FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Spacer

164 19 15
By Anonimowaok

 Nie zawadzili długo w wiosce. Chociaż było to komfortowe miejsce do spędzenia nocy, to zgodnie zdecydowali się ruszyć dalej i zatrzymać w bezpiecznej odległości, na wypadek napaści ze strony drugiej fali. Bardzo prawdopodobne, iż tamci spodziewali się ich ponownego przybycia do osady, więc wykorzystaliby tą okazję, tym razem lepiej uzbrojeni, z większym oddziałem. Kim nie chciał ryzykować, zwłaszcza, że miał czym się zająć tego wieczoru, innym niż zmarnowanie paru godzin na odpieranie czyjegoś ataku. 

Obóz rozbili blisko cztery kilometry dalej, w okolicy przypominającej step. Nie było tu absolutnie nic, co pozwalało lepiej obserwować okolicę i już z daleka dostrzec, czy nikt nie zmierza w ich kierunku. Rozpalili ognisko, Song wraz z Seongminem zajęli się przygotowywaniem skromnej kolacji, która miała dać siły całej grupie. O świcie mieli wyruszyć, aby jak najszybciej dobić do kolejnego punktu. Nie był on skonkretyzowany. Praktycznie nie mieli pojęcia, gdzie się kierują, po co, ani czy to ma jakikolwiek sens, ale musieli zbadać jak największy teren, by nawet w razie niepowodzenia, wiedzieć co zmienić podczas kolejnej wyprawy. Hongjoong by uskutecznić ich działania, usiadł w pobliżu płomienia, rozłożył na skrawku zabrudzonego, szarego materiału wszystkie swoje mapy, plany, notatki, przewodniki, to co udało im się dotychczas znaleźć. Nie mieli tego wiele, a dane były dość rozbieżne. Patrząc na daty wydania, każda z nich sporo różniła się od poprzedniej. Infrastruktura prężnie rozwijała się na przestrzeni dwudziestu lat, między dwa tysiące-pierwszym, a dwa tysiące-dwudziestym-drugim. Tak czy siak, miał nadzieję na znalezienie podobieństw między nimi oraz tym co rozrysował wraz z Mingim. 

Seonghwa przechadzał się w pobliżu, skubiąc od niechcenia jakieś pestki, której paczkę zabrał ze sobą któryś z jego ludzi. Z pewnej odległości przypatrywał się jak Joong z zapałem coś oznacza, jak szybko zapisuje kolejne białe strony, aż długopis omal nie palił się między jego palcami. Światło bijące od ogniska, oświetlało jego twarz, utrzymaną w niesamowitym skupieniu. Ten chłopak bez przerwy się czymś zajmował. Nawet jego sen należał do niespokojnych, jakby przez cały ten czas coś analizował, zastanawiał się, planował. Było to niezdrowe podejście, ponieważ ostatecznie w tym wszystkim nie było żadnej wyraźnie zarysowanej mety. 

- Zdrzemnij się lub przejdź na krótki spacer, żeby twoje oczy mogły odpocząć. Wykończony i tak nie dojdziesz do żadnych sensownych wniosków.- brunet podszedł bliżej i uklęknął tuż przy nim. Jego zapiski były bardzo chaotyczne, ale  było w nich coś finezyjnego oraz bardzo pasującego do osobowości szarowłosego. 

Młodszy podniósł wzrok znad kartki papieru i utkwił go w Parku, który uśmiechał się do niego łagodnie. Różnica między nimi była zasadnicza. Hongjoong mógł udawać wyniosłość, pychę, pewność siebie czy przekonanie o własnych racjach, w sytuacjach wymagających od niego wzbudzenia respektu. Nigdy nie starał się o czyjeś względy siląc na sztuczne unoszenie kącików ust, śmiech, radosne reakcje, czy nieszczerą przychylność wobec kogoś, kogo nie darzył sympatią. Wolał już zachować swoją melancholijną osobowość, nieobecność myśli oraz delikatnie ponure spojrzenie, niż udowadniać coś, co miało tylko przynieść nie do końca warte tego profity. 

- Nie odczuwam zmęczenia. Jedynie irytację, jeżeli ktoś perfidnie wybija mnie z rytmu.- odparł, uderzając otwartymi dłońmi o uda. Wiedział, że wyższy nie da za wygraną. Zastanawiał się tylko, jak długo zajmie mu zdenerwowanie się na jego upartość. 

