Miłość podszyta Kłamstwem [ya...

By laura-mieszczan1910

218K 8.9K 5.5K

Shosuke, to delikatny, chorujący na astmę*** 18-latek. Gdy wraca ze szkoły, zostaje porwany, a następnie sprz... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
24
25
Więc... co dalej?
26
27

23

4.7K 199 119
By laura-mieszczan1910

- Hikaru, co się stało zanim straciłem pamięć? -niecierpliwie znów powtórzył nastolatek, na co zielonooki zacisnął mocno pięści i zaklął w myślach, bo coraz bardziej nie podobały mu się te pytania.

Jednak chyba za późno na wycofanie... to już chyba zaszło za daleko...

- Nie byliśmy wcześniej parą, tak naprawdę nawet się nie znaliśmy. Łagodnie mówiąc, to porwałem cię z miejsca wypadku i wcisnąłem te wszystkie brednie, tylko dlatego, bo chcę ciebie i twojego ciała. Więc, sorry kotek, ale nie mam zamiaru cię stąd wypuścić, ani teraz, ani nigdy, dlatego lepiej dla ciebie, jeżeli szybko przyzwyczaisz się do tej myśli i grzecznie temu poddasz! Gwarantuję, że znienawidził byś mnie, gdybyś dowiedział się, kim naprawdę jestem... -tak ma mu powiedzieć? Że właśnie to ukrywa? A w życiu! Szybciej da się pokroić żywcem i posypać solą, niż takie słowa przejdą mu przez gardło.

Może i kawał z niego drania, ale też nie jest głupi. To wiele by skomplikowało... nie! To raczej mało powiedziane, to by wszystko skomplikowało.
Przecież nie po to, go zabierał z tej drogi, nie po to wymyślił to wszystko, żeby teraz kopać pod sobą dołki!

Jeżeli to by się wydało... jeżeli o wszystkim by się dowiedział, zrobiłoby się nieciekawie... bardzo nieciekawie...

Chociaż sytuacja w której znajduje się aktualnie, też nie jest do po zazdroszczenia, bo dzieciak wpatrywał się w niego, tymi ciemnymi oczami i uparcie domagał się odpowiedzi. Odpowiedzi na pytania, których nigdy nie powinien zadać...

Dlaczego tak się nagle uparł? Chociaż nie... nie nagle, bo gdyby nie ten idiota, który przyleciał tu z za długim jęzorem, to teraz nie musiałby być w tak po pieprzonej sytuacji! Szlag!

- Mówiłem już... -stara się przybrać normalny ton głosu, żeby brzmiało to wiarygodnie, ale urywa i przymyka oczy.

O ile tu jakoś da radę zamydlić mu oczy, bo przecież nic nie pamięta, to inaczej ma się sprawa z Hayato, który zdążył pochwalić się ich przeszłością...
Cholera jasna! Tylko dlaczego ma się z tego teraz tłumaczyć? Przecież powiedział mu, że nic ich nie łączy... czy to nie wystarczy? Zresztą, chyba dał do zrozumienia tym, jak obił mu tą niewyparzoną gębę, więc czy to za mało? Jakich jeszcze chce dowodów?

Wzdycha cicho i nerwowo pociera skroń.

Naprawdę, ostatnią rzeczą na jaką ma teraz ochotę, to tłumaczenie się z przeszłości, o której wolałby nie pamiętać. Ta "przeszłość" która wparowała tu bezczelnie, psując wszystko, gdy już zmierzało to w dobrym kierunku! Bardzo dobrym, można by powiedzieć, bo jeszcze kilka minut, a ciało chłopaka należało by do niego... a tak wciąż buzujące w nim podniecenie, wręcz doprowadzało go do wściekłości!

- Hikaru...

- Powinieneś wierzyć mnie, a nie temu durniowi! -wybucha nagle, nie mogąc powstrzymać już gniewu, a Shosuke zaskoczony jego gwałtowną reakcją, milcząc, spuścił smutno głowę.

Cholera! Chyba przesadził? Miał być miły w końcu.
Brawo chłopie, w taki sposób nie zyskasz jego zaufania, a wręcz jesteś na dobrej drodze, żeby zniechęcić do siebie...

Musiał przyznać, że ciężko jest wyzbyć się swoich starych nawyków, przyzwyczajeń, bo nigdy dla nikogo nie musiał być, aż taki miły...

Kurwa mać! zachciało mu się być dobrym, eeh...

No, ale jeżeli teraz nie rozwieje chłopaka wątpliwości, ten z pewnością nie odpuści...

- No dobra... -nabiera powietrza i otwiera oczy, a wtedy ciemnooki podnosi głowę i patrzy w jego stronę -ja i ten dup.., to znaczy Hayato -poprawia się -byliśmy razem... kiedyś, bardzo dawno temu, ale to była pomyłka, nieporozumienie... zresztą, to już od dawna koniec i na pewno nie będę do tego wracał! -dodaje szybko.

