Miałam cudowne życie, przyjaciół, rodzinę, robiłam to co kocham i rozwijałam swoje pasje, aż nagle ...omdlenie...szpital...diagnoza .......rak. Zaczęło się życie w którym liczysz każdy swój oddech...bo czasu jest coraz mniej. Nadchodzą myśli...dlaczego by tu ze sobą nie skończyć ? Przecież i tak nie długo umrę...ale ilekroć brałam tę żyletkę a metal i moją skórę dzieliły milimetry....poddawałam się ....nie miałam siły ...nie mogłam ....NIE CHCIAŁAM. Mimo wszystko , nie chciałam ... Ilekroć modlę się do Boga żeby dał mi szansę...żeby mnie uleczył...sama juz powoli tracę nadzieję .....