FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

finezja

187 27 4
By Anonimowaok

        Hongjoong wchodząc na salę, emanował specyficznym rodzajem energii, skupiającej wszystkie pary oczu na sobie. Cecha zwana prawdopodobnie charyzmą, sprawiła, że ludzie zaprzestali swoich rozmów, a po pomieszczeniu rozległ się jedynie dźwięk podeszw odbijających się od wypolerowanej posadzki. Kim z nieukrywaną satysfakcją, gestem dłoni zachęcił pozostałą trójkę by szli za nim. Kilka sekund później, wstrzymywane jak dotąd powietrze uszło z płuc gości, którzy przemienili ciszę w gęstwinę szeptów dotyczących przybyłych. Doskonale wiedziano kim są, znano ich imiona, słyszano opisy wizerunków, jednak ujrzenie ich tutaj w pełnej okazałości, wzbudziło żywe zainteresowanie. 

Seonghwa podobnie jak pozostali zamarł chwilowo. Udzieliła mu się atmosfera, jaka wzrosła między tymi ścianami, chociaż nie miał pojęcia czemu sam był aż tak zaskoczony. Jego wzrok utkwił w poruszającej się z gracją sylwetce szarowłosego, ubranego w chabrowy garnitur z drobnymi, połyskującymi broszkami. Doskonale kojarzył ten strój, gdyż należał do niego samego. Włożył go w dniu swoich osiemnastych urodzin i przypominał mu o momencie uzyskania tej władzy, jaką teraz trzymał w garści. Widok Hongjoonga w tym stroju, w pewien sposób godził w jego pozycję. Nie potrafiłby natomiast powiedzieć, że nie pasuje do karmelowego odcienia skóry chłopaka, a srebro źle gra z wypiekami jakie pokrywały jego policzki. Wydawało się, jakoby na noszenie poszczególnych kreacji należało zasłużyć, ze względu na zakorzenione znaczenie. Aczkolwiek coś bardzo niepokojącego było w fakcie, że ta konkretna sprawiała wrażenie jak najbardziej właściwej dla Joonga. 

  Przełknął ślinę, chowając dłonie w kieszeniach spodni. Niedziwne, że Kim od razu po zbliżeniu się do "Wielkiej Premier" i powitaniu jej z należytą uprzejmością, począł poszukiwać w zebranym gronie właśnie Parka. Pozwolił Sanowi i Wooyoungowi zasiąść do stołu, a Mingiemu przywitać się z Yunho, zaś sam wyhaczywszy wśród tłumu bruneta, ruszył w jego stronę. Seonghwa udawał niezwzruszonego, kiedy niższy skinął do niego głową, tak jak polecał Jeong. Kącik jego ust powędrował do góry, tak jakby dawał znać drugiemu, że to tylko wyuczona maniera, jaka nie odnosi się w żaden sposób do ich wzajemnych stosunków. 

- Nie spóźniliśmy się, prawda?- zaczął, sięgając po kieliszek, gdy zbliżył się do nich kelner w eleganckim fraku. 

- O dziwo, nie. A byłoby to w twoim stylu.- w końcu wtedy mógłby uzyskać jeszcze większy impakt, co raczej było mu na rękę. 

- Interesujące spostrzeżenie. Twoja babcia jest całkiem miła, ucieszyła się na mój widok. Też byś mógł. Wyglądasz, na niekoniecznie zadowolonego.-

- Hmm? Nie mam pojęcia, dlaczego tak uważasz, ale rzeczywiście moja babcia nie mogła się doczekać aby cię poznać. Przyszykuj się na wywiad podczas posiłku.- 

- Uniknąłeś tematu, sprytnie.- wywrócił oczami. Hwa przyglądał się jego twarzy uważnie, wyglądała inaczej. Bardziej delikatnie. Jakoby pierwszy raz od dawna, chłopak był wypoczęty oraz zrelaksowany.  W ciągu ostatnich dni, przypominał prędzej wrak człowieka, niżeli swoją dzisiejszą postać. Park musiał przyznać, że różnica była wyraźna i zdecydowanie na plus. 

