FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Powrót

160 22 8
By Anonimowaok

       Powrót do Fedory nie okazał się taki kolorowy, jaki sobie wszyscy wyobrażali. Wprawdzie sama droga powrotna przebiegła bez komplikacji, a fakt, że mieli obecnie do dyspozycji dwa duże auta terenowe pomógł w przetrwaniu intensywnej burzy piaskowej. Tak czy siak, do bram miasta dotarli po blisko siedmiu godzinach nieustannej podróży. Umożliwiła im to tylko i wyłącznie szczegółowa mapa, która po raz pierwszy pokazała jak cennym artefaktem jest. Dotykał się jej jedynie Mingi, prowadzący samochód jadący na czele. Posiadał najlepszy zmysł orientacji w terenie ze wszystkich, więc to zadanie powierzono w jego ręce, podczas niedyspozycji Hongjoonga. Był potwornie zdenerwowany, wątpiąc czy podoła, a narzucana ze strony Seonghwy, silna presja, wcale nie ułatwiała mu pracy. Na szczęście, pod wpływem stresu, obudziły się w nim zmysły, o których istnieniu nie miał wcześniej pojęcia. Gdy ujrzał w końcu wnoszące się na horyzoncie mury, poczuł niewiarygodnie euforyczną ulgę i miał wrażenie, jakoby przez ten cały czas wstrzymywał oddech. 

      Jaebin nieoczekiwanie, o poranku, przed ich odjazdem, zadeklarował chęć pojechania z nimi. Przyznać trzeba, że Park wcale nie podszedł do jego oferty zbyt optymistycznie. Rzeczywiście, brakowało mu wśród podwładnych specjalistów o pewnych, wysokich kwalifikacjach, jednakże przepuszczanie go przez własne progi, powołując się tylko na jego słowne zapewnienia, mogło okazać się niewybaczalną lekkomyślnością. Tak naprawdę ostateczny wybór bruneta zdeterminowało nagłe pogorszenie się stanu Kima, kiedy o poranku rana chłopaka zaczęła się jątrzyć, a jego ciało przeszły spazmatyczne dreszcze. Mężczyzna wykazał się wówczas natychmiastową reakcją. Przyniósł z budynku, w którym zwykle nocował całą teczkę pełną magicznych specyfików, które przypominały zebranym jakieś tajemnicze mikstury. W rzeczy samej były to lekarstwa oraz specjalne środki do dezynfekcji ran. Posiadał również miniaturowy zestaw do szycia, więc tym razem poważnie zajął się Joongiem, zakładając mu szwy oraz świeżą gazę, którą później okręcił kilkoma warstwami czystego bandaża. 

Jego opanowanie oraz gracja w ruchach utwierdziły ciemnowłosego w przekonaniu, iż ten rzeczywiście może być lekarzem, albo przynajmniej ma jakąś wiedzę z tego zakresu. Obawiając się, że jego pomoc jeszcze się przyda, zgodził się na jego dołączenie do zespołu, chociaż uprzedził o tak zwanym okresie próbnym, w którym jego zachowanie będzie dokładnie monitorowane. Nie mógł sobie pozwolić na ufność wobec potencjalnego szpiega albo oszusta, który będzie czerpać korzyści z ich dobroduszności. 

Tak czy siak, to nie on był największym problemem, z jakim Seonghwa miał do czynienia po zawitaniu w Głównej Siedzibie. Zamiast uroczystego przyjęcia, albo pytań o wyprawę, został od razu przechwycony przez Yunho, który zaprowadził go do gabinetu Yeosanga. Podczas tej rozmowy dowiedział się o włamaniu, próbie zamachu na jego życie oraz cudownym uratowaniu Kanga, czym musiał poszczycić się Jeong. Te wiadomości odrobinę zszokowały Parka, mimo że taki scenariusz myśląc o tym trzeźwo był bardzo prawdopodobny, a zważywszy na jego pozycję, prędzej czy później by się sprawdził. Jasnowłosy, szczerze wykończony wypełnianiem obowiązków bruneta, zapytał, czy ten wyraża wolę zobaczenia się z młodym więźniem, lecz ten uznał, że się zastanowi i da znać później. Sytuacja rzeczywiście była dość poważna, jednak Hwa miał mnóstwo innych myśli w głowie i ta konkretna, nie należała do jego priorytetów. Natomiast by nie pozostać zupełnie biernym oraz obojętnym, co wzbudziłoby podejrzenia zarówno Yunho jak Yeosanga,  poprosił by ci przeprowadzili szczegółowy przegląd monitoringu oraz zajęli się rekrutacją chętnych na stanowisko nowych strażników. Musiał podwoić ochronę, by podobne sytuacje nie miały miejsca podczas ich kolejnej ekspedycji. 

