FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17.8K 2.2K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Podchody
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Fedora

269 26 1
By Anonimowaok

To pierwszy raz kiedy opuścili budynek, w jakim spędzili minioną dobę. Z zewnątrz nie był już tak zniewalający. Wieżowiec, o dość obskurnej elewacji, zamaskowanej odchodzącą farbą oraz telegramami, wyświetlającymi coś na wzór jednoczących sloganów, przerywanych najważniejszymi wiadomościami ostatnich godzin. Jedne mówiły o kontynuowaniu prac nad elektrownią, mającą dostarczać prąd pozyskany dzięki promieniom słonecznym, inne przypominały o nadchodzących przydziałach żywności i picia. Sanowi od razu na myśl przychodziło wspomnienie dzielenia między sobą zapasów, co było jedyną szansą przeżycia dla każdego z nich. Jednak gdy obserwował te reguły, rozszerzone na taką skalę, przechodziły go ciarki.

Bez słowa, zmierzali w górę szerokiej jezdni, po której sporadycznie przejeżdżały stare auta. Byli w szoku, widząc je w pełni sprawne. Przywykli do widoku bezużytecznych, pozostawionych wśród niczego wraków, z wykradzionymi częściami, zamieszkałe przez liczne groźne insekty lub wychudzone szczury. Podobnie jak w pełni zachowane budowle, rzucające cień nad całym miastem. Dzięki temu nie odczuwało się żaru jaki lał się nieustannie z nieba, a zarazem należało przyznać, że panująca szarość kreowała wyjątkowo wrogi nastrój.

- To jest główna ulica. Na prawo znajdują się gabinety do spraw zarządzania produkcją. Wydzielane są zasiłki robotnicze oraz dokumenty upoważniające na nabycie jedzenia. Po lewej mieszczą się spiżarnie, z których to jedzenie można odebrać.- tłumaczył ociężale jasnowłosy, nie widząc sensu w udzielaniu tamtej trójce szczegółowych informacji. Mingi spostrzegł długą kolejkę złożoną zarówno z kobiet jak i mężczyzn, ustawionych do jednego z lokali. Musiał przyznać, że było to specyficzne uczucie oglądać taką ilość ludzi, zamkniętych tutaj i utrzymywanych przez jakiś mechanizm władzy, którego jeszcze w pełni nie pojmował.

Skręcili następnie w węższą dróżkę, złożoną z nieregularnie ułożonych kamieni, wzdłuż której ustawione były niesprawne lampy uliczne. Prowadziła ona do kolejnej części osady, zgodnie z tym jak to nazwał błękitnowłosy- przemysłowej. Mieściły się tam trzy wielkie hale o ścianach wykonanych z grubej blachy. Nie było w nich okien, więc ciężko było nawet stwierdzić, co się w nich odbywa. Każda z nich była odgrodzona od kolejnej wysokim ogrodzeniem, przy których stały olbrzymie kontenery na śmieci. Unosił się z nich potworny odór, więc szybko minęli tą przestrzeń nie skupiając się na niej dłużej niż było potrzeba. Uwagę Wooyounga przykuła jednakże grupa ludzi w granatowych kombinezonach, idących w równym rzędzie do środka. Ci, którzy pracowali w kolejnej fabryce nosili szmaragdowe, a ostatni- czerwone stroje. Byli podzieleni tak by ich nadzorcy- prowadzący się z nonszalancją, wystrojeni w niepasujące do ponurej okolicy, jaskrawe garnitury, bez problemu rozróżniali swoich podwładnych. Dwóch z nich, roześmianych, przyglądało się jak tamci w szeregu podążają jak mrówki, podczas gdy sami palili papierosy stojąc przy ogrodzeniu. Ich ten smród chyba przesiąkł na wskroś.

- Nie podoba mi się tutaj.- San szepnął do Junga, który natychmiast mu przytaknął. To wcale nie wyglądało jak bajka, o której marzyli, śpiąc pod gołym niebem, przy skrzącym ognisku. Rzeczywistość, której tutaj zaznali, określili by prędzej mianem obłudnej, lecz nigdy upragnionej.

- Chyba nie tego się spodziewaliście?- prychnął Yeosang, dostrzegłszy ich zniesmaczone twarze i zmarszczone brwi. Domyślał się, że nie taki był ich cel, nie tego życzyli sobie ujrzeć. W ich głowach to miejsce miało być odzwierciedleniem prawdziwej sprawiedliwości, słodką ostoją, w której nikt nie martwi się o głód czy surowce. Świat był znacznie brudniejszy, realia bardziej bezlitosne, a system, który tu poznali zbudował się sam. Ci ludzie byli tu krzywdzeni, ale sami godzili się na to, wierząc, że dzięki temu nie będą musieli umierać z pragnienia w samotności, gdzieś pośród niczego. Dlatego się nie buntowali. Ich pokorę gruntowały dziennie raporty, ogłaszające ilość ciał znalezionych w piachu, porozrywanych przez zwierzęta, wysuszonych, pozbawionych godności.

