Sharingan || Kakashi Hatake

By Inoriworld

13.6K 1.2K 2.4K

Pierwsza część historii Izusu Uchiha. Widzieli krew na jej rękach, uznali ją za zdrajcę, dlatego że... przeży... More

Rozdział 1. Izusu Uchiha
Rozdział 2. Szansa czy wyrok?
Rozdział 3. Spotkanie wśród liści drzew
Rozdział 4. Trening i obawy
Rozdział 5. Czujne oko Hatake
Rozdział 6. Las Śmierci
Rozdział 7. Chwila słabości
Rozdział 8. Nienawiść mściciela
Rozdział 9. Do ostatniego tchu
Rozdział 10. Gdy maski opadną
Rozdział 11. Przyjaciel czy wróg?
Rozdział 12. Omen
Rozdział 13. Itachi Uchiha
Rozdział 14. Niepewność
Rozdział 15. Zguba Sasuke
Rozdział 16. Nić porozumienia
Rozdział 17. Rany przeszłości
Rozdział 18. Propozycja
Rozdział 20. Zdrajca Konohagakure

Rozdział 19. Decyzja Izusu

417 47 91
By Inoriworld

Tsunade opadła na fotel z głośnym westchnieniem. Przejechała dłonią po zmęczonej twarzy i zmieliła w ustach przekleństwo. Miała dość.

Wszyscy coś od niej chcieli. Siedziała w biurze od rana do nocy, podpisywała całe stosy tych głupich dokumentów, a Shizune wciąż przynosiła kolejne. Skąd ona je brała? Tsunade chyba wolała nie pytać. Do tego te staruchy z Rady cały czas patrzyły jej na ręce. Gdyby chociaż raz oszczędzili tę swoją umoralniającą pogadankę... Ugh.

Następnym razem poślę ich do diabła.

Zegar wskazał kolejną pełną godzinę. Sięgnęła po raport z nocnego patrolu, lecz zanim odpieczętowała zwój, przetarła piekące oczy. Ledwo wybiło południe, a ona już marzyła o dniu wolnym, o butelce chłodnego sake i kilku grach karcianych.

Może uda mi się wymknąć na kilka godzin? Świat się nie zawali, jeśli przeczytam to później, prawda?

Rozległo się głośne pukanie do drzwi.

No tak, jak miałabym stąd wyjść, skoro co chwila ktoś dobija się do gabinetu?

Skrzywiła się i krzyknęła:

– Wejść!

A gdyby zrobić klona i zostawić go za biurkiem? Nie, to zbyt proste, byle genin by się zorientował.

– Tsunade-sama, przepraszam za najście.

Z drugiej strony kto by zwrócił uwagę samej Hokage? To chyba oczywiste, że należy mi się trochę wolnego.

– Przyszedłem zdać raport z misji.

Westchnęła i uniosła na wpół otwarte oczy. Ściągnęła brwi. O czym on bredził? Jaka misja? Przecież nie wysyłała go na żadną... O cholera!

Zerwała się z miejsca, o mało nie wywracając fotela. Kilka zwojów spadło na ziemię, kiedy trzasnęła dłońmi w blat biurka.

– Co tak stoisz, Hatake?! Mów, co się stało! Sprowadziliście Sasuke do wioski? Co z drużyną Shikamaru?

Kakashi aż się wzdrygnął. Chyba nastraszyła go tymi krzykami, od których niemal zdarła gardło. Opuścił wzrok, zanim powiedział:

– Sasuke zbiegł. Znalazłem nieprzytomnego Naruto w Dolinie Końca.

– Walczyli?

Kiwnął głową.

– Oddział medyczny odeskortował drużynę Shikamaru do szpitala. Hyūga Neji i Akimichi Chōji potrzebują specjalnej opieki. Shizune jest już na miejscu. Prosiła, abyś zjawiła się tam jak najszybciej.

– Co z Naruto? – dopytywała Tsunade.

Kakashi odetchnął głęboko. Jego mina nie wskazywała nic dobrego.

– Jest trochę poturbowany, stracił dużo chakry, ale nie to martwi mnie najbardziej. On...

– Chciał powstrzymać Sasuke – weszła mu w słowo – a teraz musi zmierzyć się z porażką.

Tsunade przygryzła dolną wargę. Ten dzieciak nie odpuszczał tak łatwo, ale teraz, gdy Sasuke odszedł, podzielała zmartwienia Kakashiego. Jiraiya przechodził przez to samo, kiedy Orochimaru został wygnany. Nie potrafił sprowadzić przyjaciela na właściwą ścieżkę i pomimo upływu lat Tsunade wiedziała, że wciąż ciążyło mu to na sercu.

– Szczegółowy raport dostarczę do końca dnia – oznajmił Kakashi, kłaniając się nisko.

– Zaczekaj, mam jeszcze jedną sprawę.

Usiadła za biurkiem. Splotła ręce przy ustach i zapytała:

– Co możesz mi powiedzieć o Uchiha Izusu?

Zmrużyła oczy, dokładnie przyglądając się Kakashiemu. Jego aparycja pozostała bez zmian, lecz w spojrzeniu zobaczyła poruszenie. Zamaskował je wraz z następnym mrugnięciem.

– Znam ją krótko, ale dobrze, tak uważam. Dużo przeszła w życiu. Popełniła sporo błędów, ale zmieniła się, tego jestem pewien. To wspaniała kobieta.

Wspaniała, mówisz?

– Wokół jej imienia krąży wiele nieciekawych plotek. Myślisz, że chociaż część z nich to prawda?

– Przestałem w nie wierzyć, gdy poznałem ją bliżej.

Nie zawahał się nawet na chwilę. Mówił prawdę.

Tsunade otworzyła szufladę i wyciągnęła z niej grubą, papierową teczkę.

– Znalazłam jej akta, gdy ten dzieciak Konohamaru zabarykadował się w archiwum i zrobił tam zamieszanie. – Położyła dokumenty na biurko. – Chciałam, abyś się z nimi zapoznał, ale widzę, że to nie jest konieczne. Musisz wiedzieć, że ci ufam, Hatake, i dlatego potrzebuję twojej opinii. Widzisz... chcę dać jej szansę. Poprzedni Hokage w zgodzie ze starszyzną wykluczyli ją ze świata shinobi. Rozumiem ich motywy, ale minęło już sporo czasu, a teraz... potrzebuję kogoś o jej zdolnościach.

– Tropicielka – mruknął Kakashi.

– Zgadza się. – Tsunade oparła plecy o fotel i skrzyżowała ręce na piersi. – Utworzyłam grupę tropicielską pod dowództwem Mitarashi Anko. Chcę, aby wytropili kryjówki Orochimaru, dopóki wciąż jest osłabiony. Nie sądzę, aby w najbliższym czasie przysporzył nam problemów, ale wolę trzymać rękę na pulsie. Dla bezpieczeństwa wioski musimy dowiedzieć się, gdzie przebywa oraz co kombinuje. To również okazja do śledzenia kroków Sasuke. Myślę, że Izusu weźmie pod uwagę tę propozycję, chociażby ze względu na niego.

– Anko współpracowała z Izusu podczas egzaminu na chūnina. Możesz zapytać ją o zdanie.

– Już to zrobiłam, dlatego teraz rozmawiam z tobą. Ty znasz ją najlepiej, Kakashi. Możemy jej ufać?

Znała już odpowiedź, ale i tak chciała ją usłyszeć. Potrzebowała kogoś, kto mógłby poświadczyć za tę dziewczynę, choćby po to, aby w rozmowie ze starszyzną mieć jakiś argument. Kakashi cieszył się uznaniem w świecie shinobi, Anko zapewniła o umiejętnościach Izusu, Hiruzen zrobił już pierwszy krok, powierzając jej rolę egzaminatora. To powinno wystarczyć.

– Jestem przekonany, że Izusu nie stanowi zagrożenia dla wioski – powiedział stanowczo Kakashi. – Obserwowałem ją przez długi czas i nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Poza tym walczyliśmy razem podczas ataku Orochimaru. Izusu wykorzystała swoje umiejętności w obronie nas wszystkich, uważam to za wystarczający dowód jej lojalności. Ufam jej, Hokage-sama.

Cień uśmiechu przemknął przez twarz Tsunade. Nie pomyliła się w ocenie Uchiha. Choć nie znała jej osobiście, z akt jednoznacznie wynikało, że Izusu straciła w życiu wiele bliskich osób. Zupełnie jak Tsunade z tą różnicą, że ona sama usunęła się w cień obojętna na losy wioski. Nie chciała, aby kolejna kobieta skończyła w ten sam sposób.