Nie umiał rozmawiać o takich sprawach, więc miał nadzieję, że to wystarczy. Jak bardzo się mylił, przekonał się chwilę później.

- I na pewno to wszystko? -słyszy, a wtedy gwałtownie obraca się w jego kierunku.

Myślał, że rozwiał jego domysły, że przestanie drążyć?! Tylko, czy naprawdę wierzył, że odpuści i daruje sobie dalsze "dochodzenie?"

- Zapewniam cię, że więcej go nie zobaczysz -wyciąga rękę i unosi jego brodę -wszystkim się zajmę, więc to powinno ci wystarczyć...

- Wystarczyć? -przerwał mu ostro, marszcząc brwi -on mierzył do mnie z pistoletu?! Jak mam coś takiego zapomnieć? Chciał mnie zabić, bo uznał za przeszkodę...

- Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić -wchodzi mu w słowo.

- A gdyby jednak mu się udało, to co wtedy? Nie bałeś się? -przyjrzał się mężczyźnie.

Z bronią mam do czynienia na co dzień... -pomyślał, ale nie powiedział tego na głos.

No właśnie ty, ale nie dzieciak... -złośliwy głosik w jego głowie, wtrącił swoje.

Może jednak powinien wykazać trochę emocji, być bardziej przekonujący, żeby nie wzbudzać jego podejrzeń?

Kątem oka zauważył, że chłopak znowu spuścił głowę w dół i przygryzł dolną wargę, a na jego twarzy można było zobaczyć, że nad czymś intensywnie myśli.

- Nie wiem... to wszystko... ja... -plątał się, a jego głos stał się teraz niepewny, na co jasnowłosy znowu zmrużył oczy.

Do czego on właśnie zmierza? Chyba nie chce...

Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie, rozległo się... pukanie do drzwi.

Cóż za wyczucie czasu!!!

- Co znowu?! -woła ze złością, jednocześnie podrywa z miejsca i szarpie za klamkę, a wtedy jeden z ochroniarzy, stojąc za nimi, uniósł zaskoczony brwi.

- Spokojnie szefie -odezwał się, unosząc ręce ku górze -po co tak nerwowo?

- Nie mam powodu, by cieszyć się jak głupi! -wycedził przez zęby -czego?! A może nie widzisz, że jestem zajęty? -krzywi się.

- To sprawa niecierpiąca zwłoki i...

- Zwłoki, to twoje zaraz będą zbierać z tej podłogi! -przerywa mu wściekły.

- Szefie, no i po co tak od razu agresywnie? -zaśmiał się i niezdarnie przeczesał włosy -jest sprawa, bo... -zaczął, ale urwał i spojrzał niepewnie na nastolatka.

- No? -Hikaru niecierpliwie unosi brew -wyduś to w końcu! -popędza go.

- Nie wiem, czy... -kiwnął na Shosuke i umilkł.

Brunet zauważył to i podniósł się z łóżka, ruszając w stronę drzwi.

- A ty gdzie? -zdziwiony zielonooki łapie go za rękę i przyciąga do siebie -jeszcze nie skończyliśmy...

- A właśnie, że tak! -odpowiedział zły, próbując uwolnić się -załatwiaj...

- To może poczekać! -przerwał mu i spojrzał groźnie na ochroniarza -wypad i to już!

- Ależ szefie...

- Słyszałeś, czy nagle ogłuchłeś? Wypad powiedziałem! -warknął.

- Ale to ważne i... -upierał się tamten, czym bardziej podnosił ciśnienie starszemu.

- Zostań -chłopak spojrzał na mężczyznę i wyszarpnął się z objęć Ichiro -lepiej będzie, jak to ja wyjdę! -dodał i trzasnął drzwiami.

Co ja takiego powiedziałem?
Czego się złości? Przecież mówię, że z byłym to przeszłość, więc w czym problem?!

- Kurwa mać! -zaklął Hikaru i uderza mocno pięścią w ścianę, zapominając o obecności mężczyzny, który ciągle był w pokoju.

- Mała kłótnia zakochanych? -wyrwało się mu, na co blondyn piorunuje go wściekłym wzrokiem.

####

Ichiro zgasił światło w łazience i wchodzi do sypialni, gdzie Shosuke leżał na łóżku, plecami do niego i najwyraźniej wolał udawać, że już śpi.
Na pewno doskonale słyszał, kiedy wszedł, ale zignorował to...

Wzdycha cicho po raz kolejny tego dnia i kładzie po swojej stronie.

Od chwili, gdy osiemnastolatek wyszedł wzburzony z pokoju, nie zamienili ani słowa. Sam, nie miał za bardzo czasu, żeby z nim porozmawiać, bo musiał załatwić pilną sprawę, a on, na szczęście, zajął się sobą. A potem poszedł na górę, wykąpał się i położył do łóżka.