- Wystroiłeś się. Ty i twoi znajomi. To po to zgłosiliście się do Yunho?-

- Aparycja to pierwsza rzecz jaką widzi w tobie druga osoba. Sam coś o tym wiesz.-

- Tak. Mhm, przy okazji, to mój garnitur.- musnął dłonią ramię szarowłosego. Tamten zupełnie o tym nie wiedział, przez co poczuł się wyjątkowo nieswojo. Nie chciał jednak tego ujawnić, by nie dać Seonghwie oczekiwanej satysfakcji.- Ale nie martw się, na tobie leży lepiej. 

  Hongjoong zmieszał się odrobinę, ale nie znalazł właściwej odpowiedzi na słowa wyższego. Oboje dokończyli picie trunków, by następnie zająć podpisane miejsca. Niezwykłym trafem, Kim miał krzesło wyznaczone tuż obok Hwy, który zasiadał tuż przy swojej matce, za nią zaś siedziała babka. Co roku tego zaszczytu, który przypadł Joongowi, dostępował ojciec Yeosanga, zrozumiałe więc, że jasnowłosy poczuł się tym szczególnie urażony. Powstrzymał się natomiast od komentarza w tej kwestii, obdarzając jedynie bruneta głębokim, pełnym zawodu westchnieniem. Mingi, San oraz Wooyoung spoczęli w pobliżu, tuż obok Yunho, który miał teraz dodatkowe zadanie- poprawić zszargany humor przyjaciela. 

     Im dalej od rodziny przywódców, tym mniej wartościowe w świetle miasta jednostki. Aczkolwiek nawet ten na samym końcu długiego stołu mógł czuć się ważny, bo niewielu mogło znaleźć się tutaj, na tej sali, ze śmietanką towarzyską, obfitującą w nazwiska rozchwytywane w Fedorze oraz powszechnie szanowane. 

Podanie dań zasygnalizowało trzykrotne uderzenie przez Wielką Premier w szklankę, z której popijała swój ulubiony, owocowy napar. Była to specyficzna persona, jak uważał Hongjoong. Niczym nie przypominała istoty ludzkiej, jej ruchy, gesty, nawet mina, zdawały się ulepione z plasteliny, nienaturalne, przyjęte zgodnie z okazją. W jej oczach nie było absolutnie nic żywego. Tak jakby ktoś ulepił czarne jak węgiel ślepia z kryształu i włożył je do sztucznie uśmiechającej się lalki. Jej głos wydawał się tak miły, słodki oraz lekki, że dźwięk jego niósł niemalże niepokój. Żadna  skrajność nie była dobra, szczególnie ta, pod którą skrywało się jej zupełne przeciwieństwo, co Hong mógł tylko podejrzewać. 

- Cieszę się, że zjawiliście się tym razem równie tłumnie. To naprawdę roztapia moje serce.- powiedziała unosząc ręce w niemalże sakralnym geście, a wszyscy jak jeden chór odparli jej zwrotami uznania. Tymczasem na blacie pojawiły się pachnące potrawy na półmiskach: mięsa, sałatki, makarony, owoce, desery. Wszystkie delicje, o jakich nikt na co dzień nie śmiał pomyśleć, zebrały się przed nimi, każdy na wyciągniecie dłoni. Po skończonej przemowie jubilatki, obfitej w zdania pełne patosu, a jednocześnie pozbawione wartości, wszyscy zabrali się do jedzenia oraz kontynuowali wcześniej rozpoczęte konwersacje. Hongjoong nie czuł nawet potrzeby zapamiętywania wywodów jakie padły z ust kobiety, gdyż streszczały się do jednej ogólnej sentencji: "Bądźmy wdzięczni temu co mamy i nie rozpamiętujmy przeszłości. Żyjmy w pokoju oraz bezpieczeństwie.". Kim potraktował to jako oczywiste uprzedzenie kogokolwiek tutaj, przed zadawaniem niekomfortowych dla niej pytań. A tych Joong miał mnóstwo. Nie planował ich jednak zadawać dzisiaj. 

