Harry nie wiedział, czy czuł się głupio, czy wręcz przeciwnie, gdy Syriusz wkroczył do szkoły niczym gwiazda porno. Miał na sobie, obcisłe, czarne lateksowe spodnie, które idealnie eksponowały jego tyłek (tak zawsze mówił Remus). Nieco luźną, czarną bluzkę, która zadziwiająco dobrze na nim leżała. A na to wszystko jego ulubiona skórzana kurtka. Wynik tego był niemal oczywisty, każdy się za nim oglądał, po korytarzu rozniosły się szepty i nikt by nawet nie śmiał powiedzieć, że jest młodym ojcem. Kiedy zamknął Harry'ego w uścisku, pełnym ojcowskiej miłości (którą mógł dostać tylko od niego) ten uśmiechnął się i go oddał. Właśnie wtedy zobaczył Remusa. Był zupełnym odzwierciedleniem męża. Miał, nieco luźne, jasnoniebieskie jeansowe spodnie, białą bluzkę i dłuższą narzutę, wyglądającą niemal jak sweter zakładany jak bluzę z zamkiem. Miał delikatne wory pod oczami i rozczochrane włosy. Krótko mówiąc, wyglądał jak przykładny ojciec.
— Haly! — usłyszał i spojrzał na czterolatka, który dalej miał trudności z wymawianiem 'r'.
— Cześć, Teddy — uśmiechnął się Harry i wziął chłopca na ręce. — Nie wymęczyłeś rodziców?
— Byłem grzeczny! — krzyknął uradowany, zaczynając bawić się okularami bruneta.
— Mały kłamca — mruknął Syriusz z uśmiechem i objął ramieniem swojego męża, który uśmiechnął się do bruneta.
— Cześć, Harry.
— Cześć, Remus — powiedział oddając uśmiech. Od kiedy Syriusz ożenił się z Remusem, ten czuł się nieco nieswojo przy Harrym. Jakby był mu coś winien i trzymał w sobie poczucie winy. A brunet naprawdę nie wiedział co z tym zrobić, chociaż próbował wszystkiego. Tak samo jak Syriusz, który teraz niepewnie patrzył to na ukochanego, to na chrześniaka.
— Tonks pożyczyła nam bachora — powiedział nagle brunet, przez co dostał mrożące krew w żyłach spojrzenie Lupina.
— To nie jest bachor, Syriusz — mruknął i dopiero teraz Harry zauważył, jak jego głos był wymęczony i małą istotkę w jego rękach. Harry wziął od niego małego Nimfadory (Teddy już dawno witał się z innymi uczniami), za co otrzymał wdzięczny uśmiech szatyna.
— Zaraz zaczną się zajęcia pozalekcyjne, więc będzie mogła go niedługo odebrać — powiedział, na co jego chrzestny się zaśmiał.
— Ależ jej się nie śpieszy. Podobno mały cały czas płacze — powiedział i zerknął co robi ich syn.
— Przecież jest grzeczny — powiedział Harry i spojrzał w duże brązowe oczy dzieciaka. Chłopczyk uśmiechnął się w typowy dla dzieci sposób i wyciągnął małe rączki do Harry'ego.
— Naprawdę nie lubię faktu, że ciebie dzieci lubią bardziej — powiedział Syri i żeby urzeczywistnić własne słowa wziął dziecko na ręce, a to zaczęło płakać. Harry zaczął się śmiać z miny chrzestnego i zabrał od niego dzieciaka, który od razu się uspokoił.
— Cóż, przykro mi — powiedział powstrzymując śmiech.
— Nie kłam, mały szczylu — powiedział załamany mężczyzna i poczochrał włosy młodego Pottera.
— Harry, czy twoi — z sali wyszedł nauczyciel, ale zatrzymał się widząc dwójkę dorosłych i dziecko w rękach ucznia. — Oh! To świetnie, bo chcieliśmy właśnie zaczynać.
Całą szóstką weszli do sali, która wyglądała magicznie. Wszędzie były porozstawiane ławki, a scena, wcześniej zwykła i pusta, teraz przedstawiała mroczną scenerie, gdzie to malutki Harry tracił rodziców. Do bruneta podbiegły zachwycone dziewczyny patrząc na małego Tonks z zachwytem. Chłopczyk przerażony patrzył na zupełnie obce twarze, a w jego oczach zbierały się łzy. Harry szybko odsunął się, uśmiechając się przepraszająco do dziewczyn. One jedynie pokiwały głowami i odeszły w swoje strony.
— To są tlenione włosy? — usłyszał głos Teddy'ego i szybko spojrzał na chłopczyka. Stał koło Malfoya, który właśnie miał robiony makijaż. Ten zerknął na chłopczyka kątem oka i mruknął zdenerwowany.
— Oczywiście, że nie.
— Ale tata mówi, że muszą być tlenowane — powiedział i położył dłoń na usta. — Tlenowe... tleniowate... nie, nie tak...
— Tlenione, Teddy — powiedział Harry, podchodząc do chłopca, który pokiwał radosny głową i zaczął powtarzać sobie to słowo pod nosem, aby następnym razem nie zapomnieć.
— Dorobiłeś się dzieciaków, Potter? — zapytał i zamknął oczy, bo dziewczyna chciała pomalować mu powieki. Harry dopiero teraz zauważył, jak długie rzęsy ma chłopak. I wyglądał tak spokojnie, gdy te rzucały cienie na jego policzki.
— Bardziej bycia chrzestnym — powiedział i usiadł na krześle obok, bo ktoś chciał zrobić błyskawicę dzieciakowi.
— Moim! Moim chrzestnym! — krzyknął Teddy wpychając się na kolana Malfoya, którego mina w tamtym momencie była piękna. Harry żałował jedynie, że nie zdążył zrobić zdjęcia.
— Potter — powiedział przerażony i spojrzał na bruneta, który jedynie uśmiechnął się wrednie i zaczął bawić się z dzieckiem na rękach. — Nie olewaj mnie teraz!
— Nie zdejmiesz go — powiedział widząc, że chłopak przymierza się do ściągnięcia chłopca. — Wejdzie znowu. Prawda, Teddy?
— TAAAK — krzyknął chłopak i oparł się na klatce piersiowej blondyna, który jedynie prychnął.
— Jak ja nienawidzę dzieci — mruknął, a Harry spojrzał w jego oczy. Prosto w stal jego tęczówek, a gdzieś za nią zauważył delikatny płomień rozczulenia, gdy patrzył na chłopca, który bawił się jego sygnetem rodzinnym.
— Twoje oczy mówią wszystko, Malfoy — powiedział i uśmiechnął się lekko do siebie.
— Shipuje — powiedział Syriusz siedząc przy drzwiach i patrząc na swojego chrześniaka.
— Hmm? — Remus otworzył oczy i spojrzał na Harry'ego. Siedział między nogami męża opierając się na jego klatce, chciał się przespać.
— Draco i Teddy'ego? — zapytał nieprzytomny, a brunet jedynie prychnął śmiechem.
— Tego całego Draco i Harry'ego. Idź spać Lunatyku.
— Tak, tak, pójdę spać. Harry Malfoy, nie najgorzej — mruknął i uśmiechnął się wtulając w męża i czując jak jego mięśnie się napinają.
— Ale, że to Malfoy!
Astronauta☾: Och, uspokój się mój drogi, to był trudny rok
Harry: Dla kogo?
Astronauta☾: a strachy nie polują na niewinne ofiary
Harry: Tak sądzisz?
Astronauta☾: Zaufaj mi kochanie, zaufaj mi kochanie
Harry: Chyba jestem zmuszony to zrobić
Harry: Zaufam ci
Astronauta☾: To był rok bez miłości
Harry: Dla ciebie?
Harry: W takim razie spraw, aby następny był jej pełen
Astronauta☾: Jestem człowiekiem ulegającym trzem lękom
Astronauta☾: Uczciwości, wiary i krokodylich łez
Harry: Więc, moim zadaniem jest...
Harry: Być przy tobie gdy będzie trzeba?
Astronauta☾: Zaufaj mi kochanie, zaufaj mi kochanie
Harry: Ufam ci
Astronauta☾: Więc spójrz mi prosto w oczy
Harry: Gdybym wiedział, jaki kolor mają
Harry: Gdybym wiedział czyje są
Astronauta☾: Powiedz mi, co widzisz
Harry: Jestem pewny, że coś pięknego
Harry: Twoje oczy muszą być piękne
Astronauta☾: Idealny raj, rozdzierający się w szwach
Astronauta☾: Chciałbym móc uciec, nie chcę tego udawać
Harry: Ucieknijmy więc razem
Astronauta☾: Chciałbym móc to wymazać, sprawić, by twoje serce uwierzyło
Harry: Więc spraw
Harry: Bo chcę, by moje serce uwierzyło
Astronauta☾: Ale jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Harry: Tak myślisz?
