FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17.8K 2.2K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Punkt drugi

108 18 6
By Anonimowaok

Podążali wzdłuż korytarza, chcąc się stąd jak najszybciej wydostać. Prowadził ich Mingi. "Mingi ma dobrą pamięć", Jongho przypominał sobie słowa Honga. Rzeczywiście, Song przed tym jak prewencja wewnętrzna napadła dom Changa w środku nocy, przeglądał szczegółowe mapy sporządzone przez Hongjoonga oraz plan budynku, jaki rozrysował na szybko, tuż przed wyjściem z Wooyoungiem. Jako jedyny miał pojęcie, gdzie iść, a pozostali ufając mu, kroczyli tuż za nim, mając nadzieję, że jakoś ich stąd wyprowadzi. 

- Czekajcie, muszę sobie przypomnieć.- szepnął. Zatrzymali się, mało na siebie nie wpadając. Chłopak uklęknął, rysując palcem na płaskiej powierzchni posadzki niewidzialne szlaki. Wtedy Jongho przypomniał sobie, że Joong dał mu ołówek. Wyciągnął go, aby podać Mingiemu bez słowa. Song wiedział, od kogo tamten go otrzymał i uśmiechnął się pod nosem, zaczynając kreślić coś bardzo szybko oraz trochę chaotycznie. Potem podniósł się, jakby coś go oświeciło, zatarł swój obrazek, zaraz gnając przed siebie, że reszcie ciężko było za nim nadążyć, nie powodując żadnego hałasu. 

Widzieli już przejście do zupełnie innego sektora, lecz wtedy doszedł do nich stłumiony huk wystrzału broni. Nie był bardzo głośny, prawdopodobnie czyjaś skóra stłumiła ten odgłos. Ponownie przystanęli na chwilę, obawiając się, że to ktoś odkrył ich ucieczkę. Aczkolwiek wówczas postrzelenie kogoś na służbie nie miałoby sensu. San wymamrotał coś wyjątkowo cicho, a pozostali odwrócili się do niego. 

- Hmm?- Hwa uniósł brwi, spoglądając na jasnowłosego, a ten powtórzył wyraźniej. 

- To Hongjoong.- rzucił i zaraz pognał do drzwi, które otworzyły się akurat, gdy już się tam zbliżali. W progu stał Hong, z bronią oraz psychodelicznym uśmiechem. Trzymając między palcami plakietkę, dzięki której tu wszedł.  Był odrobinę umorusany krwią, lecz na szczęście nie własną. Widząc swój oddział przed nim, cały oraz zdrowy, w jego sercu zbudziło się to fantastyczne, obezwładniające uczucie, które teraz już bez ogródek był w stanie nazwać "szczęściem". 

Gdy tamci żywo się witali, Hwa pozostał z boku, czując jak uchodzą z niego wszelkie nagromadzona troski. Jak cały strach go opuszcza, a on staje się nagle taki lekki. Ostatnio wiele było chwil, w których naprawdę wątpił, że cokolwiek się ułoży. Dawniej nie sądził, iż będzie aż tak bał się o czyjeś życie. Co więcej, on nie postrzegał siebie jako kogoś, kto w ogóle będzie w stanie przejmować się czyimś istnieniem. Ci ludzie zburzyli cały jego dotychczasowy światopogląd, mur, którym oddzielał się od tak przyziemnych emocji. Był pewny, że Hong odbiera to podobnie, bo w końcu oni oboje rozebrali ten mur między sobą. Cegła, po cegiełce. 

- Nie mamy czasu na huczne powitania. Jest bardzo wiele do zrobienia.- zaczął Kim, gdy trójka zebrała się naokoło niego, wsłuchując się uważnie. Mogli spokojnie rozmawiać, bo ten mężczyzna, którego zabił Joong, to ochroniarz siedzący w znajdującym się nieopodal monitoringu. Póki nikt niepożądany tu nie przyjdzie, nie musieli się obawiać. 

- Masz plan?- odezwał się Park, a niższy spojrzał na niego jak na kogoś, kto zna go od dwóch dni. To było raczej oczywiste, że każdy ich ruch był starannie zaaranżowany. Najpierw jednak rozdał każdemu coś, czym był w stanie atakować oraz bronić się w razie niebezpieczeństwa. Seonghwa naprawdę był pod wrażeniem, iż tamten samodzielnie w tak krótkim czasie przygotował się do ich ostatecznej misji.

