FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Punkt trzeci

97 18 12
By Anonimowaok

  Jongho się cieszył, że może pracować sam. Najbardziej lubił załatwiać sprawy w pojedynkę, ponieważ wtedy mógł to robić całkowicie po swojemu. Teoretycznie nie powinno mu zależeć na spełnianiu poleceń Hongjoonga, jednak tutaj w Otakji, najwięcej do powiedzenia mieli jego rodzice, którzy, jeśli przeżyją, nie darują mu życia, więc Hong był o wiele lepszą opcją. Poza tym nienawidził tego doktorka. Od początku źle mu z oczu patrzyło i to była tylko kwestia czasu, gdy zdecyduje się ich wszystkich wydać, dla własnych korzyści. Takich ludzi osiemnastolatek potępiał, a narastająca w nim wściekłość za parszywe traktowanie oraz przyczynienie się do zabicia niewinnego człowieka, powodowała, iż bardzo chętnie poprosi Jaebina o zapłatę. A ta, nie będzie przyjemna, to mógł mu obiecać. 

Kierował się według wskazówek Kima. Dziś nadarzyła się okazja, by wykorzystać wszelkie lekcje, dane mu przez Joonga jeszcze przed ekspedycją. Niektóre z nich na początku wydawały się bezsensowne jak przykładowe dbanie o czystość podeszw, albo nienoszenie przy sobie czegokolwiek co brzęczy lub wydaje inne głośne dźwięki. Tamten nauczył go nawet, jak powinno się mocować noże pod ubraniem, by łatwo je wydostać, ale żeby nie powodowały żadnych odgłosów podczas ruchu. Jeden ich trening w całości poświęcił na poruszanie się po nieznajomych budowlach i obieraniu zasady podążania wzdłuż ściany po prawej stronie, ażeby się nie zgubić. Wtedy rozrysował mu także przykładowy schemat budynku, który jak sądził, powtarzał się wielokrotnie, więc kiedy rzeczywiście nie będzie miał pojęcia, gdzie się udać, niech przypomni sobie rozmieszczenie pomieszczeń, jakie on mu pokazał. Pamiętał jak po pierwszej godzinie, wszystkie te jego opowieści, rzekome "złote rady", puścił koło uszu, uważając za bzdety. Później, gdy już załapali nić porozumienia, pojął jak poszczególne z nich są ważne, i że to z takich małych elementów buduje się strategię oraz pozycję w pojedynku. 

Wdrapał się na trzecie piętro. Sądząc po tym, iż nie słyszał żadnego alarmu, ani nie natknął się na straż, z wyjątkiem jednego ochroniarza chodzącego w kółko po korytarzu, tamci jeszcze nie popełnili żadnego błędu. Z nieskrywanym uśmiechem, kartą otworzył przejście do mieszkalnej części Centrali, w której mieściły się pokoje gościnne. Nie miał pojęcia, w którym z nich może na niego "czekać" Hwang, a też nie powinien zaglądać do każdego po kolei, gdyż raczej nie skończyłoby się to pomyślnie. Najpierw rozbił kamery, rzucając do nich kamieniem, jaki dał mu Hong, a wcześniej nie rozumiał, po co. Teraz już wiedział. Potem postanowił przysłuchać się odgłosom z każdego pomieszczenia, licząc, że może doktorek nie śpi i sam się zdradzi. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Musiał więc zdać się na przeczucie oraz wkluczyć poszczególne sypialnie drogą eliminacji. Na jednej wisiała obca flaga, a Joong wspomniał krótko, że obecnie w Centrali przebywa ktoś z zupełnie innego państwa. Jeśliby połączyć fakty, to spał właśnie tam. Inny, tuż obok niego musiał należeć do służby, więc raczej nie mieszkałaby tam ofiara Jongho. Na gałce jednych z drzwi, spoczywał kurz. może po prostu nie sprzątano tu za często i w powietrzu unosiło się go dużo, albo nikt nie używał tego pokoju od dawna. 

Chłopak wybrał trzy, które wyglądały na najbardziej prawdopodobne. Zrobił szybką wyliczankę, nie mając żadnych innych podpowiedzi i zdecydował się na środkowe wejście po lewej stronie. Przyjrzał się wycieraczce, która była lekko ubrudzona, ale nie wyświechtana, co pasowało mu do kilku dni pobytu. Tutaj nie miał klucza, więc wyciągnął mały nożyk, którym zaczął grzebać w zamku i odkręcać poszczególne śrubki. Okazało się to zbyt żmudną robotą, dla kogoś kto musiał mieć wiele cierpliwości, więc ostatecznie wyjął pistolet, sprawdził, czy ten ma tłumik, po czym postanowił rozgromić go w bardziej widowiskowy sposób. Wystrzelił, zaciskając mocno zęby, przygotowany mimo wszystko na huk. Ten okazał się nie aż tak potworny, chociaż mógł zbudzić kogoś, kto spał zbyt płytko. Tak więc wtargnął do środka, szybko za sobą zamykając. 