Astronauta☾: Teraz wiesz, teraz wiesz
Astronauta☾: Jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Astronauta☾: Teraz wiesz możesz iść
Harry: Czemu mam iść?
Harry: Skoro wiem, żę mnie nie okłamiesz
Astronauta☾: Czy wszystkie moje sny nigdy nie były jednoznaczne?
Astronauta☾: Czy szczęście spoczywa w diamentowym pierścionku?
Harry: Jeśli diamentowy pierścionek to serce ukochanego
Harry: To tak, zapewne tak spoczywa
Astronauta☾: Och, prosiłem Och, prosiłem o problemy, problemy, problemy
Harry: Skoro o nie prosiłeś
Harry: To ja je od ciebie zabiorę
Astronauta☾: Toczę wojnę wewnątrz mnie
Harry: Stanę z tobą na polu bitwy
Astronauta☾: Lecz daję wygrywać moim przeciwnikom
Harry: Pokonam twoich wrogów
Astronauta☾: Och, prosiłem o (zaufaj mi, kochanie)
Harry: Pokażę, że ci ufam
Astronauta☾: Och prosiłem (zaufaj mi, kochanie) o problemy, problemy, problemy
Harry: Bo czuję, że tobie ufać mogę
Astronauta☾: Więc spójrz mi prosto w oczy
Astronauta☾: Powiedz mi, co widzisz
Harry: Idealny raj
Astronauta☾: Idealny raj, rozdzierający się w szwach
Harry: Więc, zszyjmy go razem
Harry: Od podstaw
Astronauta☾: Chciałbym móc uciec, nie chcę tego udawać
Harry: Nie uciekaj, ale też nie udawaj
Astronauta☾: Chciałbym móc to wymazać, sprawić, by twoje serce uwierzyło
Harry: Wymażmy to razem
Astronauta☾: Ale jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Astronauta☾: Teraz wiesz, teraz wiesz
Astronauta☾: Jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Astronauta☾: Teraz wiesz, możesz iść
Harry: To nic złego
Astronauta☾: Nie mogę oddychać, nie mogę być
Harry: Mam ci pomóc?
Astronauta☾: Nie mogę być tym, kim chcesz, bym był
Harry: Bądź sobą
Harry: To wystarczy
Astronauta☾: Uwierz mi tym razem
Astronauta☾: Uwierz mi
Harry: Więc, jestem zmuszony ci uwierzyć
Astronauta☾: Ale jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Astronauta☾: Teraz wiesz, teraz wiesz
Harry: Teraz wiem
Harry: I wcale nie żałuje
Astronauta☾: Jestem kiepskim kłamcą, kiepskim kłamcą
Astronauta☾: Teraz wiesz, możesz iść
Harry: Nigdzie się nie wybieram
Astronauta☾: Proszę, uwierz mi
Harry: Wierzę ci
Astronauta☾: Proszę, uwierz mi
Harry: Naprawdę ci wierzę
Astronauta☾: Każdy uważa, że czarny charakter jest dla mnie najlepszym wyjściem
Astronauta☾: Ty zresztą też
Astronauta☾: A ja nigdy nie mam nic przeciwko
Harry: czyli, grasz zły charakter?
Astronauta☾: tak, chociaż wolałbym ten dobry, albo chociaż neutralny...
Harry: powiedz kim jestem, a to zmienię
Astronauta☾: myślę, że na to za wcześnie
Astronauta☾: przepraszam, Harry
Astronauta☾: Ty nie musisz się przestawiać. Rude włosy, szata po starszym bracie. Musisz być Weasley.
— Draco...? — zapytał chłopak czytając to co napisał chłopak. — Nie, mógł wybrać byle jaki tekst złej postaci.
___________________________
Oto jak wyglada nick Draco na komputerze. Ten księżyc jest normalnie boski ♡
Macie dzisiaj drugi rozdział bo jakos mi się udało napisać. Podoba mi się, okej? Teddy wygrywa wszystko, lol
I zanim ktoś by się mi przyczepił. Ja tak czasami mam. Że powiem jakieś słowo, a później nie moge go powtorzyć. A on ma jedynie 4 lata, o wiele mniej niz ja...
I jestem dumna, bo nie dość, że napisalam dzisiaj dwa rozdzialy, to jeszcze dostałam 4 z sprawdzianu z matmy ♡♡