– Dziękuję za szczerość, Kakashi. Będę wdzięczna, gdybyś przekazał Izusu, aby stawiła się w moim biurze najwcześniej jutro rano. Wytłumaczę jej szczegóły misji, o ile oczywiście się zgodzi.

– Zapewniam, że nie odmówi.

– Świetnie. – Wstała i założyła przewieszony przez fotel płaszcz. – W takim razie czekam na twój raport i na odpowiedź Izusu. A teraz musisz mi wybaczyć. Potrzebują mnie w szpitalu.

Minęła go, dostrzegając delikatnie rysujący się pod jego maską uśmiech. Chwyciła za klamkę, lecz zanim przekręciła ją w bok, zerknęła przez ramię i powiedziała:

– Dbaj o nią, Kakashi. W przeciwnym razie ktoś sprzątnie ci ją sprzed nosa.

Wyszła, nie pozostawiając złudzeń, że zrozumiała z jego słów więcej, niż chciałby przekazać.

***

Od kilku godzin nie mógł jej znaleźć.

Mieszkanie Izusu było puste i – co dziwne – panował w nim niespotykany dotąd bałagan. Recepcjonistka powiedziała tylko, że Uchiha wyszła nad ranem i nadal nie wróciła.

Sprawdził cmentarz, obszedł pola treningowe, kilka razy przeszedł się wzdłuż głównej ulicy, ale nigdzie nie wyczuwał choćby strzępków jej chakry. Westchnął ciężko, gdy dotarł na skraj wioski.

Kakashi musiał przyznać, że to dość niecodzienna sytuacja. Nigdy nie miał problemów ze zlokalizowaniem Izusu. Może znalazła nową pracę? Albo Guy zabrał ją na trening poza wioskę? Tak właściwie on też gdzieś przepadł.

Schował ręce do kieszeni spodni i ruszył na ślepo.

Nie, Izusu nie znikała tak po prostu. Ostatnim razem tak się działo po śmierci pani Moo, ale teraz nikt...

Zatrzymał się w pół kroku. Sasuke. Musiała dowiedzieć się o ucieczce Sasuke. Ale skąd? Nieważne, to jedyne logiczne wytłumaczenie. Niech to, ktoś go uprzedził. Kakashi chciał osobiście jej o tym powiedzieć i... być przy niej. Wiedział, że potrzebowała kogoś bliskiego. On także ją potrzebował. Ruszył dalej.

Czuł, że zawiódł. Zawiódł jako człowiek, mentor i nauczyciel. Nie potrafił sprowadzić Sasuke z obranej ścieżki, choć próbował to zrobić nie tylko dla Izusu. Mógł jedynie patrzeć, jak jego uczeń pogrążał się w ciemności, a przecież od początku znał jego zamiary. Cholera, czemu wcześniej nie interweniował? Pozwolił, aby Orochimaru namieszał w głowie Sasuke, a teraz... było już za późno.

Czy Izusu mu to wybaczy?

Przystanął, zauważając, że nogi same poniosły go do miejsca, w którym niedawno rozmawiali. Czerwony Most przed Zachodnią Bramą świecił pustkami. Kakashi poczuł delikatne ukłucie zawodu. Miał cichą nadzieję, że może tutaj odnajdzie Izusu.

Postanowił zostać tu na chwilę. Powoli wszedł na most i stanął przed barierką. Widok spokojnie płynącej rzeki wyciszał jego zmysły. Słońce wyłoniło się zza chmur, a liście szumiały na wietrze niosącym zapach późnego lata.

Kakashi lubił to miejsce. Mało kto tu przychodził, jakby wszyscy zapomnieli o tej części wioski. Gdy przy Pomniku Pamięci robiło się tłoczno, zmierzał właśnie tutaj.

Oparł się o barierki, zamykając oczy. Jego myśli same powędrowały do Izusu. Często wspominał ich rozmowę na moście. Pamiętał, jak przysunęła się bliżej i ułożyła mu głowę na ramieniu. Nawet teraz jego serce biło szybciej. Niemal czuł jej obecność oraz rozkoszny zapach kwiatu wiśni. To niesamowite, ile emocji budziła w nim ta kobieta.

„Byłeś kiedyś zakochany, Kakashi?".

Drgnął, usłyszawszy jej głos gdzieś na dnie świadomości. Przecież znał odpowiedź, udzielił jej, czemu więc to pytanie wciąż powracało?

„Miłość to skomplikowane uczucie. Sprawia, że zaczynasz zachowywać się inaczej, przestajesz rozumieć samego siebie. Bijesz się z myślami, gdyż serce i rozum nie potrafią dojść do porozumienia".