I każdy zdawał sobie sprawę z wad tego układu. Sang brzydził się nim, ale nic z tym nie robił, nie wiedząc jak go zmienić by nie pociągnął za sobą potwornych skutków. Ciężko było tak skonstruować organy, rozdzielić obowiązki, ułożyć ludzi, by nikt nie czuł się pokrzywdzony, by nikogo nie dopadły skrajności.

Podążali dalej, dochodząc do kolejnej, trzeciej warstwy miasta. Mieściły się tu bloki, zbudowane z takich samych baraków, jakie zajmowali Ancestorzy rozrzuceni poza granicami miasta. Z tą różnicą, że tworzyły ogromne osiedle, kładły się na sobie, obok siebie, przed sobą i za sobą, oddzielone ciasnymi dróżkami. Miały okna, w których powiewały zasłony, czasem widać w nich było postacie kręcące się po wnętrzach. Nie przypominało to zamożnych domostw. Warunki tu panujące nie miały szans równać się z obfitością pięknych korytarzy, jakie przemierzali jeszcze z rana. Mimo to, nie wydawało się, aby życie tutaj było koszmarem. Rosnące w równym rzędzie drzewa, ustawione pod nim dwie drewniane ławki, przy których na ziemi bawiła się dwójka małych, uśmiechniętych dzieci, mogły sprawiać wrażenie, że mieszkańcy naprawdę przywykli do takiego trybu i czuli się tu bezpieczni.

- Nie patrzcie z takim przerażeniem. Mają wszystko co im niezbędne. Każda rodzina w zależności od ilości osób, otrzymuje taką kwaterę. Para otrzymuje jeden duży pokój z łazienką oraz pomieszczeniem gospodarczym, jeśli mają dzieci, mieszkanie jest odpowiednio większe.- odezwał się Yunho. Wśród pracowników fabryk panowała jednolitość majątkowa, nikt nie otrzymywał więcej, by drugi nie otrzymał mniej. Przypadała ściśle określona racja na jednostkę, odpowiadająca podstawowym potrzebom. Dzięki temu, nikt nie skarżył się na głód, ale też nikt nie mógł oczekiwać wyższych dóbr... nikt poza tymi żyjącymi w Głównej Siedzibie Fedory.- Zgaduję jednak, że u nas podobało wam się bardziej.

- Dziwne? Żyjecie jak wybrańcy, nieporównywalnie lepiej niż oni.- oburzył się Choi.

- Hierarchia.- odrzekł Yunho.

- To świat po klęsce, nie powinna istnieć żadna hierarchia.- burknął Wooyoung.

- Gdyby nie istniał ktoś na wyższym szczeblu oraz nie reprezentował sobą tego szczebla, zapanowałby chaos. Ludzie nie mając niczego przyznanego przez władzę, zaczęliby ręczyć sobie prawa do wszystkiego. A to oznacza, że by nie mieli prawa do niczego. Rozpoczęłaby się walka o to, co komu się należy, a ci silniejsi wygraliby w tym boju ze słabszymi. Ponownie utworzyłaby się jakaś drabina, gdzie osobnik lepiej przystosowany do danych warunków, wyparłby tego, który nie odnalazłby się w takich okolicznościach. Lepiej takie cykle tłumić w zarodku.-

---------------------------------------------------------

Seonghwa tak jak obiecał, blisko dziewiętnastej ponownie zjawił się u Hongjoonga. Chłopak spędził cały dzień wpatrując się w sufit. Nie odwiedził go nikt prócz kobiety w miętowym fartuszku, która przyniosła mu plastikowy pojemniczek wypełniony małymi tabletkami o odcieniach intensywnej żółci i fioletu. Była to już kolejna dawka leków mających w magiczny sposób zabić męczące kłucie w boku. Ku jego uciesze, pomogło chociaż w niewielkim stopniu, dzięki czemu mógł we względnym spokoju wpatrywać się w muchę spacerującą tuż nad jego głową. Jej bzyczenie niezwykle go irytowało, lecz nie miał motywacji by wstać i uciszyć ją jakimś przypadkowym przedmiotem.

- Jak tak patrzę, to wiele się nie zmieniło w ciągu tych kilku godzin.- zauważył mężczyzna, tym razem nieprzywdziany w piękne szaty, a czarny golf oraz parę długich, materiałowych spodni. Powoli podszedł bliżej szarowłosego i przysiadł w kącie materaca, z nieukrywanym rozbawieniem.

