FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Lęk

136 19 5
By Anonimowaok

- Jeśli jesteście tak blisko jak mi się wydaje, to doskonale powinieneś wiedzieć jakie informacje będą mnie interesować. W przeciwnym razie wyciągniemy to sami, lecz jak mówię, nie obędzie się bez ryzyka. Dla nas jedno życie nic nie znaczy, ale czy dla ciebie to konkretne również? To twoja decyzja, jednak z pewnością nie licz na długi czas do namysłu.- dodał Lee, wypalając w Seonghwie dziurę na wskroś. Wybór nie był najgorszą częścią całej tej sytuacji. Kłopot leżał w kompletnej niewiedzy. Bez względu na to czy pragnął go uratować, czy byłby mu obojętny, nie znał prawdy. Nie miał pojęcia co leży w interesie tej społeczności, kim są, ani do czego dążą, a jak się okazuje, nie znał również Hongjoonga. Jego przeszłość była dla niego niczym więcej jak znakiem zapytania. Mógł być pewny jego charakteru, nauczyć się jego zwyczajów, sposobu postępowania, toku myślenia, ale nigdy nie rozmawiali o jego życiu w oparciu o fakty. W przypadku utraty przez niego pamięci i gdyby rzeczywiście w miejscu jego młodszych lat była ciemna plama, nie dość, że Park nie miał szansy mu pomóc, to on sam również pozostawał bezbronny.- Wrócę po ciebie wieczorem. Wtedy zaczniemy badania i uchylę ci rąbka tajemnicy. Wiem, że słowa nie są tak w stanie przerazić człowieka jak obrazy oraz czyny. Nie uważasz?

Brunet milczał, czekając, aż tylko go wyprowadzą. Jego nerwy były na granicy. Tu nie było przestrzeni na pomyłki. Jeden fałszywy ruch, a on, jak i cały zespół, wpadliby w poważne tarapaty. Zastanawiał się co począłby Hong, będąc w jego skórze. Hwa nie widział innego wyjścia, jak walka, tylko póki co byli na ich łasce. Brakowało im przewagi liczebnej, stracili broń. Nie mieli też nikogo, kto w tych okolicznościach zachowa zimną krew lub znajdzie właściwe wyjście. 

Trzech strażników zostawiło go w celi, gdzie pozostali niecierpliwie czekali na zdanie relacji i przede wszystkim, informację o tym co się stało z Kimem. Wooyoung wstał, wyprężył się po długiej drzemce, by następnie oprzeć się o kraty. 

- Co mówili? Widziałeś Hongjoonga? Wszystko z nim w porządku?- pytał, krzycząc nieco, by Seonghwa na pewno go usłyszał. Starszy będąc szczerym, nie miał ochoty na rozmowę, był wykończony oraz załamany ich położeniem. Miał natomiast cichą nadzieję, że San lub Jung wpadną na jakiś niezawodny pomysł, ewentualnie Jongho, choć ten w głównej mierze milczał, odzywając się sporadycznie, tylko po to by wyrazić swoje zażenowanie ich zachowaniem. Ciemnowłosy przyrzekł sobie, iż jeśli tylko uda im się wydostać, udusi go własnymi rękoma, nie mając za grosz litości dla tego podczłowieka. 

- Zamknęli go. Ten mężczyzna, który go stąd zabrał, wspominał coś o jakiejś aplikacji, mogącej sterować jego mózgiem. Nie wiem do końca, czy to zwykłe brednie, czy rzeczywiście dysponują taką technologią, aczkolwiek zawzięcie utrzymywał, że Hongjoong posiada istotną dla nich wiedzę, którą ja mam mu zdradzić, inaczej będą go torturować.-

- Ale Hongjoong nic nie pamięta...- burknął Woo zaniepokojony. Oni jak nikt inny, mogli zaświadczyć, że rzekoma amnezja nie jest żadnym wymysłem pomagającym uniknąć sporów lub starć z niesprzyjającymi im ludźmi. Była to po prostu prawda, która nie tyczyła się tylko ich, ale wielu, których imiona oraz nazwiska przewinęły się podczas podróży. Jaebin także utracił całą swoją przeszłość, co z pewnością nie było przypadkiem, lecz nie wiedzieli kto za to odpowiadał.- Powiemy im o Fedorze, zaprowadzimy ich tam.

- Oszalałeś?!- Seonghwa się ożywił, gotów powstrzymać chłopaka siłą. Nie mógł narażać swojego miasta, dobytku własnego, swojej rodziny, ale też mieszkańców. Jeśli pozostałe osady wyglądały jak te ruiny, w których właśnie się znajdują, to Fedora była jedyną bezpieczną ostoją. Nie była idealna, ale na wgląd w warunki panujące na świecie, stawała się najlepszą rzeczywistością, w jakiej można było się znaleźć. 

- Hongjoong by tego nie chciał.- wtrącił San, uspokajając Wooyounga. Szatyn był skory do pochopnych działań, więc Choi zawsze próbował temperować jego zapał. Oczywiście, wyjawienie sekretów czarnowłosego, podanie wszystkiego jak na talerzu, czego dowiedzieli się w ciągu ostatnich lat, było idealną receptą. Ostatnie miesiące pokazały im trochę inny świat i rzeczywiście, zgadzali się z Seonghwą w nielicznych kwestiach, potrafiliby się kłócić o poglądy, o wagę ludzkiego życia. Tutaj obserwowali osoby o jeszcze chłodniejszym usposobieniu, agresji oraz rządzy posiadania nieograniczonej władzy, która w połączeniu ze sprzętem jaki mieli, mogła być zagrożeniem nieporównywalnie większym z tym, jakie metody stosował Park. 

- To co? Pozwolisz, żeby z twojego przyjaciela wyciągnęli to siłą?- oburzył się Woo, uderzając pięścią w zimną ścianę. 

- Nie, musimy jakoś stąd wyjść, wyłączyć aplikację, a tego człowieka zabić.- stwierdził blondyn. 

- Hah, brzmisz jakby to było takie oczywiste, takie proste. To proszę, gdzie w takim razie jest klucz?- opanowany zazwyczaj brunet był już bliski wybuchu. Musiał wziąć głęboki wdech, by nie wykrzyczeć o kilka słów za dużo. 

- Jak zawsze dużo gadacie, a zero z tego pożytku.- zaczął Jongho znudzony. Siedział oparty o pręty, tyłem do pozostałych, wyłamując kości dłoni.- Skoro to Seonghwę wybrali na osobę prowadzącą negocjację, to musi się wykazać. Mało miał takich okazji, więc przydałoby się chociaż raz zrobić coś dla dobra ogółu. Na początku należy zmyśleć bajkę. Najlepiej coś co brzmi bardzo wiarygodnie, jest niezwykle dokładnie oraz precyzyjnie opisane, jak miasto. Możemy posłużyć się Fedorą, tylko podać zupełnie inne współrzędne, jakie zgodziłyby się z mapami jakie rysował Hongjoong. Chyba któryś z was siedział z nim, podczas gdy się tym zajmował i widział te rysunki, huh? Trzeba podać punkt, do którego z pewnością nie dotarli, który jest daleko od Fedory i jaki nie jest bujdą na kółkach. Taki kit Park wciśnie temu facetowi, zapewniając go o istnieniu wspaniałej utopii. Tylko bez przeczenia temu, co dotychczas zostało powiedziane. Jeśli nie wspomniano o tym skąd Hongjoong pochodzi, to znaczy, że to miejsce napotkaliście na drodze. Na pewno zechcą sprawdzić tą bajeczkę. Skonsultują się z Mingim, Jaebinem i Seongminem, ale myślę, że tylko z doktorkiem mogą być problemy. Jeden przeciwko całej grupie powinien nie być brany pod uwagę. Powinni nas stąd wtedy coraz częściej wywlekać, a to dobra okazja, by ukraść strażnikom klucze do celi. Resztę planu sporządzicie sami, bo nie będę się za was wszystkich produkować.-

W ustach osiemnastolatka brzmiało to wręcz banalnie, wszystko komplikowało się dopiero w fazie realizacji. Seonghwa był wprawdzie przy tworzeniu ostatnich poprawek na mapach oraz porównywaniu planów okolicy ze zdobytych źródeł, ale nie posiadał takiej wiedzy, jaką Hong. Rozumiał co oznaczają określone punkty, aczkolwiek nie zagłębiał się we współrzędne, nie pamiętał zbyt dobrze zasad, o jakich opowiadał mu Hongjoong, więc zadanie jakie spadło na jego barki okazywało się zdecydowanie trudniejsze, niż było w zamyśle. 

- Przydałby nam się Mingi. On chyba jedyny słuchał dokładnie tego, co mówił Joong.-  burknął San, jakby zawiedziony nimi wszystkimi. 