- W dalszym ciągu nie zaszkodzi ci chwilę odetchnąć. Jak miewam, będziesz miał jeszcze wiele dni na rozgryzienie, o co w tym chodzi. Cokolwiek cię trapi.-

- Jeśli to twoja taktyka jak mnie podejść, to muszę cię zawieść. Wszystkie już na mnie przetestowano i absolutnie żadna na mnie nie zadziała. Nie powiem ci co jest w tej teczce, ani nie oczekuj mojego roztargnienia. Dowiesz się, co jest napisane w liście tylko wtedy, kiedy ja sam zdecyduję się ci o tym powiedzieć.- poinformował dość sucho. Seonghwa był gotowy się kłócić, ale na tyle poznał Honga, by zrozumieć, że dopiero gdyby zabił go i wszystkich jego przyjaciół, miałby szanse poznać treść wiadomości. Byłoby to idiotycznym posunięciem, ponieważ reakcja Kima świadczyła o niewielkiej wartości odkrytej wiedzy. Chłopak miał pewne odruchy, jakie go zdradzały. Czasem oczy błyszczały mu bardziej, gdy czymś się mocno podekscytował. Innym razem wydawał się zanadto zimny, by ukryć swoje emocje. Zdarzało się, że po coś sięgał wielokrotnie, jeśli wzbudziło w nim zainteresowanie. A teraz trzymał pomarańczową teczkę u swojego boku z zupełną obojętnością. Nie otworzył jej ponownie, ani nie skupiała jego uwagi, chyba, że spadł na nią piach czy pyłek. 

- Wszędzie doszukujesz się złych intencji? Nie wiem, czy cię zaskoczę, jednak chodzi mi tylko o to, byś był jutro wyspany i gotowy do drogi.-

- A mi się wydaje, że po prostu chcesz pójść ze mną na spacer, ale stoi tu Seongmin, więc wstyd ci powiedzieć wprost.- burknął, powoli podnosząc się z podłoża. Otrzepał kolana, poprawił swoje włosy, które zaraz związał w niechlujny kucyk, by przez wiatr nie wpadały mu do oczu. 

Brunet nie był zachwycony tą uszczypliwością, ponieważ rzeczywiście nie chciał by służba dowiedziała się, że coś między nimi zaszło lub miało zajść. W ich wizji Hwa był dość surowy, często opryskliwy i nieprzystępny. Ktoś płaszczący się przed drugą osobą po to ażeby pozyskać jej względy, nie wzbudzał lęku, prędzej litość. 

- Czyli idziesz?-

- Zabiję twoją nudę.- rzucił wzruszając ramionami.- Poza tym zesztywniały mi mięśnie. 

Ruszył przed siebie, spoglądając na szarzejące niebo. Noce były dość spokojne. Wliczało się to do wszystkich jej zalet. Wraz z przyjemnym chłodem zastępującym żarliwy upał. Póki temperatura nie spadała drastycznie nisko, był to rzeczywiście ogromny plus wieczorów. Ten był właśnie taki, przyjemny dla skóry i zmysłów. Seonghwa stąpał gdzieś niedaleko niego, dając sobie perspektywę na obserwację niższego. Nie potrafiłby już stwierdzić, że ten jest dla niego tylko niezbędnym pionkiem w grze. Pewnie przez fakt spędzania ze sobą niezdrowo dużej ilości czasu, zaczął go intrygować jak mało kto. Miał skomplikowaną osobowość, niejednoznaczną. Jednego dnia mógł go posądzać o najczystsze serce, o wspaniałomyślne ideały, człowieka dążącego w głównej mierze do dobra ogółu, o niezmierzoną mądrość oraz dojrzałość duszy. Innego stawał się nieobliczalny, trochę szalony, skupiony na swoim celu do stopnia, w którym nie bałby się zabić, zrobić komuś krzywdy, czy posłużyć się nim we własnym planie. Były też takie momenty, kiedy oba oblicza równoważyły się, ujawniając zupełnie normalnego w swojej niezwykłości nastolatka, którego rozczula puszysty kot, onieśmiela przeszywający wzrok, wzrusza ładny krajobraz, albo bawi śmieszny żart. Mimo wszystko, było to rzadkością. Głównie pochłaniały go obowiązki, które często sam nakładał na siebie, ażeby piętrzyły się i nie pozwalały mu na tą niepotrzebną beztroskę. 

- Jesteś na mnie zły?- wydusił, chociaż nie wiedział, czy nie powinien zostawić tego pytania we własnym umyśle. 