- Jak ma na imię? Nie wiem jak się zwracać...- wymruczał cicho przez zęby, nachylając się w stronę Parka.  Ten zerknął na niego z nieukrywanym oburzeniem. 

- Hyejin, ale nie możesz mówić do niej po imieniu. To niestosowne.- burknął oschle.

- Hmm, do ciebie już stosowne?-

- Przyzwoliłem ci na to. Nie męcz mnie tym.- wydusił, nakładając sobie jakiejś pieczeni w aromatycznym sosie, by tylko móc zapchać policzki i uniknąć dalszych dyskusji z chłopakiem. 

- Kim Hongjoong, chyba wszyscy chcielibyśmy dowiedzieć się o tobie coś więcej.- nagle rozbrzmiał głos Hyejin, wywołujący szarowłosego do reakcji. Ten rzecz jasna, najpierw ukłonił się delikatnie, tak jak nakazywała kultura, po czym uniósł delikatnie kąciki ust, by wyglądać przyjaźniej. Rozpoczynał grę, która miała tylko jeden kierunek, z której nie było powrotu. 

- Tak, mogę mówić. Tylko, jeśli można się dowiedzieć, o czym konkretniej?- 

- Zjawiłeś się tutaj, w Fedorze, niespełna miesiąc temu. Wiesz jak niewielu pozwalamy zostać. Ty oraz twoi towarzysze, Pan Choi, Jung oraz Song, witam was serdecznie, zostaliście zaproszeni przez mojego wnuka. Słyszałam wiele, ale nie od was bezpośrednio. Skąd przybywacie?-  jej ton i język były równie teatralne co postawa, lecz Hongjoong udawał, że w żadnym wypadku mu to nie przeszkadza. 

- Punktów na naszej mapie było bardzo dużo, a jak dobrze wiemy, nie istnieje możliwość nazwania ich. Jeśliby nawet to zrobić, nikt z nas nie wiedziałby, gdzie to jest, czym jest, ani jak wygląda. Nie ma więc sensu określać skąd idziemy, ważniejsze jest chyba dokąd?- modulował głos, by jak najbardziej przypominał sposób wypowiadania się Premier. Dostrzegła to, przez co poczuła się niekomfortowo, ale również zaintrygowało jej to w pewien sposób. Przytaknęła więc ochoczo. 

- Prawda, to właściwe podejście. Nie zamierzacie więc tutaj zostać na stałe?- dopytywała, a zarówno matka Seonghwy, jak i on sam, wsłuchiwali się w tą rozmowę zaabsorbowani. Hwa nie znał być może Hongjoonga od podszewki, ale miał pewność, że w tej chwili gra i grać będzie. Nie przerywał mu, ponieważ bardzo ciekawiło go, gdzie tą metodą zabrnie. 

- Wydaje mi się, że my, jak i  wy, mamy podobne plany.- wiedziała o co mu chodzi. 

- Mam nadzieję. Mój wnuk dobrze was traktuje?- zboczyła na inny tor, będąc pewną braku szans na uzyskanie jakichkolwiek konkretnych wiadomości. Joong dostrzegł w niej to gasnące światło determinacji odłożonej na później. Chłopakowi było to w prawdzie wszystko jedno, nie zamierzał jej dać tego czego chciała od razu oraz całkowicie za darmo. Już pominąwszy to, że wcale tego nie posiadał, a jedynie nawarstwiał wrażenie, jakoby jego umysł posiadał niezbadane horyzonty, wiedzę o rzeczach wielkich i do jakich tutejsze ręce nie byłyby zdolne. Tak myślano za pierwszym razem, gdy ich tutaj przyprowadzono oraz tak myślano teraz, ponieważ nie opłacało mu się wyprowadzać ich z błędu. Należało go stopniowo oraz pieczołowicie pielęgnować, obserwować jak dojrzewa oraz sprawić, by coś co było lekkim kłamstwem stało się nie tyle jego bronią, co pełnoprawną prawdą. 