- Myślisz, że go także przesłuchują?- spytał Hwa. Właściwie nie mieli pojęcia co dzieje się z pozostałą częścią oddziału, co stało się z autami, ich bagażem. W pojazdach znajdowało się mnóstwo rzeczy, jakie mogły zainteresować Dongwoona. Gdyby jednak je odkryli, najprawdopodobniej nie musieliby przypierać Parka, ani Kima do muru. Tylko w takim razie, gdzie musieli je zostawić, że nikt nie był w stanie się do nich dostać. Tak czy sak to nie to miało teraz zajmować uwagę uwięzionych. Mieli znacznie większy orzech do zgryzienia, w postaci opracowania całej teorii wyimaginowanej osady o konkretnym położeniu, systemie, dokonaniach oraz niesamowitych odkryciach, dorównujących badaniom na ludzkiej psychice oraz mózgu.

- Za pewne, ale wątpię, że posługują się nim tak jak tobą. Okropnie krzyczałeś, kiedy wyprowadzali Hongjoonga, to pewnie podejrzewają, że jesteście albo ze sobą spokrewnieni, albo parą.- Wooyoung wymamrotał z pewnym wyrzutem. Hwa nie był najlepszą osobą jaką mogli wyznaczyć do tego rodzaju spraw. W porównaniu z Jungiem czy Sanem, nie wiedział prawie nic o szarowłosym. Widział w nim tylko te strony, które tamten przed nim ujawnił i tylko te, które sam chciał dostrzec. Wszystko inne mu umykało przez zaślepienie własnymi celami oraz nieposkromioną chciwością. Nigdy nie spojrzał na niego jak na przyjaciela, a tylko przedmiot o wielorakim zastosowaniu. Chłopak mógł być mu pięknym ornamentem zdobiącym wnętrze gabinetu, złotym kompasem podczas wędrówki, źródłem zaspokajającym rosnące pragnienie wspinania się coraz wyżej i posiadania coraz więcej. Mógł być zabawką, jaką dało się wykorzystać, póki była nowa, atrakcyjna, czy przydatna. W żadnym z tych wydań, Kim nie był dla niego człowiekiem. Tak twierdził Wooyoung, a zdanie jego było już tak twardo zakorzenione w jego podświadomości, że nic nie potrafił go zmienić. 

Seonghwa speszył się przez ostatnie słowa Woo, ale nie chciał dać tego po sobie poznać. 

- Powiedz, że Mingi zna dokładne położenie miejsca, które odwiedziliśmy dwa i pół roku temu, że nazywało się Pinasa.- powiedział nagle San, zaskakując tym każdego, nawet Jongho, który pierwszy raz obdarzył go wyczekującym wzrokiem. 

- Pinasa?- Seonghwa zmarszczył brwi. 

- Tak nazywała się książka o piratach, jaką czytał nam Hongjoong wieczorami przy ognisku. Jeśli usłyszy tą nazwę to będzie od razu wiedział, że to nasz spisek, a jeśli sam będzie musiał kombinować, to będzie pierwsze co wpadnie mu do głowy. Ma ogromny sentyment do tych opowieści.- wyjaśnił blondyn. 

----------------------------------------------------------

 Joong nie pamiętał, kiedy po wielu godzinach spędzonych na bezczynnym wpatrywaniu się w ścianę, usnął. Obudził go dopiero dźwięk przekręcanego zamka oraz jasne światło docierające z korytarza. Oszołomiony wstał, jeszcze nie do końca kontaktując i poczuł jak ktoś skuwa mu nadgarstki. Był to jeden ze strażników, którego spotkał już wcześniej. 

Wypchnął go na zewnątrz i poprowadził schodami na niższe piętro. Kim starał się jak najlepiej zapamiętać drogę oraz teren, szukając przy tym jakichś możliwości na potencjalną ucieczkę. Im dłużej przyglądał się mijanym ścianom, takim samym płytkom na podłodze, niepodpisanych drzwiach oraz ludziom bez żadnego wyrazu, tym bardziej skomplikowana wydawała mu się jego sytuacja. Na zewnątrz miał kontrolę, był obeznany z naturą, pusta przestrzeń była jego sprzymierzeńcem w obronie. Pozwalała mu wykorzystać swoje mocne strony, niwelując te, które mogłyby zaważyć na jego niepowodzeniu. Wbrew pozorom nie był silniejszy, ani lepiej wyszkolony niż inni. Jego wygrane ugruntowała znajomość słabych punktów w ludzkim ciele, przewidywalność ruchów, sztampowość zagrań przeciwnika. Ci, którzy przecinali jego ścieżki byli tak samo od siebie różni, jak podobni. Wbrew pozorom człowiek układał się w jeden, dość opatrzony wzór, nie tylko pod względem fizyczności, ale też psychiki. Hongjoong studiował reakcje przeciwnika podczas każdej potyczki. Dziś miał opanowane pewne odruchy, jakich nikt nie potrafił się wyprzeć, co wykorzystywał na swoją korzyść. 

