- Czy ty choć raz mogłabyś nie pyskować i przyjąć do wiadomości, że po prostu próbuję być miły? - zirytował się rzucając jej piorunujące spojrzenie znad kuchenki.
- Ty? Miły? Dla mnie? - wyrzucała z siebie nieskładne pytania. - Słyszysz sam siebie, jak to brzmi? - upewniła się siadając na wysokim stołku przy kuchennym barze.

Po jej ostatnich słowach mężczyzna oderwał się od wykonywanej czynności i pomału podszedł z drugiej strony wyspy.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę tego powtarzać - zaczął nachylając się do niej przez blat. Był tak blisko, że wyraźnie czuła, jak jego oddech pachnie pitą przed chwilą kawą. - Nie przychodzi mi łatwo przyznanie tego, ale mam u ciebie dług wdzięczności - wyrzucił z siebie, a ona ze zdziwieniem odkryła, że nie powiedział tego z ironią. - Miałaś wczoraj wolne i wcale nie musiałaś nawet odbierać tamtego telefonu - przypomniał jej, a ona zagubiła się bez reszty w jego oczach. Nigdy wcześniej nie zauważyła, że stalowe tęczówki ma poprzetykane siecią błękitnych plamek.

Musiała bardzo skupić się na powrocie do rzeczywistości, żeby móc wysłuchać dalszej wypowiedzi.
- A ty nie tylko tu przyszłaś, ale jeszcze przyniosłaś eliksir, który postawił mnie na nogi - kontynuował, jakby zupełnie nie zdając sobie sprawy z rozkojarzenia kobiety. - Wiec teraz Granger, bardzo cię proszę, siedź na tyłku i delektuj się swoją kawą, a kiedy młody wstanie zjemy wszyscy razem śniadanie - zakończył i nie czekając na jej reakcję odwrócił się od niej.

Kiedy tylko Malfoy stanął z powrotem przy patelni, ona poczuła jakby jakaś niewidzialna siła zmniejszyła nacisk na jej ciało. Musiała to przyznać, czy jej się to podobało, czy nie, ten cholerny ślizgon po prostu przyszpilił ją w miejscu samą tylko siłą swojego magnetycznego spojrzenia. No i zrobił doskonałą kawę, dodała po chwili, kiedy w końcu upił a łyk ze stojącego przed nią kubka.

Od tamtego czasu zapadła między nimi cisza. Hermiona idąc za radą mężczyzny istotnie skupiła się na swoim napoju, on zaś bez reszty oddał się robieniu śniadania. Usmażył już bekon i jajecznicę, po czym rzucił na nie zaklęcie, aby nie traciły ciepła i zabrał się za mieszanie twarożku z wędzonym łososiem. Robił to tak naturalnie, jakby sprawiało mu to wręcz przyjemność, a ona zaś miała przyjemność z rzucania mu ukradkowych spojrzeń. Mogła go nie lubić, ale na Godryka, nie była przecież z kamienia i potrafiła docenić seksowny męski zadek. Zwłaszcza jeśli bezczelnie podrygiwał jej przed oczami.

- Trzymaj, spróbuj i powiedz, czy jest dobrze doprawione - nagle jakby z nikąd pojawiła się przed jej twarzą łyżka z porcją twarożku, który dotąd Draco tak pieczołowicie przyrządzał.

Niepewnie nachyliła się w jego stronę i pozwoliła, żeby umieścił serek w jej uchylonych ustach. Nie miała pojęcia, że równocześnie z nią, on również pomyślał o tym, że do czego to doszło, Draco Malfoy karmi Hermionę Granger.

- Mmmmm.... to jest naprawdę pyszne! - pochwaliła. I naprawdę tak było. Dokladnie wyczuwała smak ryby i delikatne aromaty koperku i cytryny, których dodał. A wszystko odpowiednio uzupełnił solą i pieprzem tak, że smak był wyrazisty. Całość dosłownie rozpływała się na języku.
- To dobrze, bo trzeba cię trochę dokarmić - zawyrokował odwracając się od niej. - Wydaje mi się, że masz trochę niedowagi - rzucił od niechcenia.

- Ty się od mojej wagi odpierwiastkuj! - warknęła zaskoczona jego uwagą. - Ważę tyle ile powinnam! - fuknęła urażona.
- Ja ci powiedziałem, że ważysz za mało, a ty się wściekasz, jakbym cie conajmniej od grubasa wyzwał - zaśmiał się. I weź tu człowieku zrozum te kobiety...
- Moja waga to moja sprawa! Poza tym, jakie TY możesz mieć o tym pojęcie? - prychnęła.

- A jak myślisz, jak się dostałaś do łóżka w nocy? - zapytał unosząc brew i mierząc w nią nożem, którym kroił ogórka. - No chyba, że miałem ci pozwolić na spędzenie nocy na tym bujanym fotelu, to wtedy sorry - zironizował ciągle mierząc ją wzrokiem. Podobało mu się, jak się zmieszała. Jej wzrok nie był już taki twardy, a policzki delikatnie się zarumieniły.
- Ty mnie przeniosłeś? - zapytała zbita z tropu. Tego się nie spodziewała, a już na pewno nie po nim.
- Nie, użyłem zaklęcia lewitującego - zakpił przekornie.- Jasne, że cię przeniosłem.

Dramione- Zaopiekuj się mną.Where stories live. Discover now