- Wydaje mi się, że podchodzisz do tego po macoszemu.- westchnął blondyn, zaskoczony jak małe wrażenie te wiadomości wydarły na Seonghwie. Rozumiał, że jego umysł zaprząta coś, a bardziej ktoś inny, ale na jego stanowisku nie było mowy o takiej  lekkoduszności. 

- Powiedziałem, że zajmę się tym później. Skoro jest w celi to dopilnujcie by się z niej nie wydostał. To chyba nie takie trudne, prawda?- uśmiechnął się nieszczerze, po czym wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Yeosan nawet nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Żałował jedynie, że porządne uderzenie go po twarzy, traktowane byłoby jako niesubordynacja oraz najpewniej zostałoby srogo ukarane.  Nie ręczył za to, że kiedyś nie wytrzyma i rzeczywiście wybuchnie, nie zważając na konsekwencje. 

Yunho nie wydawał się wyjątkowo zaskoczony postawą Seonghwy. Absolutnie nie dlatego, że była ona oczekiwana. Po prostu wydawało się jakoby ten zajmował się ostatnio wszystkim tylko nie sprawami najbliżej siebie. Nie miał zielonego pojęcia, czy kryje się pod tym jakiś wyższy cel, czy brunet pogrążył się w prywacie, zapominając o odpowiedzialności za miasto oraz własne, dość cenne w skali Fedory życie. Dało się to usprawiedliwić, w końcu ten był jeszcze młody, a lata które powinien spędzić na istotnych dla siebie błahostkach, zmarnował na odnalezienie się w obcej skórze. Oboje, zarówno Kang jak i Jeong, uważali jednak, że równie łatwo dało się wyjaśnić poczynanie złodziei, morderców, czy spiskowców, a wciąż nie okazuje się im wyrozumiałości. Powód był jeden- by nie pozwolić by ci bezkarnie czynili krzywdę innym. Hwa, może i nie dopuścił się żadnej zbrodni, to swoim brakiem zainteresowania, dał im nijako przyzwolenie. 

- Przydałoby się jakoś go odciągnąć od tego gówniarza. Jeśli nawet ma w tym jakieś pozytywne dla wszystkich zamiary, póki co jedynie się pogrąża.- burknął Yeosang, po czym udali się na obchód. 

--------------------------------------------------

              Szarowłosy doskonale pamiętał ten zapach. Zapach sterylnej czystości, płynu do dezynfekcji i gumowych, szmaragdowych rękawiczek, jakie zwykle nosiły pielęgniarki. Obrócił się na drugi bok, odczuwając silne deja vu. Pragnął wrócić do snu, ponieważ uporczywy, pulsujący ból głowy nie dawał mu spokoju. Nie pozwalało mu na to jaskrawe światło jarzeniówek, wdzierające się bezlitośnie pod jego powieki. Wzdychając, otworzył oczy i ujrzał tą samą salę szpitalną w jakiej obudził się tuż po przybyciu do miasta. Nic się nie zmieniła, przez co wyglądało to jakby odgrywał scenę z przeszłości. Jedyną różnicą, była twarz którą ujrzał chwilę potem. Nie należała do wysokiego, szczupłego bruneta, w eleganckich ubraniach, przypominającego majestatycznego monarchę, zaś była to ułożona na jego nogach buzia śpiącego Wooyounga, który drzemał sobie spokojnie po wyczerpującej wyprawie. Kim nie widział potrzeby budzenia go, skoro ten skorzystał ze sposobności i urządził sobie z jego kończyn wygodne posłanie, natomiast dostał potwornego skurczu w lewej łydce, więc siłą rzeczy musiał odsunąć głowę szatyna. 

Liczył, że ten nawet tego nie poczuje, lecz Woo zerwał się od razu jak poparzony, wyprostował się jak struna, a w jego ślepiach paliła się chęć walki. Hong był niejako dumny z niego, w końcu sam pracował na wyszkolenie czujności u swojej grupy. Z drugiej strony, był przekonany, że nawet im niezbędny był prawdziwy, błogi odpoczynek. 

- O dzień dobry!- zawołał wyszczerzony od ucha do ucha swoim piskliwym, pełnym radości głosem. Na co dzień Hongjoong nie był w stanie go znieść, lecz dzisiaj ucieszył się, mogąc go usłyszeć. 

- Przerwałem ci coś bardzo ważnego?- Kim uniósł brwi, widząc rozrumienione policzki Junga. 

- Znów mi się śniło, że byliśmy piratami. Płynęliśmy takim wielkim statkiem z pięknymi masztami, na których namalowane były pomarańczowe płomienie. Dobiliśmy do brzegu, gdzie były drzewa pełne soczystych owoców, a wtedy poczułem, że ktoś mnie dotyka.- skrzywił się, ale zaraz ponownie uśmiechnął, ciesząc się z powrotu Joonga do świata żywych. To już drugi raz, a wciąż bał się tak samo.

- W takim razie przepraszam, że przeszkodziłem, ale w innym wypadku amputowaliby mi nogę.- 

- Odzyskałeś przytomność, więc tu też nie jest tak źle.- przyznał wstydliwie, ponieważ rzadko odważał się na takie ckliwe komentarze. Były zdecydowanie nie w jego stylu, a tym bardziej w stylu Hongjoonga, który wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować całą tą uprzejmością. 

- Gdzie reszta? Wszystko z nimi w porządku?-  Hongjoong usiadł po turecku i ostrożnie zaczął badać swoje czoło, znajdując odnajdując tam grubą warstwę opatrunku. To by wyjaśniało, dlaczego aż tak bolała go głowa. 

- Są cali i zdrowi. Seonghwa był tu jakieś dziesięć minut przed tym jak zasnąłem, by sprawdzić czy nie umarłeś, więc jak powiedziałem, że z tobą po staremu, to wyszedł bez słowa. Mingi poszedł się umyć oraz coś zjeść, bo najwyraźniej tyle uwag oraz wrzasków ze strony Parka wzmożyło w nim nieludzki apetyt. Z kolei San zajął się przeniesieniem naszych rzeczy do pokoju oraz wybadaniem co działo się w czasie naszej nieobecności. Za pewne przyjdzie tu niedługo.- opowiadał brązowowłosy, podczas gdy Joong powoli przypominał sobie, co wydarzyło się w wiosce. Oblał go zimny pot na wspomnienie o strzale, który odebrał życie Jihanowi. Pamiętał też pokryte bliznami oblicze przedstawiciela trzeciej fali, śmiejącego mu się prosto w oczy, a następnie powalającego na ziemie silnym uderzeniem. Pamiętał swoją bezbronność w tamtych okolicznościach oraz lęk, który zhańbił go jako człowieka. Pamiętał o pomarańczowej teczce, pozostawionej w tamtym domu.- Hej, coś nie tak? Słabo ci? Mam zawołać Jaebina?

- Jaebina?- zdziwił się Hong, kojarząc to imię, lecz nie potrafiąc połączyć go z żadną znaną mu osobą. 

- Ach, nie rozmawialiście jeszcze. To mieszkaniec tamtej wioski, dużo pomógł nam oraz tobie. Senghwa zgodził się, aby tu z nami wrócił i powierzył mu wyleczenie cię. Nie ukrywam, coś z Parkiem jest nie tak. Żywi wobec ciebie jakieś nienaturalne przywiązanie, co mnie przeraża, ale jeśli taki był twój zamysł, to się nie wtrącam. Mniejsza z tym, Jaebin jest naprawdę świetny. Nafaszerował cię takim zabawnym eliksirem, dzięki czemu nie miałeś potem takich przerażających dreszczy.-

- Jest lekarzem?-

- Tak siebie nazywa, a czy nim jest, to tylko on wie.- odparł Woo. 

