Rozdział 8 "Nauczyli mnie, że za kobiety się płaci"

115 17 9
                                    

Ostatni tydzień wakacji Neville poświęcił na porządki w pokoju, powolne pakowanie się na swój ostatni rok w Hogwarcie i, co było dla niego priorytetem, znalezienie odpowiedzi na nurtujące pytanie. 

Nie mógł znieść tego, że dalej nie wiedział, co takiego działo się z roślinką, którą dostał od Hanny. Ucieszył się więc niezmiernie, kiedy ciocia Puchonki powiedziała mu, że w swojej kwiaciarni ma gazetkę, która powinna być dla niego idealna i już dzień po urodzinach swojej przyjaciółki udał się na przechadzkę po Pokątnej, gdzie owa kwiaciarnia się znajdowała. 

Niestety, radość Neville'a szybko przerodziła się w frustrację, kiedy okazało się, że tego dnia kwiaciarnia była zamknięta. Jednak, nawet to nie powstrzymało chłopaka, który, wcześniej wyczarowawszy sobie kartkę i pióro, na której napisał swój adres wraz z prośbą o jak najszybsze wysłanie mu gazetki, po prostu wsunął kawałek papieru przez szparę w drzwiach. 

Od tego dnia minęło już sporo czasu, toteż chłopak zaczynał nieco się denerwować, a każde, nawet najcichsze pohukiwanie sowy było dla niego alarmujące i ogromnie ważne. Babcia chłopaka zaczęła się wręcz obawiać, że zmieniało się w to jakąś obsesję, na co Neville zawsze odpowiadał głębszym westchnięciem i spuszczeniem głowy. 

Wstyd mu było przyznać, że tak naprawdę dziwna przypadłość roślinki interesowała go aż tak bardzo tylko i wyłącznie dlatego, że był to prezent od Hanny. Owszem, uwielbiał wszelką roślinność, ale... Tylko tę roślinkę pielęgnował niemalże ze czcią i niewiele mu brakowało, a zrobiłby jej ołtarzyk. 

- Neville, podejdź tu do mnie, proszę! - zawołała kobieta, wywołując niemrawy pomruk u swojego wnuka, który z wielkim żalem oderwał się od książki poświęconej zielarstwu. Mimo, że gazeta, na której najbardziej mu zależało jeszcze nie przyszła, on nie próżnował, licząc na to, iż może przez przypadek znajdzie te informacje gdzieś indziej. - Tylko się pospiesz, bo zaraz wychodzę!

Kiedy znalazł się w holu, zauważył swoją babcię, ubraną w zieloną, wytworną suknię i kapelusz, który ubierała zawsze na jakieś ważne okazje. Nie zdziwił się zbytnio, gdyż Augusta już jakiś czas temu mówiła mu, że zamierza wyjść z koleżankami na herbatę do jednej z kawiarni. 

- Jestem, babciu. - powiedział, opierając się o ścianę. Dłonie brudne miał od ziemi, ponieważ znowu pielęgnował swoją ukochaną roślinkę. - O chodzi?

- Czy ty znów zajmowałeś się tą swoją roślinką? - westchnęła kobieta, kręcąc głową. - Na Merlina, dziecko, ty się przemęczasz. Siedzisz do późna przy tych książkach o zielarstwie... Ja już nie mam na ciebie siły. 

Chłopak wysłuchiwał pouczeń od kobiety już od dobrych kilku dni, ale nic sobie z nich nie robił. Kochał swoją babcię i był jej niesamowicie wdzięczny za wszystko, co dla niego zrobiła, jednak tego jednego nie mógł odpuścić. Musiał się dowiedzieć, o co chodziło z tą całą różową mgiełką unoszącą się wokół roślinki. 

- Nie przemęczam się, babciu. Możesz być o mnie spokojna. - mruknął niemrawo, gapiąc się w podłogę. Z jakiegoś powodu było mu wstyd, że zmartwił swoją babcię, naprawdę starał się być dobrym wnukiem... Postanowił, że jak tylko dowie się więcej na temat roślinki od Hanny, to da jej na jakiś czas spokój i bardziej zajmie się babcią. - A teraz... Po co mnie zawołałaś? 

- Ach, tak, zapomniałabym! - zawołała kobieta, otwierając drzwi. - Na stole zostawiłam ci kilka galeonów, pomyślałam, że na pewno wolałbyś zjeść obiad gdzieś na mieście... Może zaprosiłbyś tą miłą blondynkę? Tą, która ma ładne włosy, co?

- Babciu...! - jęknął Neville, a jego policzki automatycznie pokryły się czerwienią. 

- Och, już nic nie mówię. - zaśmiała się kobieta. - Ale przemyśl to, dziewczyny lubią niespodzianki. 

Niezapominajka • Neville LongbottomWhere stories live. Discover now