- Spodziewałeś się, że opracowałem już plan reorganizacji gospodarki na świecie oraz stworzyłem nowy system rządów? Przy tym może jeszcze konstrukcja rakiety kosmicznej i makiety militarnej łodzi podwodnej? Po operacji, odurzony prochami, niestety nie byłbym w stanie temu sprostać.- wymamrotał sarkastycznie, zakładając ręce na klatce piersiowej. Park zdążył wyczuć w Kimie osobę, z którą nie czeka go łatwa współpraca. Był pyskaty, na każdy pogląd miał swój kontrargument, a z jego postawy biła chęć dominacji. Definitywnie nie należał do tych, których łatwo przekonać do innego zdania niż te, które oni sami ugruntowali we własnym umyśle. Aczkolwiek brunet lubił wyzwania, więc im trudniej będzie przeciągnąć Joonga na swoją stronę, tym większą satysfakcję odczuje, gdy już mu się to powiedzie.

- Nie byłbym zawiedziony gdyby ci się udało, ale chodziło mi o coś bardziej przyziemnego. Pomyślałem, że jeśli będziesz czuć się na siłach, poszlibyśmy na wieczorny obchód. Nie będę nalegać, skoro jesteś zmęczony.- napomknął, wstając. Oczywiste, że Hong nie przegapiłby okazji do przyjrzenia się temu budynkowi z nowej perspektywy. Opowiadania Mingiego, Sana oraz Wooyounga nie nakreśliły mu w pełni obrazu tego miejsca. Zapomniał o całym dyskomforcie i zaraz zeskoczył z materaca, czemu towarzyszył cienki pisk bólu. Nadal był w swoich starych ubraniach, porwanej u dołu, starej bluzie i poplamionych jeansach, co z pewnością nie były wymysłem projektanta. Czarnowłosy zmierzył go od góry do dołu, dopiero teraz orientując się, że ten jest sporo niższy od niego. W połączeniu z jego marszczącym się w gniewie nosem i zaciśniętymi w determinacji pięściami, tworzyło komiczny wizerunek, bardziej rozzłoszczonego chłopca, niż wielkiego mędrcy, przewodzącego grupie wędrowców, szukających nadziei dla świata.

- Pierwszy raz widzisz kogoś komu nie możesz spojrzeć prosto w twarz? Gorzej dla ciebie.- prychnął.

- Czyli w cudowny sposób odzyskałeś sprawność? Wiedziałem, że mam spore umiejętności wpływania na ludzi, ale że aż takie? Zaskoczyłeś mnie.-

- Podoba mi się ta ironia, ale po prostu chce zobaczyć gdzie przyszło mi spędzić te dwa dni.- stwierdził, kierując się za wyższym. Wraz z nimi musieli oczywiście iść strażnicy, zupełnie tak jakby nikt nie miał już dość ich ciągłej obecności. Nie odrywali od Hongjoonga wzroku, z uwagą monitorując drgnięcie każdego jego mięśnia. Poniekąd mogło mu to schlebiać, bo musieli widzieć w nim jakieś zagrożenie, skoro tak interesowała ich jego osoba. Z drugiej jednak strony było to nieprzyjemne i budziło w szarowłosym pewne pokłady agresji. Tłumił ją jak najlepiej potrafił, by przypadkiem nie zamknęli go w jakiejś izolatce, czy co gorsza postanowili nagrodzić celnym postrzałem w środek czoła.

Wyszli na korytarz, który ten widział po raz pierwszy. Właśnie tego się spodziewał, choć niczego podobnego nigdy nie ujrzał. Albo tak mu się wydawało? Tak czy siak, cieszył się, że jego wyobraźnia tak sprawnie umiała zwizualizować obraz na podstawie samych słów. Starał się mimo wszystko zapamiętać każdy metr, by potem odtworzyć go na papierze, kiedy dostanie już coś do pisania. Jeśli w ogóle dostanie... Park zdawał się zerkać na niego od czasu do czasu, doszukując się jakiejś reakcji. Hongjoong specjalnie zachowywał zupełnie przezroczystą mimikę, by tamten nie wyczytał z niej czegoś, co byłoby dla niego cenne. Sprawiał wrażenie zupełnie obojętnego, jakby ekskluzywny wystrój, służba, nowoczesność, wcale go nie absorbowały. Zajrzeli do kilku pokojów. Stały tam biurka, za którymi pracowali ludzie ubrani tak jak wszyscy inni, toteż nie dało się nawet odróżnić ich płci. Fryzury były schowane pod sporymi nakryciami głowy, buzie za maskami, a sylwetki skryte pod obszernymi płaszczami.

- Dlaczego tak wyglądają? To twój pomysł?-

- Tak, to zagranie strategiczne. Dzięki temu nikt nie zna wzajemnej tożsamości, prócz mnie. Każdy ma bowiem szczególny numer, przypisany do identyfikatora, którego raczej nie pokazują nikomu innemu. W pracy są anonimowi dla siebie nawzajem. Byłoby to przydatne również podczas ekspedycji poza granice miasta. Gdyby któryś niósł ważną informację lub sprzęt, przeciwnik nie wiedziałby kogo zaatakować. Prawda, że dobrze przemyślane?-

- Nie najgorzej. Chociaż my zwykle staraliśmy się i tak zabić wszystkich z grupy napastników. Jeszcze donieśliby komuś o nas i wróciliby ze wsparciem. Lepiej zawsze pozbyć się wszystkich, jeśli już pozbywasz się jednego.- stwierdził Joong przyglądając się kolejnemu dozorcy, mijającemu ich po drodze. Stwierdził, że dużo mówią nadgarstki oraz kostki. Dzięki nim mógł podejrzewać czy idzie kobieta, czy mężczyzna, choć nie istniała żadna reguła. To tylko domniemanie.

- Jak nazywa się to miasto?-

- Fedora. My jesteśmy obecnie w Głównej Siedzibie. Znajdują się tu kwatery oraz gabinety osób odpowiedzialnych za nadzorowanie poszczególnych działów. Tam przykładowo...- wskazał na drzwi z numerem "302"-... opracowują plan działania nowej elektrowni. Mamy tylko jednego specjalistę w tym zakresie oraz kilku innych ochotników, którzy nie mają zielonego pojęcia o niczym, lecz zgodzili się go słuchać.

- Jak zamierzacie zajmować się takimi sprawami, nie posiadając wykwalifikowanej kadry? Skoro są tu ludzie starsi, mają chyba jakieś wykształcenie...-

- Większość woli pracować fizycznie. Niewielu czyta książki, też my sami ich nie zbieramy. Rozumiesz, nie ma wśród nich kultury nauki.- odparł niechętnie. Siłą rzeczy musiał przedstawić niższemu ich główny kłopot, inaczej tamten nie widziałby sensu w pomocy im.

- Teraz rozumiem co tak bardzo cię zainteresowało w mojej kolekcji. Niesłusznie twierdzisz, że posiadam wiedzę oraz zdolności, które nie są tylko sprawnością fizyczną. Muszę cię zawieść, nie jestem geniuszem. Wiem tylko tyle, ile pozwoliło nam przeżyć.- ta wiadomość ani nie zaskoczyła, ani nie zawiodła bruneta. Wcale nie oczekiwał po nim, że ten nagle odwróci ich życie do góry nogami, odmieni całą społeczność, w pojedynkę dokonując rewolucyjnych przemian. Byłoby to wysoce idiotyczne, wierzyć, że ktokolwiek jest w stanie zrobić coś więcej niż dołożyć swoją cegiełkę. Seonghwa potrzebował kogoś, kto pomoże mu w przeprowadzaniu wypraw, kto poradzi sobie w kryzysowych sytuacjach, kto wyda swoją racjonalną oraz popartą wiedzą opinię, da nowe pomysły i wniesie coś, czego zabrakło.

- Nie szkodzi. Jak widzisz, wszystko tu wygląda mniej więcej tak samo. Chcesz zajrzeć do mojego gabinetu?-

- Zgaduję, że to jest jakiś przywilej. Czym sobie na niego zasłużyłem?- Kim naprawdę nie doszedł do przyczyny, dlaczego ten traktuje go tak dobrze. Będąc szczerym, nie wyglądał na kogoś uprzejmego. Nawet odzywając się do strażników był zawsze oschły, wyprany z szacunku czy sympatii. A Hongjoong wcale nie wierzył, że jest w nim coś niesamowitego, co mogłoby skłonić Parka do okazywania mu tego uznania.

- Twoi znajomi też w nim byli, nie czuj się z tego tytułu wyjątkowy.- zaśmiał się kąśliwie.

Continue Reading

You'll Also Like

35.9K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?
6.4K 645 51
Jeongin wychodzi ze szpitala, wydaje się, że wreszcie jego życie wraca do normy. Jednak jak się okazuje, czekają go nowe problemy.
831 140 16
A co by było, gdyby Felix i Han przeżyli? Gdyby tamtego, feralnego dnia Han przekonał Felixa do przejścia na "dobrą stronę"? Czyli inna wersja "his...
90.8K 5.6K 100
Będą znajdowały się tutaj MeMy z popurnej chińskiej dramy The Untamed ❤️ MeMy, ciekawostki, być może z czasem jakieś suchary, hah Zapraszam ❤️ POCZĄT...