Midnight Blue | taekook

By yourmikrokosmos

9.9K 1K 723

Nocny Seul miał wiele do zaoferowania, jednak prócz mentolowych papierosów i drinków pod nazwą sex on the bea... More

1. Prolog
2. Wódka z colą
3. Samotność
4. Wydawnictwo
6. Zaproszenie
7. Urodziny
8. Nieszczęsny korek
9. Desperacja
10. Randka
11. Materac
12. Konkurs
13. Spowiedź
14. Przystanek
15. Bluza
16. Croissant
17. Lizak
18. Ręcznik
19. Lotnisko
20. Śliwa
21. Marzenie
22. Obsesja
23. Skrajność
24. Pomoc
25. Powrót
26. Krwawy hotdog
27. Astronauci
28. One size, much pleasure

5. Robale

345 43 12
By yourmikrokosmos

-Tak, dopiszmy ten numer do dedykacji. Ja i tak znam jego na pamięć, więc będę wiedział, kiedy to jakiś palant będzie chciał zrobić mi żart, a kiedy faktycznie napisze do mnie Jungkook. - powiedziałem podekscytowany do chłopaka i wypełniając stos różnorodnych dokumentów, złożyłem wreszcie finalny podpis na ostatniej z kartek. Przygotowania do tego momentu zajęły mi kilka tygodni szczegółowych rozmów, a także i spotkań z zespołem współpracowników Joona, dlatego teraz, gdy ostateczny ruch został w końcu wykonany, cały aż drżałem od buzujących w moim ciele endorfin.

-Cieszę się, że jednak zdecydowałeś się na coś więcej. Seokjin opowiadał mi trochę o tobie i wydajesz się być naprawdę w porządku chłopakiem. Trzymam kciuki za was.

-Ym, dziękuję. - odpowiedziałem speszony i uciekając wzrokiem na własne sznurówki, zacząłem pakować do torby swoje rzeczy. - A kiedy, no wiesz, będę już mógł zobaczyć gotowe wydanie papierowe?

-Ostatnio mamy nieco luzu w firmie, więc myślę, że już za tydzień zaczniemy rozprowadzać po księgarniach i na naszej stronie pierwsze egzemplarze.

-Wow, to naprawdę się dzieje... Mam nadzieję, że nie narobie wam wstydu wydając te głupoty.

-Gdyby nie było to warte uwagi, nawet nie zaprosiłbym cię tutaj na omówienie szczegółów. A ja akurat widzę w tobie potencjał. - mężczyzna przybił mi piątkę na pożegnanie i szczerząc się od ucha do ucha, dodał rozbawiony. - A teraz leć pilnować mojego Jina, bo z tym człowiekiem to jak z wyrośniętym dzieckiem.

Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem na słowa starszego i tak jak to polecił, szybkim krokiem skierowałem się do Midnight Blue. Pierwszy raz od dawna czułem się szczerze zadowolony z podjętego przeze mnie ryzyka. Może i nie mogłem powiedzieć, że właśnie spełniłem swoje największe marzenie, ponieważ nigdy nawet nie rozważałem wydania własnej książki, ale ta spontaniczna decyzja zdecydowanie dobrze zrobiła mojemu i tak rutynowemu życiu.

Było już nieco po 21, kiedy moim oczom ukazał się nowoczesny budynek klubu i wchodząc go zadymionego od tytoniu holu, przywitałem się z kilkoma pracownikami krzątającymi się po głośnym zapleczu.

-O, Taehyung, już jesteś, jak dobrze! Mamy malutki problem, ale pierw opowiadaj, jak poszło. - Seokjin przywitał mnie z nerwowym uśmiechem na twarzy i choć nie wróżyło to nic dobrego, nie pozwoliłem sobie na tak szybkie zepsucie mojego dobrego humoru.

-Masz szczęście, że trafiłeś na tak zajebistego faceta. Joon powiedział, że bardzo spodobała mu się moja historia i już za tydzień będę trzymał w rękach swój pierwszy papierowy egzemplarz. Udało się! Naprawdę się udało! - przytuliłem nagle chłopaka z całej siły i z tego nadmiaru emocji aż okręciłem go wokół własnej osi.