Wtedy do środka, niczym strzała, wpadł wspomniany wcześniej Jaebin, ubrany w stosowny fartuch, podebrany od wcześniej obsadzonego na tym stanowisku doktora. Przejechał wzrokiem po całym pomieszczeniu z wyraźnym niesmakiem, po czym wyjął z kieszeni małą buteleczkę perfum o cytrusowym zapachu, którymi wypsikał każdy metr kwadratowy. Dopiero na koniec swojej misji, zwrócił uwagę na łóżko Hongjoonga oraz siedzącego przy nim Wooyounga, kichającego przez mocną woń pomarańczy oraz mango. Odstawił fiolkę na półkę, a sam z entuzjazmem zbliżył się do Joonga, zaglądając mu w źrenice tak dogłębnie, jakoby pragnął wyczytać z nich coś więcej niżeli tylko samopoczucie chłopca. 

- Ładnie, ładnie. Wzorowa regeneracja. Brak worków pod oczami, dość żywe spojrzenie. Boli umiarkowanie, czy tak, że masz ochotę rozłupać sobie czaszkę?- pochylił się nad nim, mówiąc powoli i pogodnie. Emanowała od niego jakaś nietutejsza energia, zbyt pozytywna, patrząc na to w jakich okolicznościach przyszło mu istnieć. Już nie wspominając o tym, że wszyscy zarówno w Fedorze, jak i poza nią, byli posępni, duchowo martwi, a jakiekolwiek oznaki radości mogli łatwo uznać za objawy szaleństwa. 

- Umiarkowanie. To pan...?- zaczął Hong, lecz ten od razu wciął mu się w słowo. 

- Jaebin, tak to ja. Coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? Skąd pochodzę? Dlaczego mieszkałem w wiosce? Czy znałem Jihana na tyle dobrze, by opowiedzieć wam o tym starym nieszczęśniku? A może, czy rzeczywiście mam papiery na swoją profesję lub jestem samozwańczym znachorem i magicznym druidem? Ach, nie teraz chłopcze. Teraz z pewnością ci tego wszystkiego nie wytłumaczę, bo będzie na to lepsza pora i ty też będziesz wtedy zdrowszy. Aczkolwiek za kilka dni, nie odmówiłbym napicia się filiżanki kawy oraz omówienia kilku kwestii. Pewnie nawet powiedziałbym coś, co cię zainteresuje.- paplał bez opamiętania, gestykulując żwawo rękoma i wskazując na nadgarstek, szukając tam nieistniejącego zegarka. Wyglądał jakby gdzieś się śpieszył, jednak nie wykluczone, że to po prostu specyficzny styl życia narzucał mu tempo. 

Kim po prostu przytaknął, z lekka onieśmielony takim beztroskim sposobem bycia, z jakim spotykał się rzadko i jedynie u ludzi postawionych tak wysoko, iż mogli sobie na taką nonszalancję pozwolić lub u tych, którzy stosowali ją jako taktykę. Mało kto był naturalnie szczęśliwy, a to szczęście miał tak perfidnie wymalowane na twarzy. 

Tamten, zakładając karmelowe kosmyki uciążliwie długich włosów za ucho, skierował się na chwilę do szafeczki stojącej nieopodal, aby wyciągnąć z niej sześcienne pudełko, pełne saszetek wypełnionych proszkiem. 

- Jestem przekonany, że doskonale znasz tą recepturę. Ktoś mówił mi, że macie w swoich zasobach różne takie wspaniałe mieszanki na przeróżne dolegliwości, w tym między innymi, a może główne ból oraz zakażenia. Kim bym był, gdybym sam takich nie posiadał. Chętnie bym z tobą porozmawiał o twoich metodach. Chcąc nie chcąc w trakcie podróży, nasłuchiwałem się o twoich zdolnościach od tego wysokiego bruneta. Tyle spraw poruszał, tylu przymiotników użył pod twoim imieniem, zapominając przy tym podać własnego. Słyszałem je kilka razy na korytarzach, ale wypada mi z głowy.-

- Park Seonghwa.- zauważył Wooyoung, a Jaebin kiwnął głową z wdzięcznością. 

- Co o mnie mówił?-

- Wszystko co mu na język przyniesie. Komplementy. Tak należałoby to ująć. Pewnie tu przyjdzie. Nie widzę innej opcji.- stwierdził, widocznie myśląc nad czymś jeszcze, czym nie podzielił się ze światem. Rozrobił proszek w na wpół wypełnionej szklance z wodą, która stopniowo zmętniała i podał naczynie szarowłosemu. Ten, spotkawszy na swojej drodze setki najróżniejszych postaci, umiejąc czytać z ich drobnych gestów oraz nawyków, ze specyfiki mimiki, wypowiadania się, z ciężkim sercem musiał przyznać, że mężczyzna jednowymiarowy. To co w nim widział nie było żadną klatką na prawdziwy charakter, a rzeczywistą wersją samego siebie. Niecodzienne dziś zjawisko, które zafascynowało Hongjoonga. Połknął lekarstwo, wciąż zastanawiając się, czy niczego nie przeoczył. 