Odetchnął głęboko. Właśnie tak czuł się w towarzystwie Izusu. Nie potrafił wyjaśnić, czemu ostatnim razem pocałował ją w czoło. Nie wiedział, dlaczego ich spotkania sprawiały mu tyle przyjemności. Byli przyjaciółmi, a on... jakby wciąż próbował zatrzeć tę granicę, posunąć się o krok dalej, zagarnąć Izusu tylko dla siebie.

– Nie, to wcale nie tak. – Pokręcił głową. – Co ja sobie wmawiam?

Otworzył oczy. Naprawdę nie rozumiał swojego zachowania. Chyba coś mu zaszkodziło albo... nie wysypiał się ostatnio. Tak, to na pewno przez brak snu. Pogoń za Naruto i Sasuke porządnie go wymęczyła. Odpocznie, a wtedy wszystko wróci do normy, był tego pewien.

Oddalił się w stronę wioski zaniepokojony, do jakich myśli doprowadzało go to miejsce. I chociaż jego twarz pozostała bez wyrazu, przez resztę drogi przebierał w dłoni metalowym breloczkiem od kluczy.

***

Nastał późny wieczór. Światła ulicznych latarni wpadały przez otwarte okna do mieszkania Kakashiego. Zrobiło się chłodno, lecz on ani myślał, aby je zamknąć. Leżał na łóżku z rękoma założonymi pod głową i od godziny patrzył się w sufit.

Nigdzie nie znalazł Izusu. Nikt nic nie wiedział, a przecież połowa wioski śledziła ją wzrokiem, gdy tylko zjawiała się w pobliżu. Ludzie zaczęli szeptać, że pewnie uciekła wraz z Sasuke, ale Kakashi od razu uznał to za bzdury. Guy ją wczoraj spotkał. Podobno była smutna i podobno to jego wina. Minęło dobre czterdzieści minut, zanim Hatake wyjaśnił przyjacielowi, że nie powiedział jej nic przykrego.

Przekręcił się na bok i zamknął oczy. Czuł ogarniające zmęczenie, ale nie mógł zasnąć. Coś podpowiadało mu, że musiał zobaczyć się z Izusu, jeszcze dziś. Zerknął na zegar – dochodziła północ. Izusu pewnie wróciła już do domu. A gdyby tak... upewnić się, że trafiła tam bezpiecznie? Jeśli spała, przyjdzie jutro. Jeśli nie, może uda mu się z nią porozmawiać? Cholera, nie zaśnie, dopóki nie sprawdzi, czy wszystko było w porządku

Wstał. Zarzucił kamizelkę na ramiona i zawiązał ochraniacz przez czoło. Miał już wyjść, ale zatrzymał się przed lustrem. Jego spojrzenie zdradzało tyle niepewności...

A może Izusu nie chciała go widzieć? Może obwiniała go o odejście Sasuke?

Potrząsnął głową. Zamartwianie się nic nie da. Po prostu tam pójdzie i... odkryje prawdę.

Wyskoczył przez okno wprost na gałąź najbliższego drzewa. Ulice już opustoszały, a w oknach zgasły niemal wszystkie światła. Niebo zaszło chmurami. Albo mu się wydawało, albo zaczęło kropić. Kiedy dotarł do hotelu, na horyzoncie uderzyło kilka błyskawic.

Przystanął na dachu przeciwległego budynku. Ulżyło mu, gdy zauważył ją w mieszaniu, ale... coś było nie tak. Izusu nie wyglądała, jakby szykowała się do snu. Chodziła po salonie, zbierając pojedyncze rzeczy. Przewiesiła torbę przez ramię i wyszła. Gdzie wybierała się o tej porze?

Postanowił pójść za nią.

Stukot jej obcasów niósł się po alejce. Przyspieszyła za drugim zakrętem, za trzecim także. Kakashi bezszelestnie przeskakiwał między drzewami, uważnie ją obserwując. Wyglądała na spiętą. Zerkała za siebie, nerwowo przygryzała wargę. Cholera, miał złe przeczucia.

Zamierzał wyjść z ukrycia, widząc, że dotarła na skraj wioski, gdy nagle stanęła przed Północną Bramą. Musiała wyczuć jego obecność. Odwróciła się w jego stronę, choć nadal pozostawał w cieniu. Odetchnął głęboko i zrobił krok.

