to rodziny ofiar.- Celem władzy, w tym mojego ojca, Kima Jinkyuna, było stworzenie społeczeństwa, jakie dałoby się poddać kontroli. Świat, w którym żyjemy nie ogranicza się do Otakji. Jest ona jedną w wielu osad na tym świecie, jednym z wielu państw, które walczą o swoją pozycję. Wynalazek, jakim jest specjalny instrument, mogący kontrolować umysł człowieka, a także składować nieograniczoną ilość wiedzy, jest produktem, dzięki któremu władza tego miasta może nabyć pozycję równą mocarstwom innych kontynentów oraz broń, dzięki której podporządkuje sobie Ocalonych żyjących poza murem. Jeśli tego nie powstrzymam, z końcem tygodnia zginą moi przyjaciele, kolejni będą wasi bliscy, a poprzez mechanizm utraty pamięci, nie będziecie świadomi, że odebrano wam  wasze dzieci oraz wnuków. Spójrzcie teraz na ich twarze i wyobraźcie sobie, iż przez zażycie preparatu, który mam tutaj wykradziony z sektora badawczego, wspomnienia o nich przestaną dla was kompletnie istnieć. Mój bliski przyjaciel, Jung Wooyoung, który uciekł stąd kilka lat temu, przed podzieleniem losu wielu innych, zginął trzy dni temu z rąk prewencji wewnętrznej, w której skład wchodził jego tata. Został zamordowany, a nikt z jego rodzicieli nie zdawał sobie nawet sprawy, że mają syna, że walczy on o życie poza murami, broniąc się przed wyrokiem tutaj.

W tamtej chwili w drzwi uderzyły czyjeś pięści, a Hongjoong się wzdrygnął. Przyszli tutaj. Jego czoło oblał zimny pot, jednak nie przerywał swojej wypowiedzi, przytaczając więcej teoretycznych faktów. Słyszał jak w tle Hwa krzyczy coś do matki Wooyounga, z pewnością prosząc ją o pomoc przy zabarykadowaniu wejścia. Ktoś zaczął strzelać, a z zewnątrz dochodziły ich groźby rzucane przez niski, męski głos. 

- Nie pozwólcie, ażeby podporządkowała was sobie propaganda, jaka jest siana w tym miejscu od początku jego istnienia. O wszystkim w Otakji decyduje władza, a wy jesteście jedynie jej pionkami. To wszys...- prosił błagalnym tonem, lecz nagle, zupełnie nieoczekiwanie, zrobiło mu się słabo. Najpierw pomyślał, że to od nerwów, które dziś osiągnęły swój limit, aczkolwiek zaraz znów uderzył go specyficzny ból. Ból jaki doskonale zdążył poznać i jakiego nie dało się pomylić z niczym innym. Zacisnął mocno szczękę, starając się to kontrolować, choć okazywało się to niewiarygodnie trudne. Seonghwa, który przesuwał meble, aby uniemożliwić prewencji wtargnięcie do środka, zdziwił się, kiedy Hong zamilkł praktycznie w środku zdania. 

- Ej? Co się dzieje?- zapytał szeptem, podbiegając do chłopca, który trzymał się za głowę i szybko tupał jedną z nóg. Wyglądał jakby miał jakiś atak. Hwa zamarł w niepokoju. Nie interesowało go, czy ogląda ich teraz pięć osób, czy kilka tysięcy. Ukucnął naprzeciwko Kima, odgarniając z jego twarzy kosmyki włosów. Spojrzenie młodszego było zupełnie nieobecne. Stał się jeszcze bledszy, a dłonie drżały mu, gdy wbijał paznokcie w uda.- Joongie, co się stało? Czy oni-?

- Włączyli aplikację.- wyjąkał przez zęby, a narastający ból stawał się stopniowo nie do zniesienia. Słyszał słowa powtarzane jego głosem, mając pewność, że nie pochodzą z jego woli. Ktoś kazał mu wyłączyć transmisje. Uniósł nawet rękę, którą chciał skierować na kamerę stojącą w rogu biurka, ale Park chwycił delikatnie jego nadgarstek. Gładził jego skórę łagodnie, nie mając pojęcia co więcej może zaradzić. 

- Spójrz na mnie. Spróbuj się skupić na mnie.- dwoma palcami uniósł jego brodę do góry, a czarne zaszklone oczy, spoczęły na tych Seonghwy. Natarczywie powtarzał sobie jego imię w głowie, byleby tylko nie dopuścić do siebie innych komend, dochodzących gdzieś z podświadomości. 

"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."

