two.

1K 53 1
                                    

Czy to są jakieś żarty?

Oni muszą kurwa żartować.

- Co? - krzyknęłam.

- Rose, nie cieszysz się? - spytał Max smutnym głosem.

- Nie, ani trochę. - odpowiedziałam.

- Maxxie, zostaw nas na chwilkę same, w porządku? - mama zapytała miłym głosem. Robiło mi sie niedobrze. Jak ona mogła się cieszyć. 

- Mamo, co do cholery? - krzyknęłam, gdy Max zamknął za sobą drzwi.

- Rosalie, wyrażaj się. 

- Jak? Powiedz mi jak? Mało razy mówiłam, że nie chcę go widzieć na oczy? Wydaje mi się, że wyraziłam się jasno. - uderzyłam pięścią w stół. Myślałam, że zaraz wybuchnę ze złości.

- Uspokój się, to po pierwsze. 

- Jak mam być spokojna? 

- Usiądź. - poddałam się i tak zrobiłam, nie miałam już siły, naprawdę źle się czułam.

Właściwie moja sytuacja rodzinna jest nieźle pokręcona.

Zanim się urodziłam mój ojciec zostawił mamę. Wychowywała mnie sama i właściwie nieźle jej poszło. Sześć lat temu poznała Richarda, tatę Maxa... i Luke'a. On rozwiódł się ze swoją żoną, ponieważ pomimo jego starań, ona nie chciała przyjąć żadnej pomocy i piła. Przy okazji nieźle imprezowała i zdradziła Richarda wiele razy. Zabrał jej chłopców i wyjechał. Ona straciła prawo do opieki nad nimi, więc podobno zaczęła się zmieniać. Jednak Richard ma kupe kasy i wygrywał wszystkie rozprawy. Max był mały i traktowałam - nadal traktuje - go jak młodszego brata. Często u nas nocuje, zaprowadzam go do szkoły, odbieram, chodzę na place zabaw i pomagam w lekcjach. Właściwie to kocham tego malucha, mimo że nie łączą nas więzy krwi. 

A Luke... Luke to inna historia. Poznaliśmy się gdy miałam 12 i od razu narodziła się miedzy nami szczera nienawiść. On był zadufany w sobie, arogancki i chamski. Nawet jeśli miał dopiero 13 lat. Buntował się, bo chciał zostać w USA z matką. W końcu postawił na swoim i wyjechał do niej, ale wakacje spędzał w UK. Musieliśmy jakoś siebie tolerować i nawet dobrze nam szło do jednej nocy, która wiele zmieniła. 

Luke szybko znalazł sobie tutaj towarzystwo. Cóż, niezbyt dobre towarzystwo. Miał 16 lat, a i tak prawie każdego dnia przychodził do domu pijany lub naćpany. Krył się z tym na tyle dobrze, że Richard nic nie zauważył. Był zbyt szczęśliwy obecnością syna w domu.

Hemmingsowie przychodzili do nas praktycznie codziennie. Richard i mama za wszelką cenę chceli, żebym ja i Luke zaprzyjaźnili się. 

Jednego razu Richard musiał wyjechać na kilka dni, więc Max i Luke byli u nas. Max miał 5 lat i poplamił jakąś koszulkę Luke'a.

Do dziś pamiętam tamten dzień.

To był lipcowy weekend i oczywiście każdy z tego korzystał. Wróciłam do domu późno i zauważyłam, że Luke też jeszcze nie wrócił. Wzruszyłam ramionami, nie obchodziło mnie to.

W moim pokoju spał Max, ponieważ Luke nie zgodził się, by nocował razem z nim, mimo, że maluch bardzo tego chciał. To niesamowite jak to dziecko kocha swojego brata, nawet jeśli ten jest dla niego okropny. Dosłownie okropny.

Położyłam się obok i zasnęłam.

Zostałam obudzona kilkanaście minut później. Przez Luke'a. 

Wtargnął do mojego pokoju, wyraźnie się zataczając, a jego źrenice były rozszerzone do granic możliwości.

Złapał mnie za ramiona i podniósł, tak, że stałam przed nim.

stepbrother || l.h.Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα