seks

149 12 48
                                    

- Jesteś pewna, że ona tu jest?
- Jak najbardziej. Cała kadra o tym mówi. To też pokazywała jej lokalizacja na snapie na telefonie Maren.
- To głupi pomysł. Bookuję lot do domu.
- Nie możesz!
- Już nawet nie obchodzi mnie ta durna sprawa z Dominiciem
- Suka! I tak się ich pozbędę!
Trzask drzwi przerwał rozmowę

***

Siedziała na ławce przed komisariatem i czekała aż w końcu wyłoni się z budynku Halstead.
I zaraz tak się stało
- Nie rozumiem o co chodzi. - powiedział na jej widok.
- Zabieram się na obiad Halstead. - złapała go za rękę i pociągnęła do swojego samochodu. - Czas odpłacić się ci za kolację. - wyjaśniła - Mam nadzieję, że lubisz pizzę. - dodała gdy już siedzieli w aucie

***

- Załatwimy to. Moi ludzie wiedzą co robią.
- Liczę na to. Ale wiecie. Ma to być po cichu. Z dala od mediów.
- To już zależy ile dajesz
- 200 kawałków
- nawet mysz nie piśnie

***

- Podobno nie randkujesz z pacjentami. - zaczął Jay
- Oj zamilcz lepiej. - uśmiechała się szeroko. - to nie randka dodała i puściła jego dłoń.
- Czyli to randka. - stwierdził mężczyzna
- A czy dla ciebie to jest randka? - spytała - A Haile...
- Serio pytasz się czy kręcę z Upton? Ona jest jak siostra. To skomplikowane. - wyjaśnił i zaraz dłoń Niki leżała na stole pod jego.
- Co bierzemy? - spytał przejeżdżając palcem po menu
- Wybieraj. Tylko nie z ananasem. - śmiała się. Była szczęśliwa. Nie sądziła nigdy, że w Chicago pojawi się osoba która będzie dla niej tak, tak, tak... w sumie nawet nie umiała tego nazwać. Przy Jayu wszystko wydawało się takie błahe.
Cieszyła się chwilą. Nawet nie zauważyła kiedy to wszystko w niej się urodziło.
To była pierwsza niefit pizza którą jadła od kilku lat. Zapomniała już ten smak.
Dawno też z nikim nie rozmawiało jej się tak dobrze. Oj Halstead. Co ty robisz z naszą Niki?
- Jaki jest twój ulubiony sport? - spytał aby zacząć nowy temat
- Narciarstwo. Wszystkie rodzaje narciarstwa. - powiedziała bez wachania
- Naprawdę? Tutaj raczej nie ma gdzie jeździć. W Norwegii pewnie stoki miałaś na każdym kroku. - zauważył
- Prawda. Wychowałam się na nartach. Zanim umiałam dobrze chodzić już jeździłam. - śmiała się - A ty umiesz jeździć? - spytała go
- Nie... Nigdy nie miałem okazji. - westchnął
- Musimy to zmienić Halstead. - pokręciłam głową
- Ale trenowałem hokej! I koszykówkę. I piłkę nożną. - dodał. Nawet teraz zdarzało się, że umawiał się z Willem na grę w kosza czy lodowisko. Dobrze jest mieć brata.
- Na łyżwach też się jeździło, ale figurówkę jak już. - rozmarzyła się... - Hokej też próbowałam. Ale ja plus kij to katastrofa. Nie podchodź bo stracisz życie. Zdecydowanie lepiej się czuję na nartach - i to w powietrzu. Powiedziałabyś Niki.
Nie ukrywałabyś tego przed nim. Gdybyś tylko wiedziała, że on tylko wtedy cię zrozumie... a może po prostu to za mało zasklepiona rana aby ją pokazywać...

Jedli razem żartując i zapominając o całym świecie. Czas leciał jak szalony. Dopiero kelner pytając się czy już może przynieść rachunek przywrócił ich do rzeczywistości.

Stali już pod restauracją kiedy Jay zoorientował się, że zostawił bluzę na krześle.
- poczekam. - powiedziała Niki, a on zniknął dosłownie na chwilę.

Chwilę za dużo.

***

Nad Innsbruckiem zbierały się chmury i wzmagał wiatr. Trening odwołany. O tak nikomu nie chciało się opuszczać pokoju.
Marcus i Michael siedzieli nad stertą swoich notatek i razem z przyjaciółmi próbowali połączyć fakty. To się nie kleiło.
Potrzebowali brakującego elementu układanki.
- Pieprzyć to! - ciszę przerwało trzaśnięcie telefonu o ziemię, którego powodem był wkurzony Michael. - Jadę do szpitala. Może się Krafti obudzi i wszystko wyjaśni. - powiedział i zaraz zniknął
- Gdyby tylko tu była Niki... - pokręcił głową Stephan Leyhe
- Niki? Mam wrażenie, że coś u niej się dzieje. - mruknęła pod nosem Maren. Ta zabłąkała się tu przypadkiem. Przypadkiem? Chyba takim o imieniu Marcus.
- Wypluj to. - warknął Stephan


***

Cztery strzały dzwoniły jej w uszach

Niki! Niki!

Czuła swój upadek i obejmujące ją ramię Jaya

Niki Olsen wygrywa złoty medal olimpijki...!

Jego cały ciężar ją przygniótł do ściany

Te kilka nut. Hymn bez słów.

W uszach dzwoniła jej krew

Belka, sygnał, prędkość, wolność, lot, powietrze, skrzydła, telemark, powrót na ziemię, kolejny sukces...

Dźwięk syren pogotowia i policji

Tłum fanów, autografy, duma, szczęście...

Krople deszczu i całkowita ciemność.

Wysokość. Przerażający lęk. Łzy. Porażka. Przegrałaś sama z sobą Niki.

Ciemność.

***

- Doctor Rhodes! Doctor Halstead! Doctor Bekker! Doctor Manning! Doctor Choi! Dwa postrzały! Dwa NZK! Jeden policjant! Już już już! Za 30 sekund będą! - całą izbę przyjęć wypełnił krzyk Maggie.

🤍🤍🤍

Ups
Przepraszam że jestem Polsat

 A Secrets Of The Air|| ski jumping  and One Chicago ff ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now