FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Stara przyjaciółka

117 20 6
By Anonimowaok

Droga nie była ciężką, ale przez narastające wątpliwości, dłużyła się w nieskończoność. Tak jakoby każdy metr przynosił ze sobą stertę niechcianych myśli, chociaż pozostałym nie dano jeszcze wystarczającej uwagi.  Cisza, zakłócana jedynie szmerem butów, przesuwających się po piasku, stwarzała idealną atmosferę, sprzyjającą rozważaniom, a brak rozpraszających obiektów rozłożonych w przestrzeni, sprawiał iż człowiek pozostawał sam z własnym umysłem. 

Dlatego, głos kobiety, przecinający ich milczenie jak ostrze, przyprawił każdego bez wyjątku o dreszcze. Jongho niemalże odskoczył do tyłu, kiedy hałas (w rzeczywistości był to bardzo łagodny oraz stłumiony ton) sprowadził go na ziemię. Jaebin, idący za nim, chyba bardziej przeraził się jego reakcji, niż nagłych słów Miyeon, bo w mgnieniu oka, wyciągnął pistolet spod kurtki. 

- Zatrzymajcie się. W tym miejscu zaczyna się obszar, gdzie prewencja zewnętrzna rozłożyła czujniki ruchu, połączone z minami. Są one rozmieszczone nieregularnie, więc macie poruszać się za mną, dokładnie naśladując kroki. Nie miotajcie się, jeśli nie chcecie sprowadzić na nas ich oddziałów.- stwierdziła szorstko, słysząc w odpowiedzi jedynie przełykanie śliny. Hongjoong mocniej zacisnął palce na rękojeści sztyletu schowanego w kieszeni, po czym ruszył za kobietą, co jakiś czas zerkając za plecy, w celu upewnienia się, czy żaden z jego towarzyszy nie sprzeciwia się rozkazom. Jednakże ci byli prawdopodobnie na tyle wystraszeni, że nie myśleli nawet sprawdzać prawdziwość jej tezy. 

Wkrótce, zza mgły zaczął wyłaniać się wysoki mur. Swoimi rozmiarami sprawiał wrażenie fatamorgany. Monstrualne, ciężkie, betonowe ogrodzenie, ciągnęło się w nieskończoność, jakby nawet horyzont nie był w stanie stawić mu kresu. Wznosił się na więcej niż piętnaście metrów. Otaczał Otakję, jak niemożliwą do zdobycia twierdzę, jak zupełnie inny świat, odsłonięty od zgliszczy pozostałych po katastrofie. Dla tych, którzy nie znali historii, a tym samym osiągnięć dawnych pokoleń, historycznego Muru Chińskiego, wielkich fortyfikacji i prawdopodobnie upadłych już dokonań architektury, ten widok był wręcz nierealny. Teraźniejsi ludzie żyli w popadających w ruinę, starych budowlach, z których często pozostały tylko ściany lub nieprzypominające dawnych surowe kamienne bloki. Ponadto ci, którzy radzili sobie w takich okolicznościach, nie myśleli o podróżach, były one abstrakcją, czymś niemożliwym, więc wiedza na temat rzeczywistości, ograniczała się w najlepszym wypadku do kilkuset kilometrów. Bardzo prawdopodobne, że gdzieś zachowały się resztki dawnej codzienności, ale czy jeśli rzeczywiście by tak było, nikt nie szukałby ich? Nikt nie zapragnął by pomóc?

Z tych, a także wielu innych powodów, miasto jakie stopniowo piętrzyło się na ich oczach, wydawało się niczym więcej jak snem. Czymś, w co nie dało się tak zwyczajnie uwierzyć, gdyż nigdy nie widziało się równie przytłaczającej swoimi rozmiarami cząstki życia. Właściwie, to nie była już "cząstka", a prawdziwa ostoja istnienia, schron dla wszystkich, którzy przetrwali. Coś, co jawiło się jak ta wyśniona przez Sana utopia, jak upragniony przez Wooyounga dom, jak bezpieczeństwo, o którego znaczeniu rozwlekał się Mingi. Chociaż Hongjoong znając emocje związane z tym miejscem, widział w nim odrazę, ból, brak sprawiedliwości. To były puste, patetyczne hasła, jakie nasuwały mu się na język, gdy spoglądał na mury, nieuzasadnione, ale w jakiś sposób pewne. 