- Musimy się rozdzielić, ale nie na długo. Ja pójdę z Seonghwą do sektora T40, w którym znajduje się dział Transmisji, Telewizji oraz Radia Otakji, aby nagrać wiadomość dla mieszkańców. Przygotowałem całą przemowę. Muszą stanąć po naszej stronie, jeśli się tak nie stanie, całe wojska tego miasta staną przeciwko nam, a wtedy, jak pewnie się domyślacie, nie mamy żadnych szans. Jestem prawowitym dziedzicem władzy tutaj, jednak nie przejmę kontroli, jeśli rodzice ugodowo nie przekażą mi zwierzchnictwa lub nie umrą. Pierwszym krokiem powinno być mimo wszystko, wszczęcie buntu wśród Otakijczyków. San i Mingi mają za zadanie znaleźć i tymczasowo uwięzić najważniejszych dowódców sił prewencji wewnętrznej oraz ochrony w Centrali, aby ci nie mogli wydawać poleceń swoim pracownikom. Natomiast Jongho, ty znajdziesz Jaebina i przekażesz mu, mam nadzieję bardzo dosadnie, że karma do niego wróciła, a jesteś nią ty. Na koniec wszyscy skierujemy się do gabinetu Prezydenta, mojego ojca Jinkyuna. Mingi, wiesz jak tam trafić, prawda? Jongho, wydaje mi się, że nasz ukochany lekarz może znajdować się na trzecim piętrze, tam mieszczą się pokoje gościnne.- wytłumaczył, następnie jeszcze ustalając szczegóły, a następnie w patetycznej atmosferze, która gęstniała z każdym pokonanym metrem, powędrowali w trzech różnych kierunkach. To, co leżało w rękach Hongjoonga, a zarazem było najniebezpieczniejsze, stanowiło tak naprawdę klucz do tego, co chcieli osiągnąć. Chłopak miał świadomość jak działa ludzka psychika. Jeśli trzy lata temu jego przemowa, wówczas niepełna oraz wysycona emocjami, wzbudziła w ludności zgorzknienie oraz oburzenie, to dziś, mając szerszy obraz na to, co się tu dzieje, znając mechanizm utraty pamięci, postępujące badania nad podporządkowaniem cywilów jakiejś niepojętej manii władzy,  widząc jak ci chronią swoją pozycję przed każdym, kto w drobny nawet sposób może ją naruszyć, był niemalże pewny swojego sukcesu. 

Przemieszczali się w ciemności, tak powoli, aby czujniki ruchu nie zapaliły świateł, tym samym wybawiając obecnych w pomieszczeniach na zewnątrz. Dzięki kartom dostępu, jakie podebrali swoim mimowolnym przeciwnikom, mieli możliwość dostania się niemalże wszędzie, gdzie tylko potrzebowali. I jak samo dotarcie do działu mediów nie było wielce skomplikowane, tak już wejście do właściwego pomieszczenia, skąd możliwe było nadanie jednego nagrania we wszystkich funkcjonujących przekaźnikach, okazało się znacznie trudniejsze. Hwa stał za Kimem, który przykładał kartę, natomiast nie przynosiło to pożądanego efektu. Denerwował się, co było widać po jego zmarszczonym czole. Park zestresowany rzucał spojrzeniem to na dłonie Honga, to na hol ciągnący się za nimi, pełny różnych przejść, z których zaraz mógł wyjść jakiś człowiek. Nie obawiał się jednostki, a zmasowanego ataku, jakiego sam by nie odparł. 

- Co teraz?- wycedził przez zęby Seonghwa, omal nie popadając w panikę. 

- Są dwa wyjścia. Rozwalić ten zamek, lecz wtedy zdradzi nas alarm, albo znaleźć kogoś, kto nam pomoże.- uznał, przechylając głowę w bok i zastanawiając się, czy druga opcja w ogóle ma sens. 

- Masz kogoś konkretnego na myśli?- 

- Matkę Wooyounga.- rzucił z przekonaniem, które nie udzieliło się starszemu. 

- Ona pracuje w innym sektorze.- przypomniał mu, dość sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Zresztą, nie mieli pojęcia, gdzie znajduje się ta kwatera, ani nie mieli gwarancji, czy w ogóle zechce im pomóc. Jak większość tutaj, mogła nie pamiętać, co wydarzyło się w przeszłości. Możliwe, iż była święcie przekonana o własnej samotności, a o fakcie, że kiedyś miała syna, zupełnie nie wiedziała. 