Tutaj czuł się jak zamknięty w klatce. Jego strategia najczęściej opierała się na pracy zespołowej, albo zmierzeniu się z  dwoma, ewentualnie trzema rywalami jednocześnie. Tutaj, otoczony przez mury budynku, którego nie zdążył poznać i nie wiedział o nim praktycznie nic, bał się wykonywać gwałtownych kroków. Nie miał zielonego pojęcia jakimi siłami dysponuje ta społeczność, gdzie prowadzą te wszystkie długie korytarze, ani czy pod pozorem surowych, pustych pomieszczeń, nie kryją się zabezpieczenia. Każdy aspekt należało brać z odpowiednim dystansem, każdego traktować jak śmiertelnego wroga, co zresztą jak się okazało, nie było jedynie wyolbrzymionym tytułem. 

Przeszli przez szklane wejście do dużych rozmiarów sali. W swojej sterylności nie odbiegała od standardów szpitala. Odgłosy podeszw odbijanych od posadzki, rozchodziły się echem po całym pomieszczeniu w kształcie sześciokąta. W jego rogach, przy biurkach wykonanych z pomalowanej na biało blachy, siedzieli nieznajomi, w śnieżnych fartuchach. Wszyscy jak jeden organizm odwrócili się ku niemu, gdy strażnicy prowadzili go w stronę skórzanego fotela, umieszczonego dokładnie po środku. Nie trzeba być bystrym, ażeby pojąć, iż coś jest nie tak. Kim odczuwał jak stopniowo w powietrzu narasta napięcie, dochodząc do punktu krytycznego, kiedy tamci rozkuli go, a inny mężczyzna, odpina skórzane pasy przy oparciach siedzenia. Na Hongjoonga zadziałało to jak alarm, mimo że żadna z twarzy nie wyrażała kompletnie żadnych emocji. Naokoło zapanowała grobowa cisza, a w ślepiach zwróconych w jego stronę połyskiwała tylko namiastka jakiejś zwierzęcej ciekawości, jakoby oglądali obiekt lub wynik jakiegoś eksperymentu. 

Już czarnowłosy facet miał pchnąć go na oparcie, ale wtedy w przypływie impulsu, Joong postanowił się wyrwać. Nie był to jeden z tych zaplanowanych ruchów. Zrobił tak, ponieważ zrozumiał, iż grozi mu niebezpieczeństwo znacznie większe niż kulka w głowę. Nie słysząc absolutnie nic, biegł w stronę wyjścia, ile tylko sił w nogach. Naparł całym ciężarem na drzwi, które okazały się zamknięte. Walił pięściami o ich powierzchnię, aż po jego palcach spłynęła krew. Ktoś złapał go za ramiona od tyłu, próbując odciągnąć, a on usiłował się wyrwać. Uderzył kogoś w szczękę, powalił mocnym ciosem w brzuch. Drugi zaatakował go z innej strony, ale dopiero kiedy wokół niego zebrała się grupa pięciu, może sześciu napastników,  nie dał rady im się przeciwstawiać. Strażnik, tym razem mniej delikatnie, chwycił go za ręce, wykręcając bezlitośnie, przez co szarowłosy syknął z bólu. Następnie poprowadzili go na fotel i przytrzymując, zapięli, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Wtedy, ujrzał kobietę. Tą samą jaką zobaczył tuż przed utratą przytomności po schwytaniu przy metrze. 

Elegancko ubrana, stanęła przed nim z szyderczym uśmiechem i wydała polecenie jednemu z mężczyzn, który siedział przy komputerze. 

- Włącz aplikację.- 

Continue Reading

You'll Also Like

23K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
7.3K 378 25
mars.theplanet: twoje zeby sa atrakcyjne byhongjoong: ?????
370K 24.2K 178
zakończone ✓ Wooyoung to chłopak grający w siatkówkę, który nigdy nie zagada do Sana, bo mimo, że chłopak mu się podoba to gra w piłkę nożną. A kapit...
26.9K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...