- Nieopodal jest właz, prowadzący specjalnym kanałem wprost do Otakji. To nim przemycamy nielegalnie jedzenie. To swego rodzaju tunel życia, bez którego nie poradzilibyśmy sobie. U jego krańca, musicie uważać, by nikt nie odkrył jego położenia. Dawniej był to wąski korytarz, prowadzący do schronu, natomiast obie jego izby zostały zburzone i zamurowane, został tylko ten przesmyk, który udało nam się uchronić i przekopać z dwóch stron. Z wierzchu wygląda jak jedna z dużych min, dlatego nie budzi podejrzeń sekcji bezpieczeństwa.- wyjaśniła, po czym zjawili się do zupełnie nieoznakowanego punktu na rozległej pustyni. Miyeon pochyliła się i bez namysłu zaczęła przekopywać się dłońmi, aż nie napotkała metalowego uchwytu.

- Skąd wiedziała Pani, że to tu?- zapytał Kim skonsternowany.

- Lata tej samej trasy pokonywanej niemalże codziennie. Trafiłabym tu z zamkniętymi oczami. Zresztą zawsze, dla bezpieczeństwa zostawiamy tu kamyczek, dość charakterystyczny, bo o lekko fioletowej barwie. Spójrz.- pokazała. Był niewielki, możliwy do zauważenia tylko dla bardzo spostrzegawczego obserwatora.

Miała już otworzyć wejście, kiedy dostrzegła jak szarowłosy wyciąga broń palną. 

- Co ty wyrabiasz?- syknęła, ale ten wskazał palcem przed siebie.

Wprost naprzeciwko nich pojawiło się stado dzikich psów. Gatunek ten wyglądem przypominał hienę, lecz wysokość miał wilka. Były to z pewnością najbrutalniejsze i najgroźniejsze zwierzęta jakie można było spotkać na swojej ścieżce. Zrodziły się najpewniej jako mieszanka wszystkich przetrwałych gatunków psów lub psowatych, zachowując ich najpożyteczniejsze cechy, jak siła, szybkość oraz spryt. Bezlitosne, agresywne, nieustannie głodne. Zważywszy, iż w tej okolicy nie było żadnej żywej duszy poza nimi, musiały być niewiarygodnie rozdrażnione brakiem pożywienia. Aczkolwiek nie to było największym problemem. Zbliżając się do nich, uruchomiłyby miny, te rozerwałyby na strzępy nie tylko zwierzęta, ale też ich, a jeśli nawet nie, sprowadziłyby na nich uwagę żołnierzy. Odgłos wybuchów nie zostałby tak po prostu przeoczony. 

- Nie strzelaj...- burknęła.- Nie weszłyby tu nie widząc pożywienia. Jesteśmy dużymi obiektami, jeśli zdradzą tu czyjąś obecność już ponad. 

- Więc co zamierzamy zrobić?- zapytał Wooyoung zdenerwowany. 

- Musimy je tu zwabić tak, aby ominęły miny i zabić.- uznał Hongjoong. Jaebin parsknął histerycznym, niekontrolowanym śmiechem. 