- Są ze sobą bardzo powiązane. W Otakji nie ma mediów bez cenzury, a przecież tym się zajmuje.- burknął, jakby zdziwiony, że w ogóle musi wyjaśniać mężczyźnie takie oczywistości. Zrezygnował z prób dostania się do środka i zamiast tego, zawrócił się w stronę schodów, aby poszli do miejsca jej pracy. Hwa podążał za młodszym jak za wyrocznią. Ten cały gmach, pełny korytarzy, tworzących labirynt, był dla niego abstrakcją. Zgubiłby się momentalnie, gdyby kazali mu trafić gdzieś w pojedynkę. Nie dość, że absolutnie wszystko wyglądało identycznie, wokół panował mrok i o ich położeniu świadczyły tylko plakietki umieszczane gdzieniegdzie, wskazujące co się znajduje pod konkretnym numerem, to jeszcze co raz słychać było jak ktoś się krząta w poszczególnych gabinetach, najwyraźniej rezygnując ze snu. Hongjoong, nawet jeśli nie był oazą spokoju, to i tak zachowywał trzeźwość umysłu. Głównym powodem, dla którego zabrał ze sobą Seonghwę, była pewność, że tylko w jego towarzystwie będzie miał odwagę walczyć i się bronić, nie popadając w zupełny popłoch. Wyższy nie wierzył we własne umiejętności. Je potrafiła wyzwolić tylko obecność Honga, ponieważ wtedy tamten przez swoją dumę, ale teraz też troskę, nie mógłby zasłonić się lękiem, ani swoimi strażnikami. Musiał się wykazać sam, a pod wpływem nieustającego strachu, działał całkiem skutecznie. 

Joong znał drogę, ponieważ był tu dość niedawno. Nie orientował się wprawdzie, w którym z pokoi i czy w ogóle w jednym z nich, znajduje się kobieta. Jej wizerunek pamiętał jak przez mgłę, pomimo tego, nie miał wątpliwości, że jak już ją spotka, to rozpozna wręcz od razu. Nacisnął jedną z klamek, ale było zamknięte, postąpił tak chyba z pięć razy, zanim, tuż po naparciu na drzwi, te ustąpiły, a na niego wylała się fala ciepłego światła. Wejrzał do środka, zamiast nagle wpadać, wprowadzając zamieszanie. Brunetka, mająca wcześniej głowę złożoną na biurku, poderwała się do prostego siadu, a widząc świecące ślepia w szparze przy wejściu, podskoczyła ze strachu. Ostrożnie wyjęła spod biurka pistolet, po czym, nie odzywając się wstała na drżących nogach. 

- Kim jesteście?!- w Centrali każdy się znał, niedziwne więc, iż widok dwóch kompletnie obcych osób, ją wystraszył. Hongjoong przyjrzał się jej buzi niezwykle dokładnie. Chociaż wyglądała niezdrowo, miała papierową cerę, ostro zarysowane kości policzkowe oraz wysuszone usta, to po dwóch cechach Kim był w stanie rozpoznać rodzicielkę Wooyounga. Oczy i nos, identyczne jak jego przyjaciela. Pewnych rzeczy nie dało się pomylić, zwłaszcza że Hong już nigdy nie wymaże sobie obrazu chłopca z głowy. 

- Proszę nie zawiadamiać ochrony.- odrzekł widząc jak ta schyla się pod blat, do specjalnego guzika.- Nazywam się Kim Hongjoong. 

Ta wyglądała na bardzo zdezorientowana. Zlustrowała stojącego przed nią nastolatka z tajemniczą miną. Kim był pewny, że pewna szufladka otworzyła się w jej pamięci, lecz nie była jeszcze pewna, skąd kojarzy Honga. Nosił nazwisko przywódcy, jednak w pierwszej chwili wcale nie zarzekłaby się, iż jest on jego synem. Różnili się, chociaż ten dzieciak bardzo przypominał Soyeon, żonę Prezydenta. Skonsternowana opuściła broń i zabrała palce od przycisku. 

- Ponawiam pytanie. Kim jesteście?- zapytała tym razem łagodniej, nie czując już zagrożenia z ich strony. Joong musiał ubrać w słowa to co chciał przekazać, tak by tamta mu uwierzyła. Niektóre historie z ich życia brzmiały nierealnie, a obsypanie jej nimi wszystkimi, mogłoby okazać się zgubne. 

- Przyjaciółmi Pani syna.- powiedział dobitnie, a tamta zmarszczyła brwi. 