Zdawał sobie sprawę, że jeżeli tamci zupełnie przejęliby nad nim kontrolę, to nie byłoby już o co walczyć. Nie był narcyzem, jednak świadom swojej siły oraz umiejętności, mógłby zabić przyjaciół, jeśli poddałby się działaniu tego programu. Nakazaliby mu to, a Hwa nawet by z nim nie walczył. Z tego właśnie powodu, on musiał walczyć zarówno o siebie, jak i o nich wszystkich. Ponownie natłok różnych wspomnień, bodźców oraz dźwięków, doprowadzał go na skraj wytrzymałości. Na przemian huczało i piszczało mu w uszach, a przez ten cały hałas przebijał się jedynie czulszy niż zazwyczaj znajomy głos. Hwa nie puszczał jego dłoni, pozwalając nawet by paznokcie chłopaka zatopiły się w jego ciele. 

"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa."

Usiłował wstać, chociaż kolana mu miękły, kiedy tylko podniósł się z krzesła. Ciężko było mu złapać równowagę, lecz musieli jak najszybciej znaleźć sektor badawczy, żeby wyłączyć kopię aplikacji. Hongjoong skłamałby, gdyby stwierdził, iż tamci nie użyją na nim tej słabości. Miał mimo wszystko nadzieję, że dzięki podejmowaniu kroków w nocy, ci nawet nie zorientują się o ich planie. Mylił się.

Hwa zarzucił sobie ramię niższego na szyję i oboje ruszyli w kierunku wyjścia. 

- Ma Pani strzelać, do każdego, kto stanie nam na drodze.- Park rozkazał kobiecie, która w trwodze, chowała się blisko kąta. Nie mogła już się wycofać. Nawet jeśli postanowiłaby zrezygnować i  przyrzekła, że sprowadzili ją tu pod groźbą pozbawienia życia, zrobiła zbyt wiele przeciwko władzy, by ci darowali jej winy. Skończyłaby w więzieniu do końca swoich dni lub została skazana na coś znacznie gorszego, więc mimo obaw, ruszyła z nimi. 

Seonghwa odgrodził im przejście, załadował swój pistolet maszynowy, po czym nacisnął klamkę. Bał się. Jedynie głupiec, by się nie bał. Natomiast emocje trochę zamazywały mu normalne postrzeganie świata. Determinacja przewyższała przerażenie, co obudziło w nim pokłady odwagi, o jaką nigdy by siebie nie posądzał. Chyba istniało coś, a może ktoś, na kim zależało mu bardziej, niż na własnym istnieniu. Zanim ujrzał twarze ludzi okupujących hol sektora T40, wycelował pięć naboi. Dwa z nich idealnie przebiły sylwetki mężczyzn, którzy zanim jakkolwiek zareagowali, zajęci byli uciskaniem krwawiących ran. Kolejnego ustrzeliła mama Woo, bardziej przypadkowo, niż z rzeczywistego zamiaru, ale to nie miało znaczenia. Ktoś strzelił w ich kierunku, a Hwa zasłonił się ciałem zdezorientowanego, młodego funkcjonariusza, który ledwo żywy upadł na kolana. Rozpoczęła się czynna strzelanina, w której Park z Joongiem byli na przegranej pozycji. Starszy tylko modlił się w głębi, ażeby Mingi z Sanem oraz Jongho się pospieszyli, zanim skończy mu się amunicja. Jego frustrację wzmagał dodatkowo widok Hongjoonga, opierającego się o niego i powtarzającego melodyjnie jego imię, jakby przynosiło mu to ukojenie. 

- Wytrzymaj, jeszcze troszeczkę.- powiedział, chyba bardziej do siebie, niżeli do chłopaka. Nie przyjmował do  świadomości wizji, iż wszystko miałoby się tak po prostu skończyć. Po wszystkim co przetrwali. Miał za dużo do stracenia. 

- To tak cholernie boli.- wydyszał Kim. 

     Niespodziewanie, akurat, gdy Seonghwa zużywał przedostatnią kulę, przez szklane przejście, wleciał Mingi. Widząc rozgrywającą się przed nim scenę, posadzkę umazaną w czerwonej substancji, kilka ciał oraz Joonga zalanego potem, wcale nie wydawał się zaskoczony. Skrzywił się, a po jego kręgosłupie przeszedł dreszcz pełen poczucia winy. W każdym razie nie był to odpowiedni moment na przeprosiny, ani okazywanie skruchy. Zaraz dołączył do niego Choi i nie czekając na uprzejme zaproszenie, zaatakował jednego ze strażników od tyłu, przebijając bagnetem cały gruby uniform, aż do pleców, na co tamten wygiął się sparaliżowany. Korzystając z wolnej drugiej ręki, zza ramienia swojej ofiary, wymierzył pocisk w łysego faceta o krępej budowie, który nie miał pojęcia co się właśnie stało. Song, biorąc przykład z towarzysza, zajął się ulżeniem Seonghwie, do którego wciąż próbował strzelać jakiś niezidentyfikowany człowiek. 

- Tyle zmarnowanej amunicji. Żałosny jesteś.- wywrócił oczami, kiedy złapał go za szyję, po czym wykręcił kark. Zabrał mu z dłoni pistolet i pozwolił, aby martwy strażnik runął na kamienne płytki. Mingi omal nie potknął się o jego nogę, gdy przedzierał się przez leżących bezwładnie nieboszczyków. 

