3.

5.5K 220 38
                                    

Niespokojna noc minęła zdecydowanie za szybko, żeby przynieść ukojenie rozbudzonym emocjom.

Mimo, że do domu dotarła krótko po dziesiątej wieczorem, nie mogła zasnąć do naprawdę późnych godzin. Przez głowę przelatywały jej stare wspomnienia. Pierwsza szlama, która padła z jego ust zaledwie w drugiej klasie, donos na nich i Hagrida w pierwszej klasie, a potem szlaban w Zakazanym Lesie, te wszystkie szyderstwa i parszywe zachowania wobec niej i jej przyjaciół, a wreszcie to, co stało się na szóstym roku.

Ich przeszłość była tak zagmatwana i po brzegi wypełniona niechęcią, że aż odbierało jej dech. Cóż,  potrafiła jednak przyznać,  że zarówno ona, jak i Ron z Harrym nigdy nie pozostawali dłużni wobec jego zaczepek- uśmiechnęła się na wspomnienie ciosu, którym uraczyła go w trzeciej klasie. Te wszystkie mecze Quidditcha, kiedy gryfoni zwykle ucierali nosy domowi węża, no a potem te, jak się okazało słuszne, podejrzenia Harrego wobec blondyna.

Sytuacja poprawiła się nieco dopiero, kiedy wszyscy wrócili do Hogwartu po wojnie. Obecność ślizgona została zepchnieta gdzieś na dalekie tło. Po prostu był w szkole i tyle. Oczywiście zdarzały się konfrontacje, nie tak liczne i chyba nawet nie tak wybuchowe, jak w poprzednich latach, ale były. A potem, naturalną koleją rzeczy, stracili się sobie z radarów.

Po tym, jak dziesięć lat temu ostatni raz rzucili sobie pogardliwie spojrzenia, Malfoy zniknął za magiczną barierą ramię w ramię z Blaisem Zabini. Ona natomiast, niemal natychmiast wyparła fakt jego istnienia ze świadomości. Właśnie stała na początku swojego dorosłego życia i z całą pewnością nie widziała w tym życiu miejsca dla choćby myśli o zarozumiałym ślizgonie. Aż do wczoraj...

   - I co ty najlepszego zrobiłaś,  głupia dziewucho- przeklinała sama siebie pod nosem. - Co sobie myslałaś mówiąc wczoraj to "okey"? - pytała swojego odbicia w lustrze w czasie kiedy nakładała makijaż.- Przecież to Malfoy! Ten sam, który robił ci piekło w szkole, starszy fakt, ale ten sam! - piekliła się, próbując pomalować usta maskarą zamiast błyszczykiem. - Jakbyś mało miała problemów...- westchnęła sięgając po właściwy kosmetyk. - I co z tego, że jego syn jest świetnym dzieciakiem, no co z tego?! - odpowiedziała na pytanie, którego nie zadało jej lustrzane odbicie. - Jeszcze trochę i pewnie też będzie takim nadętym bucem, jak jego tatuś! - zawyrokowała. - I to wszystko za trochę galeonów... - podsumowała. W głębi ducha dodała jednak, że bardzo jej potrzebnych. Jej skrytka u Gringotta zaczynała już pomału zarastać kurzem i pajęczynami.

I pewnie jeszcze przez dłuższy czas pomstowałaby na siebie, gdyby do jej uszu nie dobiegł dźwięk pukania w szybę. Rzucając jeszcze jedno pełne potępienia spojrzenie na swoje odbicie i kręcąc głową z rezygnacją, ruszyła do okna w salonie. Brązowa sowa z niewielką kopertą przywiązaną do nóżki niecierpliwiła się coraz bardziej, coraz mocniej dziobiąc w szybę.
Kiedy w końcu otwarła jej okno, ptak czym prędzej wyciągnął do niej nogę z przesyłką. A gdy tylko poczuł wolność, podleciał do pustej aktualnie klatki jej sowy Ateny i zgarniając w locie przysmak dla sów czym prędzej odleciał, nie zaszczycając kobiety nawet huknieciem. Nie musiała nawet patrzeć na nadawcę przesyłki, bo bardzo dobrze znała to kapryśne ptaszysko. Bez wątpienia bowiem, był to Grumpy, wiecznie niezadowolona sowa Potterów.

   - O Merlinie! - jęknęła. - I jak ja mam im powiedzieć, gdzie będę pracowała? - rzuciła pytanie w przestrzeń. Fakt faktem, od czasu tego, co stało się na wiosnę nie spotykała się za często z Harrym i Ginny, jednak ciągle utrzymywali poprawne stosunki i w przybliżeniu wiedzieli, co nawzajem u siebie słychać. Nie miała też wątpliwości, że przyjaciele z całą pewnością nie pochwalą jej aktualnego zajęcia, bez względu na to, jak bardzo potrzebowała zarobku.

Wzdychajac głęboko, postanowiła, że na razie nie podzieli się z nimi tą rewelacją. Chwilę później odsuwając od siebie myśl, że w końcu i tak będzie musiała się przyznać, zerknęła na zapisany dłonią Ginny pergamin.

Dramione- Zaopiekuj się mną.Where stories live. Discover now