Wiedział, że dzieciak jest uparty, a poza tym nie był tym typem, którego przekupi słodkimi słówkami, albo jakimiś rzeczami. Tu musi nauczyć się cierpliwości i opanowania, a to nie było wcale takie łatwe, wręcz wydawało mu się niewykonalne.

Jeżeli chodzi o byłych, nigdy się nie cackał... i z nim też nie zamierzał. W końcu taki był plan, był... i poszedł się jebać!

- Shosuke... śpisz? -odzywa się, gdy cisza zdaje się być już na tyle nieznośna, że zaczyna go to irytować, ale ten nie odpowiada.

No pięknie! Jeszcze do szczęścia potrzebne mi fochy... -myśli zły, ale jeżeli teraz znów wybuchnie, może być jeszcze gorzej.

- No dobra... -zaczyna, po krótkim zastanowieniu, choć tak naprawdę, za cholerę nie wie jak to rozegrać -mogłem powiedzieć to... inaczej... odezwiesz się czy będziesz udawał, że mnie tu nie ma? -obraca się w jego stronę.

- Chcę spać, jestem zmęczony -chłopak naciągnął bardziej kołdrę na głowę, uznając rozmowę za zakończoną.

- Jutro znowu muszę wyjechać na kilka dni... Hachiro odwiezie cię do domu, bo ja muszę jechać prosto na lotnisko.

Nastolatek zacisnął zęby, ale nic się nie odezwał, a to trochę go zaskakuje.

Nic nie powie? Nie sprzeciwi się? Nie zbuntuje? Przecież wcześniej złościł się, gdy wyjeżdżał, a teraz nic?

No pięknie. Nosz kurwa cudownie! -opadł ciężko na poduszkę.

Pół nocy myślał, jakby tu dzieciaka przekabacić, ale nic sensownego nie mógł wymyślić. Każdy kolejny pomysł był bardziej głupszy od poprzedniego, a po głębszym przeanalizowaniu już całkowicie żałosny...
Irytowało go, że bezproblemowo rządzi tyloma ludźmi, a nie radzi sobie z takim małolatem! Ewidentnie musi przyznać, że ciężko było odnaleźć się w nowej roli, ale mimo wszystko, nie mógłby już zrezygnować z Shosuke...

Dziwne, jest szefem mafii i gdy ma pociągnąć za spust, zawsze robi to bez wahania! Obić komuś mordę, też żaden problem! Nie ma czasu na sentymenty, żadne głupie miłostki... zawsze trzyma się twardo swoich zasad, więc co ma w sobie takiego ten dzieciak, że "ciągnie" go do niego?
Że jego myśli wywraca do góry nogami?

####

Blondwłosy nim otworzył oczy, poczuł, że jest mu gorąco. Bardzo. Ale gdy je uchyla, żeby zlokalizować źródło ciepła, zdziwiony widzi wtulone w siebie ciało chłopaka. Nie spodziewał się, że po wczorajszej sprzeczce, będzie to w ogóle możliwe...
Nie rusza się jednak, chwilę wsłuchując w jego spokojny i równy oddech, ale gdy nieświadomie przez sen, młodszy ociera się kolanem o jego krocze, w jednej sekundzie silne podniecenie obejmuje każdą część jego ciała. W efekcie, ma ochotę zedrzeć z niego koszulkę i spodenki i po prostu zrobić to, na co od samego początku ma chcicę...

A gdy Shosuke wtula się bardziej i zjeżdża ręką na jego brzuch, podrywa się szybko, wyplątując z jego objęć, starając się go przy tym nie budzić, sięga w biegu po telefon i wychodzi z sypialni, dokładnie zamykając drzwi. Potem otwiera te balkonowe i zaciąga się powietrzem, próbując zebrać myśli, jednocześnie uspokajając rozszalałe podnieceniem ciało.

Cholera! Dlaczego nie wykorzystał okazji? Wcześniej dzieciak był chętny, nawet bardzo, więc teraz też chyba by nie robił problemu...

Ale z ciebie idiota, Hikaru! -szepcze sam do siebie.

Starając się jednak o tym nie myśleć, wybiera numer w komórce i przykłada do ucha.

- Yosuke? Mam prośbę -odzywa się, gdy ten w końcu raczył odebrać.

- Hikaru? Człowieku, o tej porze? Miej litość...

- Nie jęcz, tylko słuchaj uważnie! -przerywa jego niezadowolenie -mam pilną robotę i nie będzie mnie kilka dni...

- Znowu wyjeżdżasz? Przypominam, że masz w domu ślicznego chłopaka, więc, to nim teraz powinieneś się zajmować... ja gdybym był na twoim miejscu, to...

- Ale nie jesteś! -wchodzi mu w słowo i dodaje -więc racz, w końcu, zwlec dupę z łóżka i pofatyguj się do mnie, żeby dotrzymać mu towarzystwa...

- Kochany, ależ oczywiście! -od razu się ożywia -zadbam o słodziaka najlepiej jak umiem...

- Tylko bez wygłupów, ok? -od razu studzi jego zapał -i przestań go tak nazywać!

- No co? Przecież jest słodki -na co zielonooki w odpowiedzi tylko przewraca oczami -i nie martw się, niczego się ode mnie nie dowie, to masz jak w banku!

- Co do tego, to wiem, ale co do innych rzeczy, to już nie mam pewności...

- Przecież mnie znasz...

- No właśnie i to mnie martwi najbardziej...

- Oj tam! -przerwał mu, nie przejmując się jego słowami -dla odwrócenia jego uwagi, będę zanudzał opowieściami o tym jak byłeś mały i...

- Yosuke!!! -krzyknął ze złością i uderza otwartą dłonią w balustradę.

- No przecież żartowałem -zaśmiał się -coś ty taki drażliwy?

- Nic... -mruczy.

- No mów, co się dzieje?

- Trochę pokłóciłem się z Shosuke... -odchrząka niepewnie.

- Poważnie? -zawołał z niedowierzaniem, a po chwili dodaje poważnym tonem -co mu zrobiłeś?

- Skąd ten wniosek? -blondwłosy marszczy brwi.

- Przyznajmy szczerze, znam cię jak nikt, więc udawanie czułego i dobrego, to nie w twoim stylu...

Cóż za szczerość...

- Choć kiedyś właśnie taki byłeś... -dokończył.

Na wspomnienia mu się zebrało, cholera jasna!

- Możesz przestać! -przerywa mu oschle.

- No już dobrze... nie denerwuj się. To o której mam być?

- Do południa będzie w domu -i się rozłącza.

Gdy wszedł do sypialni, łóżko było puste. Uniósł zaskoczony brwi i rozglądnął się, ale nie widział nigdzie ciemnowłosego.

Kiedy wyszedł? Czy słyszał jego rozmowę?

Tknięty jakimś przeczuciem, szybkim krokiem podszedł do drzwi łazienki i głośno zapukał.

- Shosuke? -zawołał, a wtedy te nagle się otworzyły.

- Jestem już gotowy... -brunet chłodno spojrzał mu w oczy -mogę już jechać.

To spojrzenie przeczyło temu, jak jeszcze niedawno, w łóżku, tulił się do niego...

- Shosuke... -Hikaru robi krok w jego stronę, ale wtedy ten się cofnął, unikając jego dotyku.

- Naprawdę chcę już jechać, więc idę do auta -wyminął go i wyszedł z sypialni.

Cholera, czyli to nie będzie łatwe... -przeczesał włosy, powstrzymując się ostatkiem sił, żeby nie pobiec za nim, faktycznie nie związać i nie dać upust swoim żądzom.

Ale coś podpowiadało mu, że to nie najlepszy pomysł... przynajmniej nie teraz...

- Zabierz go do domu i macie pilnować, ale dyskretnie, zrozumiano? -spojrzał na Hachiro, widząc przez okno jak nastolatek wsiada do samochodu.

- Ma się rozumieć, szefie -kiwnął w odpowiedzi głową.

Blondyn miał tylko nadzieję, że Yosuke nie będzie za bardzo gadatliwy co do jego dzieciństwa i młodości i naprawdę nie popełnił błędu, każąc mu przyjechać. Jest jego przyjacielem, zawsze mu pomoże, zawsze obroni, ale jeśli dowie się, że powiedział coś głupiego, przysięga, że urwie mu łeb!

Miał też nadzieję, że po powrocie sprawy z chłopakiem się naprostują... ale nie przewidział jednego...

Hello muszki-karaluszki!

Po długiej przerwie wlatuje rozdział!

Do zobaczenia❤️

Continue Reading

You'll Also Like

46.3K 3.2K 36
Przezroczysta szklanka leżała na akacjowym blacie. Powoli spływaly z niej małe kropelki wody, a lód wewnątrz strzelał od ciepłego napoju. Mięta unosz...
132K 6K 24
Historia na podstawie one-shota Vivimortii, "Odsiadka w kozie". Keith znowu narozrabiał i trafia do kozy. Ale co się stanie, gdy okaże się, że pilnuj...
136K 6.1K 38
Lubiany przewodniczący szkoły, bogaty, niski, mający powodzenie u obu płci chłopak zaczyna mieć drobne problemy, które nie podobają się jemu ojcu. Gr...
140K 5.1K 27
Czasami ta niby najbardziej zaufana osoba może okazać się być kimś kogo nigdy w życiu nie chcieliśmy poznać Historia pewnego prostego Psychiatry, kt...