- Zły? Niech to przetrawię... Twoja rodzina przejęła samozwańczo władzę nad sporą społecznością ludzi, rozstawiając ich na swojej planszy tak by pracowali nie tylko na siebie, ale też twoje bogactwo oraz poziom życia, zapewniający wygodę jedynie tym, których ty uznasz za zasłużonych. Układasz system, który może nie należy do moralnych, ale funkcjonuje tak, by dać mieszkańcom jedzenie, wodę oraz prąd, co raczy ich warunkami stokroć lepszymi od tych, które znają ludzie żyjący poza murami. Niemniej tych, którzy nie zgadzają się z tobą lub przez twój paranoiczny strach utraty pozycji, wydają ci się zagrażać, zostają mordowani lub traktowani jak zwierzęta przeznaczone koniec końców na ubój. Fedora potrzebuje kogoś dojrzałego, pewnego własnych decyzji, podejmującego je z głową i świadomością tego, czym poskutkuje twoje słowo. Obrazą dla złoczyńców byłoby nazwanie ciebie potworem. Ty po prostu postępujesz tak, by tobie było dobrze i żeby jakoś to było dla reszty. Gdybyś był rzeczywiście gotowy na sprawowanie swojej funkcji, byłbym ci zbędny. Określenie, czy ja jestem zły na ciebie, czy nie, byłoby tylko stwierdzeniem jak dużą niechęć do ciebie czuję. Dlaczego miałoby nas łączyć coś prywatnego? Po co ci to?- zatrzymał się, by zerknąć na ciemnowłosego. Stał za nim zmieszany. Brnięcie w projekt, który mężczyzna skonstruował sobie w głowie, okazywało się trudniejsze, niż założył. Przyczyny się mnożyły i wbrew pozorom, brak pożądanej odpowiedzi Hongjoonga, nie był największym problemem. 

- Niczego nie odbierasz na innej płaszczyźnie niż zawodowa lub po coś? Wszystko musi mieć powód? I wszystko musi być istotne względem grupy, nie dwóch osób?-

- Ja bym na twoim miejscu pomyślał, dlaczego tak bardzo starasz się do mnie zbliżyć, skoro wszystko to co masz w tym swoim planie, spełniam bez konieczności bycia z tobą. Nie kłam, że w tym jest jakiekolwiek uczucie, bo to tylko nawarstwia twoją hipokryzję. Osób, które oddałyby ci się jest mnóstwo, nie potrzebujesz mnie. Ja będę w Fedorze dopóki nie stwierdzę, że moja obecność tam jest zbędna i dopóki będę miał tam coś do zrobienia. Nie musisz bawić się w podchody, udawać, że rodzi się coś między nami, bo to nawet nie jest zabawne. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, jeśli czegoś ode mnie chcesz, to o to poproś, a nie staraj się uzależnić mnie od ciebie. Początkowo było to dla mnie również opłacalne, bo mógłbym zagłębić się w twoją rodzinę, może posiąść jakieś ciekawe sekrety, ale teraz muszę stwierdzić, że to miasto nie kryje tak wiele, by się temu poświęcać.- 

- A więc twierdzisz, że tamto popołudnie było tylko częścią planu?-

- Przestań... Oboje to wiemy. Co nie znaczy, że nie jestem twoją słabością. W tej materii nic się nie zmieniło. Jednak nie wiem, ile w tym jakiegoś uczucia, a ile zwykłej zawiści.- odparł wzdychając. Ta bezpośredniość Joonga uderzyła w Seonghwę. Miał wrażenie, że już tak wkręcił się w cały ten spisek, że przestał on być nijako kłamstwem.- Spójrz, pojawiły się gwiazdy.

----------------------------------------------------------

- Istnieje między nimi groźne napięcie, mogące poskutkować morderstwem albo, co równie prawdopodobne, upojną nocą.- stwierdził Wooyoung wykładając swoje karty, kiedy siedzieli w kółku z Jongho, Mingim oraz Sanem. Niedoszły przestępca dopiero po kwadransie zorientował się, o kim rozmawiają pozostali i był dość zaskoczony, lecz w dalszym ciągu milczał, nie angażując się w te plotki. 

- Obstawiam to pierwsze, skoro druga opcja jest już odhaczona.- zachichotał szatyn, przeglądając swoje dziesiątki z zadowoleniem. 

- A ja uważam, że tą dwójkę należy odseparować, aby nie wynikło z tego nic złego. Dziwnie się czuję z myślą, że Hongjoong mógłby z kimkolwiek no wiecie...- zaczął Mingi.

- Uprawiać seks?- zainsynuował Woo bez skrupułów. 

- Miałem powiedzieć "być w związku"...- burknął. 