- Mojego syna?- nie wydawała się zła, albo zaskoczona tym co usłyszała. Prędzej dało się ją posądzić o rozbudzenie w jej głowie jeszcze większej konsternacji. Po minucie dodała, jednak bez zawziętości.- Ja nie mam syna. 

- Nie znalazła Pani w swoim domu, kwaterze, żadnej fotografii, pamiątki której genezy by Pani nie umiała wytłumaczyć? Jakiegokolwiek przedmiotu, który nie miał prawa się znaleźć w Pani władaniu, a mimo to, posiadała go?- ciągnął. Kobieta nie pojmowała, w jakim kierunku idzie ta konwersacja, ale zaraz pochyliła się nad jedną z szafek. Na fotel wyjęła najpierw stertę dokumentów oraz pomarańczowy segregator, a następnie ramkę ze zdjęciem. Podała ją Joongowi drgającą dłonią. To była ona, trzymająca niemowlaka na rękach. 

- To Wooyoung.- westchnął. 

- Wooyoung?- powtórzyła cicho.- Jakim cudem mogłabym mieć dziecko, nie pamiętając o tym? To niedorzeczne? Chłopiec stąd jest do mnie podobny, ale to za pewne przypadek. Trzymałam czyjegoś syna. 

- Nie proszę Pani. Nie mamy wiele czasu, więc nie wytłumaczę tego tak dobrze, jakbym pragnął, ale musi mi Pani uwierzyć, iż jest to Jung Wooyoung, a Pani jest jego matką. Niestety w mojej roli jest również poinformować, że nie żyje, zmarł... przez ludzi, którzy władają tym miejscem.- zaczął, a ciemnowłosa, zupełnie pogubiona opadła na krzesło, wsłuchując się w wypowiedź Honga. Tamten kontynuował całą opowieść, oczywiście w skrócie, ponieważ lada moment, w całej Centrali mogła rozpocząć się ich własna, wewnętrzna wojna. Istotna była każda sekunda, jaka przemykała im przez palce. Niemniej czuł się w obowiązku przypomnienia jej o Woo, o tym kim był, dlaczego uciekli i o mechanizmie utraty pamięci, który sprawił, iż ta żyła w przykrej nieświadomości. Na końcu, bez względu na ból, jaki wciąż żył w Hongjoongu, powiedział co się stało z Jungiem. Jego matka siedziała, masując sobie skronie i z wielkimi trudnościami usiłowała ułożyć to sobie jakoś w sensowną całość. Im więcej się dowiadywała, tym więcej zdarzeń była w stanie sobie urzeczywistnić i przyznać, że miały miejsce. Nie było powodów, dla których miałaby im nie ufać, skoro to wszystko było pomimo rzekomej absurdalności, cholernie logiczne, patrząc z perspektywy Otakji. Pracowała tutaj, więc na co dzień była świadkiem jak należy zmieniać prawdę, by ta odpowiadała potrzebom władzy. Nie raz była w sektorze badawczym, chociaż nie przykuwała większej uwagi do tego, co jest przedmiotem ich eksperymentów. A w momencie, kiedy Kim pokazał jej listę osób jakie miały być poddane zabiegowi, wszystko stało się tak oczywiste. 

- W czym chcecie, abym wam pomogła?- podniosła brodę. Cały ciężar jaki spoczął teraz na niej, był potworny. Zupełnie nagle dowiedziała się, że miała syna, a zaraz o tym, że już nigdy go nie zobaczy, bo ci, którzy pozwolili jej zapomnieć, pozwolili mu umrzeć. 

- Musimy uświadomić ludzi, kim jesteśmy i do czego dąży Otakja.- 

Continue Reading

You'll Also Like

2.3K 173 37
ZAWIESZONE! Perypetie ośmiu Koreańczyków. Konkretnego opisu książki nie posiadam, bo historii jest bardzo dużo i wiele będzie się tu dziać. Mogą po...
6.4K 645 51
Jeongin wychodzi ze szpitala, wydaje się, że wreszcie jego życie wraca do normy. Jednak jak się okazuje, czekają go nowe problemy.
90.8K 5.6K 100
Będą znajdowały się tutaj MeMy z popurnej chińskiej dramy The Untamed ❤️ MeMy, ciekawostki, być może z czasem jakieś suchary, hah Zapraszam ❤️ POCZĄT...
723 51 10
Yeonjun to chłopak cierpiący na anoreksję. Natomiast Soobin ma fobię społeczną i boi się ludzi. Dwójka obcych dla siebie ludzi, a zarazem tak blisk...