- Owszem. Chociaż mógłby czasem stać się mniej zachowawczy.- odrzekł, zerkając w tej samej sekundzie na czarnowłosego, na którego czole pojawiła się pulsująca żyłka zdenerwowania, ale też dezorientacji. Próbował odkryć karty szarowłosego, ale ten uciekał od niego, pozostając te kilka kroków z przodu. Nawet, gdy pewny był swojej racji, znajomości jego każdej cechy, zakamarka świadomości, to ten jednym słowem, jednym gestem kruszył jego przeświadczenia, zostawiając go w nieznośnym zagubieniu. Bawił się z nimi, ale bawił tak, by nikt mu nie był w stanie tego zarzucić. 

- Podzielam twoje zdanie.- zaśmiała się, jednak był to śmiech tak pierwotny, dziki, niepoznany, że zdawało się jakby umiejętność do niego odkopała z dalekiej przeszłości, jak coś z czego nie korzystała latami. 

- Jak idą przygotowania? Seonghwa wspominał, że wciąż poświęcasz się organizacji. Masz jakieś problemy?-

- Skądże, już wszystko jest gotowe. Klarowną kopię całej stragedii, listę ekwipunku, moje oczekiwania wobec oddziałów oraz kilka innych dokumentów dostarczyłem klarownie przepisaną pod gabinet Pani wnuka parę godzin temu. Jednakże oryginał jest gotowy już od mniej więcej tygodnia. Także nie było żadnych komplikacji. Muszę jednak omówić wszystko z ludźmi, którzy wyruszają.- opowiadał z pewnością siebie, jakoby to czego dokonał było prostą łamigłówką matematyczną, niewymagającą niesamowitych zdolności. Hongjoong coraz bardziej wyprowadzał Hwę z równowagi. Był święcie przekonany, że Kim nie radzi sobie z ilością obowiązków nałożonych na barki. Przecież jeszcze ostatnio widział go usypanego robotą, poczynającego kolejne obserwacje i zarywającego noce. Dlaczego teraz zaprzeczał sam sobie? I czym innym zajmował się tyle godzin, skoro od dawna ekspedycja była opracowana?

- To świetnie!- zawołała z dumą. Joong naprawdę zaczynał podejrzewać, że pokładają w nim większe nadzieje, niżeli mu się początkowo zdawało. Nie miał tylko pojęcia, czemu zależało im aż tak i do czego miał ich doprowadzić. Poniekąd wiedział, czego szukają, do czego dążą, bo Seonghwa stronił od wywodów dotyczących przyszłych lat Fedory, jednakże Hyejin mogło chodzić o coś zupełnie innego, co kryło się gdzieś pod otoczką Wielkiej Premier, założycielki ostatniego żywego miasta. Tam tliła się iskra kobiety, która uciekła z płonącego świata, by szukać ratunku. I tylko ona wiedziała przed czym, wiedziała co się wydarzyło oraz dlaczego w głowach ludzi na miejscu przeszłości pojawiła się beznamiętna pustka. 

- Wasz przyjaciel zachowuje się specyficznie.- burknął Yunho do trójki rozsadzonej w jego pobliżu. San spojrzał na niego, nie ukrywajmy- jak na idiotę, a Wooyoung nawet nie kłopotał się poświęceniem mu chwili uwagi. Jedynie Mingi wydawał się zainteresowany komentarzem błękitnowłosego, choć płynął z niego wyraźny nonsens. 

- Nie, nie rozumiesz tego.- 

- Czego?- skrzywił się jeszcze bardziej wyprowadzony w las.