-Oho, to świetnie, Taehyung! Mówiłem, że się uda! Czekaj, skoro Namjoon przeczytał to w całości, to to znaczy, że widział też i tamte scenki? I w dodatku powiedział, że mu się podobało? Co za pajac, 
już ja mu pokaże w domu, gdzie jego miejsce. - mimowolnie wybuchnąłem śmiechem na słowa starszego i musiałem się wręcz podeprzeć o pobliski blat, aby w końcu uspokoić swoje rozbawienie.

-No, a teraz przechodząc do tej mniej przyjemnej sprawy, to mamy mały problem. A mianowicie z Ggukiem nie jest zbyt dobrze. Chyba musiało się coś stać, bo przyszedł tutaj sam jakąś godzinę temu i mimo że mówiłem Hoseokowi, żeby nie polewał mu za dużo, to on wygląda, jakby wziął coś mocniejszego. Nie mam jednak pojęcia, co mu sprzedano. - gwałtownie mój cały dobry humor prysnął niczym mydlana bańka i zastępując go niepohamowanym przypływem stresu, poczułem już pierwsze krople potu na swoim czole. Oczywiście nie było to nic nowego, że różne dragi przewijały się przez te cztery ściany klubu, jednak Kook zawsze stronił od jakichkolwiek silniejszych używek niż alkohol czy papierosy.

-Kurwa mać. Rozmawiałeś z nim? Wiesz, co się stało? Ah, dobra, nie ma na to czasu. Gdzie on teraz jest? - zacząłem nerwowo rozglądać się po parkiecie w poszukiwaniu czarnowłosej głowy bruneta, jednak nigdzie nie mogłem dostrzec go w tłumie tańczących klubowiczów.

-Ostatnio kręcił się koło tylnego wyjścia. - Seokjin poklepał mnie lekko po ramieniu, a ja nie mogąc dłużej zwlekać, czym prędzej wybiegłem we wskazanym przez starszego kierunku. Cholernie bałem się o Jeona, ponieważ od kilku dni wyglądał na wyjątkowo zadowolonego, a tak nagła zmiana humoru zdecydowanie nie zwiastowała niczego dobrego, jednak wciąż miałem obłudną nadzieję, że być może to tylko jednorazowy, szczeniacki wygłup. Po chwili pociągnąłem już za boczne drzwi od zaplecza i zauważając siedzącego na pieńku Jungkooka, z ulgą wypuściłem wstrzymywany od jakiegoś czasu oddech. Gadał z kimś przez telefon, dlatego postanowiłem podejść kilka kroków bliżej i przysłuchać się treści rozmowy.

-Jiiiimin... Jiminie, czemu nie odbierasz? Pewnie poszedłeś spać, prawda? Proszę, przyjedź po mnie do Blue, bardzo źle się czuję. Chim, błagam, odbierz telefon. To naprawdę ważne. - młodszy jąkał się niemiłosiernie i bujając się na kawałku odrąbanego drzewa, o mało co się przewrócił się prosto w pobliskie błoto. Podszedłem więc szybkim krokiem w jego stronę i kucając na kamieniu naprzeciwko, starałem się odczytać cokolwiek z tych zamglonych od płaczu oczu. Nie dało się nie zauważyć, że jego rozszerzone źrenice niemalże w całości pokrywały kasztanowe tęczówki, a on sam wyglądał na mocno pobudzonego.

-Jungkook, co się stało? Co brałeś?

-A co to za różnica? Nic mi nie jest. Chcę tylko wrócić do domu. - chłopak podkulił swoje nogi aż do brody i oplatając kolana drżącymi ramionami, całkowicie zanurzył w nich swoją głowę.

-Przestań się zgrywać i mi powiedz. Jimin i tak nie odbiera, z tego co zdążyłem zauważyć. - mruknąłem rozdrażniony na wspomnienie o blondynie, jednak to nie był odpowiedni moment na jakiekolwiek chamskie docinki.

- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to proszę bardzo. Wziąłem amfę, bo ojciec wrócił dziś z delegacji na stałe. - chłopak położył się nagle na pieńku i skanując wzrokiem czarne niebo przed nami, uronił kilka łez ze swoich pięknych, choć odurzonych narkotykiem oczu. Wiedziałem, jaki jest ojciec Kooka. Cholerny bogacz, który pieniędzmi, przekrętami i lewymi interesami próbował przekupić każdego na swoją stronę. A od czasu rozwodu z matką chłopaka natarczywie próbował nakłonić Jeona na przejęcie jego pałeczki. Nie popierał jego planów na życie, orientacji ani nawet zainteresowań. Chciał jedynie stworzyć z syna kolejnego pionka na planszy brudnego biznesu jego własnego monopoly.

-Spotkaliście się? Co od ciebie chciał?

-Jedynie do mnie zadzwonił, opieprzył „przynoszące wstyd" studia, przypomniał wszystkie złe decyzje życiowe, a na koniec powiedział, że czeka na mnie w jego firmie jutro rano. - młodszy zaśmiał się ironicznie i wycierając swoje mokre od łez policzki, podniósł się w końcu do pionu.

-Wiesz, że nie musisz tam iść, prawda?

-Wiem. Ale mam już dość bycia zasypywany jego obelgami i tym jak bardzo jest mną zawiedziony. - Ku mojemu zdziwieniu Jungkook ułożył swoją głowę na moim ramieniu i drapiąc się co jakiś czas po okrytych cienką bluzą rękach, wykrzywiał swoją twarz w niezadowolonym grymasie. Nie trudno było się domyśleć, że zaczynał odczuwać już pierwsze skutki amfetaminy.

-Uh, co to za cholerstwo? Pająki? Komary? Taehyung , ty też je masz na sobie. Otrzep bluzkę, bo zaraz cię pogryzą. - chłopak wstał gwałtownie z pieńka i próbując pozbyć się ze swojego ciała wyimaginowanych robaków, o mało co nie popadł w zupełną histerię.

-Hej, spójrz mi w oczy, nie ma tu żadnych robali. - od razu złapałem drżące dłonie młodszego i zauważając jego przestraszony wzrok wiedziałem, że najlepszym wyjściem będzie teraz zmuszenie go do zwymiotowania wcześniej wziętego narkotyku. Bo tak jak amfa może i przynosiła chwilowy napływ energii, endorfin i błogiego stanu pobudzenia, tak zaraz potem jedyne, co po sobie zostawiała, to nieznośne halucynacje i zanik samokontroli. - Pójdziemy do toalety i masz wyrzygać cały ten chłam, zrozumiano?

-Jezuniu, przecież ich jest coraz więcej! - brunet krzyknął nagle na całe podwórko i wskakując w panice na moje plecy, od razu wprawił mnie w przeszywające ciarki. Był to bowiem pierwszy raz od dobrego miesiąca, kiedy nasze oddechy były tak blisko siebie, a ciała nie dzieliła niemalże żadna odległość. Mimowolnie spiąłem się na to przyjemne uczucie, jednak z tyłu głowy i tak wiedziałem, że wydarzyło się to tylko przez nietrzeźwą głowę Jeona. Gdyby miał świadomość swoich ruchów, zapewne nie tknął by mnie nawet palcem. Zresztą, w tej kwestii akurat mu się nie dziwiłem. W końcu jednak dotarliśmy do niedużej toalety dla personelu i usadzając bruneta na chłodnej podłodze, odgarnąłem mu przydługie włosy z czoła, by nie przeszkadzały mu przy wymiotowaniu. Związałem je jeszcze w małą kitkę za pomocą awaryjnej gumki na swoim nadgarstku i klepiąc go lekko po plecach, powiedziałem.

-Wiesz, co masz teraz zrobić. Wszyściutko ma z ciebie wylecieć.

-Ale tu wciąż są te robale. Co jak mi wejdą do gardła i je połknę? - młodszy brzmiał przerażająco poważnie, jednak mimo to nie mogłem powstrzymać się od cichego śmiechu pod nosem.

-To strzepię je z ciebie i żaden pająk nie wejdzie ci nawet na koszulkę.