- Na jedno wychodzi.- Jung prześwietlił teraz Jongho by wyczytać z jego mimiki, jak bardzo niebezpieczny jest w tej rundzie. Poprzednią wygrał, a przecież nikt nie ma tyle szczęścia na raz. Musiał mieć teraz beznadziejną sytuację, tak dla równowagi wszechświata. 

- Poszli teraz gdzieś razem?- San uniósł jedną brew. 

- Tak, ale Joong zgrywa niedostępnego, więc wróżę niezły kabaret.- Wooyoung wyrzucił swoje przysłowiowe, a teraz również dosłowne asy z rękawa z nieukrywaną satysfakcją, żeby następnie zgarnąć dwie paczki sucharów o jakie walczyli. Niby nagroda nie warta świeczki, ale zawsze coś. Liczyła się świadomość pokonania współzawodników. 

- Woo...- Song skarcił go wzrokiem. 

----------------------------------------------------------

- Przed snem muszę jeszcze raz do tego przysiąść, żeby wiedzieć gdzie powinniśmy ruszyć z rana.- oznajmił Kim, po tym jak Seonghwa przyniósł koce dla ich obu. Sam był dość zmęczony, chociaż nie był to możliwie najbardziej aktywny dzień. 

- Wpadłeś na jakiś trop?- dotąd myślał, że  chłopak ustalił prowizoryczną trasę wycieczki, więc zadziwił go fakt, iż ten planuje dokonać zmian. Musiało to być jednoznaczne z jakimś odkryciem, co ożywiło Parka. Usadowił się naprzeciwko Hongjoonga. Siedzieli kilka metrów od uzależnionych od hazardu towarzyszy, którzy jak na złość nie mogli już ciągnąć tematu relacji tamtej dwójki. Zamiast tego dyskutowali o tym, co każdy z nich najbardziej pragnął znaleźć podczas ekspedycji. Wooyoung rozmarzył się o fabryce czekolady, pełnej draży, tabliczek, ciastek, trufli oraz bombonierek. Nigdy w życiu nie widział ich na oczy, z wyjątkiem uczty w Głównej Siedzibie. A i tam był to niesamowity rarytas, po który raczej nikt nie sięgał. Ponadto nie pogardziłby jakimś ukrytym magazynem broni, który dałby im przewagę nad każdym. Z mniej realnych zachcianek, było oczywiście bezpieczne miejsce, lepsze niż Fedora, sprawiedliwsze od niej oraz bardziej pewne dla ich przeszłości. Jednak o tym nie wspominał, bo bał się wyśmiania ze strony Jongho. San za priorytet uznał wodę, zresztą jak każdy, ale tego nie trzeba było nawet podkreślać. Drugą rzeczą, było jak najwięcej śladów życia ludzi sprzed dziesiątek lat. Naprawdę często próbował wyobrazić sobie jak wyglądała ich codzienność, ich praca, życie prywatne, rozrywki oraz wszystko inne. Hong mówił o masie wynalazków, do jakich oni nie mieli już dostępu. Samoloty nie służyły do przemieszczania się, gdyż gęste, nieprzejrzyste powietrze, częste mgły oraz ryzyko burz piaskowych, uniemożliwiały bezpieczną komunikację. Nie licząc już braku wystarczającej ilości paliwa, zdolności wzniesienia takiej maszyny oraz masy innych czynników. Dawniej transport przez oceany na drugi koniec ziemi był niczym specjalnym, teraz brzmiał jak abstrakcja. Mingi miał mniejsze oczekiwania. Nie zależało mu na poznaniu techniki, odkryć tamtej generacji. Swoją wiarę pokładał w Hongu, mając nadzieję, że dojdą do czegoś, czego nie umiał póki co zmaterializować, ale da im to spokojne życie lub przynajmniej odpowiedzi na pytania, jakie każdy z nich podświadomie zadawał. Można uznać, że on po prostu miał ochotę wraz z nimi rozwiązać zagadkę i to był jego cel. Jedynie Jongho nie widział sensu w tych staraniach. Nie ze względu na cały oddział, lecz dla siebie personalnie. Wątpił, ażeby po powrocie coś się w jego życiu zmieniło, a jeśli tak, to niepozytywnie. Ratunkiem dla niego była ucieczka, ale wątpił również w ten pomysł. Idąc z nimi po tej okolicy, szczerze nie uważał, ażeby udało mu się tu przetrwać w pojedynkę. 

Continue Reading

You'll Also Like

24.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
89.4K 1.3K 7
(Completed story) × bad boys x boy x boy x 18+ × Taekook, Namjin, Yoonmin and other ships from other groups
26.8K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
23.7K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...