Zapaliło się światło. Bingo! Na łóżku siedział zaspany Jaebin, który ledwo kontaktując, przecierał oczy. Sięgnął po okulary leżące na stoliku nocnym, ale kiedy dostrzegł Jongho, celującego do niego z broni, jego oczy zmieniły się w dwa duże, czarne guziki. Wyglądał jakby uszło z niego całe życie, zanim w ogóle młodszy zaczął działać. Rozbawiło to Choia, toteż uśmiechnął się szyderczo. Wiedział, że mężczyzna ma zbyt daleko przycisk, którym mógłby wezwać pomoc, stąd na jego twarzy widniało śmiertelne przerażenie. 

- Dobry wieczór, przepraszam, że przeszkadzam, ale rozumiesz... Hongjoong kazał mi wyrzucić śmieci. Chyba nie muszę rozwijać tej aluzji?- uniósł jedną brew, ale w odpowiedzi tamten tylko głośno przełknął ślinę. Jongho podszedł bliżej, a tamten skulił się bardziej na materacu.- I co kurwa tchórzu uciekasz? Teraz się boisz?

- Ty nic nie wiesz! Dlaczego słuchasz tamtego psychopaty? To miejsce może dać ci schronienie, lepsze życie. Przecież Seonghwa cię zabije, gdy wszystko się uspokoi. Powinieneś wierzyć mi, a nie im. Jesteś naiwny!- jego głos drżał niesamowicie. 

- Zamknij się, bo przeszkadzasz sąsiadom w śnie. Cisza nocna nadal cię obowiązuje.- warknął.- I nigdy nie będę ufał zdrajcy, ty pieprzona pluskwo.

Zanim tamten zdążył coś zrobić, Jongho chwycił go za materiał koszuli, po czym zwalił z posłania na dywan, który stłumił dźwięk ciała opadającego na ziemię. Po tym kopnął go w szyję tak mocno, że zaczął się krztusić, a jego cera pozieleniała. Nachylił się, szyderczo unosząc kąciki ust, po czym nadepnął ciężkim butem na jego klatkę piersiową, słuchając jak tamten się dusi oraz próbuje chwycić coś rękoma, jednak nie dawał rady. Potem nastolatek kolejny raz go uderzył, tym razem w twarz, łamiąc więcej niż jedną kość. Jaebin wypluł krew, która również spływała z jego nosa. 

- Posłuchaj mnie...- wydusił, ale zaraz znów zaczął się dławić. 

- Zamilcz. Przez ciebie zginął człowiek, inny cierpiał. Ten, którego wykorzystałeś do własnych eksperymentów, uratował mi życie. Więc w podzięce cię zabiję. Będziesz umierał długo oraz boleśnie, tak jak na to zasługujesz.- wysyczał przez zęby, chwycił szklankę stojącą na stoliku, a następnie rozbił ją o jego buzię. Kawałki szkła powchodziły mu pod powieki, do gardła oraz nosa. Chciał krzyczeć, ale kiedy napinał mięśnie w szyi, zaczynał się krztusić karmazynową cieczą. Gdyby Jongho miał serce, ukróciłby jego męczarnie, lecz nie miał, więc przez kilka sekund tylko spoglądał jak ten walczy o życie, potem wziął swoje ostrze, usiadł na brzuchu Hwanga i z cudowną precyzją zaczął wydrapywać na jego czole napis "zdrajca", by następnie już zakrwawiony nóż wbić mu w krtań. Na koniec związał mu nogi oraz nadgarstki, za pomocą fragmentów jego własnej piżamy i zostawił go konającego w męczarniach. 

Zadanie wykonane. 

----------------------------------------------------------

    Dla Sana mszczenie się na tych wszystkich ludziach to była gratka. Nie interesowało go czy byli winni czy nie. Już wcześniej Hongjoong oskarżał go o brak skrupułów. Wszelkie pokłady empatii jakie kiedykolwiek miał, pochodziły od Wooyounga. Teraz go przy nim nie było. Odebrali mu cząstkę jego, odebrali jego przeszłość oraz przyszłość, wszystko na czym mogło mu zależeć. Pozostała tylko teraźniejszość, w której jedyne o czym marzył, to żeby każda osoba stąd poczuła ten sam, głęboko zakorzeniony ból, jaki on odczuwał musząc oglądać, jak umiera jego najbliższy przyjaciel. Nie dali mu nawet możliwości, żeby się pożegnać, nie dali szansy walki, więc i on nie zamierzał być łaskawy. 