Nie była zaskoczona na jego widok, wręcz uśmiechnęła się delikatnie, smutno. Coś poruszyło jego sercem, gdy opuściła wzrok. Podszedł do niej z najszczerszą chęcią, aby ją przytulić.

– Cały dzień cię szukałem – powiedział, dostrzegając, jak ścisnęła pasek od torby.

Nie odpowiedziała, co tylko potwierdziło jego obawy. Coś się stało, miała to niemal wypisane na twarzy.

– Unikasz mnie? – zapytał przyciszonym głosem.

– Nie, to nie tak, chciałam... pobyć trochę sama.

Wierzył jej, a jednak miał wrażenie, że nie mówiła wszystkiego. To do niej niepodobne. Zawsze była z nim szczera, nawet gdy podejrzewał ją o najgorsze. Kiedyś jej zachowanie wzbudziłoby podejrzenia, teraz... martwił się o nią.

– Przepraszam. Pozwoliłem Sasuke odejść i...

– To nie twoja wina. – Pokręciła głową. – Wiem, że próbowałeś go powstrzymać, ale Sasuke był zbyt uparty, sam wybrał swoją drogę.

– Więc co się stało?

Otuliła dłońmi odkryte ramiona i skuliła się w sobie. Jej ręce drżały, choć próbowała to ukryć.

– Ja... – zaczęła ostrożnie. – Musiałam podjąć decyzję.

– Jaką decyzję?

Uniosła na niego wzrok, chwilę przed tym, jak powiedziała:

– Odchodzę z wioski.

– C-co takiego?

Rozszerzył oczy. Nie mógł w to uwierzyć. Jak to „odchodzi z wioski"? Dlaczego? Gdzie? Po co?

Patrzył na nią, szukając w jej spojrzeniu odpowiedzi. Robiło mu się gorąco i zimno na zmianę. Nic z tego nie rozumiał, to nie miało sensu. Izusu nie była głupia, wiedziała, jakie konsekwencje niosło ze sobą opuszczenie wioski. Zostanie oficjalnie uznana za zdrajcę, będą ją ścigać, polować na nią. Dlaczego to robiła?

– Starszyzna mi nie ufa – wyjaśniła – będą uprzykrzać mi życie. To przez nich straciłam pracę w kwiaciarni.

Uniósł brwi. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale Izusu go uprzedziła:

– Będę z tobą szczera, Kakashi. To wszystko mnie przerosło. Odejście Sasuke, śmierć babci, oczernianie mojego imienia na każdym kroku. Mam już dość. Muszę... muszę coś zrobić.

Łzy zebrały się pod jej powiekami. Odwróciła głowę i pociągnęła nosem. Była silna. Spadło na nią tyle tragedii, a ona wciąż walczyła, aby nie pokazać, jak bardzo ją to złamało. Tylko on widział. Dostrzegł tę zniszczoną życiem kobietę przy ich pierwszym spotkaniu i już wtedy poruszył go ten widok.

– Wiem, co czujesz – zaczął, delikatnie ujmując jej dłoń. – Ale nie jesteś z tym wszystkim sama. Izusu, ucieczka nie rozwiąże twoich problemów. Musisz stawić im czoła, inaczej nigdy nie znikną.

– Próbowałam...

– Wiem, ale tym razem wszystko się zmieni, obiecuję. – Ścisnął jej palce. – Zostań, proszę. Jeśli nie chcesz tego robić ze względu na innych, zrób to ze względu na mnie. Razem udowodnimy wszystkim, że mylą się, co do ciebie.

Rozchyliła usta. Pierwsze łzy przecięły jej policzki. Patrzyła na niego, jakby nie wierzyła w to, co mówił. Jeszcze kilka miesięcy temu sam by nie uwierzył, ale tyle zmieniło się przez ten czas... Nie mógł pozwolić jej odejść.

Nie po tym, jak Sasuke zniknął. Nie po tym, jak otrzymała szansę od Tsunade-sama. Nie teraz, kiedy zrozumiał, ile dla niego znaczyła.

Zbliżył się na krok, gdy nagle Izusu rzuciła mu się na szyję. Zaplotła ręce na jego karku i przycisnęła mocno do siebie. Odwzajemnił gest, obiecując sobie, że nie wypuści jej z ramion, dopóki nie przysięgnie, że porzuci ten szalony plan o ucieczce.