- Jak to sobie wyobrażasz? To nie są grzeczne, wytresowane pieski, które zrobią to co im każesz.- 

- Ma się ten dar manipulacji.- Joong uśmiechnął się,  jeszcze bardziej zdeterminowany przez brak wiary ze strony lekarza. Mieli coraz mniej czasu, ponieważ stworzenia zaczęły biec w ich stronę, jedynie milimetrami omijając pułapki. Hongjoong instruowany przez Miyeon, pomknął im naprzeciw, trzymając między palcami ostrze, a w drugiej ręce pistolet, którego mógł użyć tylko kiedy znajdzie się bardzo blisko swojego przeciwnika. Sam nie dałby sobie rady, więc San oraz Seonghwa poszli za nim. Hong stanął wyciągając z plecaka kawałek mięsa jaki zabrał z wczorajszej kolacji. Następnie porwał je na kawałki, czemu psy przyglądały się nie tyle z zainteresowaniem, co z rządzą wyrwania mu tego razem z wnętrznościami. Chłopak rzucił kawałki w kształt pewnej dróżki, która idealnie omijała niebezpieczeństwo. Nieustannie też patrzył w żółte, złowrogie ślepia napastników, które jak zafascynowane mknęły wyznaczonym przez niego śladem w ich kierunku. Ludzie wcale nie wylecieli z ich jadłospisu, zaś stali się dla nich potencjalnym, przepysznym deserem. 

Całe zdarzenie trwało bardzo krótko, były to praktycznie sekundy. Najbardziej zadziwiający był natomiast fakt, jak Kim działał na wroga. Te chociaż mogły się na nich rzucić bez skrupułów, ignorując jego podchody, poniekąd załapały przynętę, sterowane wzrokiem Hongjoonga. Gdy pierwszy z nich, z rozwartą szeroko paszczą, ujawniając ostre, kły, między którymi ciągnęła się stróżka śliny, zaatakował Honga, ten wbił mu w podniebienie sztylet, w tym samym czasie oddając dwa celne strzały, jeden w klatkę piersiową dwa razy większego od siebie zwierzęcia, a drugi w jego kolegę, który czaił się tuż za nim. W tym samym czasie San, wyzbywając się swojego przerażenia, jakie budziły w nim te bestie, rzucił się na jednego z nich, dźgając maniakalnie jego ciało, zanim tamten zdążył zamachnąć się łapą, Hwa obserwując to, o mało nie został zmiażdżony przez wielkie ciało jednego z  nich, który pozostał jeszcze przy życiu. Nie zdążyłby zareagować, ale na szczęście Wooyoung, nie chcąc stać bezczynnie, zgrabnie omijając przeszkody dopadł  go,  zatapiając w jego szyi trzy kule. 

Chwilę po tym wszyscy za Miyeon weszli do tunelu, by nie kusić losu i nie sprowadzić na siebie dodatkowych kłopotów. Wooyoung starał się doczyścić skórę obryzganą krwią. Całe szczęście na ciemnych ubraniach karmazynowe plamy nie były aż tak widoczne. Kobieta prosiła by pomimo to, doprowadzić się do jako takiej schludności, bo wszelkie odstępstwa od przyjętych kanonów w Otakji, mogły sprowadzić na siebie zbędną uwagę. 

Kanał był ciasny, klaustrofobiczny, a jego ściany zimne oraz wilgotne. Był to olbrzymi kontrast z gorącym, suchym klimatem na zewnątrz. I choć ta odmiana powinna być stosunkowo przyjemna, tak okrutnie niewielka przestrzeń przyprawiała wszystkich o dyskomfort. Mogli już się tu swobodnie porozumiewać, lecz i tak milczeli, jakby w obawie, że nagłe dźwięki, spowodują, że sufit zawali im się na głowę. 

Panował tam całkowity mrok, więc musieli posługiwać się latarką, którą miała przy sobie Miyeon. Zabroniła Wooyoungowi oraz Hongjoongowi wspomagać się światłem płomienia z zapalniczki, ponieważ gdzieniegdzie porozmieszczane były czujniki ognia. 