- Problem w tym, że praktycznie wszystkiego.- odparł Song tak jakby zwracał się do ograniczonego niewiedzą dziecka, a nie wysokiego strażnika oraz prawej ręki Parka Seonghwy. 

- Coś kombinujecie, nie mylę się?-

- Nie, nie kombinujemy, ale twoje pytanie zdradza twoją głupotę.- mruknął Choi, któremu tamten zagłuszał podsłuchiwanie rozmowy Hongjoonga z Wielką Premier. 

        Jung nie mógł znać ich tajemnic, to byłoby wręcz niedorzeczne. Płonnie więc liczył na odpowiedzi, których oczywiste, że dostać nie mógł. San nie po to przedyskutowywał wszystko z Hongjoongiem, nie po to przewałkowali setki możliwych tematów, jakie miały szanse wypłynąć podczas tej uroczystości, aby tak po prostu plotkować o tym z Yunho. Choi nie tyle pojmował wszystkie zamiary Hongjoonga, co im ufał oraz ufał jego sprytowi. Imponował mu sposób w jaki się wypowiada, w jaki przygotowuje się na scenariusze nawet pozornie bezsensownych rozmów czy spotkań. Czasem był oderwany od rzeczywistości, jego notatki zdradzały szaleństwo lub po prostu inteligencję, która dla nich brzmiała jak magia. Jednakże nie zapominał nigdy o długich tłumaczeniach swojego postępowania, gdy skrywali się z sobie tylko znanych zakamarkach Fedory, gdzie nie dochodził słuch dozorców, mieszkańców oraz oczy kamer. Dzielili się detalami, tym co zobaczyli podczas spacerów, co wleciało do ich uszu, co zapamiętali. To były puzzle, które Hongjoong nieustannie składał. On sam chyba jeszcze nie wiedział co będzie przedstawiał ostateczny obraz, ale nie umiał go zlekceważyć tylko z tego błahego powodu. Toteż ostatecznie, pomimo przerwania swojej wędrówki, dalej zachowywali formację drużyny, która za swój priorytet miała tylko cztery osoby. 

           Kiedy dania poznikały z talerzy, a salaterki zaświeciły pustką, nadeszła pora by udać się na główny plac. Tam Wielka Premier, jej córka, a w końcu i Seonghwa mieli powiedzieć kilka słów do zebranego tłumu. Ci, choć sceptyczny na co dzień, dziś czekali niecierpliwie i już przez mury Głównej Siedziby przedzierały się jakieś wiwaty, o charakterze wręcz zwierzęcym. Goście szli jak pochód przez korytarze, zmierzając na parter, zaś Park zatrzymał się na uboczu, by z podążającego orszaku wyłonić Hongjoonga. Na szczęście, wyróżniał się nie tylko strojem, ale też wciąż nie przestrzegał rytmu chodzenia jaki był tu narzucany od zawsze. 

Szybkim ruchem wyciągnął go z chmary monotonnych marionetek i pchnął za jeden za jedną z cienkich ścian, gdzie nikt nie miał głowy w tej minucie zaglądać.

- W co ty pogrywasz?- burknął, marszcząc brwi. Jeszcze sekunda a na jego czoło wypłynęłaby kropla potu. Hong jak zazwyczaj miał zaplanowany ruch każdej z mijanych sobie postaci, musiał oddać Seonghwie tą nutę adrenaliny, jaka pojawiła się w jego krwi. 

- Ja?- wyszczerzył się szyderczo. Brunet był naiwny, sądząc, że ich współpraca jest przejrzyście czysta. 
                           ****
Dziękuję za komentarze i tym kilku osobom które widuje w powiadomieniach, love u sm. 💜

Continue Reading

You'll Also Like

19.8K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
89.5K 3.1K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
237K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
109K 7.7K 31
Podniósł głowę i zobaczył, że chłopak patrzy prosto na niego. Szybko odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w swoją ławkę mamrocząc pod nosem. Tylko t...