*Wieczór, około 22*
Siedziałam w swoim pokoju i jak zwykle czytałam swoją ulubioną książkę "Miłość w Maine" (nazwę wymyśliłam) opowiada o dziewczynie z domu dziecka, która po skończeniu osiemnastu lat wyjeżdża do miasta Maine i tam spotyka miłość swojego życia. Tak, oklepana historia, ale ta książka jest tak cudownie opisana i ciekawa że nie da się jej nie kochać.
Nagle usłyszałam stuki w okno, podeszłam bliżej i zobaczyłam Aarona. Otworzyłam okno.
-Co tu robisz ? - powiedziałam półszeptem ponieważ rodzice już spali i nie chciałam ich budzić.
-Chodź - powiedział
-Gdzie ?
-Zobaczysz
-Muszę wiedzieć gdzie w środku nocy zabiera mnie starszy facet ?
-Nie przesadzaj to tylko 2 lata i dobrze wiesz że nic ci nie zrobię- zaśmiał się
-Dobra ale poczekaj, jestem w piżamie - odparłam i zgarnełam z szafy jeansy i zwiewną koszulkę, poszłam do łazienki.
Gdy się przebrałam powiadomiłam Aarona że zaraz będę na dole.
Powoli zeszłam na dół, wiedziałam że gdyby coś cichutko zaskrzypiało mama była by już w moim pokoju, jest przewrażliwiona i boi się że dostanę ataku.Zabrałam kurtkę i po cichu otworzyłam drzwi, wyszłam na dwór "udało się".
-A więc gdzie chcesz mnie zabrać ?
-Niespodzianka - uśmiechnął się i skierował się do jakiegoś samochodu.
-To twoje ? - byłam zdziwiona ponieważ naprzeciwko mnie stało czarne ferrari.
-Tak - odpowiedział i otworzył drzwi od strony pasażera.
-Nie wiedziałam że masz auto - wsiadłam do środka
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
-Na przykład ?
-Najważniejszej dowiesz się za 5 minut - byłam bardzo ciekawa co takiego ukrywa.
Rzeczywiście po pięciu minutach dojechaliśmy do jakiegoś obskurnego miejsca gdzie było strasznie dużo ludzi i grała głośna muzyka. Ale to nie była żadna dyskoteka, wszędzie były same sportowe samochody, takie jak Aarona a na około nich kręcili się okropni faceci, wyglądali jak gangsterzy, zaczęłam się bać i trząść a żołądek zaczął robić fikołki.
-Hej, wszystko gra ? - zapytał mój towarzysz
-Ta-aak tyylkoo trochę siię bbooję - zaczęłam nieznośnie się jąkać.
-Nie masz czego, jesteś ze mną - owinął dłońmi moje policzki i spojrzał mi w oczy "jest taki przystojny"
-Nie pozwolę żeby coś ci się stało rozumiesz ?- pokiwałam jedynie potwierdzająco głową, tylko na tyle było mnie stać, tak na mnie działał.
Chłopak zaprowadził mnie w głąb tłumu.
-Oooo nareszcie nasz chłoptaś się zjawił - krzyknął wysoki przystojny blondyn, był prawdopodobnie w wieku Aarona.
-Część Beck - uścisneli sobie dłonie tak jak zawsze faceci to robią.
-Widzę że przyprowadziłeś dziewczynę - uśmiechnął się do mnie
-Przyjaciółkę, Adison poznaj mojego kumpla Becka - powiedział do mnie z uśmiechem
-Część - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ku niemu rękę na przywitanie a on ją uscisnął
-Śliczna ta twoja "przyjaciółka" - w powietrzu zrobił cudzysłów a mój przyjaciel wykręcił oczami.
-Mam prośbę zająłbyś się nią kiedy będę się ścigał ?
-Zaraz, jak to ścigał ? - wtrąciłam
-Nie mówiłeś jej ? Uuu stary masz przechlapane - powiedział Beck
-Ymm... tak Ad będę się ścigał
-Zabije cię - wkurzyłam się
-Wiesz co może ci się stać ??
-Przestań, umiem jeździć
-Może i umiesz ale nawet najlepszym zdarza się wypadek.
-Aaron teraz ty !!! - nagle usłyszałam jak jakaś blondyna woła chłopaka.
-Muszę lecieć, obiecuję że wrócę cały i zdrowy. - pocałował mnie w czubek głowy i ruszył w stronę ferrari.
-Chodź tam będzie lepiej widać - Beck pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do startu trasy gdzie stało czerwone BMW koło którego stał jakiś 40-sto letni facet. Aaron właśnie podjeżdżał do niego i zaparkował na równi z nim. Bałam się, cholernie się o niego bałam.
-O co tak właściwie się ścigają ? - zapytałam Becka
-O kasę, dokładnie 20 000 dolców
-Ile?? - szczęka mi opadła, tyle kasy za JEDEN wyścig
-Ten facet z którym się ściga to John, niepokonany od siedmiu lat, Aaron dostał się tu stosunkowo niedawno i chcę spróbować z nim wygrać, jest świetnym kierowcą.
-To nielegalne prawda ?
-Niestety - zaśmiał się
Nagle zobaczyłam że Aaron i ten cały John wsiedli do samochodów.
Blondyna w obcisłym stroju, która wcześniej wolała do Aarona wyszła na środek jezdni z biało-czarną flagą
-3...2....1....START - opuściła flagę w dół a samochody pomknęły naprzód z prędkością światła.
YOU ARE READING
Miłość to najsilniejsze lekarstwo / Z.M.
RomanceMiałam cudowne życie, przyjaciół, rodzinę, robiłam to co kocham i rozwijałam swoje pasje, aż nagle ...omdlenie...szpital...diagnoza .......rak. Zaczęło się życie w którym liczysz każdy swój oddech...bo czasu jest coraz mniej. Nadchodzą myśli...dlacz...