Okazało się, że ten korytarz wcale nie jest taki krótki, jak się spodziewali. Ewentualnie tylko im się wydawało, iż idą w nieskończoność, a w rzeczywistości minęło kilka minut. Oszacowanie jak daleko zaszli było niemalże awykonalne, ponieważ wszystko co ich otaczało, było wciąż identyczne. Żaden z kolei nie odważyłby się zapytać kobiety, kiedy dotrą do mety, ponieważ ta nie zdawała się zbyt rozmowna. 

Wkrótce zaczął się niespodziewanie rozszerzać, a w pobliżu widoczny był łagodny strumień światła dobiegający z góry. Wszyscy odruchowo przyspieszyli kroku, podekscytowani zbliżającym się wyjściem. Na końcu znajdowała się drabina, podobna jak przy pierwszym włazie. Miyeon wspięła się na nią i powoli uniosła wieko, przez co na wszystkich z dołu oblał ciepły blask lampy.  Wraz z wychyleniem jej głowy, z góry doszedł ich odgłos czyichś stóp odbijających się od posadzki.

- Miyeon? Miałaś przyjść dopiero jutro wieczorem...- odezwał się młody, dziewczęcy głos.

- Nie jestem sama, przyprowadziłam kilka osób, którym zadeklarowałam się pomóc.- odparła, po czym wyszła na powierzchnię, gestem dłoni zachęcając pozostałych by zrobili to samo. 

Tunel nie kończył się wcale na żadnym zaułku, ciemnej uliczce miasta, a w czyimś domu, pod kominkiem. Dlatego wypełzając, łatwo było się usmolić, albo uderzyć o jego ściankę. Pomieszczenie wydawało się niepozorne. Nie przypominało kwater z Fedory, było znacznie bardziej przytulne. Podłoga wyłożona kamiennymi płytkami, a ściany pomalowanymi na ładny szary odcień panelami. W jednym kącie stał mały szklany stoliczek z dzbankiem żywych kwiatów, wokół którego kręciła się biała, puchata kulka, popiskując i miałcząc na przemian. W środku znajdowała się również pikowana, jasna kanapa oraz postawiony naprzeciwko niej telewizor. Był to sprzęt, z którym większość z gości nie była tak dobrze obeznana, ani z głosem reportera, który przemawiał z ekranu. Dlatego też Wooyoung, gdy tylko dostrzegł urządzenie, zaczął wpatrywać się w nie, z niezdrową fascynacją. Hongjoong zaś skupił swój wzrok na młodej dziewczynie, blondynce o wyjątkowo jasnej cerze (w warunkach takiego nasłonecznienia prawie że niemożliwym było pozostać bladym), która właśnie zasłaniała okna, tak by żaden z przechodniów, jej sąsiadów, czy członków patrolu nie dostrzegł intruzów. W jej twarzy widoczne było poirytowanie, zmieszane z zagubieniem.  Sprowadzanie tutaj każdej nowej osoby, ściągało na zamieszane w to jednostki duże ryzyko. Nikt nie pragnął trafić do tutejszego więzienia, gdyż pomimo liberalnych przesłanek, w rzeczywistości nie było z niego powrotu.

- Nie stójcie tak, usiądźcie.- burknęła, po czym tamci, trochę zdezorientowani całym zajściem, zajęli miejsca na sofie oraz w fotelach. Mingi zachwycał się miękkością pluszowego dywanu, a San śledził po kolei ramki ze zdjęciami rozstawione na kominku. Wśród nich, na jednym znajdowała się Miyeon, co od razu go zaciekawiło. Nikogo nie zdziwił za to obiekt, na którym to Jung skoncentrował się najbardziej. A było to kociątko, jakie od razu zaczęło łasić się do jego nogi. Podobno zwierzęta lgną do dobrych ludzi, a tak się składało, że Wooyoung miał do nich wielkie serce. Jongho pozostawał wciąż czujny, bo wyczuwał w powietrzu pewne napięcie. Nie lubił polegać na kimś, a zwłaszcza kiedy to była jakaś nastolatka, która oceniając po wyglądzie, nigdy nie miała sposobności walczyć o życie. To rzecz jasna tylko pozory, ale ciemnowłosy z natury był uprzedzony. 