Zauważył za Parkiem jakąś kobietę, której nie kojarzył. Już miał krzyczeć, aby uciekali, a sam chciał ją unicestwić, aczkolwiek Seonghwa, wciąż podtrzymując Hongjoonga, zatrzymał chłopaka, zanim zrobi coś głupiego. 

- To matka Wooyounga, jest z nami.- sapnął, a Mingi skrzywił się, chcąc jakimś cudem połączyć kropki.- Włączyli aplikację, musimy się spieszyć. 

----------------------------------------------------------

        Laylen wyglądała niespokojnie przez okno. Widziała jak ulicą biegnie cały oddział prewencji, liczący kilkanaście osób. W telewizji wciąż powtarzał się komunikat wygłaszany przez Hongjoonga. Wszystko przebiegłoby zgodnie z tym, o czym jej opowiadał, lecz końcowa scena przemówienia nie przynosiła jej ulgi. Oglądała w napięciu, aż spostrzegła, jak Kim najpierw sztywnieje, a w jego ślepiach pojawia się przejmująca panika. Ten brunet, którego imienia nie pamiętała, podbiegł do niego równie przerażony. Wszystko to stało się na wizji. I chyba to najbardziej uderzyło w mieszkańców Otakji. Obserwowała jak jej sąsiedzi wychodzą ze swoich domów, jak zaczepiają patrole krążące po przecznicach. Jakaś kobieta trzymała swoje dziecko na rękach. Cała społeczność zdawała się zdezorientowana oraz poruszona. Z głośników, którymi zwykle nadawano krótkie komunikaty o godzinie policyjnej, czy zbliżającym się przeszukaniu domostw,  rozbrzmiewał pełen determinacji oraz zapału głos młodego chłopaka, syna tych, którzy zamienili jego życie w piekło. 

Czekała na swoją matkę. Miała wrócić godzinę temu. W innych okolicznościach nie przejęłaby się tym zbytnio, wszakże dzisiejsza data miała zapaść do historii tego miasta, jeśli misja Joonga się powiedzie. Jeśli nie, była pewna, że zapomną, a karty znów będą w nieświadomości zapisywać się od nowa. Obawiała się tego scenariusza. Pragnęła innego życia. Wolności, w której system nie będzie jednostronny. Inaczej wyobrażała sobie utopię i marzyła, by w końcu inni również dostrzegli absurd doskonałości tego miasta. 

Nagle po jej kwaterze rozniosły się odgłosy, dobiegające z tunelu. Podeszła pod kominek i ujrzała jak klapa podnosi się. Pierwsza wyszła Miyeon, więc kamień spadł z serca Laylen. To była jedna z nielicznych sytuacji, gdy naprawdę uradował ją widok rodzicielki. 

Jednakże nie była sama. 

Zaraz za nią, wyłoniła się błękitna czupryna jakiegoś młodego mężczyzny, którego widziała pierwszy raz na oczy, zaraz po nim wyszedł ten dzieciak, którego spotkała zaledwie raz w towarzystwie oddziału Kima, a na końcu dołączyło do nich sześciu tajemniczych osobników w kryształowych maskach, noszących czarne kapelusze oraz długie płaszcze. Mieli przy sobie broń i zbudzili w dziewczynie swego rodzaju niepewność. Zanim zdążyła sama zagaić o to, kim są i co tu robią, najwyższy z nich wyprostował się dumnie, otrzepał swój strój, kwitując wszystko głupkowatym uśmiechem. 

- Przepraszamy za najście, ale kilku naszych znajomych się wpakowało w tarapaty. Wie Pani może, w którą stronę ta nieszczęsna Centrala?- uniósł jedną brew, lecz Laylen wciąż przyglądała mu się z niedowierzaniem, jakby zobaczyła jakiegoś klauna, czy innego cudaka. Jeong postanowił się zreflektować.- Ach tak, wybaczy mi panienka brak ogłady. Nazywam się Jeong Yunho, naczelny dowódca sił zbrojnych Fedory, doradca sekretarza Fedory oraz bliski przyjaciel jej Premiera Parka Seonghwy, jak również jego partnera Kima Hongjoonga, syna tutejszych przywódców. W skrócie, rozumie Pani, szycha...

Seguir leyendo

También te gustarán

7.3K 378 25
mars.theplanet: twoje zeby sa atrakcyjne byhongjoong: ?????
14.4K 1.3K 24
Taniec był pasją Sana. Czymś, co sprawiało, że żył. Gdy to stracił, stracił również samego siebie. I nie potrafił tego odzyskać dopóki nie spotkał od...
89.4K 1.3K 7
(Completed story) × bad boys x boy x boy x 18+ × Taekook, Namjin, Yoonmin and other ships from other groups
5.3K 888 18
Yoongi wraz z grupką przyjaciół wyjeżdża na równie wyśnione, co przewidywalne wakacje, zaplanowane od pierwszej do ostatniej minuty. Co stanie się, g...