Karmelowowłosy niedługo później przeprosił tą dwójkę, ze względu na ogrom pracy oraz spraw, które musiał dopiąć z racji pojawienia się w Fedorze. Ponadto, Seonghwa nie wydawał się przychylny jego pogadankom z pacjentem. Obserwujący go non-stop strażnik, z większą niecierpliwością uderzał ciężkimi butami o posadzkę, chodząc na zewnątrz i czekając aż ten wyjdzie. 

Joonga w ciągu kilku kolejnych godzin odwiedził również San oraz Mingi, od których usłyszał o całym zajściu w wiosce. Domyślał się, że jak zwykle ubarwili z lekka tą historię, lecz nie darowali sobie żadnego niuansu. Song pamiętał ilość wystrzałów, Choi podkreślał modele użytych broni, zajmowane pozycje, a nawet liczbę ciosów, które zadał jednemu z przeciwników. Kim był pod wrażeniem ich dokładności nawet w takich aspektach. Blondyn przyniósł mu jego dziennik, w którym to chłopak, słuchając ich wykładu, sporządzał powierzchowne notatki. Podliczył, co z ich ekwipunku zużyli, co należałoby wkrótce uzupełnić, co było najważniejsze, w czym byli dobrzy, a w czym przydałoby się jeszcze podszkolić. Usatysfakcjonowany odłożył notes, wpatrując się w twarze członków swojej grupy z tym charakterystycznym uczuciem, z którego nie zamierzał się uzewnętrzniać, lecz jego serce doskonale je rozpoznawało i samo dziwiło się jego ciepłem. 

Uwadze Mingiego nie umknąłby jeden, bardzo istotny element tamtego wieczoru. Seonghwa i jego działania, których nikt się po nim nie spodziewał. Dotychczas dał się poznać tylko jako pysznego przywódcę, który więcej planuje niż robi, więcej pisze, niż wygłasza, więcej rozmyśla, niż wyciąga wnioski. Nikt nie wątpił w jego siłę, natomiast byli i tacy co posądzali go o lenistwo, bierność oraz brak kompetencji. Ujrzenie w jego ślepiach tego samego strachu, który udzielał się innym, determinacji do czynu równej tym, którzy walczyli za dobro swoje i towarzyszy, było czym co postawiło przy jego imieniu duży plus. 

- Pomógł ci.- San poklepał szarowłosego po ramieniu.

  Wrócili do swojej kwatery dopiero, gdy rozpoczynał się nocny obchód i dozorcy z dość nieprzyjaznym nastawieniem, ze strzelbami w dłoniach, nakazywali wracać do pokoi, podkreślając, że rozpoczyna się cisza nocna. Pożegnali się prędko, po czym tamci zniknęli za grubą ścianą. 

Hongjoong dość długo starał się zapaść w sen, lecz nie było to takie proste jak wydawało mu się parę godzin temu. Gapił się tępo w sufit, mimowolnie badając jego strukturę i dochodząc do wniosku, że nic a nic się nie zmienił od jego ostatniego pobytu w tym miejscu. Właściwie jedyną różnicą, jaką zauważał, była grubsza warstwa kurzu pokrywająca meble. Zajmował teraz nawet to samo posłanie co wtedy, więc nie byłby zaskoczony, jeżeli pozostałych pościeli nikt od tamtej pory nie wymienił. Znużony tą bezczynnością, leżał wtulony w poduszkę, aż nie doszedł go dźwięk powoli naciskanej klamki. 

- Dobry wieczór, śpisz?- znajomy głos odezwał się szeptem, a ciemna czupryna wsunęła się do środka. 

Continue Reading

You'll Also Like

5.3K 888 18
Yoongi wraz z grupką przyjaciół wyjeżdża na równie wyśnione, co przewidywalne wakacje, zaplanowane od pierwszej do ostatniej minuty. Co stanie się, g...
63.1K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
93.1K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...