Mingi dostrzegał furię, tlącą się w jego oczach. San się zmienił od tamtej pory. Dawniej w jego sercu było mnóstwo pozytywnej energii, a może to po prostu Wooyoung był jedynym pozytywnym aspektem jego życia. Od momentu, kiedy ich zamknęli, blondyn gościł w sobie jedynie żal. Płakał zaledwie raz, w nocy, myśląc, że Song śpi. Specjalnie zagryzał wtedy swoją dłoń, nie chcąc, aby tamten usłyszał jego łkanie. Miał od tego ślad na skórze, o którym nie chciał rozmawiać. Stał się cichy. Być może pragnął wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje, a Mingi był właściwą osobą, lecz nie potrafił. To trochę jak łzy, które dusiło się głęboko, żeby nie pokazać ich światu. Przecież dawniej zwierzał się tylko Jungowi, był jego bezpieczną ostoją, wszystkim co miał. Był jego rodziną, całym majątkiem, tym z kim wiązał nadzieję, tym, co trzymało go przy zdrowych zmysłach. 

- Masz ich nie zabijać, jedynie uwięzić.- wydukał drugi, wyrywając jasnowłosego z zamyślenia. Sprowadziło go to z lekka na ziemię, natomiast wcale nie uśmierzało jego złości. 

Dotarli do pierwszej siedziby, gdzie kilku strażników najwyraźniej gorączkowo starało się coś wyjaśnić. Dyskutowali o tym, że kamery na trzecim piętrze przestały działać, ale zanim jeden z nich wyszedł, żeby sprawdzić co się tam dzieje, Choi powitał go dość mocnym ciosem w żebra, po czym wyjął jego kajdanki, a potem spiął ręce. W tym czasie Mingi groził pozostałej dwójce bronią, na co tamci zaskoczeni, zamarli w bezruchu. Jeden zamierzał chyba wezwać pomoc, więc San podszedł do niego blisko i wykręcił mu ramię. 

- Nie ruszaj się.- sapnął groźnie.- Nie zrobimy wam krzywdy. 

Z ust Sana nie brzmiało to zbyt wiarygodnie, jednakże rzeczywiście, nie planowali im nic zrobić. Urządzając tu rzeź, byliby gorsi niż władza, którą planowali obalić. Hong ostrzegł ich, aby nie postępowali nierozsądnie, kierując się prywatnymi rządzami. Blondyn naprawdę wykorzystywał szczątki samokontroli, by się pod tą zasadę podporządkować, albo po prostu robił to dla Mingiego, który obserwował go uważnie. 

- Wszystko pojmiecie wkrótce. Chcemy, abyście poznali prawdę. Nie byłoby to konieczne, gdybyście pamiętali, co działo się trzy lata temu.- powiedział Mingi, aczkolwiek tamci wciąż patrzyli na nich jak na groźnych intruzów. Byli jednak w potrzasku i nie mieli jak się bronić. Jeden próbował, ale zaraz wylądował na podłodze unieruchomiony. Związali ich, obrabowali z pistoletów, bagnetów oraz krótkofalówek, po czym zmienili kanał na monitorach, na telewizję puszczaną w domostwach Otakji. 

Podobną procedurę powtórzyli kilka razy, aż nie byli pewni, że wszyscy, którzy stwarzali zagrożenie dla ich planu, są unieszkodliwieni. Problem pojawił się przy gabinecie Głównego Oficera Prewencji Wewnętrznej. Nie był tak głupi jak jego podwładni. Zorientował się, iż coś jest nie tak, kiedy próbował się z nimi skontaktować, a po tym jak nie uzyskał odzewu, stał się czujniejszy niż zwykle. 

Czekał już na swoich przeciwników, gdy San oraz Mingi pojawili się pod jego drzwiami. Nie blokował nawet zamka, co zaskoczyło tamtą dwójkę. Gdy już wtargnęli, on od razu włączył alarm, co wybiło Choia z równowagi. Chłopak w panice, strzelił do mężczyzny, który chyba się tego nie spodziewał. Kula jednak jedynie go drasnęła, więc San wycelował po raz drugi, tym razem trafnie, a jego ciało opadło na posadzkę. Dobre dwie minuty, w całym budynku rozbrzmiewał ten cholerny sygnał, zanim zdołali go wyłączyć. Byli przerażeni, że przez to potknięcie nie uda im się dopiąć celu. 

- I co teraz?- Mingi zerknął na zwłoki leżącego tuż przy nim oficera. Teraz rozumiał, czemu pierwsze co począł, to włączenie syreny. Nie miał przy sobie żadnej broni. Było to dość nieodpowiedzialne z jego strony. Tak czy siak, to co zrobił było dla nich stokroć gorsze niż krótka strzelanina. 

Continue Reading

You'll Also Like

26.9K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
23K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...