– Dziękuję za wszystko – szepnęła mu do ucha. – Pomogłeś mi, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Byłeś przy mnie po śmierci babci, wpierałeś mnie... Zawsze będę ci za to wdzięczna.

Ścisnął ją mocniej w obawie, że zaraz się odsunie.

– Nie odchodź, proszę. Nie chcę cię stracić...

Oczy zaszły mu łzami. Tak bardzo bał się, że to koniec; że Izusu zniknie z jego życia jak wszyscy, na których mu zależało. Cholera, jak miał ją zatrzymać? Co powiedzieć?

– Izusu, tylko tu masz szansę cokolwiek naprawić. Piąta Hokage chce, abyś...

– Nie rozumiesz – przerwała mu. – Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie mogę tu zostać.

Przymknął powieki. Wiedział, co nie dawało jej spokoju. Wiedział, jaka część życia ciągnęła się za nią latami i kto był zadrą w jej sercu.

– Itachi.

Kiwnęła głową.

Próbowała, ale nie dała rady zamknąć tego rozdziału. Może zdała sobie sprawę, że nadal go kocha? Nie, nie chciał znać odpowiedzi. Odkąd Itachi wrócił, Izusu stała się niespokojna. To jedno spotkanie rozdrapało stare rany, a Kakashi naiwnie sądził, że potrafił je zasklepić.

– Chcę poznać prawdę – wyznała. – Długo nad tym myślałam i nie mogę żyć w niepewności. Odnajdę Itachiego. Dowiem się, dlaczego zniszczył mi życie. Jest mi winny wyjaśnienia.

– To szaleństwo. Nie rób tego. On jest niebezpieczny i może...

– Przepraszam.

Odebrało mu dech w płucach. Zamarł, czując ukłucie na karku, coraz głębsze i głębsze. Tracił siły. Puścił ją, a jego ręce zawisły wzdłuż ciała. Świat zawirował, nogi zadrżały. Upadł na kolana podtrzymywany przez jej ramiona.

– Naprawdę przepraszam.

Usłyszał jej skruszony głos i nagle zrozumiał.

Izusu go otruła.

– Wiedziałam, że będziesz chciał mnie zatrzymać i nie mogłam na to pozwolić. Ta trucizna nie jest groźna, za kilka godzin wrócisz do zdrowia.

Jego ciało przeszyły dreszcze. Resztkami sił utrzymywał się na rękach, walcząc, aby nie zamknąć oczu.

To... to niemożliwe. Nigdy by nie pomyślał, że Izusu posunie się tak daleko. Ona naprawdę zamierzała odejść.

Nie... nie!

Chciał krzyczeć z bezsilności, ale mógł tylko desperacko łapać hausty powietrza do płuc.

Pochyliła się nad nim i odwiązała ochraniacz z jego głowy. Położyła go na ziemi. Kakashi z przerażeniem patrzył, jak wyciągnęła kunai i przekreśliła poziomą linią znak Wioski Liścia.

– Od jutra oficjalnie stanę się zbiegiem i zdrajcą Konohy. – Zawiązała opaskę wokół talii. – Wszyscy, którzy wierzyli w moją winę, w końcu dostaną potwierdzenie swoich słów.

Nie rób tego, błagam.

Kakashi z trudem przełknął ślinę. Próbował wykrztusić z siebie choćby słowo, ale głos ugrzązł mu w gardle. Powieki opadły już do połowy. Chciał na nią spojrzeć, lecz ciemność przysłoniła mu oczy. Zanim stracił przytomność, usłyszał ciche:

– Żegnaj, Kakashi.

Continue Reading

You'll Also Like

29K 1.3K 22
"Zakop pod ziemią, nakryj kamieniem, a ja i tak kości odgrzebię. Kim jestem? Wspomnieniem" ______________________ ☠️Denver padło. DRESZCZ przeszedł d...
63.8K 4.3K 86
Historia dziewczyny o niezwykłej mocy. Najmłodszej córki króla i królowej wielkiego królestwa Srebnego Milenium. Jednak 13 lipca gdy dziewczynka ma 1...
1.6K 123 5
Bo relację międzyludzkie były czymś w czym Kageyama nie umiał się odnaleźć. Można powiedzieć, że w tym temacie był trochę... Niebieski. 🌼Status- Zak...
7.8K 322 14
𝘛𝘺𝘭𝘦𝘳 𝘎𝘭𝘢𝘱𝘪𝘯𝘴 𝘹 𝘳𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 reader jest siostra Wednesday <3