II. Jestem Rebekah.

787 41 31
                                    


Minęło kilka dni po tym jak Niklaus dowiedział się, że zostanie ojcem. Powoli przyswajał, że za kilka miesięcy powiększy się jego rodzina. 

 Kiedy Klaus wszedł do jakiegoś pokoju, Layla została sama w dużej rezydencji Mikaelsonów. Poszła do swojego tymczasowego pokoju, żeby odespać wszystkie nie przespane noce. W końcu po tym, jak Jane-Ann połączyła Morningstar z Sophie, anielicę można zranić byle nożem. Dotąd czuła się bezpiecznie bo była nieśmiertelna, a jedyna broń jaka mogła ją zabić była w jej rękach i jej ciotki Mazikeen, która obecnie pilnuję Lucyfera przed robienie głupot. 

Szybko wstała, kiedy usłyszała silnik samochodu pod domem. Powoli zeszła z górnego piętra, by sprawdzić co się dzieje. Nagle przez drzwi weszła jakaś nieznana jej blond włosa.

-Kim u ojca jesteś?- zapytała dezorientowana Lay

-Ty musisz być pomocą domową.- stwierdziła kobieta kiedy odkładała klucze od samochodu na stolik obok drzwi. -Moje bagaże są w bagażniku. Weź je, możesz?.- dodała

-Hej?.- przywitała się niepewnie -Nie jestem pomocą domową- Powiedziała powoli schodząc z schodów.

-Racja. Jesteś tą dziewczyną zapłodnioną przez mojego brata, Klausa- Stwierdziła -Spodziewałam się jakiegoś cudownego ciążowego brzuszka nie z tego świata, ale rozumiem że to jeszcze za wcześnie.- dodała bardziej do siebie -Layla, prawda?- zapytała niepewna czy dobrze zapamiętała imię dziewczyny.

-Masz maniery swojego brata- stwierdziła niebieskooka 

-I jego temperament też. Więc uważaj.- ostrzegła dziewczynę przed samą sobą, na co Morningstar się uśmiechnęła zadziornie -Gdzie Elijah?-zapytała 

-Nie wiem, już dawno go tu nie było- odpowiedziała wzruszając ramionami

-Co masz na myśli, że dawno go tu nie było?- zapytała Mikaelson nie rozumiejąc odpowiedzi dziewczyny

-Cóż w jednej minucie był tutaj, wkładając epickie obietnicę że będzie mnie chronił w tej całej sytuacji, do której wpakowała mnie butelka szkockiej i złe decyzję. Był poetyczny mówiąc, że jesteśmy rodzinną, wtedy Klaus powiedział mi, że zwiał. Zgaduję, że tak to jest jak się ufa wampirowi.- dodała końcowe zdanie bardziej do siebie 

-Elijah nie jest jakimś tam wampirem i nie łamie danych obietnic. Co znaczy, że Niklaus zrobił coś podłego, lub Klauso-pododobnego.- stwierdziła patrząc w oczy Layli -Klaus! Chodź tutaj i powiedz co zrobiłeś z naszym bratem, ty narcystyczny, wbijający sztylety cioto!- zaczęła wołać brata, wchodząc do innego pokoju. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie, a w nich można było ujrzeć wołanego przed chwilą mężczyznę.

-Skończ z tym krzyczeniem.- nakazał -Siostrzyczko. Powinienem był wiedzieć. Zgaduję, że 6 martwych wampirów to twoja sprawka.- Stwierdził Nik 

-Byli bardzo niemili. Starali się zranić biedną, niewinną dziewczynę starającą się znaleźć drogę do dzielnic. Więc przepraszam. Byli twoimi znajomymi? Racja. Ty nie masz przyjaciół.- Powiedziała z uśmiechem

-Mam przyjaciół. Mam Marcela. Pamiętasz go, prawda?- zapytał, ale nie dając jej na odpowiedź dodał -Tak, oczywiście, że pamiętasz. Fantazjuję sobie. Nazywa się królem dzielnic i ma te swoje zasady o zabijaniu wampirów. To będzie zabawne patrzeć jaki typ kary wybierze dla ciebie.- stwierdził z charakterystycznym dla niego uśmiechem

-Nie dbam o Marcela i jego zasady. Elijah nie łamie umów. Co z nim zrobiłeś?- zapytała

-Może jest na wakacjach, albo bierze długą jesienną drzemkę na górze. No dalej, Rozejrzyj się dookoła.- kobieta rozejrzała się dookoła chodząc po pomieszczeniu -Pamiętasz ten dom tak samo dokładnie, jak ja- dodał

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 21, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You Love It | Niklaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz