FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17.8K 2.2K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Więzienie

192 19 0
By Anonimowaok

Wiadomość Hongjoonga o fotografii w gabinecie Premier, trochę zszokowała pozostałą trójkę, wsłuchującą się w całe sprawozdanie chłopaka z odwiedzin u kobiety. Wszyscy już zdążyli zapomnieć o ciele znalezionym w baraku oraz podejrzeniach morderstwa, najwyraźniej ważnej postaci. Nikt też nie połączyłby tamtego incydentu z Fedorą i jej mieszkańcami, a co dopiero babcią Seonghwy. Pomimo to, zdobyte informacje układały się w logiczną całość. Jeśli tamten człowiek był w jakikolwiek sposób związany z kobietą, to nie dziwił fakt, że stanowił ważny element jakiejś układanki. Ich czworgu pozostawało zbadać jaki ma być ostateczny obraz i co takiego wiedział Ancestor, na czym zależało jego zabójcom. I przede wszystkim, musieli dojść do odpowiedzi, kto jest odpowiedzialny za jego śmierć. 

- Jeśli już się dowiemy, co dalej zrobimy z tą wiedzą? I skąd pewność, że w ogóle uda nam się cokolwiek odkryć?- Woo jak zwykle miał wątpliwości, które Hong skwitował teatralnym westchnięciem. Czy szatynowi się naprawdę wydawało, że to co robili dotychczas ma jakąś określoną metę? Właśnie w tym cały haczyk, by poznać co jest na końcu, a potem tam dążyć? Niewielu było takich, którzy bawili zbrodniarzy dla czystej przyjemności. Oczywiście, takie psychopatyczne jednostki istniały, ale natura charakteryzuje się tym, że występują w niej najróżniejsze wybryki. Jednak większość zabójstw wynikała z obrony przed napastnikiem lub zachowanie zostało podyktowane pragnieniem pozyskania czegoś wartościowego. Tamten człowiek z pewnością nie miał nic materialnego. Zresztą, wtedy oprawca zabrałby to co mu potrzebne, grożąc jedynie bronią, a potem zostawiłby ofiarę żywą. To najbardziej prawdopodobny scenariusz. Natomiast ten mężczyzna miał poderżnięte gardło, czyli nie dość, że posiadał walutę w postaci wiedzy, to dodatkowo takiej, która nie mogła trafić do nikogo niepożądanego. To był motyw. Tak sądził Kim. 

- Nawet jeśli do niczego nie dojdziemy, to nic nie stoi na przeszkodzie aby spróbować. Tu nie ma niczego, czemu byłbym w stanie się oddać, a lubię zagadki.- San wzruszył ramionami. W gruncie rzeczy było mu obojętne, czy za całą tą tajemnicą kryje się jakiś punkt zwrotny, czy skończy się na pustej nadziei. Nużyła go bierność oraz cykl życia w mieście. Jeśli mogło istnieć drugie dno, spiski, adrenalina, zadania i angażujący plan, to był w stanie zrobić to dla czystej rozrywki, towarzyszącej codziennej nudzie. 

- Jesteś lekkomyślny San, to już wiemy.- burknął Jung, wciąż nieprzekonany, czy szukanie dziury w całym, to odpowiednia decyzja. Bał się wplątania w konflikt z władzą tego miejsca, albo co gorsze, wplątania się w coś znacznie groźniejszego, niż drobne starcia. Jeśli oni, weszliby pomiędzy dwie, ogromne siły, pozostając jedynie grupą małolatów o niewielkim doświadczeniu i mocy, wróżyłoby to jedynie rzeź, w której to oni skończyliby jak tamten starzec. 

- Taki już zostałem stworzony Wooyoung. Zrozum, nie lubię tej bezczynności. A ta sprawa brzmi naprawdę ciekawie.-

- To nie jest kwestia do rozważania. Skoro mamy już jakieś poszlaki, to bylibyśmy głupcami rezygnując i wymazując wszystko z pamięci. Jung, jeśli nie chcesz, nie zmuszę cię, ale od trzech lat działamy razem, nie po to aby skończyć jako czyjś podnóżek. Wolisz bezpieczeństwo, kosztem godności?-przemówił Hongjoong tonem tak uroczystym, że przypominał trochę jakiegoś wieszcza. 

- Przeżycie nad śmierć? Twoje pytanie jest irracjonalne.-  brązowowłosy wyrażał swoją niepewność, nie dlatego, że zamierzał się od nich odciąć. Jeśli postanowią w to brnąć, on pójdzie za nimi. Po prostu próbował przemówić im do rozsądku, aczkolwiek najwyraźniej nie było to możliwe. 

- A co to za życie?- odezwał się nagle Mingi. Podzielał zdanie Sana, choć był mniej radykalny. Nie był taki chętny do igrania z losem, ale wolał to niż ślęczenie w miejscu i pozostanie chłopcem na posyłki kogoś, kogo nie darzy takim szacunkiem, jakiego ten pewnie oczekiwał. Hongjoong to co innego, jemu ufał i prawie zawsze zgadzał się co do jego kroków. Bezpieczeństwo dawane przez Seonghwę było czymś powierzchownym i dało się ten ład zburzyć od wewnątrz lub zewnątrz, a ktoś z głową na karku nie miałby z tym żadnego problemu. Natomiast chociaż Joong nigdy nie obiecywał im raju na ziemi, ani nawet przetrwania, to wolał to, ponieważ jemu mógł bezgranicznie ufać.- Upewnię się, czy grunt jest stabilny, a wtedy postaram się wyciągnąć coś z Yunho. Nie wiem, czy ma aż takie wpływy, żeby wiedzieć coś w tej kwestii, ale warto sprawdzić i ten trop. 

- Dobrze, świetny pomysł. To już jakiś początek. Poza tym przez Jeonga, mógłbyś dojść do Yeosanga. On pewnie lepiej wie co jest grane w tym mieście niż ktokolwiek inny.- Kim nabrał energii, a wtedy nie było siły we wszechświecie, która byłaby w stanie go powstrzymać. Ten gotów był poruszyć niebo i ziemię, aby zrealizować swój projekt. 

- Ugh, wchodzę w to. Tylko błagam, nie pchajmy się sami pod lufę.- wymamrotał szatyn, a wtedy twarz Sana momentalnie rozpromieniała. Uwielbiał współpracować z Wooyoungiem, więc byłby zawiedziony, jeśli ten zrezygnował. 

- Doskonale!- zawołał szarowłosy, układając w głowie kolejne punkty planu oraz szykując zadania dla każdego z nich. Gdy kąciki jego ust uniosły się w demonicznym uśmiechu, wiadome było, że nie istnieje przeszkoda, jakiej by nie pokonał na swojej drodze. W tłumaczeniu, znaczyło to tyle, że jeśli ktoś musiałby zginąć (nie licząc jego załogi, bo na to by nie pozwolił), nie zastanawiałby się ani sekundy. I prawdopodobnie jego wyobrażenia sięgały rzeczy znacznie większych, niż te, na które natrafią, aczkolwiek taki już był i trzeba było pozwolić mu w tym obłędzie działać.- Ja, Wooyoung oraz San, mamy teraz zrekrutować do oddziału Seonghwy dwóch strażników. To podniesie wasze wpływy, więc będziecie mieli dostęp do osób, z którymi dotychczas nie rozmawialiście. Możecie też w wolnej chwili pójść do miasta i nawiązać kontakt z mieszkańcami. Tylko bądźcie przy tym ostrożni i postarajcie się nie wyglądać jakbyście przeprowadzali wywiad. Mamy czas jak miewam, więc róbcie to stopniowo. Ważne aby się dowiedzieć więcej o Fedorze, o Premier oraz Seonghwie. Chcę też się upewnić, czy ten Ancestor nie został zabity przez kogoś stąd. Jeśli tak, to wyjście poza mury musiało zostać udokumentowane, a jeśli nawet nie, to główny dozorca o tym wie. Mingi, postaraj się do niego dotrzeć, najlepiej zajrzeć też do tej ich kanciapy. Możliwe, że mają jakiś notes, zeszyt, tabelkę, w której zapisują tych, którzy przekraczali granicę.- mówił Joong, z wyczuwalną ekscytacją w głosie, przy tym opisując wszystko w swoim dzienniku. W takich momentach rodziła się w nim niemalże dziecinna pasja.

- A ty?- zagaił San.- Masz dostęp do samego źródła. 

- Tak i zamierzam to wykorzystać. Po pierwsze zbliżę się do Seonghwy jeszcze bardziej. Wiem, że sam do tego dąży, ponieważ sądzi, że tym samym pozyska mnie jak jakieś trofeum i stanę się od niego zależny. Przygotowałem mu cały rozkład, zawierający ilość potrzebnej do wyprodukowania i nabycia żywności oraz wody. Sprawdziłem powstającą elektrownię oraz upewniłem się czy osoba, która nią obecnie kieruje, zna się na rzeczy. Przygotowałem prezentację dotyczącą paneli fotowoltaicznych, jakie dałoby się wyprodukować lub znaleźć na wysypiskach śmieci. Były używane dawno, ale w dawnej fabryce , w której nocowaliśmy, znalazłem cały podręcznik o ich funkcjonowaniu oraz budowie i jestem pewny, że kilka miesięcy pracy wystarczyłoby żeby przystąpić do konstrukcji. To, ale też wiele więcej robię dla jego miasta, tylko po to aby wzbudzić w nim więcej niż zaufanie. On myśli, że jest w stanie zrobić mnie swoją marionetką, ale to ja sprawię, że on będzie podlegał pode mnie, a nie ja pod niego. Z Premier będzie trudniej. Jest świadoma tego co już wiem, więc nie jestem pewny co będzie chciała zrobić. Tak czy siak, muszę jak na razie nie zdradzać się z tym co wiemy, bo nie byłaby zachwycona i  ucięłaby nam jakiekolwiek możliwości.- 

- W takim razie ustalone. Teraz wracaj do łóżka, bo Jaebim będzie wściekły, że tak lekceważysz jego zalecenia.- jasnowłosy wstał z ławki. Oczywiście nie spotkali się na terenie Głównej Siedziby, gdzie po wzmocnieniu ochrony, każde ich słowo mogło zostać podłapane oraz przekazane dalej. Najlepszymi kryjówkami do dyskusji były miejsca niepozorne, pokroju zwykłego zagajnika, czy swego rodzaju "placu zabaw" dla dzieci. Wyglądali wtedy niepozornie, w końcu ani się nie ukrywali,  a co za tym idzie, nie knuli nic podejrzanego, ale też nikt nie podsłuchiwał ich z zaciekawieniem, gdyż jedynymi obserwatorami mogły być dzieci. Te z kolei zajmowały się sobą i tylko od czasu do czasu, zatrzymywały się by przyjrzeć starszym i zapytać kim są. Chociaż przyznano im charakterystyczne dla wszystkich, ciemne stroje, jakie nosili wyżsi pracownicy, to oni nie stosowali się do tego regulaminu, wybierając własne ubrania. I to bardziej ciekawiło maluchy z pobliskich kwater, niż to na jakie tematy dyskutują. 

- Czuję się już dobrze, jeśli to chcesz wiedzieć San.- oznajmił marszcząc nos przekornie, a Choi zastanawiał się jakim cudem ich dowódca, mózg całej operacji, przebiegły i spolegliwy Kim Hongjoong, przypominał małego chłopca, zapewniającego wszystkich dorosłych, że jest taki odważny oraz niezależny. 

- Nic tylko się cieszyć, ale ma rację.- Mingi poklepał go delikatnie po ramieniu. Hong był poirytowany, ponieważ nienawidził, gdy ktokolwiek wtrącał się w sprawę stanu jego zdrowia, a jeszcze gorzej było, kiedy rzeczywiście mówił prawdę. Kim był nadwrażliwy w kwestii swojej niezniszczalności i jeśli ktokolwiek to podważał, to  na jego czoło wychodziła taka mała, pulsująca żyłka, w której zamiast krwi, płynęło czyste oburzenie. Jego ciało mogło znajdować się tylko w dwóch fazach- pełnej sprawności oraz całkowitego rozkładu. Nie było nic pomiędzy. 

     Ostatecznie jednak przyznał na propozycję, ale zapewniając, że tylko z powodu wygody oraz okazji do przeczytania kolejnej książki, albo dokończenia poprzedniej. W dodatku podkreślił pragnienie pobycia w samotności, choć pozostała trójka wiedziała jak bardzo nie lubi tego oziębłego, pustego pomieszczenia, przesiąkniętego odorem sterylności. 

Rozstali się na parterze, a Joong niechętnie poczłapał do sali. Tam lekarz przywitał go wzrokiem pełnym zrezygnowania oraz niecierpliwości i końską dawką leków przeciwbólowych. Szarowłosy wykrzywił się przez gorzki posmak, po czym runął na materac, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Sen był dla niego najgorszym z możliwych, marnotrawstwem czasu, a nikt nie pomyślał, by przynieść mu jego ukochane podręczniki. Został więc samotny, ze swoim dziennikiem, więc zaczął od nowa analizować wcześniej przygotowany plan, wnosić drobne poprawki, rysować szlaczki na marginesach oraz obliczać prawdopodobną powierzchnię budynku, w którym się znajduje. Nie było to niezbędne, a w zasadzie nie miało żadnego większego sensu, Hongjoong po prostu nie zamierzał iść spać. 

 Potem słuchał tykania zegara, próbując wymyślić do niego melodię. Uderzał palcami o krawędź metalowego stolika, ale po tym jak zwabił do siebie pielęgniarkę, zaprzestał stukania w cokolwiek. Nucił pod nosem piosenkę jaką śpiewali zwykle przy ognisku i już nie mógł się doczekać kolejnej ekspedycji oraz widoku tańczących na tle czarnego nieba, płomieni. Jak nie przepadał za graniem w karty, miał nieposkromioną na to ochotę. Naszła go nawet myśl o ucieczce, której celem było udanie się na przechadzkę po ciemnych korytarzach, lecz te zapędy nie powiodłyby się z dwóch powodów. Pierwszym było  narażenie na zostanie zastrzelonym przez służby, które pilnowały by po godzinie policyjnej nikt nie pałętał się bez wyraźnej przyczyny. Drugim i chyba najgorszym dla Kima był fakt, iż drzwi zostały przez Jaebima zamknięte, a klucz do nich miała tylko kobieta w białym fartuchu, on sam oraz Seonghwa. Wtedy, chociaż powinien porządnie uderzyć się w głowę,  zechciał aby Park przyszedł tu zatruć go swoimi manierami, wyuczoną gadką, z niepraktycznymi, satynowymi rękawiczkami na palcach i podenerwował go odrobinę by zabić ślamazarnie płynące godziny. 

I w momencie, w którym rozbrzmiał dźwięk przekręcanego zamka, był skory posądzić się o jakieś szatańskie moce. Samo ich posiadanie miałoby mnóstwo plusów, lecz rzeczywiste wywołanie nimi bruneta, budziło wątpliwości co do ich pozytywnego charakteru. Mężczyzna stanął w progu, z miną taką, jakoby jego przybycie blisko północy było czymś zupełnie normalnym, czego można było, albo powinno się spodziewać. Ubrany w czarną koszulę oraz welurowe spodnie w granatowym odcieniu, wtargnął do środka, poprawiając niesforne kosmyki włosów. Zerknął na Hongjoonga, który wpatrywał się w niego jak zjawę i zaśmiał się cicho. 

- Oczy ci się błyszczą.- wydukał z rozbawieniem. Młodszy przypominał spłoszonego kota, który jeszcze nie zdążył zacząć syczeć, ale z sekundy na sekundę rosło ryzyko podrapania przez długie pazury.- Wystraszyłeś się mnie. 

- Nie, ale złe siły cię tu przywiały i chyba powinienem zacząć zagłębiać tajniki czarnej magii. Zajrzę na półkę twojej babci, może ma coś z tego gatunku.- 

- Jaebin musiał dać ci za dużo tych prochów. Zwrócę mu uwagę, aby zmniejszył dawkę. A przynajmniej głowa cię nie boli?- Seonghwa obejrzał niższego dokładnie, doszukując się jakichkolwiek zmian, jakie mogłyby nastąpić w ciągu jednego wieczoru. 

- Skąd ta troska?-

- Nie chcę byś w przypływie jakiegoś szaleństwa, będącego skutkiem ubocznym, zamordował w nocy mnie i wszystkich moich ludzi.- odrzekł starszy. 

- To mógłbym zrobić zupełnie na trzeźwo, aczkolwiek byłoby to nieopłacalne.- 

- Zaczynasz mówić jak ty, czyli może nie jest aż tak źle. Co do mojej babci, to jedyne książki jakie posiada do historyczne i o sztuce. Wyjątkowo nudne oraz nieaktualne.- stwierdził ciemnowłosy, przysiadając się na brzegu łóżka jak jakiejś wygodnej kanapie. Hong kazałby mu z niej zejść, ale tak się składało, że ktoś zabrał krzesło jakie stało tu jeszcze z rana, więc Park musiałby stać, a wtedy puszył się jak paw. W takich okolicznościach, mógł już zostać w tej pozycji, byle tylko prędko stąd wyszedł. 

- Jak sztuka może być nieaktualna? Problemy literatury mogą być nieaktualne, wiadomości, technologie, ale nie sztuka. Ach, ignoranci, ten świat to stowarzyszenie ograniczenia oraz nieświadomości.- wyrzucił ręce patetycznie w górę. 

- Nie zapominaj się. Jestem zbyt zmęczony by dawać ci kolejny wykład o respektowaniu mojej pozycji, ale pamiętaj, że już raz przekroczyłeś granicę.- 

- W takim razie po co zjawiasz się w środku nocy, w sali szpitalnej, nie dając mi dochodzić do zdrowia w przynależnym mi spokoju.- szarowłosy wymamrotał sarkastycznie, na co tamten wywrócił oczami, mogąc się tego spodziewać. 

- Jeśli potrzebujesz snu przy rekonwalescencji to wyjdę, ale sądziłem, że chciałeś się widzieć z tamtym włamywaczem. Ale skoro tak, życzę miłego odpoczynku.- wstał i zawrócił się do wyjścia, ale jego ostatnie zdanie momentalnie zerwało Kima na równe nogi. Nie wybaczyłby sobie zmarnowania takiej okazji, doczołgałby się tam nawet na czworaka, gdyby była taka konieczność.- Hmm? Wracaj pod kołdrę. 

- Nie żartuj sobie ze mnie! Zgadzasz się, abym się z nim zobaczył? Ciekawi mnie tylko, dlaczego zebrałeś się na tą spontaniczną decyzję o takiej porze dnia. Nie będę jednak tego podważał. Idziemy?- ekscytacja wstąpiła w Hongjoonga, pobudzając go lepiej niż jakakolwiek kawa. 

- Już zdrów? Aż dziwne, że wizja zobaczenia się z osobą, która planowała mnie zabić, działa na ciebie leczniczo. Jestem zaniepokojony.- rzucił Park, obserwując jak Kim już pędzi do drzwi. 

- Nie dopisuj sobie teorii spiskowych. Idziemy?- 

Seonghwa przytaknął, po czym zachęcił Hongjoonga do wyjścia, a sam zamknął za nimi drzwi. Ruszyli holem w stronę schodów prowadzących w dół. 

Nie mogło nikogo dziwić, że brudy trzymano jak najgłębiej, by ich brzydota nie sięgała światła dziennego. Cela, o jakiej mówił Hwa, w niczym nie przypominała ten, w jakiej przebywali San, Mingi oraz Wooyoung podczas swojego pierwszego dnia w Fedorze. 

Swoiste więzienie mieściło się w piwnicach i wydawało się oddzielnym członem całego budynku. Przy rozsuwanym przejściu stał strażnik, trzymający restaurowany AK, posiadający na rękojeści logo miasta. Brunet w drodze ostrzegł Honga przed zasadą ograniczonej ufności oraz dobrym uzbrojeniu podziemnej służby. Wspomniał też o rzadkości występków, zmuszających do zamknięcia przestępcy akurat tutaj. Kradzież, fałszerstwo, czy podbramkowe pobicia były jedynie naruszeniami prawa, karanymi w sposób niewymagający pozbawienia wolności, ewentualnie podobnych degeneratów umieszczano w pokojach, gdzie warunki były zdecydowanie lepsze, a rygor zmniejszony. Z kolei najpoważniejsze wykroczenia były kwitowane egzekucją, nie niosącą za sobą żadnej dłuższej historii, postępowania, czy rozpatrywania dowodów, "za" ani "przeciw". Winnej jednostki pozbywano się bez żadnego sentymentu, nie marnując czasu na coś, co doprowadziłoby do tego samego wyniku. 

Jednakże dostać się właśnie tu było nieporównywalnie ciężej. Nie wystarczyło dokonać czegoś złego, nawet zatrważającego krew w żyłach. Jednak Hwa nie rozdrabniał się w kwestii działania tej instytucji, ograniczając się do prostego stwierdzenia. 

- Ze wszystkich okropnych zakątków świata, ten był niepodważalnie najgorszy.- 

Continue Reading

You'll Also Like

15.9K 1.1K 22
→ gdzie mingi jest dosyć biednym studentem informatyki, który za pieniądze przestalkuje każdego, a yunho synem bogatego inżyniera, od którego chce si...
8.2K 417 25
mars.theplanet: twoje zeby sa atrakcyjne byhongjoong: ?????
734 51 10
Yeonjun to chłopak cierpiący na anoreksję. Natomiast Soobin ma fobię społeczną i boi się ludzi. Dwójka obcych dla siebie ludzi, a zarazem tak blisk...
25.1K 1.6K 200
kradzione, nieumiejętnie tłumaczone na polski incorrect quotes seonghwy i hongjoonga - członków ateez przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy ortogra...