-Niech ci będzie. - chłopak mruknął niezadowolny i zmuszając się do tej niezbyt przyjemnej czynności, po chwili krzyknął niemalże na całe zaplecze. - Jezu Święty, Taehyung, zabij to cholerstwo! Jest na prawym ramieniu! Taki włochaty i ogromny. Mój Boże, zaraz zemdleję!

W tym momencie musiałem opanować swój zduszony śmiech i uderzając lekko młodszego w bark, udawałem zabicie obrzydliwego robala z honorowym sukcesem. Cała sytuacja niebywale mnie bawiła, ale ponieważ wiedziałem, że zdrowie bruneta było w tym momencie najważniejsze, zmusiłem go do jeszcze dłuższego przesiadywania nad sedesem. W końcu Gguk oparł się już z ulgą o przyjemnie chłodne kafelki ubikacji i uspokajając przy tym swój nierównomierny oddech, przemył się na koniec wodą z kranu.

-I jak, idą już sobie?

-Mhm. Znikają tak szybko boom, boom w powietrze. - chłopak próbował ukazać dłonią wyfruwające w otchłań robale, na co mimowolnie wykrzywiłem
swoje usta w uśmiechu.

-To dobrze. Nie bierz więcej tego gówna. Za drugim razem nie skończy się tylko na jakiś wymyślonych pająkach.

-Mhm. A teraz wybacz, ale idę spać. Padam na ryj.

-Chcesz spać w klubowej toalecie? Rozumiem, że ta akurat jest dla personelu, ale nie myśl sobie, że tutaj pracują grzeczni ludzie. - zaśmiałem się pod nosem i widząc obrzydzoną minę chłopaka, od razu pociągnąłem go w stronę wyjścia. Cieszyłem się, że udało nam się zapanować nad jego paniką i mógł już spokojnym, choć nieco chwiejnym krokiem wrócić do własnego domu. Jedynie Jimin, który zapewne jutro jak gdyby nigdy nic pojawi się u młodszego z bukietem w dłoni mówiąc, jak to bardzo jest mu przykro, zakłócał mój stosunkowo dobry humor.

-Zamówić ci taksówkę? - spytałem chłopaka, gdy dostaliśmy już przez budynek klubu.

-Byłoby fajnie. I dzięki, że... no wiesz, pomogłeś mi z tymi robalami i w ogóle.

-Mhm, spoko. A ty pamiętaj, żeby nie dać się ojcu. - mruknąłem nieco zmieszany i zauważając już podjeżdżające po chłopaka auto, odpaliłem pierwszego papierosa ze swojej nowej paczki zielonych Marlboro. Tym razem na obrazku miałem wypalone krocze jakiegoś faceta z napisem „Palenie zwiększa ryzyko impotencji". Mimowolnie zaśmiałem się na ten widok i chowając nieduże opakowanie do kieszeni jeansów, z uśmiechem pomachałem młodszemu na pożegnanie. Może i nie było między nami niczego więcej prócz głupiej przyjaźni. Może i nie widzieliśmy się całymi dniami, a nasze telefony od tygodni pozostawały w głuchej ciszy. Ale dziwnym trafem, każdy z tych szalonych wieczorów należał tylko do nas.

——-

Hm, chyba to będzie mój ulubiony rozdział.

A tak na marginesie poszłam dziś na pobranie krwi o jakieś nieludzkiej godzinie i o mało co nie zasnęłam na tym fotelu podczas wkuwania, bo taka niewyspana byłam haha. Trzymajcie się bąble i badajcie!

Continue Reading

You'll Also Like

35.9K 2K 53
Gdzie Jeongguk idzie do kina ale para niemal uprawiająca seks w sali nie pozwala mu się skupić na filmie. #taegguk Top!Tae Krótkie rozdziały w form...
7.6K 537 15
Połączyła ich umowa, która zakazywała uczuć. Lecz wszystko się zniszczyło, gdy jeden z nich jednak się zakochał. albo; Kiedy dopiero rozwijający się...
667K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
8.4K 853 10
Tytuł: Krwawy Fandom: BTS Para: yoonseok, epizodycznie yoonmin i taegi Długość : ? Gatunek: angst, lemon, romance Klas...