- To Kim Hongjoong.- rzuciła tłumacząco Miyeon, dając tym znak, że samo nazwisko i imię szarowłosego miało być wystarczające. Takim było, bowiem jasnowłosa zatrzymała na chwilę na niej wzrok, po czym powędrował on na twarz chłopaka, przewiercając ją nieposkromioną ciekawością. W dalszym ciągu nie wydawała się zachwycona pojawieniem się pod jej dachem grupy obcych mężczyzn, ale przestała złowrogo marszczyć brwi. Zamiast tego wskazała na Seonghwę oraz Woo palcem.- Wy dwaj, idźcie do toalety się umyć. Macie ślady krwi na skórze. 

Hong skinął głową, by postąpili tak jak poleciła. Nie mógł pozbyć się wrażenia, jakby już skądś znał tą dziewczynę. Była w podobnym do niego wieku,  może ze dwa, czy trzy lata starsza. Kojarzył skądś te oczy o nienaturalnej, szarawej barwie. Musiała mieć jakąś poważną wadę wzroku, o czym świadczył też fakt, dlaczego nie poznała go od razu i czemu by się mu przyjrzeć podeszła znacznie bliżej, sunąc palcami wzdłuż ściany. 

- Czego tu szukacie? Wyjątkowo głupim pomysłem jest zjawianie się tutaj po ponad trzech latach. Wysłali za tobą Hongjoong list gończy.- odezwała się, szczerze zdzwiona widokiem tego człowieka. Po kilku minutach namysłu, doszła również do wniosku, iż kojarzy dwóch innych jego towarzyszy, Sana oraz Wooyounga. Zmienili się przez ten okres. Gdy odchodzili, byli jeszcze dziećmi, dziś ledwo przypominali siebie samych z tamtych lat.  Wydorośleli i w zasadzie tylko w ich spojrzeniu dało się odnaleźć piętnastoletnich chłopców, którzy ganiali po uliczkach Otakji.- Z pewnością wiesz już, co się wydarzyło i jakie eksperymenty na tobie przeprowadzano. Inaczej, prawdopodobnie nie poznałbyś drogi do domu. 

- Kim jesteś, skąd tyle o mnie  wiesz?- zagaił, lecz Miyeon szepnęła jej coś do ucha. Może to, ażeby nie zdradzała zbyt wiele. 

- Każdy cię tu zna, ale nie będę psuć niespodzianki. Ty sam nie powinieneś się ujawniać. Złapią cię, zabiją.-

- Jak się nazywasz?-

- Lee Laylen.- odrzekła. Czekała na to co jej powie, czy  odkopała w nim jakieś wspomnienia. 

- Znam cię... Znam cię bardzo dobrze.- westchnął, lecz w jego myślach pojawił się taki mentlik, że nie mógł jednoznacznie stwierdzić kim była. Wiedział, że widywał ją kiedyś codziennie, że była mu bliska. Pamiętał jej głos. Tak, teraz był pewny, że rozmawiał z nią niemal codziennie. Jej obraz stał się dla niego nagle taki naturalny,  a ich spotkanie wydawało się czymś normalnym. Nadal nie umiał jednak określić dlaczego tak było. 

Continue Reading

You'll Also Like

52.5K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
110K 7.7K 31
Podniósł głowę i zobaczył, że chłopak patrzy prosto na niego. Szybko odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w swoją ławkę mamrocząc pod nosem. Tylko t...
14.4K 1.3K 24
Taniec był pasją Sana. Czymś, co sprawiało, że żył. Gdy to stracił, stracił również samego siebie. I nie potrafił tego odzyskać dopóki nie spotkał od...
19.2K 1.2K 35
Ꮚ jung wooyoung wstawia na instagrama zdjęcia swoich wypieków, a choi san dodaje zdjęcia napojów. poznają się, gdy jeden z fanów wooyounga oznacza go...